lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   "Szczęście sprzyja wybranym..." (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/2480-szczescie-sprzyja-wybranym.html)

Huor 22-02-2007 10:59

Przede wszystkim... znów wybaczcie, za to, że powiedziałem, że odpiszę, a odpowiedzi nie było... Diakonis i Tahu wiedzą co było powodem... Ale mogę przypomnieć. Miałem 90% napisane... i zamknąłem kartę w Mozilli... i na tym się skończyła moja cierpliwość.. poszedłem spać :D

Patrzyliście chwilę w sylwetkę uciekającego niedźwiedzia. "Nic dziwnego, że Was zaatakował, to drzewo mogło być jego domem" pomyśleliście. Jednak... "dlaczego niedźwiedź nie zapadł w sen zimowy...".
Po wykonaniu wszystkich czynności wyruszyliście w stronę Hastorii. Podróż nie wydawała się być trudną. Mieliście przed sobą jeden dzień pieszej wędrówki.
Bez namysłu ruszyliście na wschód. Nie ustalając niczego postanowiliście udać się bezpośrednio do brzegu Wielkiej Rzeki, następnie na południe, wprost do Hastorii. Taka podróż zazwyczaj trwałaby jeden dzien, może trochę więcej. Jednak, mając Gnoma, rannego gnoma, poruszającego się niezbyt szybko. Było około godziny dwudziestej.
Po heroicznej ucieczce, już drugiej tego dnia, byliście bardzo zmęczeni. Potrzebowaliście mocnego, długiego snu.
Jednak nie było bezpiecznie w tych okolicach. Wiedzieliście, iż strażnicy z Hastorii nie odpuszczą, dopóki Was nie znajdą. Wydawało się Wam, że raz na jakiś czas słyszeliście krzyki "Biegnijcie!, tam są!".
Postanowiliście jednak udać się na bezpieczną odległość, zanim przenocujecie.

Znów wydało się Wam to dziwne. W lesie, nawet przy skraju panowała dziwna cisza. Gdy zrobiliście kilka kroków naprzód, usłyszeliście świst wiatru.
Zła pogoda nie przeszkodziła Wam w zatrzymaniu się i rozejrzeniu w poszukiwaniu obławy. Ku waszemu nieszczęściu po waszej lewej, na drodze z Wentry, dostrzegliście kilka niewyraźnych postaci. Domyśliliście się, że lepiej się pospieszyć.
Przebiegliście szybko drogę, mając nadzieję, że grupa Was nie zauważyła.
Nie zwlekaliście. "Dojdziemy dotąd, dokąd nam nogi pozwolą".
W lesie po tej stronie drogi również występowało to samo zjawisko. Panowała tu kompletna cisza.
Raz, na jakiś czas słyszeliście tylko pohukiwanie sowy, szelest drzew, a przed sobą, cichy szum wody.
Szliście całą noc.
Nad ranem, około godziny piątej doszliście do wybrzeża. Było jeszcze ciemno, gdyż była to pora zimowa, jednak księżyc oświetlał wodę i okolicę wspaniałym, jasnym blaskiem. Wielka Rzeka wydawała się nie mieć drugiego brzegu.
Większa część brzegu usłana była lasami mieszanymi, wszystkie, wyglądające jak ten, w którym się znajdujecie.

Rozejrzawszy się po okolicy zauważyliście kilka zwalonych drzew. Tym, którzy podróżowali trochę w życiu ukazała się wizja prowizorycznego namiotu.
Zabraliście się do pracy. Ustawiliście kilka gałęzi z liśćmi na sobie i gotowe. Aż zdziwiliście się, jak mało pracy musieliście w to włożyć, a już było gotowe schronienie.
Ustanowiliście warty i część drużyny poszła spać.

-Cholera jasna! - obudził Was krzyk. Natychmiast wstaliście chwytając za broń. Ukazał Wam się Kaili. Był spocony i podenerwowany. Na jego klatce piersiowej wciąż widniała rana, jednak iluzjonista nie zdawał się nią przejmować.
-Zaspaliśmy! - spojrzawszy za niego, zauważyliście, że na zewnątrz było równie ciemno, jak było, gdy szliście spać. Albo nie spaliście w ogóle... albo przespaliście cały dzień.
-Nie mamy czasu! Musimy wyruszać do Hastorii! Bo statek nam odpłynie - Była to warta Kailego. Zaspał. Ale widać, że bardzo się tym przejął. Trzęsącymi się rękami wziął worek i pałkę.
Chodźmy! - pośpieszył Was. Również zdenerwowani, rzucając gnomowi mrożące spojrzenia udaliście się w dalszą podróż. Nie mieliście już wielu kilometrów drogi, gdyż w nocy odbiliście na południowy wschód, skracając drogę nieznacznie.

Zdziwiło Was to, że mimo bardzo niskich temperatur i silnych wiatrów Wielka Rzeka nie zamarzła. Wyglądała prawie tak samo, o każdej porze roku. Nie znaliście przyczyn, dla których to miało miejsce. Mogliście się jedynie domyślać.

