Czuł się zażenowany. Co najmniej. *Jego* smoczka wykończył Haril, więc tropiciel musiał poszukać sobie nowego celu. Rozglądając się, ujrzał ostatnią pokrakę latającą gdzieś pod sufitem. - Ten jest mój! - powiedział niemal tryumfalnie. Zrobił krok w bok[C7-D7] wyciągając jednocześnie kolejne strzały ze swojego kołczanu. Napiął pierwszą z nich i strzelił nad głową Nelanny... jednak chybił[7]. Przeklął pod nosem i błyskawicznie oddał drugi strzał... tak samo niecelny[19]. Tropiciel z frustracji miał ochotę komuś zrobić krzywdę... co było bardzo zabawne, bo cały czas usilnie próbował skrzywdzić owe szmoczki. |
Amiril schował miecz do pochwy i dobył długi łuk. W międzyczasie wykonał krok do przodu [C6-D5], tak by zająć czystą pozycję do strzału. Prędko naciągnął cięciwę mrużąc jedno z oczu. Chwilę przycelował, starając się zrównać oddech i uspokoić drżenie rąk, w których krążyła adrenalina. Posłał ze świstem pocisk [13], który minął latającego wysoko stwora. |
Z irytacją patrzył na latającego smoczka. Dodatkowo spotęgowaną tym, że nikt nie mógł to trafić… Haril był jedynym, którego broń potrafiła sięgnąć potwora wręcz. Podbiegł do przeciwnika [A6-E3] i zaatakował w tej nienaturalnej pozycji trzymając jedynie niewielką część drzewca. Nie trafił [13] |
-Cholera! Co robić, co robić?!- denerwował się z każdą kolejną chwilą widząc bezradność nie tylko swoją ale i swoich kompanów. Zdawało mu się, że brak dostępnych mu zaklęć nie będzie wielkim problemem. Spodziewał się rycerskiej szarży sir Amirila, lub też precyzyjnego uderzenia Kaldora. Jak się szybko okazało, mały, skrzydlaty jaszczur był za szybki dla każdego z nich. Oskar nie miał w żadnym wypadku pretensji do towarzyszy o ich brak skuteczności. Jego zaklęcia przecież też nic tu nie poradziły. Nie potrafił pokonać wrodzonej odporności na magię gada. Wtedy przypomniał sobie jedną z lekcji wuja Dimble'a. Wuj powiedział, kiedyś swemu uczniowi, by nie poddał się w żadnym wypadku. Jeśli nie ma w ręku procy niech skorzysta z samych kamieni. Gnom spojrzał na podłoże szukając jakiegoś kamula, którym mógłby cisnąć, wszak za młodu był w tym dość dobry. Nawet jeśli taki tu gdzieś leżał, to Oskar w całym tym zamieszanie i tak go nie zauważył. Zaczynał poważnie rozważać skorzystanie z magii jednego z swoich niedawno zakupionych zwojów... |
Smok unikając cisów włócznika postanowił spróbować szczęścia. Zaatakował człowieka z góry w zamiarze owinięcia ogona wokół jego szyi i rozpoczęcia duszenia. Niestety, był malutki, a taki śmiały krok mógł oznaczać jedynie zgubę dla smoka. Przyjmując postawę do złapania Harila pseudosmok odsłonił się... Znacząco. Mimo iż wyprowadził pierwszy atak perfekcyjnie, to mężczyzna zdążył odpowiednio ustawić swój oręż. Grot włóczni przebił na wylot łączenie prawego skrzydła podczas próby gada. Jaszczur był skazany na łaski Harila. Ten zaś postanowił przybić włócznię w ziemię i stopą zepchnąć smoka z drzewca. Cóż... Schodził gładko, do natrafienia na grot. Mocne szarpnięcie, struga krwi. Lecz wciąż stał i syczał. |
