lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   D&D3,5ed. Opowieści z Wielkiej Rozpadliny (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/15120-d-and-d3-5ed-opowiesci-z-wielkiej-rozpadliny.html)

sheryane 01-06-2015 08:50

Podobno mowa jest srebrem, a milczenie - złotem. Choć z Jandarem i Aseirem rozmawiało się całkiem... normalnie, to jednak Kethra wolała milczeć. Zapewnienie mężczyzn co do współpracy przeciwko Czerwonym Magom dało jej odrobinę spokoju ducha. Wciąż jednak nie była do końca pewna, czy może w pełni ufać Aseirowi. W końcu sam był magiem, a magom - zdaniem Kethry - ufać nie należało. Na razie łączyło ich wspólne zadanie i jej krzywda na nic nie mogła mu się zdać. Dziewczyna mogła więc nieco odetchnąć przez te kilka godzin. Mimo doskwierającego upału mogła nareszcie odpocząć od ciągłej ucieczki.

Zastanawiał ją tylko brak patroli w okolicy. Nawet gdyby ktoś mijał ich w dość sporej odległości, to z pewnością Twardy by go wyczuł i Jandar wiedziałby o niedalekim towarzystwie. Tymczasem wyglądało to, jakby krasnoludy z Wielkiej Rozpadliny zupełnie zapomniały o istnieniu tych terenów. A może specjalnie nie zapuszczali się w te strony? Skoro ginęły pancerze z Serca Ziemi, to może i ktoś tak poustawiał warty i patrole, by nie chadzano tam, gdzie nie było takiej potrzeby? Kethra nie wiedziała dlaczego, ale była niemal pewna, że sprawa psów łączy się bezpośrednio z tajemnicą krasnoludzkich pancerzy. A może w ogóle ten krasnolud od psów ich wystawił i nie zamierzał wrócić?

Nim jednak zdążyła podzielić się jakimikolwiek przemyśleniami z towarzyszami, wilk zjeżył się, a łasica wydawała się nasłuchiwać. Również do Kethry dotarły w końcu dziwne hałasy.
Rozejrzała się pospiesznie. Na spalonym słońcem pustkowiu nie było absolutnie żadnej osłony lub czegokolwiek, co mogło dać im jakąkolwiek przewagę. Ich jedynym atutem było wciąż jeszcze wiszące nad horyzontem słońce. W końcu wyjście z mroku na światło zawsze powodowało chwilowe oślepienie.
Najwyraźniej Aseir myślał podobnie. Kethra skinęła lekko głową na jego propozycję i przesunęła się tak, by mieć słońce dokładnie za plecami. Sięgnęła po łuk i nałożyła strzałę na cięciwę. Napięła ją delikatnie, tak by nie zmęczyć ręki w oczekiwaniu na pojawienie się przeciwnika, ale i by być gotową do natychmiastowego strzału.
- Dobrze by było, aby chociaż jeden przeżył - powiedziała cicho.
Potrzebowali informacji.

Cedryk 04-06-2015 09:06

Widząc zachowanie Twardego Jandar przywoła go gestem. Czujna przyczaiła się pomiędzy niewielkimi kamieniami. Potem również gestem nakazał by chronił jego i Kethre. Sam też wybrał miejsce takie, by wychodzący patrząc na niego musieli wpatrywać się w słońce, przysiadł, przygotował tarczę i proce do użytku. Potem otulił się brązowawym płaszczem i narzucił na głowę kaptur. Był niemal pewny, iż wychodzący z ciemności będą oślepieni światłem słonecznym, tak, że ich nie dostrzegą. Uśmiechnął się na słowa dziewczyny o braniu języka. Potwierdził to skinięciem zakapturzonej głowy. Tak klęcząc pośród kamieni, sam mógł się zdać wrogom głazem.

