lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   [PF 18+] Inwazja Żelaznych Kłów - Rozdział III (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/19034-pf-18-inwazja-zelaznych-klow-rozdzial-iii.html)

Obca 20-05-2021 07:15

- Śmiem się nie zgodzić z ta opinią, powinniśmy wzmocnić to zanim zaczniemy przeprawę. - Niziołka odezwała się swoim głosikiem.- Kto ma linę ? Ja i Rufus możemy użyć latania i to zrobić...No dalej nie traćmy czasu!

TomBurgle 21-05-2021 07:26

- No, mnie to na pewno nie utrzyma - krasnolud spojrzał na swoje kamienne ciało. Ile mógł kamienny posąg krasnoluda? - Najpierw sprawdzę ten zawał, a potem, jak już bezpiecznie przejdziecie, pójdę naokoło, tam przez ścianę - wskazał na lewą stronę szczeliny. A może i znajdę przejście do głównego tunelu.

Lord Melkor 21-05-2021 23:29

Rufus z szacunkiem wpatrywał się w dzieło druida, który wykorzystując niepozorną karafkę zatrzymał trujące opary, co pozwoliło im bezpiecznie przejść.

- Ha, wiedziałem że na ciebie można liczyć krasnoludzie! Jak natrafiamy na problem, którego ja i Mikel nie możemy rozwiązać siekąc go na kawałki, to ty
lub Jace zawsze macie jakąś przebiegłą sztuczkę w zanadrzu!
- Klepnął krasnoluda w ramię, co sprawiło że odrobinę skrzywił się kiedy jego dłoń uderzyła w skamieniałe ciało.

Kiedy dotarli do mostu, skinął głową Laurze, lustrując stan lin. Miała rację, nie wydawały się być w dobrym stanie.

- Dobry pomysł, spróbujmy poprawić stan tego mostu, mamy przecież własne liny -Rufus skupił moc, a po chwili w błysku mocy wzniósł się nad ziemię gotów do realizacji pomysłu niziołki. Latanie za pomocą własnej magii wciąż pozostawało dla niego ekscytujące.

shewa92 26-05-2021 02:16

Mikel z lekkim niepokejm spoglądał na most. Rzeczywiście nie wyglądał on najlepiej, a że wojownik sam nie potrafił latać, ani w inny sposób obejść przeszkody, musiał zdać się na towarzyszy. Skinął głową Laurze i Rufusowi.

- Ja mogę zajść się mocowaniem lin z tej strony. - uśmiechnął się do podekscytowanego Rufusa - Tylko nie przywal głową w sufit. Już brzydszy być nie musisz.

psionik 27-05-2021 19:28

Faktycznie, most wydawał się dość mizernej konstrukcji i Jace nie miał wątpliwości, że przydałoby mu się nieco "metamorfozy". Chłopaki nie mitrężyli czasu, więc należało się wziąć do roboty.
- Chłopaki, liny to nie wszystko, tu potrzeba bardziej kompleksowego podejścia. - Sięgnął dłońmi na boki. Rodowy pierścień zabłysnął na błękitno, podobnie jak jego oczy i tatuaże na twarzy. Liny uniosły się podtrzymywane mocą telekinezy, podobnie jak drewniane belki istniejącego mostu. Stare liny odwiązały się od drewnianych wsporników, kamiennych słupków i drewnianych kładek. Część z tych ostatnich pękła w sparciałych miejscach, a linie oplotły je w podwójnym splocie. Jace złożył powoli ręce, a elementy nowego mostu ustawiły się na swoich miejscach. Liny zawiązały się na wystających na skraju przepaści stalagmitach, wiążąc kolejne deski węzłami aż utworzyły przejście na na drugą część przepaści.
Jace zacisnął dłonie w pięści, a liny zacisnęły się wokół kamieni po drugiej stronie naprężając się i obwiązując.
Jace opuścił ręce, a światło zgasło z oczu i tatuaży.
- To powinno wytrzymać. Chodźmy.

