lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   [D&D] Sekret czarodzieja. (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/4583-d-and-d-sekret-czarodzieja.html)

Beriand 08-01-2008 13:56

Beriand słuchał wypowiedzi dwójki towarzyszy. Obserwował. Gdy wysłuchał Loony prychnął i pomyślał:
Czy bedzie nam towarzyszyć? No nie..... co za pytania. Z kim ja pracuję....


Ale potem było jeszcze gorzej.
Traktujesz jak popłoch??? A co to? Pewnie na wsi tak ględzą.... Wybrać śmierć od razu? Nie.... kluczowym słowem jest pewnie. Złoto go nie zadowala? A ja myślałem że elfy to ekstrawagancja.... a tu wioskowy mięśniak wylewa z siebie strumień elokwencji.... No ale nic trzeba czekać dalej.... Może ktoś z nich zginie po drodze?

Ciekawiła go też, jaką odpowiedź da Alishia.

shadowdancer 08-01-2008 17:37

Khelgar wszedł do pokoju jako ostatni. Wysłuchawszy części wypowiedzi Alishii, poczuł, że ogarnia go senność... Dopiero wzmianka o Akarze Kesselu postawiła go na nogi! To jeden ze znajomych znajomych jego znajomych... I tak dalej. No, "znajomy" Drizzta, który znał Bruenora Battlehammera, pod wodzą którego, jako zwykły szeregowiec walczył o Mithrilową Halę! No cóż, trochę się o nim nasłuchał... Choć jako wojownik nie był zbyt biegły w tajemnej wiedzy, słyszał o niezwykłej mocy Kryształowego Reliktu...
"Więc artefakt został zniszczony...Może to i dobrze... Żaden przygłupi cymbał, taki jak właśnie choćby Akar, nie będzie mógł go więcej użyć" - pomyślał, głośno zaś dodał:
-Tak, pytania zadane przez Berianda są dla nas całkiem istotne... To znaczy trzecie, czwarte i piąte... A odnośnie zadania - może jeszcze poszukamy szczątek reliktu, a ty za pomocą swej potężnej magii je scalisz w jedno? Nie zrozum, mnie źle, ale istotą mojego pytania jest: co ci przyjdzie z zapisków jakiegoś czarodzieja? Może się okazać, że nawet nie będziesz w stanie ich odcyfrować... Akar był głupcem, fakt, ale nie aż takim... A jeśli okaże się, że badań nie da się dokończyć bez Reliktu? Będziesz mogła wykorzystać to, co on już odkrył, ale prawdopodobnie nie jest to kompletne i nasza podróż będzie marna...
Zaś po chwili na jego twarz znów powrócił dziwny uśmieszek:
-Po co ja o to pytam? Przecież i tak jadę dla samej przygody - mruknął tak, by jednak wszyscy w pokoju go usłyszeli.

