lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   Bezsłoneczna cytadela- Jednolinijkowiec D&D 3.5 Faerun (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/12889-bezsloneczna-cytadela-jednolinijkowiec-d-and-d-3-5-faerun.html)

Warlock 20-06-2013 00:07

Paladyn wstał od stołu trzymając na wpół dopity kufel piwa. Zmierzył swym przenikliwym spojrzeniem wszystkich członków drużyny po czym rzekł donośnym tonem: -Towarzysze... Jego głos potoczył się po karczmie, część ze starych bywalców z niekrytym zaciekawieniem przyglądała się potężnemu mężczyźnie. Omernon wykorzystał tą krótką pauzę by dobrać odpowiednie słowa.-Nie mieliśmy okazji przedstawić się sobie jak mniemam. Zwę się Omernon De`Mortis, jestem paladynem na służbie Torma, którego domenom jest dobro oraz prawo. Pochodzę z Doliny Lodowego Wichru z miasta Bryn Shander i choć przebyłem spory kawał drogi nie obawiam się powierzyć wam swego życia w imię słusznej sprawy. Uniósł kufel piwa wysoko nad głowę. -Niech Torm trzyma nas w swej opiece. Jednym łykiem opróżnił naczynie, usiadł, spojrzał na karczmarza, po czym dodał wymachując niedbale pustym kuflem. -Mości Geronie... dajże jeszcze jedną kolejkę.

uday 20-06-2013 02:55

Nie wiedział czy powinien się jakoś konkretnie zwracać do tego wielkoluda, więc ograniczył się do jedynego zwrotu, którego do tej pory się nauczył. - Eee, cześć! Omnomnomie, dobry człowieku! Ja jestem Milo, a ta urocza psinka to Czarny. Możesz go pogłaskać, nie gryzie. - Oznajmił radośnie. Po czym już z mniejszą werwą dodał. - Chyba, że musi. W końcu musi czasem jeść. No i polowanie idzie mu nieźle. A wtedy się gryzie, co nie? Ale teraz nie poluje, to nie będzie gryzł. Chyba, że zachce mu się polować. Bo w sumie to dawno nie polował. - Podobno te wielkoludy nic nie wiedziały o naturze. Niziołkowi ciężko było więc ocenić które informacje są dla nich nowością, a które już znają. Zresztą, Milo chętnie opowiadał o cudach flory i fauny, więc wolał powiedzieć zbyt wiele, niż zbyt mało.

Wnerwik 20-06-2013 07:39

- Tharin, syn Firenfina - przedstawił się dotychczas milczący krasnolud. Nie żeby był jakimś ponurakiem, jakich wielu wśród jego rasy. Po prostu dopijał piwo. Wiadomo, przywitanie się jest ważne... Ale są rzeczy ważne i ważniejsze.
- Zawodowy poszukiwacz przygód i badacz podziemi - rzekł i widząc pytające spojrzenia pozostałych członków drużyny dodał: - rozbrajam pułapki, zwiedzam tunele, czasem zwinę skarb jakiemuś potworowi. - Nie dodał, że często ludzie okazywali się największymi potworami. - Typowy poszukiwacz przygód. No i oczywiście strzelam ze swojej kuszy. - Poklepał swoją broń, leżącą na plecaku. To była naprawdę wielka kusza.

- Długą drogę przebyłeś, paladynie - rzucił do Omernona. - Czyżby na północy ci zadek odmarzł? Słyszałem, że macie tam niemożebnie zimno. - Wyszczerzył zęby w ironicznym uśmieszku. - Ja przebyłem mniejszą drogę. Można rzec, żem miejscowy, bo z tutejszych Gór Ziemnej Ostrogi się wywodzę.

Ulli 20-06-2013 10:51

Rozmowy przy kufelku piwa w sali wspólnej Karczmy „Pod Starym Dzikiem” przeciągnęły się długo w noc. Milo opowiadał o swym psie, Omernon o Tormie, kapłan Selune o imieniu Morn milczał z wyższością przysłuchując się wszystkiemu z pobłażaniem, tropicielka Melisa i Tharin rzucali cięte uwagi a to pod adresem jedzenia, a to innych uczestników wyprawy do Bezsłonecznej Cytadeli. Nikt się jednak nie gniewał i czas upływał w miłej atmosferze. W końcu sala karczmy opustoszała i naszym bohaterom przyszło udać się na spoczynek. Trzeba oddać karczmarzowi, że za niemałą opłatę postarał się by pokoje były czyste i ze świeżą pościelą. Wkrótce wszyscy posnęli.

Rano skoro świt obudził ich osobiście Geron i zaprosił na śniadanie. Była jajecznica z cebulą i świeży pszenny chleb. Na koniec pobrał od nich opłatę za jedzenie i udzielił informacji jak trafić na Starą Drogę prowadzącą do twierdzy. Na pożegnanie pomachał im jeszcze serwetką stojąc w progu swej karczmy.

