Oto i finis naszej sakramenckiej opowieści. W tymże miejscu można by już napisać “koniec”, ale żeby nie zostawiać poczucia pewnej pustki i niedosytu, przyzwalam waćpaństwu na jeszcze jeden respons, jeśli rzec jasna taka wasza wola i potrzebę takową czujecie. Taka to szansa na ostatnie decyzje, pożegnalne słowa i ewentualne jakieś resume z waszej diablej perspektywy. W planach mam jeszcze ostateczny epilog napisać, który całość historyi zgrabnie zamknie, pewne wątki dopowie i tym samym ostatecznie pożegnamy się z sakramencką czeredą. Już teraz wielce dziękuję wszytki za wspólna zabawę słowem i sarmacko-piekielnym klimatem. Na uroczyste spuszczenie kurtyny, brawa i oceny będzie czas, kędy się wspomniany wyżej epilog ukaże. |
Opis piękny panie bracie! Aż mi się łezka w oku zakręciła! |
A ja już się wyrwę z oklaskami nie czekając na opadnięcie kurtyny. Wybaczcie nietakt Piękna historia Wam się tutaj namalowała. Z prawdziwą przyjemnością czytałem, za co chciałem wszystkim i każdemu z osobna podziękować. Bo i kompania była wyśmienita i starosta co ją prowadził ekstraordynaryjny. Cudnie! |
Czcigodni Waćpaństwo, wasz sługa uniżony, starosta piekielny Ribaldo, bynajmniej o Was nie zapomniał. Ani wena mnie nie opuściła, ani czorty do piekieł nie porwały, więc niechże serca wasze i spokojnymi będą. Jeno wszytkie siły moje, w nowy koncept fabularny są zaangażowane. Epilog, zacny i godny, tejże wspaniałej opowieści zostanie ogłoszony, coby nie zostawić historyi czorciej w próżni. Cierpliwości zatem, czcigodni Waćpaństwo. Wedle zamysłów do końca tygodnia tego, respons z finałem "Sakramenckiej Czeredy" światu się objawi. |
Juże doczekać się nie mogę tego finalnego wpisu, co zwieńczy piekielny nasz dyariusz czarcim kołem i w annały diaboliczne zaxięgowany zostanie, niczym nasze dusze potępione w infernalnym regestrze ;) (może z wyjątkiem Kociebora, co próbie anielskiej poddany) Poza tem śpieszę donieść, żem notki w prywatnych Konotacjach Starosty, Panów Graczy i Szanownej Graczki umieścił, co by jak ryngraf smolisty imć Lewki naznaczone zostały na pamiątkę wspólnego dzieła, co potomnym i wszystkim sięgającym zakazanej magii, złaknionym plugawego czarostwa i żywiącym pokusę nieodpartą, by cyrografy zawiązać, ostawiliśmy jako czytelne wskazanie. |
Czcigodni waćpaństwo kropka nad "i" postawiona. W końcu można by rzec, ale inne zajęcia moją głowę zaprzątały i nie szło "Czeredy" epilogu napisać. Na szczęście już jest, choć rodził się ten epilog w wielkich bólach , muszę przyznać. Pomysłów było kilka, ale postanowiłem ugryźć to w taki oto trochę pokrętny sposób. Mam nadzieję, że epilog godny jest całej naszej opowieści i przynajmniej częściowo rozwieje różne wątpliwości. Jeszcze raz dziękuję wszystkim za udział w tej sesji. Każdy z was znacząco przyczynił się do kształtu tej opowieści. Bez was nie byłaby ona tak wyjątkowa, klimatyczna i frapująca. Pisząc posty do tej sesji czułem się, jakbym grał w piłkę na podwórku z dobrymi kumplami z którymi doskonale się rozumiem, którzy odczytują moje myśli i zagrywki, a ja wiem, że jak zagram na lewe skrzydło, to zawsze któryś tam będzie by to podanie odebrać. Coś fantastycznego, naprawdę. Nieraz zaskoczyliście mnie swoimi pomysłami i to też poczytuję sobie z plus tej sesji. Do tego barwne odgrywanie postaci i szlachecka fantazja, która muszę powiedzieć, że momentami sprawiała, że bałem się o to, czy się sesja od tego nie rozleci. Na szczęście udało się to okiełznać i mimo mocno fantastycznego wątku, nie odlecieć w totalne opary absurdu. Nawet pomysł połykania magicznego kamienia i żołądkowe wojaże mości Bimbrowskiego udało się wpleść w klimat opowieści, nie rozsadzając jej całkowicie w strzępy. Brawa dla was moi mili Państwo, bo przygody sakramenckiej czeredy na długo zapadną mi w pamięć, tak samo, jak wykreowane przez was postacie. Kłaniam się nisko i do zobaczenia na innych szlakach erpegowy przygód. P.S. Jak ktoś wie, jak się zamyka sesję, to poproszę o informację w tej sprawie. |
Wyraziłem już swoje uznanie dla pana starosty i współgraczy, więc po prostu pożegnam się i pięknie podziękuję wszystkim na kapitalną zabawę. Miodna to była sesja i rad jestem, że mogłem wziąć w niej udział, dobrze mi się grało przeklętym wąpierzem. Kto wie, może to jeszcze nie koniec rodu Czarniawów, wszak spisanej przed sesją historii bohatera, jego żona w chwili śmierci była w zaawansowanej ciąży, tuż przed połogiem... |
I tak drodzy państwo zaczyna się historia Blade Czarniawy.:D:D:D I ja również dziękuje za wspólną grę i ten wyrazisty epilog, który zamknął elegancko opowieść rozwiewając pytania wszelkie. Chociaż… los Urszuli straszny się okazał. No i co tu dużo pisać, miała dziewka pecha nie nasza wina wszak to była.:D A co do losu Kociebora, coś czuje że skubany znajdzie sposób żeby śmierć oszukać i ani do nieba się nie wybierze ani do piekła nie pójdzie.:D |
Cytat:
|
Gracko Panie Starosto zakończyłeś tę opowieść, co zaskoczeniem dla mnie być nie może, spoglądawszy na biegłość wyśmienitą w dyariuszu prezentowaną :) Takoż podziękowania i ukłony należne reszcie Kompaniji składam i do zobaczenia na forumowych szlakach :) |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:10. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0