lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   [Pathfinder] Pod piracką banderą (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/18459-pathfinder-pod-piracka-bandera.html)

Kerm 11-10-2019 17:20

Trup autentycznego, chociaż nieco karłowatego cyklopa, kolejne porozbijane figury - widomy znak, że podążają właściwą trasą. Jeśli, oczywiście, Lanteri i Gardax nie zabłądzili, co było raczej wątpliwe.
To, że ex-kapitan i ex-bosman oczyścili im drogę, nie łagodziło ich winy - przynajmniej w oczach Darvana.

Problemy, kolejne, pojawiły się, gdy dotarli do sali z katafalkiem i rzeźbą, przedstawiającą cyklopa o nieco zbyt wielkiej ilości oczy.
Niestety, z sali nie było wyjścia i wyglądało jakby poszukiwana parka rozpłynęła się w powietrzu. Albo - co sugerowało zachowanie wilka - znalazła sposób, by otworzyć ukryte przejście. Bo raczej nie przeniknęli przez ścianę.

- Może chodzi o te oczka? - powiedział zaklinacz. - Może trzeba wcisnąć te nadprogramowe?

Oczywiście mogli sobie usiąść i poczekać, aż Lanteri i Gardax wyjdą obładowani skarbami, ale nie było pewności, że ze skarbca Jemmy Redclaw nie było innego wyjścia.

Tabasa 11-10-2019 18:57

Odetchnęła z ulgą, gdy to coś leżące pod ścianą nie ożyło nagle i się na nich nie rzuciło. Trzeba było przyznać, że Lanteri i Gardax stanowili całkiem niezłą ekipę czyszczącą, co było im oczywiście obecnie na rękę. Nie chowając kuszy, ruszyła za wilkiem Azy i pozostałymi, docierając do dziwnego, prostokątnego pomieszczenia, które być może było kiedyś... salą żałobną? No bo po co ktoś postawiłby tu katafalk i to do którego trzeba było dotrzeć po schodkach? Nie to jednak było najważniejsze, bo okazywało się, że z tego miejsca nie było żadnego wyjścia. A przynajmniej teoretycznie, o czym dał im znać wilk niziołki, próbujący podkopać się pod ścianą.
- Czasami zwierzęta bywają bardzo zabawne. Nawet te przyzwane - powiedziała do Azy, uśmiechając się szeroko. - No ale dzięki niemu przynajmniej wiemy, gdzie jest wejście, teraz tylko trzeba znaleźć do niego klucz. - Puściła Małej oczko.

Darvan po chwili wpadł na pomysł, jak dostać się do ukrytego przejścia, choć Manea również zwróciła wcześniej uwagę na tę gębę cyklopa z trzema oczami.
- Całkiem prawdopodobne. A jeśli nie dwa nadprogramowe, to może wszystkie trzy? - Zastanowiła się. - Najpierw sprawdźmy te niepasujące, a jeśli nic się nie wydarzy, to wszystkie? Albo całą tę gębę? Nie spróbujemy, to się nie dowiemy.
Po tych słowach ruszyła za Darvanem za katafalk, jednocześnie zachowując ostrożność, bo przecież za tym kamiennym bloczkiem coś mogło się na nich czaić. Nigdy nic nie wiadomo, a przezorny zawsze żywy, jak to mawiało stare przysłowie.

Mroku 12-10-2019 11:00

Podeszliście do znajdującego się na ścianie za katafalkiem oblicza trójokiego cyklopa i metodą prób i błędów poczęliście przyduszać poszczególne elementy. Wciśnięcie nadprogramowych oczu nic nie dało, tak samo jak próba wciśnięcia całej twarzy. Dopiero gdy wspólnie nacisnęliście wszystkie oczy cyklopa, gdzieś w ścianie odezwał się mechanizm i miejsce, które obwąchiwał wilk poruszyło się. Zwierzę odskoczyło, a ukryte drzwi odsunęły się, odkrywając przed wami kolejny, oświetlony pochodniami korytarz.

