lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   Cień Menzoberranzan (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/2238-cien-menzoberranzan.html)

Nightcrawler 04-01-2007 21:50

Droga cieni (Xyi, Sharafein'zyne, Xardeaf)

Karzeł ubrany w szeroki czarny płaszcz zlewający się u dołu z mrokiem tunelu, szybkim ruchem odrzucił kuszę i wyszarpnął z antracytowej pochwy krótki miecz. Lewą ręką rozpiął zapięcie okrycia tuż pod osłaniającym twarz kapturem i jednym energicznym ruchem poderwał ją do góry, tak, że opadając utworzyła czarną falę materiału prowizorycznie osłaniającą połowę istoty - niby tarcza. Czułym na ciepło oczom Ilythiiri ukazała się postura typowa dla Duergara z okrągłą łysą głowa i kwadratową szczęką osłoniętą krótką szczeciną. Adwersarz ubrany był w lekką przeszywnicę doskonale dopasowaną do jego gabarytów i wysokie skórzane buty.

Sharafein'zyne przemknął zwinnie nad leżącym Dreaglothem. Zauważył tylko jak Kapłan stęknąwszy otwiera oczy i próbuje unieść się na łokciach. Sekundę później był już przy krasnoludzie, który widząc szybkość przeciwnika cofnął się kilka kroków przechodząc w defensywną pozycję. Wtedy tuż obok Drowa coś świsnęło, poczuł jak krew chwilowo wzburzyła się i zadudniła mu w skroni. Przestrzeń przed krasnoludem zagięła się delikatnie jakby targana niewidzialną falą, która równocześnie szarpnęła osłaniającą go peleryną. Krępy Duergar zachwiał się uderzony magiczną siłą i z wyraźnym grymasem bólu na obliczu zgiął się nie znacznie w dół, opuszczając sztych broni ku ziemi. To mógł być blef, ale…

- Elgg nindel yeunn iblith ! – wykrzyczał łamiącym się warkotem za plecami Sharafein'zynea, Xardeaf

Esco 04-01-2007 23:36

[center:1168d61b4d]
Radsvin[/center:1168d61b4d]

Osiem niskich, szarych, identycznych postaci odbijalo sie w czarnych oczach. Pajak mieczowiec obserwowal nadchodzacego duergara czajac sie na drzewie, wysoko ponad glowa szarego krasnoluda. Gruczoly jadowe wytwarzaly z podniecenia coraz wiecej wydziliny, ktora sciekala teraz obficie po szczekach monstrum. Tylnie odnoza tkaly lepka zasadzke, ktora miala spasc na glowe niczego nie spodziewajacej sie ofiary.

- Co do k.... – zaklal Radsvin gdy kropla gestej, bursztynowej cieczy wyladowala na czubku jego lysej glowy. Uskoczyl w bok w sama pore aby uniknac opadajacej sieci. Jego pancerz przybral teraz barwe otoczenia a duergar zniknal z pola widzenia pajaka. „Jak drowy moga czcic te paskudztwa?” pomyslal przez chwile patrzac na wlochata, klapiaca paszcze stwora i na jego zielono-zolte, lyse, wypelnione przelewajacymi sie bebechami podbrzusze.

Potwor nadaremno przewracal osmioma parami oczu w poszukiwaniu krasnoluda. W koncu zmieszany odwrocil sie i blyskawicznie znalazl sie spowrotem na drzewie. Zaczal tkac cierpliwie nowa zasadzke.

Radsvin wszedl do obozu, trzymajac kusze na ramieniu i zdejmujac soczewki, ktore rzucil Prohlowi do naladowania.
- Pajaki <chrup>. Jakies pol mili stad na polnoc. Okolo <trzask> trzech do pieciu gniazd. Poza tym cisza. – krzyknal do Hadrogha, ale tak by pozostali tez uslyszeli.

Podszedl do kociolka, wzial warzachwie i zamieszal pozadnie. Wyjal chochle i sprobowal cieplej potrawy. Przezuwal chwile cmokajac w koncu wyplul kes na ziemie.
"Smakuje, jakby tam wczesniej svirfneblin nawalil" pomyslal patrzac sie niezbyt przyjaznie w strone Halflinga.

- Jadalem lepsze rzeczy od tego – mruknal z niezadowoleniem, ale w koncu wzial swoja miske i napelnil ciepla, parujaca strawa. Usiadl na zwalonym pniu drzewa, nieopodal Crothara, tak by znajdowac sie poza zasiegiem jego ramion. Podniosl lyzke i wpakowal do ust duza porcje jadla, ktore zaczynalo mu smakowac coraz lepiej. Po chwili przelknal i zagadal do orka, ktory ostrzyl topor i wygladal na wyjatkowo zlego
- I co na to powiecie, moj brzydki przyjacielu?

Nightcrawler 05-01-2007 12:49

Raczącym się zupą Niziołka...