Alaron Elessedil 08-01-2008 22:54

Chenlin leżał na czymś, co było przyjemnie miękkie, ale nie za bardzo zdawał sobie sprawę co to może być, gdyż rzadko spotykał się z takim zjawiskiem.
Co to może być?-pomyślał, eliminując to, co jest niemożliwe.
Na pewno nie jest to trawa, ziemia ani skała. Nie jest to również łóżko Klasztorne-pomyślał, zdając sobie sprawę, że leży na miękkim dywanie, ale nie miał okazji zdziwić się lub skorzystać z przyjemności, gdyż zorientował się, że powinien być w drodze z posłańcem.
Nagle zerwał się, stając na równych nogach. Zobaczył, że znajduje się w całkiem przyjemnym pokoju z kominkiem, dwoma łóżkami. Na jednym z nich siedziała kobieta w jedwabnej, szmaragdowej sukni. Miała kasztanowe, kręcone włosy.
-Nareszcie się obudziłeś-powiedziała, a Chenlin usiadł po turecku na dywanie.
-Alishia Kingstone, do usług-przedstawiła się, po czym powiedziała gdzie jest i do czego służy naszyjnik, który ma na szyi. Powiedziała również, że o zadaniu, o którym opowie za chwilę, gdy przyjdą pozostali.
Pozostali-pomyślał Półelf, zabierając głos. Był bardzo zdziwiony tym, że ktoś go porwał, jego nic nie znaczącego mnicha.
-Uśpiłaś mnie i uprowadziłaś, a podczas snu założyłaś tą błyskotkę, którą możesz mnie zabić, tak?-uniósł brew w wyrazie zaskoczenia.
-Muszę przyznać, że poszłaś bardzo okrężną drogą, gdyż wystarczyło tylko poprosić, a pomógłbym i nie byłoby problemu-westchnął, po czym wzruszył ramionami.
-Skoro się fatygowałaś to zrobię to, co będę mógł, ale wiedz, że gdy będę przed czymś, co na pewno pozostawi ze mnie strzęp ciała to odchodzę i nie ważne jest dla mnie czy użyjesz błyskotki czy nie. Przynajmniej będę miał godziwy pogrzeb, a nie powolny rozkład na powierzchni ziemi-cały czas mówił wszystko spokojnym niezmiennym tonem. Było to przyzwyczajenie z Klasztoru, gdzie panował bezwzględny spokój, harmonia i ład. Zakłócenie czegoś było surowo karane, a za owe zakłócenie uważano również utratę panowania nad sobą, swoim ciałem, głosem. Początkowo przystosowanie się sprawiało mu trudności, ale potem nie zwracał już na to uwagi, mając wszystko w odruchu, który nie ma prawa zaniknąć ze względu na to, iż jest często używany.
-Poza tym powiedz kim są owi "pozostali". Mam jeszcze kilka pytań...-rzekł, ale w tym momencie wpadł do pokoju jakiś człowiek, który odbił się jedną ręką i wykonał obrót w powietrzu. Chenlin patrzył na niego ze spokojem, gdy odezwała się Alishia.
-Brawo kapłanie. Teraz mam pewność, że dobrze zrobiłam wybierając cię-stwierdziła, a Mnich od razu wyłapał drugie słowo "Kapłan".
-Spokojnie, przedstawię was sobie kiedy wszyscy się zbiorą-dodała, kiedy mężczyzna spojrzał na niego.
Za chwilę wszedł jeszcze Elf, ale Chenlin dalej siedział nieporuszony. Od czasu do czadu wodził jednak spokojnym spojrzeniem po pokoju.
Nie długo później wszedł jeszcze Krasnolud, kobieta i człowiek.
-Przedstawiam wam Chenlina Sinenshila, mnicha. Chenlin przybywa do nas z Klasztoru położonego daleko na wschodzie. Jak się zapewne domyślacie Chenlin dołączy do waszej małej drużyny by pomóc w waszym szlachetnym zadaniu-stwierdziła, wyciągając pergamin, który rozłożyła.
-Zapewne chcielibyście poznać powód dla którego wyrwałam was z waszego dotychczasowego, zapewne szczęśliwego życia? Otóż powód jest prosty... gdy się go zrozumie-rozpoczęła, po czym zaczęła opowiadać historię Akara Kessela. Mnich słuchał uważnie, ale gdy kobieta zakończyła Chenlin ponownie był zaskoczony. Tym razem powodem było zadanie, które miał wykonać wraz z innymi.
Alishia westchnęła i opadła na łóżko, patrząc w oczy każdemu po kolei, a gdy jej wzrok spoczął na nim, wzruszył delikatnie ramionami.
Jeżeli myśli, że teraz sobie odpocznie to się myli-pomyślał, chcąc zadać pytanie, ale pierwszy był Elf.
