lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   [18+FR D&D 5ed - sandbox] Miasto Koszmaru (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/16509-18-fr-d-and-d-5ed-sandbox-miasto-koszmaru.html)

psionik 22-12-2016 15:11

Oskar leżał przez chwilę na ulicy łapiąc dech. Czuł jak uderzenie wypycha mu powietrze z płuc, kolczuga wbija się boleśnie w kręgosłup, ściśnięta klatka piersiowa gniecie wsyzstkie wewnętrzne organy, a kość ogonowa wychodzi przodem. Stęknął po chwili łapiąc powietrze. Stęknął jeszcze raz przekręcajac się na brzuch i bardzo powoli podnosząc się najpierw na czworaka, potem na kolana, by wreszcie w akompaniamencie posapywań i jęków stanąć na nogi.
- O rzesz ty. - mruknął przeklinając siarczyście. Położył ręce na kolanach ściskając zęby w grymasie bólu. Zdjął hełm i obkręcając się rzucił go do wody. Upadł i ponownie powoli wstał. Grzmotnęło nim potężnie o ziemię gdy lina się skończyła. Czuł się ostro poturbowany. Dobrze wyliczył skok, ale ręce nie wytrzymały ciężaru i zamiast z gracją puścić linę, ześlizgnął się w najmniej odpowiednim momencie.

Cóż, trzeba będzie wymyślić jakieś magiczne rozwiązanie tej kwestii.
Zanim ruszyli dalej, Oskar wyrzucił jeszcze insygnia straży zostawiając na sobie kolczugę. Może mu jeszcze uratować życie, lub w ostateczności sprzeda się ją za odrobinę brzdęku.

Dokuśtykał do brata i powoli ruszyli w ciemne zaułki miasta.

Kerm 22-12-2016 16:40

Wnętrze wieży było zdecydowanie nieprzytulne.
Podłogę zaścielał prawdziwy dywan z kości - nawet ślepiec by zauważył, że obrońcy stoczyli zaciętą walkę, zakończoną, po ilości trupów sądząc, niepowodzeniem. Najwyraźniej przeciwnicy byli zbyt silni, na dodatek zaskoczyli obrońców.
Po spenetrowaniu wieży i zabraniu paru monet Rathan wrócił do kompanów.

- Proponowałbym przespać się trochę, a potem ruszyć dalej mostem - powiedział. - Zapewne dokądś prowadzi. Do jakiegoś wyjścia.

Potem usiadł na moment, starając się przekonać, czy da się zrobić jakieś prowizoryczne pochodnie.

Odkrytym przez siebie przejściem nie zamierzał wędrować. Miał wrażenie, że na drugim jego końcu czeka coś niezbyt przyjaznego.

Deszatie 22-12-2016 21:25

Pół-ork bezceremonialnie kopnął walające się szczątki, by zrobić sobie trochę miejsca. Po czym usiadł, oparłszy wpierw włócznię o kołowrót. Potrzebował odpoczynku, wytchnienia od wyczerpującej walki i co najważniejsze posiłku. Spędził tak chwilę, nie bacząc na pozostałych kompanów, którzy myszkowali po pomieszczeniu. Szmer wody wyrwał go ze swoistej medytacji. Przypomniał o odczuwanym pragnieniu... Cromthalgor podszedł do ściany zroszonej wodą. Obmył twarz i delikatnie zwilżył spierzchnięte usta. Podziemny strumień mógł wyprowadzić ich na powierzchnię. Wojownik pamiętał, że wszystko, co wypływało ze skał znajdywało ujście w dolinach... Nie lubił się cofać, lecz wieża nie przedstawiała większej wartości i tłumiła rozbudzone wcześniej oczekiwania. Rozsądnym wydawał się powrót i kontynuowanie drogi przez wiszący most. Chociaż.. może lepiej zdać się na instynkt orkowych przodków.. Mieszaniec zrodzony wśród gór i mrocznych jaskiń, ponownie zamknął oczy i wsłuchał w głos minionych pokoleń...

