lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   Świecidełko IV: Dom (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/17774-swiecidelko-iv-dom.html)

Plomiennoluski 11-04-2018 00:00

- Nie podoba mi się to. - Yetar wskazał głową w stronę istoty, która przycupnęła na grani. Próbował sobie przypomnieć co dobrego, wyglądającego niczym zasuszona staruszka, mającego skrzydła jak nietoperz i mieszkającego w górach, mogło być miłe i chcieć im pomóc, ale lista jakoś nie była za długa. Może jakaś zagubiona wróżka porządnych butów, która przyleciała w te okolice na jakieś mistyczne cmentarzysko, by dożyć swych ostatnich dni. Jednak nie był zbytnio przekonany.


Słysząc słowa Luny, przyjrzał się dokładnie skalnej ścianie, zastanawiając się, czy dałby radę się po niej wspiąć, bez narażania się na złamanie karku za bardzo.

TomaszJ 11-04-2018 13:16

- Nie lękajcie się przyjaciele - Elvin jak zwykle był dobrej myśli - nie dlatego odbyliśmy tę epicką podróż, by jakaś maszkara z piekła rodem stanęła nam na drodze. Bogowie z nami, a jeżeli stwór stanie nam na drodze, padnie pod naszymi ostrzami.
To mówiąc dobył oręża i tarczę ujął gotów osłonić księżniczkę.

Eleanor 11-04-2018 23:22

Bardziej niż o księżniczkę Girlaen martwiła się w tym momencie o małą niziołkę, która mogła wystawić się samotnie, na potencjalnie niebezpieczne, magiczne doświadczenie, w momencie, kiedy latające stworzenie po drugiej stronie, mogło ją dodatkowo zaatakować z powietrza.
Na wszelki wypadek zdjęła łuk i przygotowała strzałę. Uważnie obserwując stwora, gotowała się do strzału, oceniając odległość i siłę wiatru. Miała zamiar strzelić, jeśli tylko skieruje się w kierunku czaromiotki.

Sekal 12-04-2018 14:57

Skrzydlata istota nie zerwała się do lotu. Nie zaatakowała, nie wydała z siebie kolejnego skrzeku. Zamiast tego zaczęła… śpiewać. Pięknym, melodyjnym głosem. Nie było słów w tej pieśni, ale i tak poczuli coś przyjemnego w swoich sercach, a sama harpia zafalowała im przed oczami. Szybko się jednakże otrząsnęli, wciąż widząc ją taką jaką była. Prawie wszyscy zrzucli ten czar. Prawie.

Margery pierwsza zaczęła iść w stronę tej istoty. Na twarzy wymalowany miała zachwyt, a ostre i strome skały wydawały się nie być dla niej przeszkodą. Yetar właśnie oceniał je pod kątem możliwości wspinania, uznając, że była duża szansa, aby dał radę na nie wejść - lecz co z młodą królową? Albo co gorsza, ciężko opancerzonym Elvinem, który na ich oczach także ruszył w stronę harpii.

Rycerz przestał widzieć starą raszplę. W jego oczach była teraz piękną, anielską istotą o cudownym głosie. Przecież nigdy nie była potworem, nie mogła. Wiedział, że potrzebuje jak najszybciej znaleźć się obok niej, spijać muzykę z tych pięknych ust. To była istota, jakiej szukał przez całe życie. Musiał się wspiąć na samą górę!

Luna nie poczuła praktycznie wcale wpływu pieśni chowając się za orlim gniazdem. Za to kątem oka uchwyciła kamień. On się ruszał. I zdaje się, że uciekał na małych, krzywych nóżkach! Odwróciła się błyskawicznie, a kamień zamarł. Wydawało się jej? Nie, nie mogło. Leżał teraz znacznie dalej niż wcześniej.




Drużyna siła woli: Margery, Elvin - porażka


Plomiennoluski 13-04-2018 21:16

Skały wydały się Yetarowi nieprzystępne, dla co ciężej odzianych towarzyszy, jednak ci, ku jego zdumieniu, ruszyli w stronę stwora. Cokolwiek to coś próbowało zrobić, udało się przynajmniej częściowo. - Elvin, Margery?! - Miał dziwne wrażenie, że już kiedyś zdarzyło mu się wołać tą dwójkę, ale zrzucił to uczucie i dopadł plecaków obojga. Miał zamkar za nie szarpnąć i usadzić oboje na tyłkach, pozwalając ciężarowi bagażu zrobić swoje. Nie wątpił, że całe żelastwo i bagaże jakie nosili, było cięższe, niż sam fetchling.