--Mam kilka pytań. Jesteś magiem czy tylko ich wynajmujesz? A jeśli to czy silnym? Skąd masz tyle pieniędzy, na magów i tak dalej? Czemu nie poślesz tych magów do wieży? Z pewnością mieliby o wiele większe szanse na przeżycie i odkrycie magii. A motywacja w postaci tych miłych naszyjników wiele by dała. Jest coś niebezpiecznego w tej wieży? Pułapki? Zapewne.... po co mi pieniądze jeśli bedę martwy? Ale i tak nie mam co robić, więc z chęcią podejmę się tego zadania. Nawet z marnymi szansami. Tylko te naszyjniki....
Jeśli ten Kessel był tak potężny i mógł tyle sie dowiedzieć.... to czemu nie stał się jakimś królem, potężnym kimś czy coś? Ah i jeszcze jedno, masz jakieś wielkie ambicje? Po co tobie te badania? Czy chcesz je wykorzystać przeciw jakimś królestwom?
-pytał.
Bardzo boli go ten naszyjnik, czyli nie lubi takich sytuacji. Jego życie jest dla niego cenne. Można powiedzieć, że lubi być niezależny...-myślał, wyciągając wiele wniosków, jednakże kilka jego pytań wypłynęło właśnie z ust Elfa.
-Ja się zastanawiam czy będziesz nam towarzyszyc i dlaczego wybrałaś akurat nas? Może nam dasz jakieś dobre wskazówki jak nie dać się zabić-zapytała kobieta.
Na to nie ma złotego środka-pomyślał Mnich.
-Po co nam kolejna osoba do drużyny? Sądzisz że nie damy sobie rady? Wątpisz w nas? A może to twój człowiek, który będzie nas sprawdzał?-powiedział rozgniewany człowiek. Gdyby Chen miał kilkadziesiąt lat mniej to zapewne roześmiałby się, ale nie teraz. Teraz tkwił bez ruchu.
-A te smycze? Traktujesz nas jak psy! Nie jak istoty które miałyby wykonać dla ciebie tak ważne zadanie... Ty nam nawet nie ufasz! Traktujesz jak popłoch... Dlaczego mamy ci pomóc, a nie wybrać śmierć od razu, która pewnie i tak może nas gdzieś tam spotkać? Nie chce złota i twoich bogactw, skoro tak doborowo nas wybierałaś to dlaczego proponujesz takie nagrody które nie zadowalają?-prawie wykrzyczał.
Jego też boli ta błyskotka. Czy nikt nie rozumie, że życie nie jest tyle warte, ile się wydaje?-pytał siebie w myślach.
-Tak, pytania zadane przez Berianda są dla nas całkiem istotne... To znaczy trzecie, czwarte i piąte... A odnośnie zadania - może jeszcze poszukamy szczątek reliktu, a ty za pomocą swej potężnej magii je scalisz w jedno? Nie zrozum, mnie źle, ale istotą mojego pytania jest: co ci przyjdzie z zapisków jakiegoś czarodzieja? Może się okazać, że nawet nie będziesz w stanie ich odcyfrować... Akar był głupcem, fakt, ale nie aż takim... A jeśli okaże się, że badań nie da się dokończyć bez Reliktu? Będziesz mogła wykorzystać to, co on już odkrył, ale prawdopodobnie nie jest to kompletne i nasza podróż będzie marna... Po co ja o to pytam? Przecież i tak jadę dla samej przygody-mówił Krasnolud, a Chenlin tylko pokręcił głową i wstał, co mogło zdziwić, gdyż od jakiegoś czasu wykonywał tylko nieznaczne ruchy.
-Mnie osobiście również ciekawi czemu nie poślesz Magów, skoro są tacy dobrzy w tym, co robią? Miło by było, gdybyś oprócz tych błyskotek dała nam coś jeszcze. Przykładowo amulety czy talizmany, które mogą nas ochronić, bo to poniekąd tobie zależy na powodzeniu zadania, więc dobrze by było, gdybyś ułatwiła wszystko tak jak tylko mogła. Poza tym skoro za wykonanie misji ofiarujesz złoto i magiczne przedmioty, to badania muszą być stokroć bardziej cenne. Co to za badania? Opowiedz o nich i nie mówi, że nie wiesz nic więcej ponad to, co powiedziałaś, bo nikt ci nie uwierzy. Musisz wiedzieć co tam jest i znać cenę tego. Dowodem tego jak ci na tym zależy jest nagroda jaką proponujesz, angażowanie Magów do całego przedsięwzięcia oraz te błyskotki. Chcesz mieć pewność, że na pewno pójdziemy wykonać zadanie. Ale tu pojawia się pytanie: czemu ja? Jest wiele Mnichów o wiele potężniejszych niż ja, chociażby Gellin czy Sinsardin z mojego Klasztoru? Może tacy są już za potężni na twoje możliwości? Może ściągnęłaś na tyle silnych, na ile pozwoliła ci twoja magia?-rzekł ze spokojem, po czym zwrócił się do wybuchowego mężczyzny.
-Czy szpiegiem byłby ktoś, kto również został ściągnięty nie z własnej woli i również ma ten naszyjnik? Nie będę cię przekonywał, że nie jestem tym, za kogo mnie masz, bo będziesz miał okazję sam się przekonać-zwrócił się do mężczyzny ze spokojem, a następnie ponownie zwrócił się w stronę Alishi.

