Jedzenie powędrowało na stoły, klucz do pokoju w rękę Ovrina, a złoto do obsługi. Karczmarz, zrealizowawszy zamówienia, podobnie jak inni, odwrócił się na widok zakapturzonej postaci i skoncentrował się na palmce na jednym ze stołów. Postać zauważywszy taką reakcję i tylko Was, którzy zwrócili na nią swoją uwagę, podeszła do waszego stołu i nic nie mówiąc zajęła jedyne wolne krzesło. Wtedy dostrzegacie szczegóły: z postawy mężczyzna ubrany jest w długą, czerwoną szatę, zdobioną złotymi runami umieszczonymi na jej brzegach. Kaptur jest naciągnięty bardzo głęboko na twarz i nie zauważacie pod nim nic, oprócz ciemności... Tajemniczy przybysz prawdopodobnie przygląda się wam, ale nie odzywa się ani słowem. Bezczelnie rozsiada się wygodniej na krześle. |
Przez dłuższą chwilę zajmuje się sobą jednak w końcu ciekawość zwycięża i pytam człowieka który się dosiadł: Kim jesteś człeczyno? - niecierpliwie czekam na odpowiedz. |
Więc podaje mu krzesło kim ty jesteś pytam. |
Przygladam sie uwaznie jego szacie, zwlaszcza zlotym runom.-Nie wygladasz na wedrownego handlarza butami, wiec odpowiec na pytania albo wynos sie.-powiedzialem to ze spokojem i w miare upszejmie, lecz mnie zaczela juz draznic jego skryta postawa. |
Kaptur najpierw zwrócił się w kierunku Ovrina, prawdopodobnie zdziwiony, że krasnolud podaje mu krzesło, skoro on już siedzi. Wzrusza ramionami ignorując go i odwraca się do Everaltha i Draco. Runy na jego szacie nic wam nie mówią. Nie rozpoznajecie języka, w jakim są zapisane. Zauważacie, że w czerni pod kapturem czasem przebłyskują dwa małe czerwone punkciki. "Moje miano nie jest ważne." głos wydaje się pasować do wyglądu: syczący i zimny, macie wrażenie jakby odbijał się od czegoś echem, jakby pochodził z zaświatów "Jesteście poszukiwaczami przygód, nieprawdaż? Mam dla was zadanie. Płacę dobrze." |
"Powiadasz, że dobrze płacisz. To dobrze jednak czyczasem nie wprowadzasz nas w jakąś zasadzkę?? Jeśli nie i robota jest czysta, to może na to pójde.Opowiadz coś więcej. |
Jakie pytam nasz dla nas zdanie i przyglądam mu się. |
Nadal nie jestem przekonany-Powiadasz, ze twoje miano nie jest wazne. Jestem innego zdania. Przykro mi, ale nie wejde w uklad z kims, kogo nawet twarzy nie znam.-patrze na moich towarzyszy, sukajac u nich wyrazu akceptacji moich "warunkow". |
hmm... właśnie, opowiedz więcej o sobie i o zadaniu jakie Nas czeka. Czy słuzy ono dobrej sprawie?- pytam i wyczekująco spoglądam na człowieka w kapturze |
"Robota jest <<czysta>>, jak raczyliście się wyrazić. Płacę cztery tysiące sztuk złota. Wychodzi po tysiąc na głowę. Nie chodzi o nic wielkiego. Chcę tylko, żebyście dowiedzieli się, gdzie jest jedno miejsce" Gdy tylko chcecie coś powiedzieć, unosi dłoń, uciszając was. "Nie mogę go znaleźć ja, ani żaden z moich znajomych. Nie chcę, żebyście kogoś zabijali. Chociaż możecie to zrobić, jeśli to będzie ABSOLUTNIE konieczne. Po prostu powiedzcie mi, gdzie to jest i tyle" Rozsiada się wygodniej i nie dopuszczając was do głosu kontynuuje: "Chodzi o jeden magazyn. Wiem tylko tyle, że znajduje się na południu miasta. Traficie tam śledząc człowieka, którego wam wskażę." Czerwone punkciki pod kapturem zwężają się, jakby przymrużył oczy. "Jeśli zaś chodzi o mnie - jestem tylko posłańcem. Sam nie wiem, jak brzmi imię tego, który mnie przysłał. To wszystko, co mogę na razie powiedzieć o sobie" |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:28. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0