ObywatelGranit 08-06-2015 16:47

Kiedy pozostali sami, Enevar zwrócił się do grupy:
- W takim razie chyba mamy swój pierwszy punkt zaczepienia. Sprawdźmy miejsce, o którym wspominał Tethyrczyk. Ciemne krasnoludy mogą być wymagającym przeciwnikiem, ale narazie niczego lepszego nie mamy. Jeżeli chodzi o mnie, jestem gotowy do wyruszenia choćby i zaraz, chociaż należałoby powiadomić o tym resztę naszej grupy.

Jaśmin 09-06-2015 12:17

Płomień dopił wino i wstał.
-Dobrze mówisz, ja też jestem za tym by ruszać natychmiast. Ale najpierw muszę dokonać pewnych poprawek w moim umundurowaniu - wskazał znacząco na swoją elegancką czerwoną koszulę - Będę się w tym wyróżniał nawet z daleka niczym krew na śniegu. Skoczę więc na targowisko i kupię co trzeba, a przy okazji poszukam Oswalta i pozostałych. Spotkajmy się przy północnej bramie, dobrze?
-Tak przy okazji, wiemy tylko z grubsza gdzie iść. Pamiętacie? "Ze trzy dni drogi na północny zachód stąd. U krańca kanionu". Możemy mieć kłopoty z odnalezieniem tej lokacji. W związku z tym, czy któryś z was zna się na czytaniu ze śladów...?
Jak Płomień powiedział tak zrobił. Udał się na targowisko by przy jednym z kramów zakupić czarny płaszcz z mocnej wełny, który natychmiast zarzucił na ramiona. Teraz pozostało już tylko odnaleźć pozostałych, poinformować ich o sytuacji i wyruszyć na poszukiwanie Duergów.

Nefarius 12-06-2015 18:02

Enevar, Płomień, Olo, Relgar

Kompani wartko ustalili iż zeznania Tethyrczyka mogą w jakiś sposób im pomóc w misji, której się podjęli. Choć pozornie pojawienie się duergarów mogło być czymś zupełnie zwyczajnym i kompletnie nie powiązanym z sprawą handlu pancerzami niektórzy z grupki przeczuwali, że ów powiązanie jest tu wręcz oczywiste. Sprawa jednak się nieco skomplikowała, gdyż pierwszy raport z poszukiwań mieli zdać za dwa dni w umówionym miejscu, w Jarze, na południowy zachód od Wielkiej Rozpadliny, zaś duergarzy widziani byli aż trzy dni drogi na północny zachód a to oznaczało, że przy odrobinie szczęścia do Miasta Namiotów powrócą za około sześć dni. Po krótkich rozmowach niziołek Olo zgłosił się na ochotnika by zostać na miejscu i prowadzić dalej obserwacje, zaś gdy nadejdzie czas udać się do Jaru i o wszystkim opowiedzieć a także zapewnić o nieustannych poszukiwaniach. Enevar, Płomień i Relgar udali się zatem wartko do drugiej grupki, by o wszystkim im opowiedzieć.

Enevar, Płomień, Relgar, Oswalt, Ilryn, Elenas, Enoque

Obserwacje tajemniczego krasnoluda przeciągały się niemiłosiernie a ten zdawał się nie mieć zamiaru ułatwienia im sprawy. Przełom nastąpił gdy wtopionych w tłum poszukiwaczy przygód odwiedziła druga grupa. Mężczyźni szybko powiadomili towarzyszy o odkryciu i doszli do porozumienia, że Olo zajmie się dalszą obserwacją wskazanego przez Oswalta krasnoluda, zaś reszta uda się wartko na północno zachodni kraniec Wielkiego Kanionu w poszukiwaniu duergarów. Kompani przygotowali się czym prędzej na długą i męczącą drogę po czym bezzwłocznie ruszyli w wskazanym kierunku. Opuszczenie Miasta Namiotów w samo południe nie było roztropnym posunięciem, lecz czekanie do późnego południa gdy słońce nieco zbliży się do linii horyzontu było strasznym marnotrastwem czasu.
Pot spływał im z skroni i drażnił ciało pod pancerzami, lecz żaden z nich nie marudził, gdyż nie wypadało przed niedawno poznanymi kompanami wychodzić na beksę.

