lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   D&D3,5ed. Opowieści z Wielkiej Rozpadliny (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/15120-d-and-d3-5ed-opowiesci-z-wielkiej-rozpadliny.html)

Blackvampire 16-06-2015 22:45

Marsze w upale nie były dla niego niczym nowym. W Dambrath panował cieplejszy klimat więc był przyzwyczajony do takich atrakcji. Podczas podróży odzywał się co jakiś czas, aby pobudzić lub podtrzymać konwersację z resztą kompanów. Przy gadce czas mijał szybciej jak dobrze wiadomo. Oczywiście starał się nie gadać zbyt wiele, aby oszczędzać oddech. Nie wymuszał także rozmowy u innych. Jeśli ktoś wolał milczec, to nie drążył niepotrzebnie tematu.

Będąc blisko celu zamknął się na dobre. Nigdy nie wiadomo co może się kręcić po okolicy więc lepiej było pozostawać czujnym. I faktycznie coś się kroiło, choć nie do końca to, czego się spodziewał.
- Nie wiem, czy mam się śmiać, czy płakać.- Skomentował obserwowaną przez nich sytuacje. - Popieram pomysł, co by poczekać na rozwój sytuacji. Wole się nie pakować na ślepo w jakieś gówno z powodu dziuplojebcy wariata i jego radosnej kompanii.- Chrząknął i splunął gdzieś w krzaki, przy okazji podnosząc tarczę i wyciągając zza paska jeden z toporków.
- W razie czego, jakby groziło im większe niebezpieczeństwo, to pomożemy. Tyle, że nie miejcie mi za złe jak przez przypadek zrzucę tego zapchlonego chuja w przepaść. - Wskazał paluchem znajomego im druida. - Reszta jest chyba w porządku, ale ten człowiek ma nasrane we łbie i jest niebezpieczny, dla nas wszystkich.-

Zeman 17-06-2015 11:00

Ilryn także nie wydawał się okropnie zmarnowanym, chociaż zapewne byłoby mu o wiele wygodniej gdyby nie musiał wędrować w słońcu. Właśnie płukał usta wodą z bukłaku, gdy podążył spojrzeniem za słowami towarzyszy. Uniósł wyżej swoje cienkie, białe brwi i przełknął. Z czystej przezorności naciągnął drut swojej lekkiej kuszy i osadził w niej bełt, po czym ponownie narzucił na prawe ramie swój krótki płaszcz, który sięgał mu do kolan, tak jak miało to miejsce podczas ich pierwszego spotkania.

- Zgadzam się z naszym towarzyszem. Poczekajmy i odpocznijmy. Jeśli sytuacja będzie krytyczna, zawsze możemy uratować tą dziewczyne i pana w szatach, a niebezpiecznego wariata kopnąć ku śmierci. -

Nefarius 21-06-2015 11:14

Los, lub bogowie zechcieli połączyć ponownie ścieżki dwóch zwaśnionych grup, choć ta mniej liczna jeszcze nie wiedziała o obecności drugiej ekipy najemników. Ci zaś choć o kamuflaż w tej okolicy było ciężko skorzystali z faktu iż Aseir, Jandar i Kethra skupiając całą uwagę na unoszących się w górę tumanach dymu. Kompani jednej jak i drugiej grupy wyczekiwali z niecierpliwością co zdarzy się dalej. Szybko przekonali się jak dobrze dostosowani do takich wypadów byli duergarzy. Jandar zrozumiał, że coś się znów szykuje, gdy jego podopieczny nastroszył futro na grzbiecie i począł agresywnie szczekać i ujadać w stronę epicentrum dymnej zasłony. Kethra cudem uniknęła potężnego ciosu toporem znad głowy oponenta, którym jak się szybko okazało nie był krasnolud rodem z Podmroku, a rosły ork. Zielonoskóry uderzył z całej siły prowizorycznie zrobionym toporzyskiem wbijając jego stalową głowicę w miękką, jałową glebę.