Gettor 09-01-2008 00:17

Alishia ze stoickim spokojem, a wręcz narastającym uśmiechem na twarzy, wysłuchiwała waszych pytań i zastrzeżeń. Wreszcie, kiedy tylko Chenlin skończył mówić, zwróciła się do Berianda:
- Można by mnie śmiało nazwać głupcem, gdybym zdradziła wszystkie swoje moce tylko dlatego że o nie zapytałeś, Beriandzie. Ale owszem, jestem magiem jak zauważyłeś. Na drugie twoje pytanie już odpowiedziałam. Dzięki sprytowi - udało mi się skłucić i skłonić do walki dwa potężne smoki i zagarnąć ich bogactwa. Oczywiście nie było to łatwe zwarzywszy na fakt, że zazwyczaj pierwszą rzeczą jaką robi czerwony smok na widok człowieka jest porzarcie go, ale mi się udało. Co do kolejnego twojego pytania... Po tym można rozróżnić maga od zaklinacza - wy nie doceniacie potęgi magii, bo dostaliście ją w darze. My natomiast musimy studiować ją latami - każdy aspekt po kolei, aż doceniamy nawet najmniejszą drobnostkę, która działa na naszą korzyść. Do czego zmierzam? Sądzę, że pierwszą rzeczą jaką Kessel zrobił w Wieży to zabezpieczył ją przed magami na wszelkie możliwe sposoby. Dlatego są tutaj wojownicy wszelkich dziedzin. Lecz ostrożności nigdy za wiele - Kessel mógł także podejrzewać "fizyczny" atak - i przygotować między ochronami przed magią coś potężnego, czego ani miecz ani topór nie zabije.

Następne twoje pytanie... Szczerze nie wiem. Wieża jest świetnie zabezpieczona przed magicznymi próbami jasnowidzenia wewnątrz niej, o czym przed chwilą już mówiłam. Jednak... jednak udało mi się coś odkryć. To niewiele, lecz może wam pomoże. - Alishia znów podeszła do łóżka i znów coś wyciągnęła spod poduszki. Był to mały kamień, wielkości paznokcia, o ciemnoniebieskim kolorze. - Swoją drogą dobrze, że mi się przypomniało... To wam pomoże dostać się do wieży. Wieża ma pewne... wymagania co do osób, które do niej wchodzą. Dla istot z naszego planu materii wejścia po prostu nie ma, nie istnieje. Natomiast dla istot spoza naszego planu wejście jest tak proste do zauważenia i... użycia, jak drzwi do tego pokoju. Oczywiście domyślacie się zapewne, że ten kamyk oszuka wieże, która pomyśli że jesteście przybyszami z innego planu materii. - Po tych słowach wręczyła kamyk Beriandowi.

Czemu Kessel był głupcem, nie wiem. Być może dla jego ograniczonego umysłu władza Reliktu była zbyt potężna by ją pojąć, nie wiem... Co do samych badań, to zapewniam cię że mi się przydadzą i nie, nie zamierzam ich wykorzystywać do walki przeciw żadnemu królestwu. Nie na tym polega bycie magiem, zaklinaczu.

