lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/)
-   -   [Autorski] Łowcy piorunów (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/11291-autorski-lowcy-piorunow.html)

F.leja 21-05-2012 14:47

Oresteia klasnęła łapkami i rozdziawiła buzię w podziwie, niczym pięciolatka.
- Ja chcę - odleciała myślami ku barwnym chmurom wyobraźni - Jednorożca ...

Jaśmin 21-05-2012 19:18

-Ciężka sprawa – Kossori potarł świeży zarost – Właściwie nie powinienem się wypowiadać, żaden ze mnie uzdrowiciel. Mogę jednak zapewnić, że zdołam utrzymać Jestera w uśpieniu moją magią podczas wszelkich czynności, które na nim wykonasz, Lukrecjo. Tylko tyle.
-Zresztą nawet tego nie jestem do końca pewien. Ale jeśli spróbuję – Mag skinął spokojnie głową – to będę wiedział, na ile możemy sobie pozwolić.

Plomiennoluski 21-05-2012 21:41

- Ze mnie też uzdrowiciel kiepski, jeśli nic go nie boli, nie krwawi, ani się to tałatajstwo nie powiększa czy nie wysysa z niego sił, to można to zostawić. Co do samopoczucia, jak najbardziej, czuję się o wiele lepiej. - powiedział Septimus.
- Co do Jestera, zawsze możemy rzucić na niego okiem, na chwilę obecną ciężko cokolwiek mi powiedzieć konkretnego.

Marynarz 22-05-2012 09:23

Skoro nic tu nie ma,to wracam się na statek.

Fielus 23-05-2012 16:08

Kapitan przeszedł po nadal przeciągniętym pomiędzy jednostkami trapie i z nie wyrażającą niczego twarzą wręczył podarunek kapitan Ansiel. List, doczepiony do butelki zaadresowany był właśnie do niej, Kaiser szczególnie wysilił się kaligrafując go. Poza tym, nie robiło mu to różnicy, czy podarunek dostarczony zostanie bezpośrednio, czy też pośrednio.
Skłonił się nisko z szacunkiem właściwym tylko pewnej klasy gentlemanom i dopiero wtedy pozwolił sobie na uśmiech.
- Miłej reszty dnia, kapitan Silene.- Rzekł, po czym odwrócił się i ruszył naprzód.
W świetle poranka można było dopiero ocenić powagę uszkodzeń, jakie spowodowała burza.
Z widocznych na pokładzie osób widoczny był tylko dzikus, którego bez Iaculisa kapitan wolał na razie nie ruszać. Kapitański kot, odkąd nauczył się ludzkiej mowy coś zbytnio samopas plątał się po statku... Valentine zanotował w pamięci, że musi odbyć ze swoim pupilem poważną rozmowę.
Tymczasem zszedł do mesy, gdzie część jego wiernej i dzielnej załogi na pewno się posilała. I otóż właśnie! Zastał tam grzecznie wszystkich swoich dwóch magów i jedną panią lekarkę.
- No witam was, moi drodzy. Dobrze by chyba było zabrać się za naprawy, prawda?- Zagadnął od progu.- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam wam w posiłku, ani w niczym innym równie istotnym i już za kilka chwil będziecie wraz ze mną gotowi do składania wszystkiego, co tego wymaga, by ten wrak wystartował.- Nie podnosił głosu, nie krzyczał i nie machał rękoma. Nie lubił tego i zwykle nie musiał tego robić. Ludzie po prostu go słuchali. Jednak magiczna burza wprowadziła pewien... zamęt. Zupełnie, jakby załoga przestała liczyć się z charyzmą swojego kapitana i zaczęła rozluźniać się zbytnio. Ale to się naprawi. Wszystko może ulec naprawie.
- A teraz, zanim zabierzemy się do naszego chwalebnego dzieła, czy ktoś ma jakieś pytania? Bo ja mam na przykład jedno: gdzie są Bartolini, Marynarz i bosman? O, albo inne: Jak się czuje Jester? Ktoś chce dołożyć jakieś pytania?-

Plomiennoluski 23-05-2012 21:29

- Na ile drastycznie odczuwasz skutki wczorajszej burzy i szoku przy lądowaniu? Czy dasz się zbadać Lukrecji? Czy to wystarczająca dawka pytań? Czy powinienem zadać jeszcze jakieś? Czy jesteś głodny? Jaki mamy budżet na naprawy? Jakie wydałeś rozkazy Marynarzowi i kukowi? Dlaczego czterdzieści dwa kapitanie? - wyrzucił z siebie potok pytań. Jakby nie patrzeć, Valentine sam się o nie prosił. Pociągnął nieco z kubka, nieznanym sposobem drogę do niego znalazł rum, Septimus stwierdził że tego dnia na trzeźwo nie zniesie. Kiedy już przełknął, zaczął odpowiadać na pytania.


- Kapitan ich gdzieś posłał, Jestera to trzeba by się zapytać, ale z tego co nasza droga pani medyk wspominała jego kondycja jest ciekawa. Właśnie mieliśmy sprawdzić co dokładnie z nim jest. Statek, jak wspominałem wczoraj... jest podziurawiony od dołu, brakuje mu niemalże rufy, jeden segment balonu wymaga naprawy w mieście. Co do silnika i turbin nie mam pojęcia w jakim są stanie, ale jedna wygląda jakby przemieliła gałąź. - to był zdecydowanie dobry dzień na rum. Pociągnął kolejny spory łyk.

