Bellatrix | 19-09-2021 19:15 | - To było pomysłowe. Dobra robota, Galdorze. I ty również, Aelfricu - powiedziała do kompanów Kori, gdy podwoje tej wątpliwego stanu budowli stanęły przed nimi otworem.
Kapłanka weszła za zaklinaczem, rozglądając się wokół. Wnętrze wyglądało dużo gorzej, niż sądziła. Piętro zawaliło się w pewnym stopniu do pokoju, w którym obecnie przebywali i trzeba było się trochę nagimnastykować, żeby przejść do kolejnych drzwi i nie skręcić sobie przy okazji nogi w kostce. Albo zrobić coś poważniejszego.
- To z pewnością tylko przykrywka - rzuciła do Galdora, gdy ten skończył mówić. - Skoro to były najemnik, na pewno wie, jak się urządzić, żeby nie zwracać niczyjej uwagi.
Sznur przywiązany do klamki okazał się prowadzić do sporej, ukrytej pod gruzem kuszy, zatem Hallod nie życzył tu sobie żadnych gości.
- Zamaskowane wejście do domu, załadowana kusza… Sporo zachodu jak na kogoś, kto tylko kupował odczynniki od Borta - rzuciła, przechodząc nad wiszącą w poprzek pokoju liną. - Nie wygląda na zbyt gościnnego osobnika, ale coś mi mówi, że to jakaś grubsza sprawa.
Sąsiedni pokój wyglądał dużo lepiej niż ten, z którego przyszli, ale początkowo nie znaleźli niczego, co mogłoby naprowadzić ich na jakiś trop. Na szczęście czujne oko kapłanki i wojownika uchwyciło przesuwany po podłodze dywan, który skrywał pod sobą klapę. Skrzywiła się tylko, słysząc okropny zgrzyt i spojrzała na kompanów.
- Mam nadzieję, że nikogo tym hałasem nie zaalarmowaliśmy.
Podczas gdy Galdor zrobił pseudo-pochodnię z kawałka nogi od krzesła, Kori sięgnęła do swojego plecaka i wyjęła z niego latarnię.
- Też mogłabym użyć zaklęcia, żeby oświetlić sobie drogę, ale chyba nie ma sensu, skoro prosta latarnia też zda egzamin. - Uśmiechnęła się do reszty i odpaliła ją a najbliższą okolicę momentalnie zalało przyjemne, żółte światło.
- Pomysł, żeby sprawdzić wcześniej, jak głęboki jest ten szyb i co jest na dole jest dobry. Mogę użyczyć wam liny, jeśli takowej nie posiadacie. - Spojrzała po nich.
Gdy już wszystko sprawdzili, poczekała, aż pierwsi zejdą wojownicy, po czym ruszyła za nimi, zachowując wszelkie środki ostrożności przy pokonywaniu kolejnych uchwytów. |