Kethra, Jandar, Aseir

Kompani wartko przygotowali się do walki z krasnoludami z Podmroku, choć tak do końca nie mieli pewności czy to aby na pewno duergary. Chwile oczekiwania ciągły się niemiłosiernie. Zarówno Kethra jak i Aseir byli gotowi do oddania strzału w pierwszego z oponentów, który tylko miał wystawić czubek nosa ponad szczelinę w skałach. Po chwili kompani ujrzeli jak z jamy wyłaniają się dwa końce drewnianych belek grubości ludzkiej dłoni.
-Drabina- syknął Aseir. To oznaczało, że nieproszeni goście byli dobrze przygotowani i nie wychodzili z podziemi pierwszy raz. Po krótkiej chwili ujrzeli w końcu pierwszego z duergarów. Brodacz, który wyłonił się jako pierwszy miał na głowie dziwaczne gogle, które miały grafitowy kolor szkieł. Każde z trójki poszukiwaczy przygód domyślił się, że ten sprzęt sprawia w jakiś sposób, że krasnoludy nie będą tak czułe na słoneczne światło jak początkowo zakładali. A to oznaczało większy problem.

Oczekiwanie zdawało się przeciągać w nieskończoność. Nerwy Kethry były już napięte jak postronki, gdy w końcu dojrzała poruszenie w głębi szczeliny. Zmrużyła lekko oczy, naciągając mocniej cięciwę. Kiedy dotarło do niej, czym mogą być dziwne gogle duergara, zawahała się na moment. Nie wyobrażała sobie jednak rozmawiać ze złodziejami spod ziemi, dopóki będą mieli przewagę liczebną. A ten z pewnością nie był sam. Palce puściły cięciwę i strzała pomknęła w stronę duergara. Delikatne draśnięcie w policzek poznaczony licznymi bliznami z innych walk nie uczyniło szaremu krasnoludowi większej szkody. Aseir miał nadzieję, ze mimo wielkich okularów, czy co tam miał na twarzy szary krasnolud, będzie miał pewne trudności z podziwianiem zalanego słońcem świata i nie od razu zauważy ewentualnych napastników. Przynajmniej zrobi to na tyle późno, że wszyscy się wydostaną i będzie można się zorientować, z iloma przeciwnikami mają do czynienia.
No ale Kethra się pospieszyła... A Aseir, który chcąc nie chcąc poszedł w jej ślady, haniebnie chybił. Jandar widząc strzelających towarzyszy sam, wstał odrzucił na plecy płaszcz rozkręcił procę i posłał pocisk w wyłaniającego się duergara. Pocisk pomknął w kierunku wroga.

Wystrzelony z procy kamień świsnął niczym sztylet skrytobójcy trafiając zaskoczonego duergara prosto w czoło. Choć cios nie był śmiertelny to jednak krasnolud oszołomiony i zaskoczony stracił równowagę i spadł z drabiny znikając kompanom z oczu. Jandar ponownie przysiadł i okrył się płaszczem. Pod nim przygotował procę do strzału. Czekał na kolejnego wynurzającego się duergara. Aseir nie przejmował się aż tak pierwszym niepowodzeniem. Pierwsze koty za płoty, jak powiadają. Naładował szybko kuszę i, nisko pochylony, przebiegł kawałek, chcąc zmienić pozycję strzelecką.
Kethra sięgnęła po kolejną strzałę, biorąc głęboki oddech, by uspokoić skołatane serce. Cisza. Najwyraźniej zaskoczone krasnoludy postanowiły nie ułatwiać zadania nieznajomej grupie napastników.
- Szkoda, że nie możemy ich stamtąd wypłoszyć - szepnął Aseir. Żałował trochę, że więcej szarych krasnoludów nie wylazło na powierzchnię, no ale wcześniej nie omówili strategii ataku.
- Co robimy dalej? - spytał. To, że on nie miał pomysłu nie znaczyło, że inni ich nie mają. Kethra wzruszyła lekko ramionami.
- Raczej tam teraz nie zejdziemy... Możemy poczekać na ekwipunek albo się taktycznie wycofać. Jandar wysłał na druga stronę szczeliny Czujną, tak by mógł się dowiedzieć czy jakiś duergar wspina się już po drabinie. Chowaniec sprawienie przemknął, ciągle się kryjąc. Chowaniec paroma susami zbliżył się do sporej wyrwy w skale, gdzie mieli się ukrywać agresorzy. Jandar czuł jak Czujna wysyła mu sygnał w postaci spokojnych fal wibracji, co oznaczało, że zwierzę nie dostrzega w dole żadnego z krasnoludów.