Wilk od razu ruszył przodem, a wy za nim. Korytarz powiódł was do schodów prowadzących w dół, a gdy po nich zeszliście, trafiliście do ogromnej, monumentalnej wręcz sali, której ściany zdobiły napisy w dziwnym języku, prawdopodobnie cyklopim. Pośrodku pomieszczenia znajdowało się podium, otoczone dwiema kamiennymi kolumnami, na których wyryto przedziwne runy. Jako, że nic nie zwróciło tutaj waszej uwagi, a zwierz Azy wyrwał w prawo, podążyliśce za nim.

Chwilę później znaleźliście się w niewielkim pomieszczeniu na planie ośmiokąta, pośrodku którego znajdował się zbiornik pełen krystalicznie czystej wody. Jamash po raz kolejny sprawdził, czy w miejscu da radę wykryć jakąś magię i wyczuł transmutacyjną aurę unoszącą się znad zbiornika z wodą. Waszą uwagę zwróciło również oko umieszczone na dnie, które zdawało się wodzić za wami, gdy tylko się poruszyliście.

Z pomieszczenia wiodły trzy odnogi - jedna na wprost i dwie po bokach. Wilk od razu podjął trop, wybierając korytarz po prawej stronie, pozostawało pytanie, czy chcieliście od razu za nim podążyć, czy może jednak sprawdzić pozostałe dwie odnogi?


Kerm 12-10-2019 12:11

Oczu było aż za dużo i, jak się okazało, każde ogrywało swą rolę przy otwieraniu tajnego przejścia. Gdy jednak się ono otworzyło, Darvan nie od razu ruszył dalej w pościg. Najpierw sprawdził, czy na pewno z drugiej strony też da się odsunąć kamienną płytę. Wizja głodowej śmierci, nawet w miłym towarzystwie i na stosach złota, niezbyt mu odpowiadała.


Dalej było już mniej oczu, chociaż to, które znajdowało się na dnie sadzawki, zdawało się śledzić każdy ich ruch. Albo było magiczne, albo artysta, który je stworzył, miał prawdziwy talent.
Woda w sadzawce wyglądała na czystą, ale - na wszelki wypadek - Darvan postanowił jej nie próbować. A nuż by się okazało, że każdy, kto się napije, zamieni się w cyklopa...


Z trzech korytarzy wilk bez wahania wybrał jeden i Darvan był przekonany, że Lanteri i Gardax mają plan. To znaczy mapkę tej cyklopiej siedziby. A to znaczyło, że mogą też znać inne wyjście...

- Najpierw dopadnijmy naszych ulubieńców - powiedział. - Na zwiedzanie będziemy mieli czas, jak już się z nimi rozprawimy.

Tabasa 12-10-2019 15:43

Ponaciskali wszystko, co można było ponaciskać i w końcu udało im się otworzyć ukryte przejście. Manea podążyła za pozostałymi z naładowaną kuszą, obserwując bacznie otoczenie. W ogromnej sali przyglądała się wszystkim tym dziwnym bohomazom i musiała przyznać, że ci cyklopi to mieli dziwne podejście do wystroju wnętrz - żeby tak pomazać ściany? No ale co rasa, to obyczaj. Najważniejsze, że nie spotkali póki co żadnego cyklopa na swej drodze. No, przynajmniej żywego i chcącego ich zabić.

Niedługo potem znaleźli się w pokoju z sadzawką. Na szczęście nie potrzebowali uzupełnić zapasów wody, poza tym, pewnie albo była zatruta, albo posiadała inne nieciekawe właściwości dla spragnionych nieproszonych gości. No i to oko na dnie obserwujące ich co chwila... Brrr.. Nie, zdecydowanie musieli iść dalej. Do wyboru mieli trzy korytarze, a skoro wilk złapał od razu trop, nie było sensu szwendać się po pozostałych i szukać wrażeń (albo guza).

- Zgadzam się, najpierw obowiązki, potem przyjemności, jak mawiał mój ojciec - powiedziała do Darvana, uśmiechając się lekko. - Ruszajmy za naszym wilczkiem.
Po tych słowach uniosła kuszę i podążyła za drapieżnikiem.