Wisienki 26-12-2016 12:16

Lu oczarował dźwięk płynącej gdzieś poniżej wody,tak potrzebnej w tym podziemnym królestwie mizerii. Powoli obchodziła pomieszczenie starając się odkryć kierunek z którego płynie dźwięk. Szukała również chociażby najlżejszego podmuchu świeżego powietrza.
- coś tu jest nie w porządku powiedziała, zobaczcie był tu pożar, nawet spory - wskazała dłonią na osmalone ściany -a meble i koce się nie spaliły... to mi wygląda na magię


spojler zabieram srebrne ostrogi, i monety których nikt wcześniej nie zabrał


Pliman 26-12-2016 16:10

Gnom czuł zmęczenie, od którego robiło mu się ciemno w oczach. Jednak widok księgi magicznej i zwojów z zaklęciami podziałał na niego bardzo orzeźwiająco. Uśmiech zagościł na twarzy Grigera, który poczuł się jakby właśnie trafił główną nagrodę na loterii. Jeszcze kilka chwil temu marzył tylko o tym aby odpocząć i zapamiętać kilka ze swoich zaklęć, a tutaj taki dobrobyt! Mały iluzjonista zebrał wszystkie magiczne przedmioty, zrobił sobie miejsce w kącie i usiadł celem rozeznania się w swojej zdobyczy. Po zmęczeniu nie było ani śladu. Mózg gnoma pobudzony wspaniałym znaleziskiem pracował ze zdwojoną wydajnością. Griger wziął ze sobą też trochę mazi, którą pokazał mu Tupik licząc, że zdoła poznać jej właściwości i pochodzenie. Nie usiedział jednak długo. Jego wzrok przykuł dziwny płomień, który już wcześniej zauważył półork. "Ostrożność nie zaszkodzi" - pomyślał gnom. "Jeśli tam ktoś jest to lepie byłby to sprawdzić" - kontynuował swoje rozmyślania wyjmując rdzewiejący sztylet z głowy jednego ze szkieletów.
- Wie ktoś co to za płomień? - spytał półgłosem towarzyszy.

psionik 03-01-2017 17:28

Kiedy weszli w boczną uliczkę, obolały i otrząsający się z błota i zimna Anbar odezwał się do brata cichym ale stanowczym glosem:

Uciekliśmy z tej przeklętej nory, co teraz? Nie tak miało to wyglądać. Nie możemy tak z pustymi rękoma wracać do Hardlening, te wszystkie zadufane w sobie dupki będą z nas kpić i hańbą się okryjemy….. nie pomściliśmy też śmierci Bloda na tamtej wiedźmie…
- Znajdźmy ciepłe miejsce na nocleg i zimne piwo na wieczór. - wysapał poobijany czarodziej. - Zemszczę się na suce za samo to, że nas uwięziła, ale chciałbym odzyskać księgę i platynę, jaką mieliśmy przy sobie. -
- Dobrze mówisz bracie, tak zróbmy, znajdźmy jakąś karczmę na uboczu, z dala od miejsc które patrolują strażnicy i zbierzmy siły… tylko jak chcesz księgę twoją odzyskać, pewnie musielibyśmy po nią do wieży wrócić?- spytał sięł Anbar z pewnym wahaniem.
- Zobaczymy - odpowiedział tajemniczo Oskar. - A teraz chodźmy, zanim moja obolała dupa odmrozi się na tej przeklętej ludzkiej ulicy -
Klucząc w ciemnych uliczkach, w akompaniamencie cmokających w błocie butów krasnoludy brnęły w mroki Blackmoor, próbując znaleźć miejsce, gdzie mogliby się wysuszyć. Szli w kierunku światła, migoczących pochodni które niechybnie oznaczały jakieś miejsce spotkań towarzyskich, szczególnie biorąc pod uwagę dolatujące zapachy wykręcające żołądki głodnych krasnoludów.
- Panie…….dajcie miedziaka…...chory i słaby…..sam na świecie…..pomocy znikąd….. - po czym z cienia przy ścianie wyciągnęła się wykręcona jakby przez lumbago, zasuszona niczym pergamin ręka…..
Anbar podskoczył na nagłe słowa i jego ręka podążyła instynktownie w kierunku miecza, odetchnął, kiedy zobaczył, że to tylko jakiś żebrak, chociaż mogła tu być pułapka…rozglądając się czujnie, wyjął jedną z zabranych strażnikom monet i dał żebrakowi
Masz tutaj, wiesz może czy jest niedaleko jakieś miejsce, gdzie można spędzić noc i gdzie nie zadają pytań?
Żebrak chwycił monety i schował w brudnej i śmierdzącej odzieży - Dzięki Ci panie złoty, Panie szczodry. Oby bogowie wynagrodzili Ci hojność! - stary rozdarł się w podziękowaniach niemal przypadając do ubłoconych butów krasnoluda. Po chwili jednak opanował się, i wskazał pokrzywioną ręką w stronę kolejnej, ciemnej uliczki z której darł się jakiś kot. Zapachy i gwar głosów dochodził jednak z widocznego w oddali rynku, czy może jakiejś większej ulicy. Tam jednak żebrak nie wskazywał.
-Pójdźcie Panie tędy, prosto, potem w lewo, obok sterty beczek znów prosto, potem wyjdziecie na taki mały plac. Szukajcie starej studni.Obok jest dobre miejsce. Powiedzcie, że przychodzicie od starego Ulfa……. -