Po wyczerpującym odpowiedzeniu na pytania Berianda, Alishia przeszła do pytań kolejnej osoby - Loony.
- Niestety nie mogę wam towarzyszyć. Widzicie, moi przełożeni nie wiedzą nawet że tu jestem, a gdyby wiedzieli na co się porywam... A jeśli chodzi o wybór was, to nie ja wybierałam, tylko wieszcze, za pomocą czarów pomogli mi określić idealną drużynę do tego zadania, która z resztą nie jest jeszcze pełna, bowiem dołączy do was siódmy kompan. Powinniście go spotkać przed opuszczeniem miasta, a raczej on powinien spotkać was.

Następnie Alishia przeszła do pytań i wątpliwości Tribiana.
- Nie zrozum mnie źle Tribianie. Wierzę w was, gdyby było inaczej, nie było by was tutaj. Jednak istnieją potężne czary wieszczące, które mi... pomagają w podejmowaniu decyzji, a magia moja i moich podwładnych jeszcze mnie nie zawiodła.

Nie uszło waszej uwadze, że kobieta zignorowała pytanie Tribiana o łańcuszki. Czyżby był to dla niej temat aż tak kłopotliwy i delikatny, że nie chciała o nim więcej rozmawiać?

Natomiast pytania zadane przez Khelgara wyraźnie zaniepokoiły Alishię, czy raczej rozgniewały.
- Co mi przyjdzie z czyichś zapisków?! Ludzie i demony trzymajcie mnie! Niewiele masz do czynienia z magią, prawda Khelgarze? Tak myślałam. Dowiedz się zatem, że posiądnięcie badań innego maga, jest niczym zdobycie kufra ze skarbami. Nie wiesz co w sobie kryje, dopuki go nie otworzysz, a kiedy już to zrobisz, jesteś niezmiernie szczęśliwy z bogactw będących w środku. Tak samo jest z nami, magami. Największym maszym bogactwem i skarbem jest nagromadzona wiedza i rozsądne jej wykorzystanie. Sądzisz, że Elminster zdobył sławę przez samo wędrowanie od miasta do miasta z laską w ręku? Sądzisz, że całą wiedzę zdobył jednego dnia?

Ale mniejsza o to... Po prostu możesz być pewien, że te badania mi się bardzo przydadzą i że będę w stanie je odczytać.
Jeśli zaś chodzi o powiązania Reliktu z badaniami... Relikt jest, czy raczej był, jak wielkie zbiorowisko mocy, z którego można było czerpać. Jeśli się okaże, że badania faktycznie wymagają wielkich nakładów mocy, wystarczy po prostu znaleźć nowe źródło.

Wreszcie Alishia zwróciła się do Chenlina, by odpowiedzieć na jego pytania.
- Ach, drogi mnichu. Sądzisz, że nie rozważałam opcji dania wam przedmiotów ochronnych? Niestety problem pojawia się w miejscu - jakie przedmioty byłyby najodpowiedniejsze? Po całych godzinach spędzonych przed biórkiem, rozważaniem wszelkich możliwości, studiowaniem magicznych ksiąg o zaklęciach ochronnych, doszłam do wniosku że aby was w pełni ochronić przed działaniami Wieży, musielibyście mieć ze sobą, każdy, pełen plecak ciężkich ochronnych przedmiotów - talizmany, amulety... nie mówiąc już o tym, że każdy z nich powinien być noszony na szyi lub bardzo blisko ciała.

Nie rozpaczajcie jednak, bowiem skróciłam listę tych talizmanów do jak najmniejszych rozmiarów, a mianowicie znalazłam coś bardzo przydatnego i poręcznego zarazem.

Po tych słowach Alishia podeszła do kominka i nacisnęła ścianę obok niego, jakby była przyciskiem. Ku waszemu zdziwieniu, fragment ściany odwrócił się, a waszym oczom ukazała się mała półka, na której było siedem pierścieni, każdy koloru szmaragdu.