Sindarin 13-10-2019 09:34

Jamash prychnął rozbawiony, słysząc słowa Manei.
- Cały Madok... Dobrze, że nie zawsze się tego trzymał, bo by Cię na świecie nie było... - pokręcił głową, odganiając wspomnienie - Ale racja, najpierw Lanteri, potem pozwiedzamy - zgodził się z resztą.

Nie był do końca pewien, czy zostawianie sobie za plecami potencjalnego niebezpieczeństwa było rozsądne, ale lepiej było najpierw zająć się tym pewnym, a dopiero martwić o ewentualne. Zresztą, jeśli zagłębiliby się zbyt daleko, Lanteri i Gardax mogliby ich zwyczajnie ominąć i umknąć.

Aura sadzawki była odrobinę niepokojąca, ale ją też można było zostawić na później. Gdyby to była nekromancja, ewokacje, albo przywołania, to rzeczywiście mogłaby być jakimś zagrożeniem, ale transmutacja? Niekoniecznie - zresztą, to w końcu był kiedyś jakiś kompleks cyklopów, ktoś tu mieszkał, albo przynajmniej przebywał. Sadzawka mogła być po prostu obłożona stałym zaklęciem czyszczącym wodę - stąd taka przejrzystość mimo lat, albo i stuleci zastoju.

Mroku 14-10-2019 09:18

Ruszyliście za wilkiem Azy i wyszliście z pomieszczenia z fontanną wprost na schody prowadzące w dół. Za nimi krajobraz się zmienił - nie było już wspaniale wykonanych korytarzy z runami, teraz przejście formowało się w naturalne jaskinie, których ściany pokrywała dziwna substancja wyglądająca jak jakiś czarny minerał. Po chwili korytarz otworzył się na nieco większą salę, pośrodku której stał drewniany stół, a pod ścianą znajdował się pusty stojak na broń. Naprzeciw dostrzegliście ścianę z czarnego minerału, która została mocno rozbita, a dalej wiodła wąska ścieżka. Tam też doskoczył drapieżnik niziołki, znikając wam z pola widzenia.

Podążyliście dalej, przeciskając się między ostrymi kawałkami minerału i niedługo później znaleźliście się w ogromnej, wysokiej na jakieś sześćdziesiąt stóp sali, w której oprócz połamanych stołów i innych mebli niczego więcej nie było. Wilk wyrwał do przodu, wybierając kolejny wąski przesmyk, więc nie ociągając się, ruszyliście za nim, wchodząc po chwili do wysokiej jaskini, pośrodku której znajdowało się... jezioro. Dziesiątki zwłok - rekinów, ryb, ludzi i przeróżnych rzeczy unosiło się na powierzchni wody w różnych stanach rozkładu, a smród był otępiający. Po przeciwnej stronie jeziora dostrzegliście natomiast zacumowany okręt, oświetlony dwoma latarniami. Zwinięte żagle i podmokłe deski statku trzeszczały głucho w cichej jaskini odpychając od siebie dryfujące zwłoki.


Na boku okrętu dostrzegliście jego nazwę - "Przerażająca Fala". Czy był to statek należący niegdyś do kapitan Redclaw? I czy oznaczało to, że byliście tak blisko skarbu, jak nigdy dotąd? O tym mieliście przekonać się niebawem, zwłaszcza, że na pokładzie mignęła wam czarna czupryna i potężne cielsko, co mogło oznaczać, że Lanteri i Gardax już się tam dostali. Rozejrzeliście się. Schody czarnego minerału wiły się ze wschodu na zachód wzdłuż północnej ściany a opadający most linowy w zachodniej części jaskini niemal dotykał powierzchni wody.


Kerm 14-10-2019 10:08

Szli i szli, i szli... aż doszli.

