lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/)
-   -   [sesja] Pani Kryształu I (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/1227-sesja-pani-krysztalu-i.html)

Ribesium 16-09-2006 18:12

Maureen

Spojrzała na towarzyszy. Droga poza miasto, o której tak marzyli, stała przed nimi otworem. Nikt ich już nie zatrzyma, mogą wyjść bez dalszych kłótni i negocjacji. Tylko... czy na pewno dobrze robią? W sumie nikt im nie nakazał ruszać się z Rangaard. Oni sami wymyślili sobie misję walki z nieumarłymi, znalezienia tei'ner i obrony Miie'sitil. Czy zamiast opuszczać bezpieczne jak narazie miasto nie lepiej poszukać w jego obrębie "drzwi" prowadzących do Sigil bądź innego miejsca w którym szansa na powrót do domu jest większa? Czy powinna się podzielić tą refleksja z innymi?

- Słuchajcie - zaczęła - Strażnik może mieć rację. Czemu my się właściwie pchamy w nieznane, chcemy walczyć za nie swoją sprawę i iść na niepewny los, gdy w dodatku wróg ma nad nami przewagę liczebną, skoro mielismy znaleźć "drzwi" do domu możliwie szybko i bezboleśnie? Czemu myślicie, że znalezienie tej tei'ner w czymś nam pomoże? To, że jest z Sigil, nie znaczy, że wie jak wrócić z powrotem. A my możemy nie mieć tyle szczęścia by ją spotkać i zapytać o to, jeśli zginiemy po drodze. Nie lepiej rozejrzeć się dokładniej po mieście, przeczytać cały pamiętnik i w razie czego walczyć u boku straży, która jest biegła w walce i dość liczebna? Za mało pytań tu zadaliśmy i za mało informacji mamy. Przydałoby się więcej dociekania. Sylvan też chciał nam coś powiedzieć, ale wniesienie Dereka mu przerwało.Wiecie, nie mówie tego po to, by was zirytować czy zniechęcić, ale pomyślcie nad tym chwilę logicznie. Jeżeli wszyscy chcecie stąd wyjść, to możemy to zrobić już teraz, najwyżej Phaere potem nas dogoni. Calcifer da jej znak gdzie jesteśmy. - mrugnęła do kruka - No więc? Zostajemy, czy idziemy?

Frosty 16-09-2006 18:44

Anzelm

-"Teraz i tak już za późno na zmianę decyzji. Po tym przedstawieniu prędzej nas zamkną niż postawią na straży. Mnóstwo pytań pozostało bez odpowiedzi, ale niewiele można na to poradzić. Co powiemy ludowi 'słuchajcie przemyśleliśmy sprawę i jednak zostajemy za murami, gdzie jest bezpieczniej'? Raczej nie. Nich każdy robi, co uważa za słuszne, ale ja się stąd oddalam i to zanim ktoś pójdzie do świątyni i odkryje, że został oszukany. Wolę być wtedy już naprawdę daleko. Panie i panowie wyznaczyliśmy sobie cel, którego się już trzymajmy, a droga do tego celu prowadzi tędy..."- mówię wskazując na bramę.
-"Z resztą nie stać nas teraz na luksus wątpliwości..." – dodaje jeszcze i ruszam przez bramę.
'Jakoś to się ułoży, zawsze się układa... oby...'

Nadel 17-09-2006 20:18

Nathiel

-Nie rozumiem was. W szczególności Ciebie Maureen. Przecież siedząc na tyłkach w mieście tym bardziej nie znajdziemy drogi do domu. Jedyną szansą jest podążanie za przeznaczeniem, a wtedy możliwe że wszystko wróci do normy. Chociaż pojęcie "normy" już u mnie zatraciło znaczenie. Może przez przypadek trafimy na drzwi powrotne. a kto tam to może wiedzieć. Po prostu róbmy swoje... Draeval ulu alu![user=1260,345,1176 ](Czas w drogę!)[/user]

Po tych słowach wyszedłem z miasta...