“Ruuuuuuuuuuuuuuuuuu” - odgłos rogu z wieży doszedł do uszu krasnoludów, jak i pewnie połowy miasta. Smród gnijących zębów doszedł do Anbara pochylającego się nad żebrakiem, który najwyraźniej słysząc odgłos rogu, uśmiechnął się szeroko, odsłaniając resztki poczerniałego uzębienia.
-To was ścigają…..Panie? -
- Na szczęście nie, ale o ile się nie mylę nie wolno na przebywać na zewnątrz o tej porze. - odpowiedział przytomnie Oskar.
Nie podobał mu się kierunek wskazywany przez żebraka, przywodził na myśl pułapkę, ale jeśli wszczęto alarm, to właśnie w takich miejscach jak wrzawa na rynku będą szukać w pierwszej kolejności. Być może ich szansą będzie skierowanie się na pułapkę? Trzeba najpierw upewnić się co do żebraka.
- Czy ty próbujesz nas wciągnąć w pułapkę? - zagrzmiał czarodziej przywołując proste zaklęcie iluzji, które spotęgowało złowrogo jego głos dodając echo napierające z każdej strony żebraka. Ręka zalśniła niebieskim blaskiem, szron zaczął wytwarzać się wokół dłoni, na kamiennej ścianie zaułka, gdy czarodziej zbliżył doń dłoń.
-Nie Panie! Nie śmiałbym…… starzec zgiął się ponownie w ukłonie niemalże wpadając w rozmokniętą ziemię w uliczce.
- im dalej od rynku, tym mniej straży - żebrak dygotał z zimna, kurczowo zaciskając dłonie na błocie alejki. Rozejrzał się na boki i powoli zaczął pełznąć z powrotem w ciemność, gdzie wzrok przyzwyczajonych do ciemności krasnoludów po chwili wyłowił sprytnie zrobioną kryjówkę, znajdującą się w resztce rozpadającej się skrzyni.
- Ale powiedziałeś to zanim rozległ się alarm - czarodziej nie dawał za wygraną. Postąpił dwa kroki do przodu wchodząc w cień alejki.
Żebrak zwinnie, jak na jego mizerny stan rzucił się w kierunku kryjówki, słysząc z dobiegające z oddali szybkie kroki. Pogoń od strony wieży zbliżała się.
Oskar klepnął brata w ramię i wszedł w zaułek za żebrakiem - Sorry stary, ale nie będziemy szukać innej kryjówki. Będziesz musiał siedzieć cicho i się podzielić swoją.

Asmodian 05-01-2017 10:44

Blask pochodni rzucał upiorne cienie na osmalone ściany, a kwaśny odór spleśniałego materiału, skóry i kości unosił się w powietrzu. Uciekinierzy wsłuchiwali się w odległe odgłosy podziemi, próbując czymś zająć czas w trakcie krótkiego odpoczynku.