Wszyscy w dobrych humorach ruszyli rozmiękłą po deszczach drogą. Dzień zapowiadał się pięknie.


Milo dosiadając psa krążył wokół grupy, penetrował okoliczne pola i zarośla. Z jednej z takich wypraw wrócił z upolowanych zającem, którego podzielił by nakarmić swojego psa, zaś połowę tuszki zostawił sobie na później.

W miarę posuwania się do przodu krajobraz zaczął się zmieniać. Drzewa i krzaki ustąpiły miejsca trawie a później jałowej spalonej ziemi z nielicznymi kępami roślinności. Po mniej więcej ośmiu godzinach marszu, dotarliście do wąskiego parowu. Biegnie on na wschód od Starej Drogi. W miejscu najbliżej szczeliny kilka połamanych kolumn wystaje z ziemi tam gdzie parów poszerza się, otwierając się na coś podobnego bardziej do głębokiego lecz wąskiego kanionu. Dwie kolumny są proste, lecz większość pochyliła się ku ziemi. Inne są połamane a kilka najwyraźniej wpadło z osłonięte mrokiem głębiny. Parę podobnych kolumn widać po przeciwległej stronie parowu.
Do jednej z pochylonych kolumn przywiązana jest lina z węzełkami. Dodatkowo w ścianie klifu wykute są uchwyty dla rąk i nóg.

Na kolumnach pomazane czerwoną farbą były jakieś napisy w alfabecie krasnoludzkim. Tharin poinformował grupę, że to otrzeżenia i gróźby w goblińskim.
Przez myśl naszym bohaterom przeszło, że oto znajdują się w ostatnim bezpiecznym miejscu. Tam, w ciemności czyha już niebezpieczeństwo.

Agape 20-06-2013 13:47

Przebywanie w gwarnych i zatłoczonych miejscach do jakich z pewnością należała karczma „Pod Starym Dzikiem” nie sprawiało Melisie przyjemności. Zbyt wiele osób naraz, miało zbyt wiele do powiedzenia, a każdy chciał być usłyszany, niemniej przy stole, przy którym zebrali się awanturnicy panowała przyjazna atmosfera i dziewczyna miała okazję przyzwyczaić się trochę do osób, z którymi przyjdzie jej współpracować, a także wtrącić kilka uwag i w niewielkim stopniu partycypować w toczących się dyskusjach. Wreszcie wszyscy rozeszli się do swoich pokoi, bardzo schludnych i zadbanych pokoi musiała przyznać. Zasnęła niemal natychmiast.

Rankiem z wielkim apetytem zjadła śniadanie, wprost nie mogąc się doczekać kiedy ruszą w drogę, zdawało się humor dopisuje jej bardziej niż wczoraj. Nawet odmachała Geronowi. Zanim ruszyła za resztą zakupiła jeszcze prowiant na dwa dni, porządny myśliwski nóż i kawałek kredy na wypadek gdyby mieli w ruinach pobłądzić.

Pogoda była piękna, tęcza nad drogą zachwycała wyrazistością kolorów, a im dalej od miasta tym pewniej i spokojniej poruszała się Melisa. Nie omieszkała skorzystać z okazji by ogołocić wypatrzone po drodze krzaki malin, owoce co prawda były wciąż mokre, ale i tak wyśmienite. Do tego zrobiła się jakby bardziej rozmowna, zastanawiała się głośno jakie są szanse na odnalezienie zaginionych żywych, skoro ekipa ratunkowa wyrusza po miesiącu i czy to nie dziwne skoro cel oddalony jest ledwie o niecały dzień drogi, wyraziła też opinię, że sadzonek z ogrodu uzdrowicielki raczej nie kradną gobliny, bo gdyby mogły niepostrzeżenie zakradać się do miasteczka i coś zabierać, to pewnie ginęłyby nie tylko jabłonki.

Podczas marszu rozglądała się szukając koło drogi jakichś śladów obecności czy to goblinów, czy tajemniczych kolczastych stworzeń nękających pasterzy i ich trzodę. Kiedy dotarli na miejsce obejrzała również teren wokół zejścia. Rozejrzawszy się uznała, że czas najwyższy by założyć ciążącą w plecaku ćwiekowaną skórznię, co sprawnie uczyniła. Nie miała nic przeciwko temu by schodzić pierwsza.

Warlock 20-06-2013 14:18

Omernon poprzedniego wieczora bawił się wyjątkowo dobrze, czuł to w mięśniach i głowie gdy na rano obudził się z kacem. Przywdział swe podróżne ubranie, kolczugę z przeszywanicą przypiął do wielkiego plecaka i z suchym pyskiem oraz niemrawym spojrzeniem zszedł na dół gdzie czekała reszta drużyny. Czuł się wyjątkowo nieświeżo.