Po chwili dostrzegli jak z dymu wyłania się drugi, niewzruszony mocno toksycznymi oparami ork. Ten z kolei maszerował dziarskim krokiem w stronę Aseira. Nim kompani zdążyli podjąć jakieś działania z zasłony dymnej wystrzeliły trzy bełty. Co prawda dwa były niecelne, ale trzeci pomknął w stronę obserwującej wydarzenie drugiej i większej grupy. Pocisk świsnął dosłownie obok policzka Oswalta. Zarówno jedna jak i druga grupka wiedziała, że orkowie nie używają kusz. Sekundę później z dymu wyłoniła się jeszcze trójka duergarów otaczając Kethrę, Jandara i Aseira. Krasnoludy miały lekkie pancerze i ręczne kuszy, które błyskawicznie po oddaniu strzału zmienili na toporki i młot. Trójka najemników była w nie lada opałach. Duergarzy mieli zasłonięte usta dziwacznymi maskami, zaś ich słaby w świetle słonecznym wzrok chroniły misternie wykonane gogle ochronne o ciemnych szkłach, przymocowane do głowy mocno ściąganymi gumami, tak aby w trakcie boju gogle nie spadły i nie przesądziły losów ewentualnej potyczki jak ta właśnie.

sheryane 21-06-2015 13:09

Kethra nie miała pojęcia, jakim cudem ork nie trafił. Sama wszak nie wykonała najmniejszego ruchu. Niemal wypuściła strzałę z palców, gdy topór wbił się w ziemię przed nią. Udało się jej jednak zachować jako taki spokój i nie rzucić się do panicznej ucieczki. Jakby to wyglądało...

Błyskawicznie uniosła łuk i naciągnęła cięciwę. Przez moment spojrzenia drobnej dziewczyny i rosłego zielonoskórego spotkały się. Jej błękitne oczy przeciw ciemnym niczym najgłębsza czeluść ślepiom orka. Kethra zwolniła cięciwę.

Najwyraźniej jej szczęście się wyczerpało. Mimo tak niewielkiej odległości udało jej się spudłować. Strzała poleciała w dal, nie czyniąc nikomu żadnej szkody. Kethra przewiesiła łuk przez plecy gotowa dobyć zaraz miecza, by móc chociaż zablokować kolejny cios... Kątem oka dostrzegła, jak otacza ich coraz więcej przeciwników. Trochę za dużo - jej zdaniem - jak na kradzież psów. Przez myśl przeszło jej, że może ucieczka nie była takim głupim pomysłem.

Kerm 21-06-2015 13:49

Zdecydowanie nie docenili przeciwników.
Albo też on ich nie docenił. Może Kethra i Jandar mieli inne zdanie.
W każdym razie z dołu wylazło tyle paskudztwa, że starczyłoby tego dla dziesięciu Aseirów. Albo i dla piętnastu...
Walczyć, poddać się, czy uciekać - oto jest pytanie.

Kethra wybrała, więc Aseir poszedł w jej ślady.
Z takim samym skutkiem, niestety.

Może jednak lepiej było wybrać inną opcję...?

Jaśmin 23-06-2015 17:49

Płomień obserwował rozkręcającą się bitkę ze wzrastającym niepokojem. Trójka poszukiwaczy przygód wplątała się w niezłą kabałę. W tej chwili atakowało ich kilku twardych duergów i jeden zielonoskóry. Grupa, być może, zbyt silna, jak na ich możliwości.
Płomyk obrzucił swoją grupę oceniającym spojrzeniem. Wyglądało na to, że pozostali przyjęli taktykę wyczekiwania. Niedobrze.
Gdy topór orka niemal otarł się o dziewczynę Płomień wiedział już co trzeba zrobić.
"Przecież oni tam zginą podczas gdy ja czekam nie wiadomo na co! Rusz dupę, Płomyczku!"
Niemniej, chłopak nie miał zamiaru bezmyślnie szarżować. Przynajmniej dopóki duergowie nie wystrzelą z kusz. Strzelili. i natychmiast przerzucili się na broń ręczną. I o to chodziło.
Zrzucając ciemny płaszcz Płomień wstał obrzucając kompanów zimnym spojrzeniem.
-Idę im na pomoc. Prawdziwi mężczyźni niech idą ze mną. Tchórze mogą zostać.
Po czym nie tracąc więcej czasu Spowity w Płomienie ruszył biegiem w kierunku potyczki sięgając za spowijający jego talię skórzany pasek. W dłoni trzymał krótki, metalowo-drewniany, walec. Biegnąc ile sił chłopak przygotował się do walki.