Short rest: Rathan +7HP, Thalgor+9HP, , Grieger arcane recovery, identyfikacja (50% pewności, że czerwona mikstura to mikstura leczenia, 50% pewności, że mikstura o trzech ziemistych kolorach to mikstura wspinaczki, 100% pewności że pachnąca, oleista mikstura to....perfumy. Zaklęcia w księdze są czytelne i zrozumiałe. Na zwojach też, nie trzeba identyfikować niczego. Aby mieć 100% pewność co do mikstur, należałoby użyć czaru identyfikacja



Minuty mijały, a zimno i szczupłe racje żywnościowe, nie najlepszej świeżości nie były w stanie na długo zaspokoić głodu. We znaki zaczęło dawać o sobie zimno i wilgoć, którymi przesiąknięta była ta wieża. Tajemnicze światełko, migoczące w oddali na granicy widzialności, niczym senna mara znikło po jakimś czasie, a gnom mógłby przysiąc, że chwilę wcześniej słyszał krzyk, długi i przeciągły. Mogło to być jednak odbite przez skały echo, lub wymysły przygnębionego niedawnymi wydarzeniami czarodzieja który w substancji ściekającej z jamy w suficie rozpoznał tą samą wydzielinę, którą posługiwały się ohydne robale z wcześniejszej strażnicy. Jednak troski te zniknęły całkowicie, kiedy czarodziej zajął się badaniem swoich skarbów. Przerzucając doskonale zachowane kartki księgi, ze środka wypadł niewielki kartelusz, który niczym jesienny liść targany wiatrem sfrunął prosto pod nogi Lucindy, zajętej myszkowaniem po pomieszczeniu szukając monet i błyskotek. Kartelusz, zapisany był eleganckim, kobiecym pismem…..w języku wspólnym.

Setniczka Vivien do podsetniczki J`aara

Niestety, nie możemy w tej chwili udzielić wsparcia o które nas poprosiliście. Sytuacja w mieście poważna, szczególnie w slumsach na podgrodziu i w dzielnicy nieludzi. Odcinamy Wodną Wieżę od strony miasta. Gdyby ataki na was od strony Wodnej Wieży nasiliły się, odciąć most. Ścierwniki są wabione przez światło. Zalecamy ograniczenie światła i ognia, oraz odcięcie schodów barykadami i pułapkami. Przez Dolną Bramę wysyłamy oddział z sieciami na płaszczaki. Rozpiąć nad mostami i trzymać się, do otrzymania nowych rozkazów. Wydajcie ludziom dodatkową sztukę srebra. Nieposłuszeństwo karać śmiercią na miejscu. Ku chwale nieśmiertelnej D`himis, oby żyła i panowała wiecznie!





Thalgor……odpoczywał, łapiąc oddech i nie mówiąc za wiele.
Woda którą wypił okazała się świeża, niczym z górskiego potoku. Oczywiście stare, kamienne ślady odpowiednio wzbogaciły jej smak, ale pół-ork mógłby sobie dać obie ręce uciąć, że nad nimi znajduje się jakaś rzeczka lub strumień. Machinalnie ściskał swój amulet próbując przywołać mądrość swoich przodków….jednak ogrom kamiennych jaskiń nad głową, i pierwotne zło które instynktownie wyczuwał nie pozwalało się skupić.
Tupik spędzał odpoczynek aktywnie, przygotowując kościane wytrychy i przekształcając zardzewiałe ostrza sztyletów w coś od biedy przypominające dłuta i pilniki. Niziołek był zadowolony, i jakby na chwilę zapomniał o niebezpieczeństwach czyhających na zewnątrz. Wymachiwanie kostnymi szczątkami tajemniczego stwora okazało się nadspodziewanie łatwe. Długi na ponad stopę kolec był lekko chropowaty w dotyku, jak gąbka którą Tupik widział kiedyś na targowisku, kupowaną przez szlachtę do osobistej toalety. Była jednak bardzo lekka, i wojownik wątpił, że da się tym zrobić komukolwiek poważniejszą krzywdę nie dysponując posturą co najmniej pół-orka, który odpoczywał, z czerwonymi oczami wpatrzonymi gdzieś w dal.
Lucinda zbierała monety i przeglądała szczątki i pozostałości na podłodze, podczas gdy Rathan również cicho i spokojnie regenerował swoje siły, patrząc na swoich towarzyszy…