Przez całą drogę szedł w milczeniu; nie był w nastroju do rozmów, a o zachowaniu względnej czujności mowy też nie było - nie kiedy głowa pękała. Po pewnym czasie doszli do parowu. Paladyn widząc reakcję kobiety szybko powstrzymał ją ręką, bardziej gwałtownie niżby tego chciał. -Mój kodeks rycerski nie pozwala mi, aby dama schodziła jako pierwsza. Stanął tuż przed parowem, sprawdził wytrzymałość liny, zrzucił w dół swój plecak z ekwipunkiem, zapasami i zbroją, a następnie zaczął trochę niepewnie schodzić w dół.

Kerm 20-06-2013 14:29

W toczących się dyskusjach Morn nie brał zbyt wielkiego udziału. Nie da się ukryć - niezbyt znał się na penetrowaniu ruin (mniej czy bardziej starych), tudzież na goblinach, o których wiedział, że gdy są w zbyt wielkiej liczbie, to lepiej je omijać. W myśl znanego powiedzenia "Gdy goblinów kupa..."

Te myśli w niczym nie zakłóciły mu snu i po dobrze przespanej nocy i dobrym (nie da się ukryć) śniadaniu w wyśmienitym humorze Morn ruszył w drogę wraz z innymi śmiałkami.
Wszystkim dopisywał humor.
Znów się toczyły rozmowy na tematy różnorakie, w tym i o szansie odnalezienia poszukiwanych żywych. W to akurat Morn nie wierzył. Zbyt wiele czasu minęło od chwili, gdy zaginęli. A jeśli ktoś ich trzymał, na przykład dla okupu, to czemu nie dał znać rodzinie?


Miejsce, do którego dotarli, faktycznie było jakimiś ruinami, wiekowymi, sądząc ze stanu, w jakim je zastali. Chociaż, sądząc po linie, ktoś te ruiny odwiedzał. Chyba że to pozostałość po poprzedniej wyprawie.

- Te ostrzeżenia są w stylu "Uważajcie, bo was spotka nieszczęście", czy też 'To nasz teren, wynocha stąd"? - spytał, gdy Tharin poinformował o tym, kim są autorzy napisów.


- Poczekaj - zwrócił się do Omernona. - Proponowałbym zastosować małe zabezpieczenie. Lina może być stara. Lepiej przewiązać schodzącego w pasie i asekurować. Ostatniego będziemy asekurować z dołu. Mamy dosyć długie liny.
- A psa się opuści jako drugiego - zwrócił się do niziołka.

Gdyby jego pomysł nie spotkał się z aprobatą, miał zamiar schodzić tak jak paladyn - przodem 'posłać' cały swój bagaż.

Ulli 20-06-2013 14:50

Melisa pobieżnie sprawdzając otoczenie szczeliny

Spost.(st13) d20+7=20+7sukces!

Znalazła dziesiątki nieudolnie ukrytych śladów po ogniskach. Niektóre z nich stosunkowo nowe, mniej więcej sprzed miesiąca.

Gdy próbowała jako pierwsza zejść na dół jak przystało na typowego tropiciela została powstrzymana przez Omernona.

Chwycił on linę i zaczął schodzić na dół.

wspinaczka (st0) d20+3=17 sukces!
Ciche poruszanie (st15)d20+1=5+1porażka!


Pewnie zsunął się na dół. Panował tu półmrok. Trochę światła pochodzącego z powierzchni było jedynie w miejscu gdzie opadała lina. Widoczność bez źródła światła nieco większa niż na wyciągnięcie ręki. Pod stopami wyczuł kości małych zwierząt, które znalazły tu śmierć po upadku i piasek wymyty z góry przez deszcz.

Na dłuższe kontemplowanie otoczenia nie było jednak czasu. Od strony gruzowiska dobiegł go głośny chrobot, a następnie tupot wcale nie takich małych stóp. Wykorzystują zaskoczenie rycerza otoczyła go trójka złowieszczych szczurów gotowych mu się rzucić do gardła.

Podobne do zwyłych tylko przyozdobionych tu i ówdzie naroślami i długich na około jednego metra.

Warlock 20-06-2013 15:16

Paladyn bez większego trudu zszedł na dół, odwrócił się i krzyknął do reszty na górze: -Lina jest solidna, możecie zejść! Wtem usłyszał dziwne piski i odgłos licznych stóp. Szybko obrócił się na pięcie, sięgnął po swój wierny młot bojowy, podniósł leżącą nieopodal tarczę, lecz zanim zdążył dobiec do swego plecaka zorientował się, że jest otoczony przez trzy zmutowane gryzonie. -Psia krew! Zaklął pod nosem widząc, że szczury raczej nie pozwolą mu przyodziać zbroi po to aby stoczyć z nim honorową walkę na śmierć i życie. -Torm, prowadź mnie! Krzyknął i zrobił zamach na najbliższego z przeciwników.

Inicjatywa:

Kerm 20-06-2013 15:21

Zamieszanie, jakie zapanowało na dole, wyraźnie sugerowało, że paladyn wpakował się w jakieś kłopoty.

- Sprawdzę, co się tam dzieje - powiedział Morn, po czym zrzucił plecak i zaczął schodzić po linie.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:48.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172