Sindarin 31-05-2021 12:51

Wspólna praca, wsparta jeszcze magią Jace’a sprawiła, że bohaterom udało się naprawić most dosłownie w kilkanaście sekund. Voldan przyglądał się temu spektaklowi z szeroko otwartymi oczami i ustami.
- O cholera… nie myśleliście, żeby zająć się budowlanka? - rzucił zadowolony, kiedy skończyli. Oglądał jeszcze chwilę ich dzieło, zanim postawił stopę na moście, co najpewniej uratowało mu życie.
Gdy Mikel i Jace przechodzili przez kładkę, stało się coś dziwnego, jeśli nie niemożliwego. Świeżo założone liny w ułamku sekundy zestarzały się i sparciały, a deski spróchniały, niwecząc całą ich pracę, tak jakby nigdy tu nie byli. Ciężar dwóch mężczyzn był wystarczający, by cała konstrukcja zawaliła się. Mikel rzucił się do przodu, w ostatniej chwili łapiąc liny i zawisając na ścianie. Jace nie był tak szybki, ale nie musiał - jedna szybka myśl wystarczyła, by zamiast runąć w dwunastometrową szczelinę, opadł powoli niczym piórko. Obaj jednak oberwali sypiącym się z sufitu gruzem. Laura i Rufus mieli szczęście, że wciąż działały ich zaklęcia lotu, a Hannskjald… właśnie, gdzie on był? Przed chwilą zniknął, zanurzając się w ścianie tunelu.
Cokolwiek się wydarzyło, z pewnością nie było naturalne, a odpowiedzialny za ten wypadek nie kazał na siebie długo czekać. Sterta śmieci, gruzu i zniszczonych narzędzi uniosła się nagle, jakby złapało ją tornado, a część z nich uformowała się w maskę z pełnym złośliwej nienawiści wyrazem. Stwór ten, czymkolwiek był, nie miał dobrych zamiarów.


Hannskjald

Zawalisko w tunelu z prawej ciągnęło się na kilkanaście metrów, a zakończyło się w niesamowicie dusznym korytarzu. Hannskaldowi przypomniały się smutne historie z rodzinnego Kraggodanu - krasnoludy zawsze wiedziały, że najgorszym losem górnika nie jest zostanie przywalonym przez skały. Znacznie gorzej było przeżyć samo tąpnięcie tylko po to, by zostać uwięzionym w ciasnym pomieszczeniu bez świeżego powietrza. Jeśli nie miał kto im pomóc, górnicy mogli jedynie zastanawiać się, jak będzie wyglądała ich pełna cierpienia śmierć: zabije ich brak wody, jedzenia, czy może oddechu? Nie chcąc samemu ryzykować uduszenia. wycofał się pospiesznie - akurat, by zobaczyć, jak jego towarzysze kończą naprawę mostu.
Gdy ten był już gotowy, drużyna ruszyła na drugą stronę, zaś druid wniknął w ścianę po lewej. Spodziewał się kolejnych kilku metrów skał, ale kopalnia go zaskoczyła. Ledwie kilka sekund później wypadł na otwartą przestrzeń - szeroki na dziesięć stóp zgrubnie obrobiony tunel, który musiał służyć do odprowadzania ścieków i innych odpadów. Świadczyła o tym głęboka na dwie stopy warstwa zimnej, obrzydliwie śmierdzącej cieczy, zajmująca całą jego powierzchnię. Kilka metrów od swojej pozycji dostrzegł zanurzone w niej, dobrze zachowane zwłoki. Zanim zdążył cokolwiek zrobić, usłyszał głuchy łoskot za północną ścianą tunelu.

psionik 10-06-2021 21:54

Będąc już dobrych kilka kroków na moście Jace z zaskoczeniem spostrzegł jak konstrukcja z której był naprawdę dumny "starzeje się" w oka mgnieniu. Sparciałe liny strzeliły, a drewniana deska pod jego stopą trzasnęła niczym spróchniałe drewno. Nie zdążył odskoczyć w porę, jednak jedna myśl pozwoliła mu spokojnie opaść w dół. Prawie bezboleśnie, bowiem o ile uniknął upadku, o tyle spadające z nim kamienie uderzyły go dość mocno w bark powodując chwilowe zamroczenie. Oparł się o ścianę odzyskując równowagę. Nie było czasu, sięgnął do pasa po miksturę i wypił ją jednym łykiem. Przyjemne ciepło rozlało się po ciele, a lekkie mrowienie skóry powiedziało, że magia zaczyna działać.
Wystartował pionowo w górę niczym z procy unosząc się nad rozpadliną. Niestety wpadł prosto w objęcia magicznego ataku ducha. Uderzony niewidzialną siłą przekoziołkował w powietrzu kilka metrów zanim nie przygrzmocił w również latającego Rufusa.
- Sorry - mruknął. Może do Rufusa, może do drużyny... nie miał odpowiednich czarów do walki z duchami. Mógł jednak ich wspomóc. Zamknął oczy sięgając do rezerw mocy, skupił się na każdym szczególe otaczającym go. Było ich tak wiele, że gdyby chciał opisać każdy zajęłoby to długie sekundy. I czuł, że ma ten czas. Wszystko w około jakby spowolniło, pozwalając jemu i towarzyszom działać nieco szybciej, lepiej reagować na spowolnione ruchy przeciwników.

Rozejrzał się po jaskini szukając dla siebie miejsca i wtedy je dostrzegł... trzy duże, białe pajęczaki wyszły z miejsca gdzie jeszcze niedawno bezpiecznie wylądował. Bez większego namysłu wymówił słowo mocy, a z jego pasa "rozwinął" się niematerialny łańcuch, który smagnął niczym bicz i uderzył prosto w pajęczaka próbującego zajść od tyłu Mikela. Wpłómaterialne ogniwa oplotły chitynowy pancerz i bez większego problemu wyrzuciły przeciwnika w powietrza, a później w dół.