- Nawet nie wiecie ile one mnie kosztowały i domyślacie się teraz zapewne jak bardzo zależy mi na powodzeniu misji. Każdy z tych pierścieni, po założeniu, ochroni was przed działaniem ognia, mrozu, kwasu i elektryczności. Lecz każdy kij ma dwa końce, a mianowicie już po minucie pierścienie stają się całkowicie bezużyteczne. Używajcie ich z rozwagą.

Następnie Alishia wzięła wszystkie siedem pierścieni i dała każdemu z was po jednym - jedynie Karris dostał dwa z tym przykazaniem:
- Kiedy spotkacie siódmego członka drużyny, przekaż mu także pierścień.

Po rozdaniu magicznych przedmiotów, kobieta kontynuowała odpowiadanie na pytania Chenlina.
- Skłamałabym mówiąc ci cokolwiek o tych badaniach, bowiem naprawdę nic nie wiem! Badania, zapiski i eksperymenty maga są jego sacrum, najwyższą świętością. Są tym, czym dla licza jest jego relikwiarz. Gdyby zatem do zapisków Akara ktokolwiek miał jakikolwiek dostęp, była by to jego całkowita kompromitacja. O próbach wykradania ich, czyli tego co macie zrobić, już nie wspomnę. Możecie się spodziewać najróżniejszych pułapek i przeszkód na drodze do odzyskania badań Kessela, lecz zapewniam was że warto. Zwłaszcza, że część nagrody ofiaruję wam już teraz.

Po tych słowach, Alishia wykonała w powietrzu skomplikowany gest dłońmy zakończony pstryknięciem palcami.

Wszystkie sześć łańcuszków, jak jeden, spadło na ziemię, a tyle samo pytających spojrzeń spoczęło na czarodziejce.
- Nigdy tak naprawdę nie zamierzałam was więzić czy zabić. Te "łańcuszki" miały na celu jedynie was tutaj przytrzymać przez jeden dzień, bym była w stanie całej szóstce wyjaśnić zadanie, bowiem obawiałam się że po prostu odjedziecie. Tak naprawdę jedyną mocą jaką w sobie miały owe naszyjniki był potężny czar wzmocnienia, by nie dało się ich rozerwać ani ściągnąć, co z kolei dawało realność mojej groźbie.

Lecz teraz, widząc błyski w waszych oczach wiem że się podejmiecie tego zadania - jedni dla obietnicy bogactw i potężnych przedmiotów, a drudzy dla wspaniałej przygody.

Beriand 09-01-2008 14:04

Beriand tylko jednym słowem Alishii był wstrząśnięty. przełożeni .
Gdy skończyła mówić spytał jeszcze:

-Ten kamień na pewno pozwoli nam wejść? Idealną drużynę? No cóż... widze że szanse są większe. A twoi przełożeni.... to jakaś gildia, królestwo czy... coś pokroju Kultu Smoka? A te pierścienie- po minucie działania na nie ogniem czy minutę od założenia na palec? Trzeba je uaktywniać czy coś? A tych łańcuszków to naprawdę, nie trzeba było.... ale co się stało itd. Tak więc- mamy już ruszać? Czy mógłbym dostać jakąś mapę z drogą, czy na gościńcu są drogowskazy? Musimy iść przez jakieś bagna czy coś takiego? I ile tam się idzie? Zdążymy na wieczór czy lepiej przenocować?

Loona 12-01-2008 09:34

Loona długo milcząc, zastanawiała się nad zaistniałą sytuacją, po głowie chodziły jej różne myśli, lecz tylo jedna nie dawała jej spokoju:*nigdy nie zamierzała nas więzic...*. Mnieszka spojrzała na Berianda-zadawał dużo pytań i przz to szczególnie przyciągał uwagę... W tym momencie przypomniała sobie o jeźdźcu i zastanawiała się czy jeszcze go spotka.

