Khelgar chętnie przystał na propozycję zapoznania się ze sobą: -Cóż, co mogę wam powiedzieć... Krasnolud, to każdy widzi. Wojownik, bo bym nie nosił tego milusiego topora na plecach. Trochę doświadczenia już mam, po od czasu wygnania - co wymsknęło się Alishii - zwiedziłem parę kilometrów kwadratowych świata. A moja monetka... Obejrzyjcie ją, magowie... To wasza dziedzina... Ja nie potrafię ani rozpoznać potworka, ani odczytać tych... run, jakoś tak je zwaliście, prawda? Nigdy mnie nie interesowały... Ale to spisywanie tego, co jest na monetach... Niby dobre, bo ktoś może zapomnieć i wtedy jak znalazł... A kto wie, czy nie jest to hasłem do czegoś? Wtedy nie chciałbym, żeby wpadły komuś w ręce... Ale wasza wola. Ja się dostosuję... |
Beriand tylko przytaknął Karrisowi i wrócił do pokoju. Przedtem zwrócił oczywiście monety. W pokoju siadł, wyjął własną i obejrzał ją dokładnie. Myślał.... jednak nie całą godzinę, to oczywiste. Obejrzał tez dokładnie naszyjnik może coś mi umknęło. Potem zamyślił się i przywołał całą swoją wiedzę o Dolinie Lodowego Wichru. Na koniec wstał, zabrał wszystkie swoje rzeczy i jakieś 20 minut przed terminem wszedł do sali. Rzucił wykrycie magii po czym dokładnie obejrzał pokój. [b]Bardzo zły pomysł, ale nie będę sie wtrącał. Przecież może przyjść wcześniej, może nas szpiegować... a ten Khedar czy jak mu tam może nie lubieć Alsihi... Jesli ktoś wchodzi to natychmiast przerywa i mówi, że upadła mu moneta. [rzut na blef- mam +17. Wiem że to nieetyczne ale chyba mi pozwolicie w takiej drobnostce ;P] |
Troche zaskoczony, a zarazem zaniepokojony dziwnym przebiegiem "rozmowy" nie do końca odnajdu się ale jednak cały czas siedzi spokojnie słuchając krasnoluda, a gdy ten kończy pyta: - I to wszystko? |
Wszyscy Po skończonym śniadaniu przeprowadziliście dość owocną dyskusję, po której Beriand i Karris udali się do swoich pokoi. Loona, Khelgar, Tribian Kiedy Beriand i Karris poszli na górę, krasnolud zaczął mówić o sobie, mimo iż mieliście to robić na wspólnym spotkaniu. Kiedy tylko Khelgar skończył, do karczmy wpadł nader pijany mężczyzna z deską (wyglądała jakby wyrwana ze ściany budynku, lub czegoś podobnego) w ręce. - Kdzie on jezt?! - wrzasnął podchodząc do was. Chwiał się na każdym kroku i mimo iż był jeszcze dobre pięć metrów od was, czuliście od niego alkohol. - TY! - wskazał na Khelgara. - Śmiercący kraznoluzie! Gadaj kdzie on jezzt!? Wyglądało to tak, jakby nieznajomy nie wiedział o czym mówił, jednak miał... broń w ręce. Może trzeba by zareagować w taki lub inny sposób? Beriand Po powrocie do pokoju, pierwsze co zrobiłeś to dokładne obejrzenie własnej monety. Była oczywiście niebieska - tak jak szkatułka. Na jednej z jej stron był rysunek człowieka w szatach. Bardzo łatwo skojarzyłeś go z czarodziejem, którym mogłeś być nawet ty. Natomiast patrząc na odwrotną część monety dojrzałeś napis w smoczym języku, który szczęśliwym trafem znałeś, a mówił: Cytat:
Niewiele sobie przypomniałeś. Wiedziałeś że była daleko na północy - daleko za portowym miastem Luskan, oraz że znajdowało się tutaj około dziesięciu osad osadzonych w okół trzech jezior. W tych terenach były również koczownicze plemiona barbarzyńców. Niestety nic więcej sobie nie przypomniałeś. Postanowiłeś trochę poczekać w pokoju, żeby później pójść do sali gdzie miało się odbyć spotkanie i obejrzeć pokój. (czekasz) Karris Po powrocie do pokoju padłeś na klęczki i zacząłeś modlić się do Mystry pytając jednocześnie o to co się z tobą dzieje, jednak nie otrzymałeś a nawet nie spodziewałeś się otrzymać odpowiedzi. |