Duch zniknął, ale na pewno nie poddał się. Jace zastanawiał się, czy dałby radę przeprojektować łańcuchy, by mogły pochwycić ducha, lub zniszczyć tworzącą go ektoplazmę? Póki co musiał się jednak skupić na walce. Podleciał do Mikela wyzwolił proste zaklęcie ochronne mające za zadanie obronić wojownika przed złymi stworzeniami. Może nie zda się to na wiele, ale może zrobi różnicę.

TomBurgle 11-06-2021 20:44

Huk spadających kamieni skutecznie oderwał krasnoluda od rozważań o losach nieszczęśnika którego ciało tkwiło w sztolni. Przecież ledwie temu wszystko było w porządku!

Rzucił się do krawędzi tunelu i spojrzał w dół. Prowizoryczny most był zerwany, Mikel wisiał na ścianie, a w szczelinie majaczył Jace. Niewiele myśląc, druid popłynął w dół ściany, szykując zaklęcia leczące. Tyle że gdy wynurzył się na dnie szczeliny, Jace i Mikel byli już z powrotem na górze. Burknał tak że aż kamienie zadrżały i zaczął wędrówkę z powrotem na górę, za nimi.

Tym razem przynajmniej nie było to na daremno; ledwie wychnał z kamiennego podłoża, na górę wdrapały się też trzy spore pajęczaki. Solfugi, znacznie większe niż te żyjące poza jaskiniami, niechybnie upatrzyły ich sobie na posiłek który sam wszedł im na terytorium. Nie czekając aż podadzą do stołu, druid kamiennym barem grzmotnął najbliższego i zrzucił go z powrotem na dół. Tuż obok magiczny łańcuch zmiótł drugiego z pajęczaków, a z drugiej strony Mikel zmiażdżył swojego przeciwnika niemalże gołymi rękami. Laura poprawiła strumieniami ognia wylewającymi się z jej rąk - słowem, bitka wydawała się wygrana. I jak zwykle, coś musiało się skomplikować.

~Tam jest jakiś duch który próbował nas przekląć! ~ druid pomyślał głośno, ostrzegając innych przed tym co już sami wiedzieli. Nie odważył się skakać przez szczelinę, więc popędził w stronnę ducha po ścianie i suficie, co chwila nurkując z powrotem w skałę. Tyle że znowu za wolno - kiedy wychnał spod podłogi, wrogi nieumarły dopalał się już migocząc żarem na swoich materialnych kawałkach.

- Caliście? - kamienisty żywiołak w całości wylazł na górę i zawołał aż zadudniło - Voldan, ciebie tam zamroziło? -


Obca 12-06-2021 18:13

- Ja żyje. - Odezwała się Laura lądując po jednej stronie mostu. - A reszta? Ktoś potrzebuje medyka?
Laura rozejżala się po wszystkich i zaczeła być gotowa do składania swoich toearzyszy do kupy.

psionik 13-06-2021 21:18

Adrenalina powoli schodziła i Jace zaczął powoli odczuwać ból w barkach od spadających kamieni. Wiedział, że nie ma zbyt dużo czasu, więc zmusił swoje ciało do zignorowania bólu. Podleciał do Mikela i Voldana chwytając ich w pasie i uniósł w powietrze. Oboje poczuli jak otacza ich niematerialna siła, której źródłem jest chuderlawe ciało psionika. Jego ręce byłyby zbyt kruche by unieść mężczyznę w zbroi, a co dopiero dwóch. Prawdopodobnie utrzymanie niziołczycy przez czas potrzebny do przelecenia przez rozpadlinę był wątpliwy, ale niematerialna, magiczna siła dawała pewność, że nic nie może się wydarzyć złego.
- Nieco oberwałem. - odpowiedział krasnoludowi delikatnie odstawiając pasażerów. Chciał coś dodać, ale rozmyślił się. - Z chęcią skorzystam z pomocy. - dodał. Mógł co prawda skorzystać z własnej mocy, ale nie chciał odrzucać pomocy innych.
Jace potrafił być zadufanym i zbyt pewnym siebie dupkiem, ale wiedział, że choć potrafi wiele, nie jest i nie powinien starać się pokazywać, że jest samowystarczalny. Że poradzi sobie w każdej sytuacji. To co stanowiło ich siłę to wspólnota wypracowana miesiącami wspólnych przygód, potyczek, kłótni i docierania się.
Zamiast tego wyciągnął różdżkę i osłonił się magicznym pancerzem. Jeśli cokolwiek miało ich tu zaskoczyć, lepiej jeśli będzie mieć na sobie nieco więcej magii ochronnej.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:23.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172