-hmmm...-wzdycha głośno, po czym zwraca się do Alishi:-czy wiesz może, czy kogoś jeszcze interesują te zapiski, to znaczy, czy możemy się spodziewac czegoś w stylu konkurencyjnej drużyny? Powiedz też ile czasu według Ciebie powinno nam to mniej więcej zabrac? I szkoda, że z nami nie będziesz podróżowac, przydałby nam się ktoś tak dobrze poinformowany...-zamilkła i w duchu dodała:*nie ufam jej.. wolałabym miec ją na oku...*.
Spojrzała na Alishię wyzywająco, wsadziła rękę do kieszeni<imitacji kieszeni> i zaczęła się bawic monetą, którą znalazła w szkatułce...

shadowdancer 13-01-2008 20:57

Odbierając swój pierścień, którym obdarowała go Alishia, rzekł:
-Tego się obawiałem... Strasznie ostro zareagowałaś na moje słowa. Fakt, że nie mam zbyt wielkiego doświadczenia z tworzeniem magii, znacznie więcej go posiadam, jeśli chodzi o walkę z nią na niemagiczny sposób. Elminster na pewno miał lepsze rzeczy do roboty, niż latanie z wywalonym językiem od miasta do miasta i wymyślanie na poczekaniu czynów, które przyniosłyby my sławę... A jeśli twoje inne źródło mocy będzie zbyt słabe, by podtrzymać badania? Kryształowy Relikt nie był takim o, kamyczkiem, który można znaleźć gdziekolwiek, o czym doskonale wiesz... W końcu to ty tu jesteś wszechpotężnym magiem. Ale nawet gdybyś nie miała później co zrobić z tymi zapiskami Akara, to zawsze to jakaś okazja do rozbicia paru łbów. A te łańcuszki były naprawdę ciekawym pomysłem. Tylko szkoda, że nie zapytałaś wprost... Ale właśnie taki podstępny sposób postępowania lubię i dlatego nawet teraz mój zapał wzrósł. Wyruszamy dziś, jutro czy jeszcze później? I czy nie mogłabyś powiedzieć nam trochę więcej o tym człowieku, który ma do nas dołączyć? Może łatwiej go rozpoznamy lub będzie nam łatwiej z nim rozmawiać? Oczywiście nie chodzi mi o historię, jeśli będzie chciał, zapewne sam nam ją opowie. Raczej na przykład o to, czym się zajmuje itp...

dreamwalker 14-01-2008 14:27

Karris Quint
Karris po spektakularnym wejściu do sali lekko się zarumienił widząc na sobie zaciekawione spojrzenie obcego półelfa. Rzucił spojrzenie Alishy i usiadł na bujanym fotelu koło kominka. Z boku, powoli bujając się w tył i wprzód, rozważał w myślach wszystkie dyskutowane sprawy. Podziękował Alishy za pierścienie, dziwiąc się w duchu że to jemu dała dwa.

~Tak jakbym chciał zostać z tą drużyną~
Po opadnięciu naszyjników, człowiek z obrzydzeniem odrzucił resztki na podłogę, tak jakby nie był to naszyjnik ale ochydny boa dusiciel. Popatrzył po wszystkim. Czekali na niego. A w głowie kapłana wciąż wrzało on różnych myśli. Wątpliwości, pomysły.
- Tak więc - zaczął cicho i niepewnie, sprawiając że wszyscy odwrócili się w jego stronę - pierwsze co powinienem zrobić to przedstawić się naszemu nowemu przyjacielowi - kapłan wstał, podszedł do Chenlina i wykonując ukłon powiedział - Nazywam się Karris Quint, jestem kapłanem Mystry.
Następnie kolejny raz obejrzał twarze wszystkich wkoło. Oni chcieli znaleźć te artefakty, chcieli wyprawić się tam, skąd mogą nie wrócić.

- Czy wiecie, że z tej misji możecie nie wrócić? A co ważniejsze - nikt nie odnajdzie Waszych ciał. Jeśli nam się uda, to rzeczywiście, będzie to ogromny sukces. Ale, powiedzcie szczerze - jakie mamy szanse? - Karris chodził po pokoju patrząc w twarz każdej osobie z drużyny, mierząc każdego wzrokiem - jesteście w stanie to sobie wyobrazić? Owszem - nagroda jest wielka. Ale Co z tego skoro jest nieosiągalna?