Zeman 23-06-2015 18:50

Półdrow już otwierał usta - Mógłbym spróbować ich przekonać żeb...- Dźwiek płaszcza upadającego na ziemie a następnie słowa Spowitego w Płomienie wymusił westchnięcie z płuc ciemnoskórego. Spojrzał bezradnie na krasnoludzkiego towarzysza. Ruszył spokojnym, chociaż szybkim truchtem za mężczyzną, wyszukując bystrym spojrzeniem dogodnego celu dla bełtów swojej kuszy. Rzucił jeszcze do grupki. - Postarajcie się chociaż jednego złapać żywego, żebym mógł go przepytać! -

Cedryk 24-06-2015 10:23

~"W końcu wyleźli"~ pomyślał.
Jandar nie wahał się ani chwili.
- "Mielliki sprowadź swych obrońców" zakrzyknął w druidycznym.
Za plecami duargarów pojawił się sprowadzony czarem wilk, od przodu zaszarżował na duergara Twardy, trafiając rozrywając ciało.
Kostnica
Kostnica
W tym samy czasie Jandar skierował szarżą przyzwanego wilka, atakując od tyłu duergara, którego również atakował Twardy.
Kostnica

ObywatelGranit 24-06-2015 11:24

Elf dobył miecz i przygotował niewielką, okrągłą tarczę. Pozwolił by jego towarzysze ruszyli przodem i zamykając pochód ruszył za nimi. Po drodze szeptał słowa czaru, sycąc swój miecz magiczną energią. Nie miał pewności czy przyjdzie mierzyć mu się z druidem i jego przybocznymi, czy też z ciemnymi krasnoludami i nietypowo uzbrojonymi orkami. Na szczęście zaklęta stal cięła równie dobrze każdą skórę.

Krocząc w kierunku boju odżyły w nim hodowane dziesięcioleciami instynkty. Zmysły całkowicie skupiły się na czekającej go wymianie ciosów. Wiedział, iż po jego stronie jest Splot jak również elitarne wyszkolenie. Nie obawiał się bezpośredniego starcia. Jego obawę budziły raczej zdradzieckich ciosy z boku bądź tyłu.

Blackvampire 24-06-2015 12:32

Instynktownie podniósł tarcze, kiedy bełt świsnął mu obok twarzy. Mało brakowało, a mógł stracić oko, ale Tymora czuwała. Zwrócił głowę w kierunku towarzyszy akurat, żeby zobaczyć co zamierza Płomień. Młodziak najwyraźniej nie wytrzymał i ruszył na pomoc niewieście. Oswalt mógł to w sumie przewidzieć. Zaklął szpetnie i splunął w bok ruszając w stronę toczącej się opodal potyczki. Trzymał się blisko Ilryna, aby w razie czego osłonić go przed ostrzałem. Krasnolud nie miał zamiaru podchodzić zbyt blisko, a jedynie na tyle, aby celnie rzucać swoimi toporkami. Zwarcie było ostatecznością, kiedy już porani i wymęczy przeciwnika.

Jako pierwszy za cel obrał sobie jednego z duergarów uzbrojonych w kusze. Jeśli zaś żaden z nich nie był w zasięgu, to po prostu skupił swoją uwagę na najbliższym z przeciwników. Miał nadzieję, że Ilryn zaatakuje tego samego przeciwnika, co zwiększy ich szanse na szybkie pozbycie się zagrożenia. Oswalt zmrużył oczy, wziął zamach i rzucił w kierunku celu. Oby Tymora im dziś sprzyjała.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:46.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172