Niziołek zacisnął mocno obie dłonie na swej kuszy – zdenerwowany był faktem, że to małe paskudztwo tak sprawnie unika ciosów. Tym razem musi się udać! – wykrzyczał w głowie. Jeszcze mocniej pochwycił kuszę i wyciągnął bełt. Chciał strzelać, ale zauważył przeszkodę w postaci jego towarzysza. – No nic – rzekł szeptem, po czym ruszył[C4-C3-C2]. Gdy był na miejscu nałożył bełt na swoją broń, wymierzył i strzelił[8]. Heder zwątpił w swe umiejętności strzeleckie – pocisk uderzył w ścianę i upadł na ziemię, tracąc całą swoją siłę, której malec tak dużo nie niego włożył. Zawiedziony, opuścił głowę i zaczął rozmyślać o swych zdolnościach, które nabył za młodu… widocznie nie był tak uzdolniony za jakiego się uważał. |
Zły humor tropiciela powoli zmieniał się w bardzo zły. Jeszcze kilka zmarnowanych w ten sposób strzał i Kaldor był gotów rzucić się na tego latającego szczura z gołymi rękami i rozerwać go na kawałki. Przesunął się o kolejny krok [D7-E7] i oddał kolejne dwa strzały. Pierwszy[5] z nich poszedł w ślady swoich poprzedników - spudłował... bardzo. Drugi[9] zaś był dokładnie taki sam. Kaldor zaczynał podejrzewać, że sprzedawca w mieście sprzedał mu trefny towar. Tylko jeszcze nie wiedział co z tym łukiem jest nie tak... |
Szła prędkim krokiem ulicami spowitego nocnym niebem Amn. Czuła zmęczenie po całym dniu biegania po karczmie i ogarniało ją szczęście, że znów ma za co żyć. Kilka złotych monet brzęczało w kieszeni. Do domu było jeszcze kilka kroków. Mrok jakby się zagęszczał. Kilka sekund później stała już w pokoju matki. Krew. Przerażenie. Jeszcze więcej krwi. I tamte oczy. Niegdyś zielone teraz czarne, puste. I tamte słowa. "Przyszłam tu żeby cie zabić". -To nie dzieje się na prawdę! - krzyknęła - To się nie stało! Lecz słowa ulatywały w nicość, a jej ciało płonęło. Ogień palił ją żywcem. * Poderwała się z podłogi. Oddychała ciężko. Nie wydała z siebie żadnego dźwięku. Była przerażona. Wydawało jej się jakby to trwało wieki. Dopiero po chwili zorientowała się, że to był tylko koszmar. Dotknęła dłonią klatki, potem odgarnęła nią włosy z twarzy. - Nadal jestem tutaj. Żyję. - pomyślała. Rozejrzała się, próbując nadążyć za sytuacją wokół niej. Siedziała na ziemi. Reszta próbowała dorwać tą jaszczurkę. Wstała powoli, a jej wzrok spoczął na Amirilu. „Nie ciesz się. Jak tylko zabraknie tego elfa przyjdę po ciebie siostrzyczko”. - przypomniała sobie ostatnie siostrzane słowa tamtej nocy. Oczywiście, na jej nieszczęście nie chodziło tu o Donathien'a. |
Paladyn zaczynał tracić cierpliwość. Zasypywany strzałami smok, ani myślał umierać. Najgorsze było to, że nie mieli właściwie innej możliwości uśmiercenia potwora, jak kontynuować żałosny w skutkach ostrzał. Zagryzł wargę i posłał kolejny pocisk... Grot [23] ugodził stwora w łeb, Niestety [12] nie uśmiercając smoka. Strzała [8] zraniła jednak gada dotkliwie. |
Nie widział jeszcze nigdy tak irytującego przeciwnika. Szczęśliwie popisał się głupotą nabijając na Harilową włócznię. Leżący na ziemi smoczek dostał jeszcze strzałą i wyglądał naprawdę kiepsko. Włócznik miał dosyć tej walki. Wyrwał broń i precyzyjnie [19] wbił grot w głowę [4] potwora. - Nareszcie -odetchnął z ulgą- |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:05. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0