Kethra popatrzyła za łasicą, a następnie przeniosła wzrok na Jandara.
- Umm… Myślę, że bez źródła światła i tak nie mamy po co schodzić… Powinniśmy zaczekać jeszcze - zaproponowała niepewnie.
- Może zabierzemy im drabinę? - zaproponował Aseir. - Skoro i tak wiedzą, że tu jesteśmy, to po co mamy ułatwiać im życie.
- Nie widać ich na drabinie - powiedział druid. Potem, wstał rozprostował się, odrzucił na plecy płaszcz. Podszedł do szczeliny, wraz z wilkiem, który szedł na ugiętych łapach cały czas węsząc. Jandar ostrożnie zajrzał do szczeliny. Aseir poszedł w ślady druida i spojrzał w dół, gotów do natychmiastowego cofnięcia głowy.
Nagle z podziemnego korytarza wyłonił się jeden z duergarów strzelając z kuszy w kierunku Jandara. Bełt jednak minimalnie minął druida. Towarzysze prędko odskoczyli na bezpieczną odległość od szczeliny. Przynajmniej wiedzieli, że ciemnoskórzy tak łatwo nie odpuszczą.

Przez krótką chwilę kompani wymieniali porozumiewawcze spojrzenia w duchu zastanawiając się co dalej począć, gdy nagle pod nogami Aseira wylądował szklany flakon, z którego błyskawicznie zaczął wydobywać się czarny jak smoła dym. Dym bardzo szybko rozprzestrzenił się w promieniu paru metrów ograniczając widoczność w okolicy wyrwy do praktycznie zerowej, a jakby tego było mało musiał być bardzo toksyczny, gdyż gryzł w płuca i drogi oddechowe, oraz podrażniał oczy trójki poszukiwaczy przygód.

Enevar, Płomień, Relgar, Oswalt, Ilryn, Elenas, Enoque

Parę godzin marszu, przerywanego jedynie na na krótkie chwile na złapanie tchu i nawodnienie organizmu w końcu doprowadził grupkę do niesłychanego spotkania. Już z daleka dostrzegli nieopodal stromego krańca kanionu unoszący się dym, a gdy zbliżyli się dość blisko nie mogli uwierzyć własnym oczom. Trójka ich niedoszłych kompanów piekliła się na skraju dymnej zasłony nie bardzo wiedząc co dalej z nią począć. Ten dzień, choć bliski końca miał im przynieść jeszcze wiele atrakcji...

Cedryk 12-06-2015 18:47

Jandar był wściekły.
~"Przeklęte duergery nie mogą tak celnie rzucać w świetle. Pewnie to jakaś magia ich i drowów."~
- Zamknąć oczy, nie odpychać.
Krzyknął krztusząc się dymem. Potem chwycił towarzyszy za ubrania i wyciągnął z chmury, kierując się zmysłami Czujnej, której nie objęła chmura. Za nimi pobiegł kierując się słuchem Twardy.
- Przygotować się do walki. Spuścimy łomot tym duergarskim psom.
Krzyknął wyjmując korbacz za pasa i chwytając tarczę.

