Safanjevo nie należało do najbardziej ruchliwych miejsc w Faerunie. Mimo to, w trakcie tych kilku chwil, gdy najpierw waliliście ostrymi przedmiotami we wrota świątyni, a następnie zamieniliście kilka słów z niewidomą strażniczką zamkniętego na najgorętszy miesiąc lata przybytku, nastąpiła dyskretna, ale znaczna zmiana. Wieś dosłownie wyludniła się. Anresi rozjerzawszy się wokół z niepokojem stwierdziła, że – wcześniej otwarte – teraz wszystkie okiennice zatrzaśnięto. Na piaszczystej ulicy dzielącej chram i karczmę nie ostał się ani jeden osłabiony słońcem staruszek, ani jeden wiejski kundel z zakręconym ogonem. |
- Za naprawę drzwi i nie tylko to. - Nadaar wystąpił przed grupę odpowiadając przywódcy bandy. - Ale nie martwcie się. Kapłan jest z nami, a i z polecenia władz przybywamy. Także świątyni nic złego z naszej strony nie grozi. Ot naszą towarzyszke nieco poniosło. - Mówił spokojnie choć dało się wyczuć w jego głosie rzadko spotykaną twardość. - Jednak to z opiekunką chramu chcemy teraz rozmawiać dobrzy ludzie. |
- A może byś się tak wieśniaku przedstawił? I jaką funkcję tu pełnisz, poza przerzucaniem łajna? Bo oprócz wielkiej mordy to nic ty nie pokazujesz?! I nie, nie uszkodziłam drzwi, jedynie w nie głośno pukałam styliskiem, skoro wszyscy tu zadami w słomie zalegacie! Ale oczy pizdą momentalnie zaszły i chrapka na monety przyszła co?! - Wrzasnęła Krugga do kmiecia z niewyparzoną gębą. Za kogo on się kurwa uważał? *** Hmmm... może by tak na nich jakieś zastraszanie? :P |
|
|
Duży wieśniak chwilę podumał, popatrzył na Was, po czym odrzekł, zwracając się do Nadaara: |
|
|
– Czemuż to dom wiary zamknięto przed wiernymi? – spytała już samą siebie Anresi, nie mogąc pojąć tego faktu. Któż w końcu jak nie pasterz ma ochronić owce przed wilkami? I kimże są kapłani dla wiernych, jak nie pasterzami? – Czy i oni wyruszyli na łowy na tę całą "czarną magiję"?Rzekłszy to, sięgnęła do sakiewki po srebrną monetę i mimowolnie spojrzała na targowisko. Jeśli słuch ją nie mylił, zasłyszała jak jeden z kupców zachwala pod niebiosa swoje szczotki. A skoro i tak przechodzili obok, zdecydowała się, że wiedźma może poczekać jeszcze pięć minut... Kupiła od razu jedną Itheliariellowi, ponieważ ten zdawał się jej nie posiadać. Zapewne nawet do czesania korzystał z czarów. Nie mniej jednak jej kobiecym zdaniem nawet czar życzenia nie zastąpi szczotki. |
Orczyca zarzuciła toporzysko na ramię, przysłuchując się z obojętną miną dalszym dyskusjom... A gdy starucha ze świątyni złapała Kruggę za nadgarstek, Barbarzynka łypnęła na nią krzywo. - Te babcia, bierz te łapy... - Strząsnęła dłoń kobiety ze swojej ręki, po czym odeszła od wrót i od samej starowinki. Anresi zachciało się po targu biegać za jakimiś duperelami, dobrze że chociaż szybko się uwinęła. Krugga czekała dłubiąc pazurem w zębach... a widząc co ta kupiła, pokręciła głową, a jeszcze gdy Elfowi sprezentowała to samo, to aż zęby wyszczerzyła w kpiącym uśmieszku. - Czemu żeś nic nie gadała? Znalazłoby się jakiegoś Kobolda, a wyrwany kręgosłup też by się nadał - Orczyca uśmiechnęła się niby uroczo do Aasimarki, ale to raczej, w połączeniu z tym co powiedziała, wyszło dosyć makabrycznie. - Idziem, bo uśniem... - Krugga machnęła toporzyskiem trzymanym w jednej łapie przed siebie, niby to w kierunku gdzie w końcu powinni się udać. . |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:42. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0