"Wróg, który okaże się przyjacielem oraz przyjaciel, który okaże się wrogiem.".... I napis w smoczym... czarodziej? Na innych monetach były chyba jakiś demony.... Przyjaciele.... wrogowie.... tu chyba nie chodzi o nikogo z drużyny. Ani Alishię, mam nadzieję. Więc...? Zaklinacz pogrążył się w rozmyślaniach [po czym zrobił to co w ostatnim poście] |
Gdy krasnolud skończył opowiadać o sobie, do karczmy wpadł jakiś szaleniec z deską w ręku. Deską? Ludzie, mógł wziąć chociaż tłuczek do mięsa... - Kdzie on jezt?! TY! Śmiercący kraznoluzie! Gadaj kdzie on jezzt!? - wykrzyknął w jego stronę. "Śmierdzący? Powoli zaczyna przeginać" - pomyślał Khelgar. Udając, że nie dosłyszał tego obraźliwego słowa, "kulturalnie" odpowiedział przybyszowi: -Nie wiem, o kogo ci chodzi, mości pijaczyno. Jeślibyś podał jakieś cechy szczególne, może mógłbym ci pomóc - wyrzekł cicho, po czym czekał na reakcję nowego "gościa". |
Spokojnie z zaciekawieniem przyglądał się zaistniałej sytuacji trzymając rękę na rękojeści topora i myśląc *Jakiś zbyt spokojny ten krasnolud... Nietypowe* |
Loona spojrzała niepewnie na krasnoluda, zdziwiło ją, że od razu nie rzucił się na pijaka, pierwszy raz spotkała takiego krasnoluda. Po chwili namysłu powiedziała: -ten człowiek jest pijany, gada od rzeczy pewnie; i najlepiej poczekac, aż wytrzeźwieje, lub wogóle go zignorowac. |
-Wiem, co myślicie... Dziwny krasnolud, nazwany śmierdzącym, nie rzuca się na tego, który go obraził... Po prostu szkoda mi tego pijaka, nie żebym bał się tej deski... W każdym razie, lepiej się dowiedzieć, czego chce niż poturbować go na samym początku... Może powie nam coś ciekawego, chociaż wątpię, co przyda się nam w naszym położeniu, a raczej na pewno nie zrobi tego, gdy dostanie już po twarzy. Więc, drogi pijaku, czego od nas potrzebujesz? - zwrócił się ponownie do chwiejącego się wraku człowieka. "A tak w ogóle, to po następnej obeldze po prostu dostanie w twarz... Co mi zależy..." - dodał w myślach... |
Khelgar, Tribian, Loona Po zadanym przez Khelgara pytaniu pijaczyna spojrzał na niego tępo, jakby nie rozumiał co właśnie do niego powiedziano. Beknął solidnie i już chciał coś powiedzieć kiedy z kuchni do sali wszedł karczmarz - Nie, tylko nie ty. - powiedział barman. - Wynoś się stąd! - Ale psze p'na... - zaczął pijak, lecz karczmarz już mu pomagał wyjść. Po chwili drzwi trzasnęły z hukiem zagłuszając krzyk barmana "I niech cię więcej tu nie widzę!". Wtedy człowiek odwrócił się do was i powiedział: - Przepraszam za niego. Dor jest całkiem w porządku, tyle że za często się upija. A wszystko przez to, że stracił żonę... - pokiwał głową. - Biedak. Wszystkim wmawia, że porwał ją Jeździec, lecz nikt mu nie wierzy. W sumie nie bez powodu... Ale co wam będę głowy truć jakimiś bajkami. - powiedział machnąwszy ręką i zabrał się za sprzątanie ze stolików. Beriand Rozmyślałeś o sensie napisu na swojej monecie odwracając ją wielokrotnie w dłoni. Postanowiłeś jeszcze trochę poczekać i kilkanaście minut przed południem pójść do pokoju, gdzie miało się odbyć spotkanie z Alishią. (napisałem tak żeby zachować równość czasową) |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:00. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0