Ze świątyni widzicie płycizny, na które nie mógł wpłynąć "Kruk", plażę i dżunglę. Od tej strony (przynajmniej z lądu, na którym jesteście) nie da rady zobaczyć cieśniny, gdzie zakotwiczył okręt, ani pełnego morza, gdyż wszystko przesłania wysunięty w głąb klif i dżungla.

Manea fatalizuje pewnie, ale po tym, jak się zachowywała do tej pory Lanteri, lepiej dmuchać na zimne :)

Jeśli ma rację, to i tak jest za późno :D

Yup, jak jesteśmy potrzebni, to poczekają, a jak nie, to nie wiem, czy w ogóle powinniśmy wracać :)

To może niech Aza wyśle Abyssclawa, żeby się przeleciał i zobaczył, czy na nas czekają? Jak czekają, to wracamy, a jak nie, to... nie wiem xD Koczujemy na wyspie jak Robinson Crusoe xD

Aza zatrudni garstkę delfinów, które nas zawiozą w cywilizowane strony :D

Świetny pomysł, tylko ona ma chyba jakiś limitowany czas przywoływania tych swoich stworków, prawda? Trochę niefajnie by było, gdyby nagle na pełnym morzu się rozpłynęły w powietrzu :D Jamashowi to tam jeszcze wszystko jedno, ale z pozostałymi gorzej xD

Wtedy pozostanie nam budowa tratwy :)

Na pełnym morzu może być ciężko zbudować tratwę :D

Nie no, żartuję, wiem, że chodzi Ci o wyspę. Też mi to przeszło przez myśl, bo chyba nikt z nas nie ma żadnych szkutniczych zdolności i tylko tratwa zostaje ;)

Widzicie, trzeba było wybrać dłuższą trasę lądem, to byśmy chociaż łódź z wiosłami mieli :D

Ale tak w ogóle, to o czym my piszemy, przecież nawet nie wiemy, czy Kruk czeka na nas, czy nie xD

Żeby było śmieszniej zastanawiałem się przy awansie Azy nad zaklęciem tworzącym tratwę. Gdyby Summonerka nie miała małej ilości zaklęć, które ciężko zamienić na inne to bym wziął, a tak Aza rozsiądzie się na Abyssie i odleci gdzie chce ;)