Eyriashka 25-05-2012 07:36

Cień Burzy
Harkonnen pozostało wierzyć, że pierwszy kęs był najgroszy, a potem smak jednorożca się ustabilizuje. Niestety nie. Nic dziwnego, że wszyscy tutaj pili na dzień dobry po 3 kielonki. Naleśniki były surowe w środku, gąbczaste, smakowały przesłodzonym jajkiem, zsiadłym mlekiem i składnikami, których język Bosman nie był w stanie zidentyfikować, ale podpowiadał, że z pewnością w naleśnikach nie powinny się znajdować. Mimo to, a może głównie dlatego, humory dopisywały. Nawet wtedy, gdy Roger zapytał jak smakują wszyscy zgodnie odpowiedzieli, że są “pyszne, jak zawsze” (lub bez przecinka). Do momentu, gdy:
- Jestem oazą pieprzonego spokoju... - Ansiel mamrocząc weszła do kuchni - Odlatujemy.
- Planowałaś im pomóc - przypomniał usłużnie jeden z osiłków.
- Musiałabym zacząć od zabicia kapitana - oderwała liścik od butelki i zamaszystym ruchem posłała go na środek stołu, nieopodal Orestei. Ta jednak nie zdążyła nawet zareagować. Papierek zniknął w dłoniach Bosmana. Nic straconego, ponieważ treść odczytano na stojąco i skwitowano śmiechem, który przewiercił się przez burty Winowajcy.
- A żyrafy? - po pytaniu Rogera nastała cisza.
- A moje ośmiornice? - upomniał się Pierwszy oficer z ponurą miną, wchodząc topless do mesy tak jakby Harkonnen nosiła jego jedyną koszulę.
Usiedli. Posiłek dobiegł jakoś do końca, a pani Bosman czuła się lekko wstawiona. Motylówka może i wyglądała ślicznie z kolorowymi skrzydełkami, ale miała też kopa. A drugiego łyku kawy w trosce o swoje serce nie odważyłaby się wypić.
- No dobrze, czy ktoś chce tutaj czegoś?- zapytała Ansiel kończąc drugą żyrafę i z wielką wprawą układając usta w dziękczynny uśmiech.
- Chcę ją - w odpowiedzi Smith wskazał nożem Oresteię.
Winowajca
Marynarza wracającego na statek czekała nielicha niespodzianka, a właściwie to ciąg zagadkowych zdarzeń. Kolejno były to: zacumowany nieopodal ich łajby Cień burzy, Dzikus który kimał pod masztem niespętany nawet szpagatem, Lazar wychodząca z kapitańskiej kajuty w rozchełstanej koszuli i zapinająca spodnie. No i mini narada wojenna w kambuzie składająca się z trójki magów i kapitana. P-K-P. Pięknie, kurwa, pięknie.

Marynarz 27-05-2012 11:51

To ładnie się dzieje.Dołączam się do narady wojennej.Przysłuchuję się jakie to plany ma kapitan.

Anonim 27-05-2012 18:45

Wracam razem z Marynarzem, ale zamiast ochoczo przystępować do narad to sprawdzam czy łatwo by było podpalić drugi statek tak, żeby czmychnąć naszym. Ewentualnie ogólnie badam ilu ludzi mają pod bronią ci drudzy.

Cell 27-05-2012 19:28

Lukrecja obróciła się na pięcie i z przyzwyczajenia od czasów wojska, zastukała piętami ciężkich butów.
- Tak jest, panie kapitanie, dokładnie jak Siódmy mówi. Moim zdaniem nasz mechanik nie jest nawet blisko stanu, który umożliwiałby mu rozpoczęcie pracy nad renowacją statku. Niech nie zmyli pana jego postura i szybki chód - to magiczna aura nieznanego pochodzenia daje mu tę siłę, która ostatecznie może okazać się dewastująca dla samego Jestera. Dopóki jednak nie posiądziemy wiedzy na temat skąd ta siła przyszła, czemu uczepiła się tak mocno żywego organizmu i czy da się ją w bezpieczny sposób zdezaktywować - nie powierzałabym mu żadnych zadań. Słyszałam o częstych przypadkach zmian psychosomatycznych, a nawet uszkodzeń tożsamości pacjentów niemagicznych poddanych działaniu tak silnej aury... Zresztą Siódmy dobrze prawi, pomijając okoliczności... - tu Lukrecja krzywo spojrzała na blaszany kubełek magika - Przyda się przebadać całą załogę, czy nie mamy przypadkiem więcej rannych na pokładzie. Trzeba odzyskać siły nim wyruszymy w drogę, wyspać się, odżywić. My, magowie, wciąż nie jesteśmy w stanie przywołać swoich mocy do pełni sił, a z pomocą magii naprawa statku zapewne zajmie niecały dzień. Odpuśćmy sobie, kapitanie... Nie ma sensu pędzić łeb na szyję z kulawą załogą i wrakiem statku. Trzeba również się zająć Dzikim, który błąka się po statku. Kim on jest? Czy da się z nim skomunikować? Zgłaszam się na ochotnika by nawiązać z nim kontakt przy odrobinie czasu!
Czy to wszystko, kapitanie? Chciałabym się udać z towarzyszami do Jestera, postaramy się zrobić to, co w naszej mocy, aby mu pomóc.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:23.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172