Kerm 12-06-2015 19:39

Dym. Przeklęty, wściekle gryzący w oczy dym.
Aseir cofnął się o krok, gdy u jego stóp pękł szklany flakon, ale i tak okazało się, że ma za słaby refleks. Cofnął się o kolejny krok, z zaciśniętymi oczami i próbując nie oddychać, z cichą nadzieją, że nie pomylił kierunki i nie spadnie duergarom na głowy...

Silne szarpnięcie skierowało go w odpowiednią stronę i po paru kolejnych krokach mag znalazł się za kręgiem dymu.

- Dzięki - wykrztusił, ocierając łzy rękawem.

- Zaraz stamtąd wylezą - powiedział nieco już normalniejszym tonem.

Było niemal pewne, że stworzenie zasłony dymnej było początkiem ataku duergarów, które mogły teraz wyleźć z dołu niezauważone przez nikogo.

Sięgnął po koc i silnymi machnięciami spróbował przepędzić dym.

sheryane 12-06-2015 20:31

Kethra również nie zareagowała w porę, mimo że stała kawałek za Aseirem i Jandarem. Oleisty dym objął i dziewczynę, wdzierając się do gardła i oczu. Oślepiał i dławił. W ostatniej chwili usłyszała ostrzeżenie Jandara, zamknęła oczy i wstrzymała oddech. Dobrze było mieć w pobliżu kogoś, kto zachowywał zimną krew.

Poczuła, że ktoś ją złapał. Spanikowała na chwilę, szarpnęła się w przeciwną stronę, ale była zbyt słaba, by wyrwać się z uścisku. Po chwili była już poza obrzydliwą chmurą i mogła odetchnąć świeżym powietrzem.
- Dziękuję - powiedziała cicho do Jandara, uśmiechając się blado.
Na szczęście szybko doszła do siebie.

Kethra cofnęła się o kilka kroków, by mieć większą połać otwartego terenu w zasięgu wzroku. Napięła lekko cięciwę łuku, wypatrując czegokolwiek, co mogło przed chwilą opuścić jamę.

ObywatelGranit 16-06-2015 12:17

Enevar na ułamek sekundy zamarł w bezruchu, po czym przykucnął za jednym z pobliskich głazów. Okazało się, że z nieznanych mu powodów "tamci", również podążali tropem ciemnych krasnoludów. Niepokoił go pióropusz dymu, gdyż jeszcze nie do końca rozumiał w jakim celu wzniecono ogień.
- Nie sądziłem, że tutejsze pustkowia są tak małe... Sugeruję poczekać na rozwój sytuacji. Nie wiemy co planuje tamta trójka, ani co łączy ich z Duergarami. Przydałby się też zwiad, jeżeli jest wśród nas ktoś, kto potrafi subtelnie zbliżyć się do naszych starych znajomych.

Jaśmin 16-06-2015 14:17

-No patrzcie - mruknął Płomień - Patrzcie, co też kot przyniósł.
...Przydałby się też zwiad, jeżeli jest wśród nas ktoś, kto potrafi subtelnie zbliżyć się do naszych starych znajomych - rzekł Enevar.
-Wspominałem o tym - rzekł Płomyk cierpko - A jeśli nikt z nas nie zna się na czytaniu ze śladów i cichym podejściu to należało zwerbować kogoś w tym pipidówku zwanym Okolicami Serca Ziemi. A teraz to już dupa blada.
-A jeśli nikt z nas nie potrafi tropić to podejmuję się podejść do nich i zagadać. Zauważyliście już pewnie, że tamci są nieco bardziej altruistyczni niż my. Raczej wątpię, żeby zjawili się tutaj w jakimś niegodnym celu. No, panowie? Podejść?


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:08.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172