Trzeba było przyznać, że Lanteri i Gardax wykonali całkiem niezłą robotę - utorowali przejście, pozbywając się wielu przeszkód. No a teraz (tak przynajmniej sądził Darvan) sami stanowili ostatnią przeszkodę na drodze do skarbu. Z tym, że był pewien problem, jak ich dopaść, bo płynąć wpław, przez jezioro pełne trupów, zaklinacz nie zamierzał. I nie chodziło o kwestie... estetyczne. Wszak woda mogła być szkodliwa dla zdrowia. W końcu coś zabiło te wszystkie istoty.

W jaki sposób Lanteri i Gardax dostali się na pokład "Przerażającej Fali", w jaki sposób statek Jenny Redclaw dostał się do jaskini, czy można stąd wypłynąć na szerokie wody - to były pytania, które (jak na razie) pozostawały bez odpowiedzi. Nie one zresztą były najważniejsze - z wyjątkiem tego pierwszego (bo można by iść w ślady tamtej dwójki). Darvan sądził, że przy brzegu była łódka, z której tamci skorzystali.
Mogli też przejść linowym mostem, ale z tej drugi zaklinacz wolałby nie korzystać. Wszak wystarczyłyby dwa ciosy toporem i osoby idące mostem znalazłyby się w wodzie.

- Azo, czy możesz przywołać jakiegoś stwora, który zostałby naszym szpiegiem? - zwrócił się do niziołki. - Ewentualnie, co byłoby jeszcze lepsze, załatwić nam jakiś transport?

Tabasa 14-10-2019 19:23

Szła za wilkiem z uniesioną kuszą i... nikt ich nie atakował. Nie, żeby narzekała, tylko była zaskoczona. Albo Lanteri ze swoim przydupasem przedarli się przez wszelkie przeciwności, ułatwiając im drogę, albo ten cały kompleks miał słabe właściwości obronne. Z drugiej strony, skoro dostanie się do niego wymagało trzech części złożonego klucza i jakiejś melodii, to cyklopi nie musieli się przejmować intruzami. No chyba, że ktoś znalazł te trzy części klucza i poznał melodię. Pewnie tamci nawet nie brali pod uwagę, że ktoś może to uczynić.

Przeszła z pozostałymi przez dwie pieczary i znalazła się na brzegu jakiegoś wewnętrznego jeziorka. Na powierzchni delikatnie falującej wody pływały zwłoki ryb i ludzi, od których Manei robiło się niedobrze. Nie chciała nawet na nie patrzeć.
- Co za pojeb to zrobił? - rzuciła, odwracając się w stronę Darvana. Chciała mieć to za plecami. Jednocześnie kątem oka dostrzegła most linowy nieopodal. Można by spróbować dostać się na statek przy jego użyciu, ale jej ukochany wpadł na inny, dużo szybszy sposób.

- Najlepiej, żeby od razu nas przeniósł na pokład statku. Wygląda na to, że Lanteri i Gardax są zbyt zajęci i nawet nie dostrzegli, że tu jesteśmy - powiedziała Manea, zerkając w stronę pokładu, gdzie półork i pani kapitan się znajdowali.

Sindarin 15-10-2019 10:09

Jamash skrzywił się i zaklął, widząc pełne trupów podziemne jezioro. Ułamek sekundy później poczuł oszałamiający smród. Kiedy Darvan i Manea rozprawiali o tym, jak dostać się na statek, undine wyciągnął z plecaka kawałek materiału, który nasączył odrobiną wina z bukłaka i przewiązał na twarzy. Zdecydowanie ułatwiło to oddychanie w tym zaduchu – teraz mógł pomyśleć, co dalej.

Proszenie Azy o pomoc nie było złym pomysłem, ale jej chowaniec raczej nie przeniósłby wszystkich jednocześnie, a przecież na tym im zależało. Do tego nawet nieuważny obserwator dostrzegłby kilka nadlatujących postaci. Inna sprawa, że proszenie niziołki o pomoc w każdej sytuacji nie do końca podobało się kapłanowi.

- Wszyscy na raz raczej nie polecimy. Ja mogę podkraść się mostem, zajdziemy ich z dwóch stron. W ostateczności podpłynięcie też wchodzi w grę, chociaż wolę tego uniknąć – wzdrygnął się na samą myśl o krążeniu pomiędzy trupami.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:12.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172