Eleanor 13-04-2018 21:42

Jak na gust tropicielki zachowanie stwora można było uznać za atak. Wprawdzie nie uderzyła, ale próbowała oczarować i nawet częściowo to się mu udało.
Skierowała grot strzały na śpiewające monstrum i strzeliła celując prost w serce. Pomyślała, że nawet jeśli spudłuje, istniała spora szansa, że rozproszy poczwarę i ta przestanie wabić swoim głosem. Może to wystarczy, by rozproszyć zaklęcie pod którego wpływem znaleźli się rycerz i księżniczka.

Precise Shot


Sayane 16-04-2018 09:05

Aaach, co tu robić, znów te dylematy! Luna miała straszną ochotę gonić "kamień", lecz co z zaczarowanymi kompanami?!
- Nigdzie nie odchodź! - krzyknęła do "kamienia", po czym przyzwała kruka/i by zdekoncentrowały paskudne ptaszysko.

Potem miała zamiar pogonić za magiczną skałą-nieskałą.

summon minor monster


Sekal 16-04-2018 14:54

Yetar rzucił się na plecaki towarzyszy, coraz szybciej kierujących się ku skrzydlatej istocie. Margery docierała już do skalnej ściany, kiedy ją chwycił i powstrzymał, a Elvin właśnie stawiał stopę na stromej powierzchni, szukając dłońmi dobrego chwytu.
- Zostaw! Nie widzisz tego anioła?! - warknął, próbując wyszarpnąć się z uścisku. Razem z królewną byli od fetchlinga silniejsi i nie ustawali w próbach. Samo powstrzymywanie nie wyswobodziło ich spod uroku pod wpływem którego się znaleźli.

Girlaen nie była zajęta tym siłowaniem. Nikt też jej nie atakował, stąd była w stanie przymierzyć dokładnie i wypuścić strzałę w chwili, kiedy harpia zamachała skrzydłami i wystartowała. Wiatr musiał zmienić trasę pocisku, ten bowiem minimalnie chybił, szybując w dal. W niemal tej samej chwili przy stworzeniu pojawiły się wyrzucone z magicznego portalu trzy duże kruki. Wywiązała się gwałtowna walka i Luna z pewnym niepokojem obserwowała jak dwa przyzwane przez nią ptaki już spadają martwe na ziemię.

Pazury latającej wysuszonej baby były zabójczo skuteczne! I już teraz kierowała swoją uwagę na małą wyrocznię, która skupiając się na zaklęciu straciła z oczu kamień. Ten wcale nie zamierzał usłuchać wcześniejszego polecenia i pędził już po grani, próbując uciec jak najszybciej. Nóżki miał tej samej długości co Luna, ale przebierał nimi z prawdziwą pasją.


Sayane 18-04-2018 09:11

- No nie... - jęknęła Luna na widok uciekającego kamola. Jak tak można, jak ona tu musi walczyć o życie! Póki co cudze, ale to mogło szybko się zmienić, gdyż skrzydlata raszpla zerwała się do lotu.

Tyle że w powietrzu to Luna miała większe pole manewru. Zwłaszcza stojąc na ziemi.

Niziołka nadal miała w pamięci miotające nią powietrzne prądy. Zebrała więc tyle mocy ile dała radę i wypełniła nią powietrze pomiędzy jedną skałą a drugą, wzmacniając wiejący tam wiatr. Nigdy tego wcześniej nie robiła, nie na taką skalę, ale *czuła*, że może się udać - chociażby wytrącić poczwarę z kursu.

I udało się, lepiej niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Harpia rozpaczliwie zamachała skrzydłami próbując złapać pod nie nieokiełznany teraz wiatr i grzmotnęła o najbliższą skałę, osuwając się po niej niekontrolowanym ślizgiem. Nie była martwa; ba! Nie była nawet oszołomiona, ale drużyna zyskała dzięki temu cenne sekundy.

Luna wykorzystała ten czas tworząc wokół siebie barierę z - póki co - posłusznych jej wiatrów.
I popędziła za 'kamieniem'.

alter winds, wind barrier, pogoń



Plomiennoluski 18-04-2018 10:07

- Anioł? Na oczy ci się rzuciło człowieku? - Rzucił Yetar, sięgając po procę. Zmagania z zauroczoną dwójką były nieco bezcelowe, przynajmniej z jego siłą. Musiałbym ze dwadzieścia lat biegać z wiadrami pełnymi wody po schodach, żeby móc myśleć o zatrzymaniu tej dwójki.

Zakręcił procą i wystrzelił w stronę chwilowo zmieszanej potwory. Nie był pewien co się stało, czy nie potrafiła za dobrze latać, czy to była sprawka Luny. Patrząc na nieskoordynowane ruchy, bardziej wierzył w to drugie. Miał nadzieję, że wyjdą z tego bez szwanku.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:43.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172