Teraz kapłan podszedł do Alishy i skierował słowa do niej - Czy mamy jakąś gwarancę, że puścisz za nami grupę poszukiwawczą w razie niepowodzenia? Albo że nas wskrzesisz? Czy w ogóle przejmujesz się naszym losem, czy tylko obchodzi Cię to czy wykonamy zadanie? Oczywiście - nie przejmujesz się! Świadczyły o tym chociażby naszyjniki. Co z tego że nie były prawdziwe? Zdradzały pewne motywy, myśli, poudki, którymi się kierujesz.

Znów odwrócił się w stronę drużyny - Ja do Was nic nie mam. Ale jeśli obiecacie nawrócić się na Mystrę, z chęcią pójdę z Wami jako kapelan. Nie dla marnych artefaktów, ale żeby chronić Was, zarówno Wasze ciała jak i dusze. Jeśli przystaniecie na to, mogę iść już teraz.
Karris czekał na reakcje. Miał świadomość, że jego słowa mogły obudzić spore kontrowersje. Mogły doprowadzić do otwartego konfliktu. Ale taka była prawda i brutalna rzeczywistość. Karris usiadł z powrotem na fotel i z załozonymi rękami czekał na odpowiedzi.
W sali na chwilę zaległa cisza.

Beriand 14-01-2008 14:45

Beriand spojrzał na kapłana.
-Ja tam nawracać się nie muszę.... nagroda jest nieosiągalna? Przesadzasz. Może będzie ciężko, ale nie musimy od razu ginąć. Zawsze można uciec.... wystarczy być ostrożnym. Tak- ostrożnym. Choć i tak to niebezpieczne.
A co do naszych ciał... jeśli sprawy zajdą tak daleko.... Nie wątpię że Alishia pośle kogoś po nas, bo dla niej to cenne znaleziska. Ale- skoro mówiła że podobno jesteśmy drużyną idealną... choć bardzo w to wątpię. Co najwyżej odpowiednią- bo czy Elminster, Khelben, jakieś elfy nie byłyby lepsze? Fakt- nie poddaliby sie woli Alishi- bez urazy- ale mieliby większe szanse, prawda?
Tak czy siak ja idę.

Loona 14-01-2008 15:12

Loonę bardzo zdziwiła reakcja Karrisa, ale nie dała tego po sobie poznac, wstała, zdjęła kaptur odłaniając swoją ciemną twarz, uśmiechnęła się i w tym momencie zabłysły jej białe kły i czerwone rogi, jej oczy wydawały się płonąc. Podeszła powoli do kapłana, uśmiechając się coraz bardziej serdecznie. W końcu prawie szeptem powiedziała:
-Mam świadomośc, że mogę zginąc wykonując to zadanie i nie mam najmniejszej ochoty tego robic. Jednak także mam cichą nadzieję, że Alishia jako mag posiada informację które są mi potrzebne, więc pomogę drużynie przeżyc. Co do Twoich warunków, to czy one tobie nie wydają się co namniej śmieszne? Spójrz jestem mniszką, co ozancza, że wyznaję już jakiegoś boga. I jeśli teorytycznie pójdę z tobą na ugodę i zmienię wiarę, to czy nie sądzisz, że nie rozgniewam Kossutha? Chyba widzisz, że zmiana wiary może doprowadziac nas wszystkich do śmierci. Wkońcu bogowie lubią się mścic i nie porywałabym się na tak bezmyślny czyn w naszej sytuacji. A mówiąc, że pójdziesz z nami tylko wtedy gdy będziemy wyznawac Mystrę coraz bardziej mnie nie odrzuca od tgo pomysłu. Według mnie każdy zasługuje na pomoc, nie tylko wyznawcy Kossutha.-nagle urywa, spogląda na reszte drużyny i oczekuje reakcji.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:48.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172