Po kilku godzinach pieszej wędrówki zauważyliście miły widok. Przed Wami rozciągał się wysoki, kamienny mur. Lekko po prawej widniała duża, solidnie wykonana brama. Nią możecie wejść do miasta.
Na murach dostrzegliście kilku uzbrojonych strażników. Po chwili jednak, z wieży wychodziło ich co raz więcej. Było ich za dużo, jak na zwykłą, nocną wartę...

Tahu-tahu 22-02-2007 11:23

Sibyl przysiadła na kamieniu w pewnej odległości od murów, żeby drużyna nie została zauważona przez strażników patrolujących mury i zatrzymała wszystkich -
Uff, padam na twarz... Dawno nikt mnie tak nie przegonił. Prawdę mówiąc - marzę o balii z gorącą wodą, ciepłym jedzeniu i piwie.
Jak uważacie - czy straże tutaj stanowią dla nas zagrożenie? Prawda jest taka, że do miasta musimy się dostać - a innego wejścia niż brama nie widać. Może najlepiej będzie jednak poczekać do rana i dostać się do środka pomiędzy wieśniakami spieszącymi na targ? Uważam, że powinniśmy jeszcze unikać zwracania na siebie uwagi.
- zawahała się chwilę -
Kiedy odpływa statek?


Sibyl mówiła to wszystko tonem spokojnym, ale w duszy znacznie bardziej martwiła się zwiększonymi patrolami... szczególnie, że w ich kompanii był mroczny elf. Ale... Czy mają wiecznie uciekać? Wciąż oglądać się za siebie? Co takiego mają w sobie te dzieciaki? - Sibyl w pierwszym odruchu pomyślała tak o towarzyszach, ale już po chwili zreflektowała się. - Nie. Jedno, co w sobie na pewno mają to zdumiewająca łatwość dostosowywania się do sytuacji. Po kilku dniach wspólnej podróży Sibyl zauważyła wielkie zmiany w swoich towarzyszach, a zachodziły bardzo szybko.
Oczywiście... była daleka od pochwalenia kogokolwiek z nich - kilka cierpkich słów jeszcze nikomu nie zaszkodziło.

Diakonis 22-02-2007 17:50

Lilly
- Sibyl masz świętą rację. Nic mi się teraz nie marzy bardziej niż gorąca kąpiel i łóżko w gospodzie. Musimy wejść do środka, chociaż lepiej byłoby to zrobić rano. Najpewniej strażnicy dobrze by nam się przyglądali jakbyśmy teraz weszli. Ja proponuję poczekać, statek przecież chyba nie odpływa nocą. - drobna postać dziewczyny drżała lekko z zimna. Na twarzy jednak widać było radość z dotarcia do miasta.


Danoeth


Danoeth stanął obok Sibyl i z daleka przyglądał się murom. Liczył strażników, coś za wielu ich jak na nocną wartę, coś jest nie tak. Przez myśl mu przemknęło że pogoń już ich wyprzedziła. Jeżeli weszliby do miasta to musiałbym wciąż chodzić zakryty, a to też przykuwa uwagę. Jeśli natomiast pokaże swoją twarz to z pewnością zostanie rozpoznany, prawdopodobnie był jedynym mrocznym elfem w promieniu kilkunastu, jak nie kilkudziesięciu, kilometrów.
- Czy nie dałoby się wejść do miasta od strony wody? Może tam byłoby mniej straży? Tylko takie rozwiązanie mi się nasuwa jeśli mielibyśmy wejść o tej porze. Jednak najlepiej byłoby przeczekać do rana tak jak mówiły dziewczęta i wejść z gawiedzią. Może jakiś kupiec zabrałby nas na wóz, mógłbym się wtedy jakoś skryć. Jestem dość łatwo rozpoznawalny, dlatego nie chciałbym aby strażnicy mnie widzieli

Kors 22-02-2007 22:40

Przed wypowiedzią MG

Rezist spojrzał na kapłana z lekkim zdziwieniem i po chwili milczenia z niewielką wdzięcznością rzekł - Dzięki... - dawno nie spotkał nikogo, kto równie bezinteresownie by mu pomógł.

Po wypowiedzi MG.