Kupiec uśmiechnął się do siebie, słysząc przekomarzania dochodzące z namiotu Khaela, po czym odwrócił się w stronę nadchodzącego Szarego Krasnoluda. Złapał dłonią jego rozładowane soczewki i położywszy je obok siebie wsłuchał się w raport zwiadowcy. Ze zrozumieniem pokiwał głową wysłuchawszy jego słów, po czym z uśmiechem wskazał mu kociołek, zapraszając tym samym do posiłku.

Po chwili gderający Radsvin rozsiadł się wreszcie z miską strawy, przy czym spojrzał i szelmowsko się uśmiechając przemówił do wyraźnie zdenerwowanego Crothara. Ork jak rażony gromem skoczył i z niesamowitą szybkością złapał za gardło Krasnoluda nie dając mu szans na jakikolwiek manewr. Następnie podniósł go i uderzył nim o pobliskie drzewo z siłą, od której spadło kilka liści.
Na ten widok wychodzący z namiotu mag wrzasnął w orczej mowie
Crothar - Jeśli chcesz mu dać wycisk to daj, ale nie zabijaj go - pamiętaj o umowie!- słowa człowieka zadzwoniły magiczną siłą w czaszce Berserkera.
Olbrzym trzymał lewą ręką Krasnoluda na wysokości swych oczu jednocześnie prawą przykładając mu do szyi ostrze swego topora. - Jeżeli chcesz żyć nie nadużywaj mojej cierpliwości!-

Słowa, a raczej warkot, padły zza zaciśniętych zębów. Słychać w nim było powstrzymywaną z trudem wściekłość i rządzę. Krasnolud czuł jak palce orka zaciskają się na jego gardle zabierając cenne powietrze; topór drżał na gardle.
Nikt nie zwrócił uwagi na Prohla, który zerwawszy się z kamienia nakreślił szybko dłonią jakieś znaki w powietrzu. Liście zaszumiały niosąc delikatny kojący śpiew, w który wplotły się spokojne słowa kupca:
- Crothar. Puści go. Uspokójcie się – ork spojrzał na pracodawcę i rozluźniając chwyt odpowiedział spokojnie - Twoja wola.
Radsvin grzmotnął o ziemię łapiąc powietrze…

Zdziwiony Drow zerwawszy się z miejsca wpatrywał się w cała scenę równie zdumiony, co Niziołek i trzej poganiacze mułów.

Powietrze drgało od magii i ulatującej wściekłości Crothara, który wciąż wpatrując się wprost w Kupca wydawał się zupełnie rozluźniać...

Cytat:

post walczący Inicjatywa=kolejności postów - Crothar, Radsvin, Khael, Prohl, Velamshin / Radsvin pochwycony przez orka ma po tym poście swoją inicjatywę

Esco 05-01-2007 16:43

[center:7d7bd69b32]
Radsvin[/center:7d7bd69b32]

Duergar podniosl sie z ziemi, a jego twarz wyrazala teraz wscieklosc. Nagle wszystkie jego miesnie zaczely drzec i pracowac pod szara skora, a jego cialo zaczelo zmieniac swoj ksztalt. Z przyprawiajacym o ciarki chrupotem kosci i skrzypieniem rozciaganych miesni Radsvin zaczal rosnac coraz wiekszy i wiekszy. W koncu jego postac zaczela przypominac masywnego kolosa, siegajacego przeszlo 3 metrow wzrostu. Wyszczerzyl zeby patrzac z gory na orka, ktory przypominal teraz w porownaniu z nim male dziecko
- I kto teraz jest kurduplem <chrrrup> smierdzielu?
Wyciagnal miecz, przysuwajac wielkie, szerokie ostrze do glowy Crothara.

Bortasz 06-01-2007 11:08

Crothar ujrzawszy powiększonego krasnoluda tylko się uśmiechnął.
- Ty!
Ryk Orka przetoczył się przez polanę. Z niesamowitą szybkością zadał on dwa ciosy swym toporem. Pierwszy od dołu w górę w prawe kolano drugi po zatoczeniu toporem młynka nad głową od góry do dołu w lewe.

Nadel 06-01-2007 22:34

Sharafein'zyne

Przebiegając nad Kapłanem zauważyłem, że się porusza i próbuje się wesprzeć. Żyje, to dobrze. Może się jeszcze na coś przyda. Dobiegłem do postaci. Jego kształty nabierały wyrazu. Duergar... Co taki jak on szuka w tej okolicy? Najemnik? Pewnie tak... Najlepiej by było go zabić. Ale może wyciągnąć od niego informacje też wcale by nie było głupio. Mogą się przydać.

Stanąłem na przeciw niego. Zabawmy się mości Duergarze:
-Ori'gato's jivvin. Mruknąłem do siebie

Lewa ręka poszybowała spokojnie w kierunku Duergara. Na początku trza go wyczuć. Niech sparuje ten cios. Prawa ręka natomiast poleciała w kierunku jego lewego przedramienia, próbując go ranić boleśnie. Zachowuję jednak ostrożność. Lepiej mieć się na baczności, kto wie kim jest ten pokurcz i na co go stać.