….aby chwilę później obserwować pojawiające się na rozprutej ścianie wieży kolejne pęknięcie, sunące od sufitu w stronę podłogi. Głuchy pomruk trących o siebie kamieni narastał, zwiastując osunięcie się sporego fragmentu ściany prosto do wewnątrz wieży. Rathan i Grieger mogliby przysiąc, że w pewnym momencie słyszeli dziwne łopotanie, jakby flagi na wietrze, dobiegające z zewnątrz wieży. Chwilę później tony kamieni oderwały się od sufitu z ogłuszającym trzaskiem….

Na awanturników ktoś najwyraźniej mocarny spuścił resztę rozpadającej się wieży. Jedyny ratunek to ucieczka. Są widoczne trzy "drogi ewakuacyjne" - każda ma plusy i minusy
1 - okno którym weszliście. Wymagany jest prosty test akrobatyki by uniknąć sufitu, i prosty test akrobatyki, by uniknąć upadku z wysokości 20stóp. W oknie jednak zmieści się jedynie jedna osoba. Jeśli okno wybierze więcej osób, pierwszy test będzie z zawadą.
2 - ogromna szczelina w ścianie. Zamiast akrobatyki, Można użyć atletyki i potraktować unik jako skok. Potem prosty test akrobatyki, by uniknąć obrażeń od upadku z 20stóp. Nie ma limitu skaczących, dziura jest szeroka.
3 - schody do drzwi pod wieżą - średni test akrobatyki lub atletyki(do wyboru). Bezpieczny limit to również jedna osoba, inaczej unik przed sufitem będzie z zawadą.
4 - zostać i ryzykować potencjalnie śmiertelne uderzenie. Zawsze jest szansa, że kości będą łaskawe;)
Jeśli jednak macie pomysły, jak powstrzymać ścianę i spadający sufit, czekam tak do 12.01.2017
P.S. Wątek krasnoludzki będzie wieczorkiem. Musiałem go prawie całkowicie przerobić. Edit - pracowicie dzisiaj - będzie jutro.





Eliasz 06-01-2017 21:45

Tupik był nader zadowolony z efektu swojej pracy. Kościane wytrychy mogły w przyszłości się przydać, zwłaszcza że nie tak dawno odczuł juz ich brak. Ostrze które planował zrobić z kości ogona zapowiadało się całkiem ciekawie, zwłaszcza że gąbkowata struktura idealnie nadawała się do posmarowania i wypełnienia trucizną, choćby ta która niedawno zdobył. trzeba ją było jeszcze tylko podgrzać, a sam kościany kolec umocować na czymś czym dałoby się dobrze machać, albo używać jako sztyletu... ŁUP !

Tupik nie zastanawiał się specjalnie długo, zareagował instynktownie rzucając się pod osłonę , najbliższe zdawały mu się schody, a dokładnie przestrzeń pod nimi, mały wzrost gwarantował niemal miejsce które miało go ochronić przed lawina kamieni lecąca z góry. Przestawał się dziwić , że strażnicy dawno juz opuścili to miejsce...

Kerm 06-01-2017 23:03

Wszystko dobre, co się dobrze kończy...
A tu nagle przyjemny odpoczynek w (na oko) bezpiecznym schronieniu zamienił się w koszmar spadających z sufitu kamieni.
Rathan chwycił leżący obok niego łuk i rzucił się do ucieczki, kierując się w stronę szerokiej szczeliny. Miał nadzieję, że zdąży się tam znaleźć zanim sam znajdzie się pod zwałem kamieni.

Deszatie 11-01-2017 11:26

Z zamyślenia wyrwało go poruszenie wśród towarzyszy. Zaraz potem złowieszczy rumor uderzył w niego falą dźwięku. Thalgor zwinął się w ekwilibrystycznym uniku zgarnąwszy jedną ręką włócznię, szukał ocalenia w szerokiej szczelinie. Zamiast mądrości nielitościwi przodkowie zesłali nań lawinę kamieni…- to była ostatnia jego myśl przed skokiem w czeluść.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:07.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172