Za dużo strażników... "Skąd oni się wzięli". Wiedział, że jest ich za dużo jak na jedną wartę. Mogli nadejść od strony Akademii... ale Akademia nie ma tu wpływów, więc wniosek nasuwał się jeden. Przybyli tutaj jedynie wypytać o nas, a raczej o nich. No, a że nic nie znaleźli, będą wracać po śladach dwukrotnie bardziej przykładając się do poszukiwań. Trzeba więc znaleźć inną drogę.
- Wg mnie najlepszym pomysłem jest właśnie wejście z innej strony. Najlepiej z innej strony niż ta, w którą będą poruszać się strażnicy. I mimo wszystko najlepiej w nocy, gdyż nasz "dość łatwo rozpoznawalny" towarzysz, jest wtedy mniej rozpoznawalny. - po tej podróży z niewielkim zaciekawieniem stwierdził, że czasem musiał przyznać ciemnemu elfowi rację. W sumie to prawie zawsze, nie licząc momentów, gdy drow przyznawał rację jemu. Ogólnie właśnie z Danoethem i Sibyl spędził najwięcej czasu podczas podróży. No i oczywiście ze swoją księgą... Nauczył się także przez ten czas porozumiewać się z resztą drużyny, w tym, co ze zdziwieniem przyjął, z Lilly. Nawet z gnomem co jakiś czas prowadził rozmowy, gdyż ów niewielki człowieczek mimo swojego roztargnienia, wiedział kilka ciekawych rzeczy z zakresu magii. Dobry kontakt nawiązał także z kapłanem, którego nie dało się nie lubić. Początkowo Rezist był niejako sceptycznie nastawiony do niego, gdyż większość ludzi, którzy pomagają bezinteresownie uważał, za lekko mówiąc, naiwniaków. Dlatego rad był, że jego towarzysz Logan, okazał się nie do końca tym, za kogo brał go na początku.

Alam 23-02-2007 14:31

Myślę że najlepiej będzie wejść do miasta rano.
Jakoś nie uśmiecha mi się brnięcie w lodowatej wodzie w ciemności i to bez śniadania.

Jeśli nie macie już żadnych pomysłów to radzę przekąsić co nie co nie wiadomo kiedy będziemy mieli okazję do następnego posiłku.


Mówiąc to rozsiadł się wygodnie na kupie zeschłych liści i wyciągną z podręcznego bagażu
rację podróżną.

Tahu-tahu 23-02-2007 19:22

Taaak... - Sibyl zadumała się głęboko, jej milczenie trwało kilka ładnych chwil - Być może Rezist ma rację i powinniśmy teraz obejść miasto i wejść do niego od przeciwnej strony? Co, jeśli jutro wśród tłumu ktoś zwróci uwagę na Danoetha?
Na pewno nie powinniśmy prosić nikogo o pomoc w dostaniu się do miasta - wtajemniczanie kogokolwiek jest zbyt ryzykowne.
Biorę pod uwagę dwie możliwość - natychmiastowe wyruszenie i przedostanie się do środka inną drogą albo wejście do miasta jutro rano - przy czym drow będzie musiał potajemnie ukryć się na jakimś wozie, tak jak proponuje.
Najchętniej zaś połączyłabym te dwie tak błyskotliwe propozycje - co powiecie na przedostanie się do środka jutro rano (Danoeth na wozie), ale od przeciwnej strony?

Diakonis 24-02-2007 00:40

- Myślę że w dzień nie ma różnicy która bramą wejdziemy. Wszystkie będą strzeżone tak samo, ale na wszelki wypadek spróbujemy inna. Tez wydaje mi sie ze nie inaczej niz na wozie. Chyba ze wy byscie weszli rano bramą, a ja nad ranem wodą przepłynął, o jakiejś czwartej godzinie, kiedy warta jest najmniej uważna.

Diakonis 25-02-2007 18:33

Danoeth patrzył wciąż w kierunku bramy, na strażników. Po chwili namysłu powiedział.
-Skoro wszyscy się zgadzamy to proponuję przeczekać do rana z wejściem, a na razie chodźmy zobaczyć od innej strony jak wygląda sytuacja. jeżeli chcemy wejść rano to musimy mieć rozeznanie jak wyglądają inne wejścia. Chodźcie -
Z tymi slowami drow wstał, poczekał chwilę aż reszta się podniosła i ruszył na bezpiecznej odległości od murów w stronę Wielkiej Rzeki.

(przepraszam za doubla ale nie moge już edytować)

Tahu-tahu 25-02-2007 20:19

Sibyl westchnęła ciężko - strasznie nie chciało jej się ruszać z miejsca, które zdawało się bezpieczne... Mimo to bez słowa ruszyła za Danoethem, nie mogła odmówić mu racji.
Po kilku krokach odwróciła się do reszty:
- Chodźcie, drow ma rację. Obejdziemy w bezpiecznej odległości mury, może gdzieś zauważymy okazję.

Kors 25-02-2007 20:51

Rezist ruszył w milczeniu za drowem. Powiedziane zostało wszystko, więc dalsza dyskusja wydawała się nie mieć celu. Dobre rozeznanie jest ważne i chociaż był już kiedyś w tych rejonach, nie przykładał wtedy wielkiej uwagi do zapamiętywania szczegółów, które mogły by się przydać w tej chwili. Trzeba było także dodać, że nie chciał mieć dalej na oku strażników... w końcu jeśli on ich widzi, to także oni mogą ich w końcu zauważyć. Idąc za Danoethem i Sibyl rozmyślał nad tym jak zabawnie musi wyglądać skradający się mag, a także nad tym, że w sumie mógł trafić na dużo gorszych studentów z Akademii... Będzie musiał podziękować Azuthowi przy najbliższej okazji.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:11.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172