Esco 06-01-2007 23:19

Duergar przyjął mężnie oba ciosy, nawet nie starając się ich parować. Ćwiczona od młodych lat stabilna postawa, pozwoliła mu zachowac równowagę i nie upaść po tym, jak w obu kolanach eksplodował ból wywołany ciosami orka.
"Czasem opłaca się przyjąć, aby móc oddać mocniej" pomyślał.
Wyprowadził dwa potężne ciosy mieczem prosto w głowę, celując na wysokości oczu Crothara.

Nightcrawler 07-01-2007 13:26

Tym co pod Słońcem …

Cios Duergara był żałosny ani w nim gracji elfa, ani siły Orka. Crorthar, bez trudu unosząc topór zbił jego ostrze, które nie miało żadnych szans, by go sięgnąć. Zauważył jednak, iż mimo poważnych ran zmieniony krasnolud uparcie trzymał się na nogach.

W między czasie Khael niewzruszonym krokiem, cofnął się za namiot. Jednocześnie sarknął pod nosem Mam tego dość, czas to zakończyć... - za jego plecami, wylewając się jakby z berła, które dzierżył, utworzył się oparł ciemno szarej mgły. Po kilku gestach i paru tajemnych słowach mgła dopełzła do walczących i zaczęła wirować tuż przy ich stopach, rosnąć i pęczniejąc ponad ich głowami. Nagle wir rozwiał się pozostawiając po sobie bijący delikatną niebieską poświatą jaszczurzy szkielet. Smok o potarganych, błoniastych skrzydłach miał ok. 10 metrów od pyska po czubek ogona. Unosząc czaszkę ponad walczącymi, klapnął żuchwą, z głośnym chrupnięciem.

Radsvinowi jaszczur wydał się być niezbyt realny, falując mglistym blaskiem, za to Ork opuściwszy nieznacznie topór wpatrywał się w niego z rozdziawionym gębą i przerażeniem w oczach. To była by szansa dla szarego krasnoluda na kontrę, niestety mglista bestia, w tejże chwili rzuciła się na niego.
Paszcza smoka otoczyła powiększonego Krasnoluda, który zamiast normalnego bólu od ran, poczuł dojmujące zimno, przeszywające całe jego ciało. Wyrywając zaciśniętą szczękę z ciała, Radsvina Smok zdzielił go jeszcze widmową łapą, która jakby owiała i przepłynęła przez jego ciało. Kolejna fala chłodu i bólu zwaliła zwiadowcę z nóg.

Pozostali obserwujący walkę zobaczyli okrwawione i poszarpane, powiększone magicznie ciało krasnoluda osuwające się na ziemię. Smok zaciskając i rozluźniając paszcze, kołysał się nad adwersarzem, który w tym momencie powrócił do swej prawdziwej formy.
Prohl, krzyknął do Maga:
- odwołaj już tą bestie !- i ruszył pędem w stronę Radsvina. Minąwszy, wciąż zdziwionego Crothara, przypadł do krasnoluda i sprawdził jego stan zdrowia dotykając dłonią jego szyi, po czym westchnął:
-No cóż, żyje, ale będziemy musieli zadecydować czy chcemy z nim dalej współpracować-
Odwrócił się w stronę Drowa i rzekł –Velamshinie pomóż mi wnieść go do namiotu-

Krakov 07-01-2007 14:00

Velamshin z niewiadomych przyczyn oddalił się od obozu i zaledwie przed chwilą do niego powrócił. Obserwował w zdumieniu walkę, oraz pojawienie się Smoka. Nie zdążył jednak zareagować.

Po krótkim czasie ze zdumienia wyrwał go głos Prohla. Znów zwrócono się do niego w jego dawnym imieniu, którego dźwięk napawał go odrazą. Na domiar złego kupiec chciał, aby pomóc mu nieść szarego krasnoluda. Niechętnie podszedł bliżej i chwycił go za ręce. Prohl złapał go za nogi i ruszyli w kierunku namiotu. Po drodze Drow mruknął do niego:

- Ol orn tlu alur ka dos lar uns'aa Noamuth...

Odniósł wrażenie, że pozostali także go słyszeli. I bardzo dobrze...

Bortasz 07-01-2007 14:29

Crothar zerkał, co chwile na miejsce gdzie jeszcze przed chwilą był smok jednocześnie patrzył na niosących ciało. Prychnął ze wzgardą na słowa Prohla.

- Ja już zdecydowałem albo on albo ja!

Warkot Crothara był słyszalny przez wszystkich. A malująca się na twarzy zaciętości i upór wskazywały, że nie zmieni zdania. Z kolei nienawiści w oczach wskazywała, co by najchętniej zrobił z duergerem gdyby tylko mógł.

- Mogę walczyć z całą ordą! Ale nie z nim za plecami!


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:21.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172