Ribesium 17-09-2006 21:09

Maureen

- Dobrze, macie rację, teraz się już wycofać nie możemy, zwłaszcza po zamieszaniu ze strażnikami. Gdybyśmy zmienili nagle zdanie byłoby to bardzo podejrzane i narazilibyśmy się na śmiech i drwiny. Po prostu naszły mnie wątpliwości, o których należało wcześniej powiedzieć, ale przez to, że ciągle się rozdzielamy nie było czasu ani okazji na wspólną dyskusję. Teraz była ostatnia okazja. Nie wiem czy to nasze przeznaczenie, Nathielu, by ruszać na wyprawę. W końcu do była nasza decyzja a nie odgórny znak od losu. I nie rozumiem, czemu bardziej prawdopodobne miałoby być znalezienie drogi powrotnej w lesie czy Miie'sitil, skoro za mało rozejrzeliśmy się po Rangaard. Ponieważ jednak, jak widzę, taka jest decyzja większości, idę z Wami, ale w razie czego z satysfakcją powiem "a nie mówiłam". O ile wcześniej nie zginę. Fosht'ko, idziesz z nami czy czekasz na Phaere? Radziłabym nie zostawać tu sama z tłumem gapiów. Poślemy na zwiady Calcifera, na pewno ją powiadomi, że wyszliśmy
- po tych słowach Maureen wychodzi za bramę, poprawiając dźwigany na ramieniu ekwipunek.

Aurora Borealis 18-09-2006 23:00

Fosht'ka

Do momentu odejścia Phaere próbowała liczyć do dziesięciu, żeby nie zdzielić kogoś kijem po zakutej lub gołej głowie. Starałą się nie słuchać wywodów towarzyszy, wywoływały u niej uśmieszek; takie przemowy do mieszczuchów? Ha.. Ale wszystko dobrze się skończyło. Strażnikowi odsalutowałą swoim kijem, pół żartem, pół serio, z uśmieszkiem.
- Calcifer, leć znaleźć Phaere. Powiedz jej, że wszystko w porządku, przy bramie nie ma problemów. Poczekam na ciebie tutaj. Maureen.. Dogonimy was.
- Przeznaczenie? - powtórzyła cicho za Nathielem, po czym roześmiała się. - Może jeszcze o tym pogadamy. Teraz lećcie.

Lyssea 19-09-2006 16:00

Phaere

Kupienie łuku i kołczanu strzał zajęło jej około kwadrans. Przynajmniej teraz jest pewna, że może wyruszyć gdzieś za miasto. Była pewna, że ma przy sobie jakąś broń, ale widocznie musiała się zgubić jeszcze w Sigil. Mało brakowało i wyruszyłaby bez uzbrojenia. Widać nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, bo gdyby nie ten chamski, niewychowany strażnik, nie pożyłaby zbyt długo za murami tego miasta.
Kątem oka zauważyła kruka przelatującego nad głowami ludzi. Najwyraźniej Calcifer za nią przyleciał.
Wzięła Tiloupa na ręce i ruszyła w stronę bramy. Jeśli się pośpieszy to zdąży jeszcze dogonić swoich towarzyszy.
Po drodze kupiła skórznię, która nie wydawała się przeszkadzać zbytnio w rzucaniu czarów.

zaluk 20-09-2006 22:09

Bast

Przysłuchując się rozmowom towarzyszy doszedł do wniosku że nie ma sensu zabierać głosu skoro sami doszli do jedynego słusznego wniosku, odwrócił się na pięcie i przeszedł przez brame zastanawiając się czy plotka o tych cennych zabytkach jest prawdziwa... Przydałaby się jakaś pamiątka z takiej podróży...

Sayane 21-09-2006 22:12

Północna brama
 
Pewnym krokiem kolejno przekroczyliście mury Rangaard, wychodząc na otwartą przestrzeń. Za bramą jak okiem sięgnąć rozciągają się pola uprawne i łąki. Dojrzewające zboże, kukurydza, marchew, ziemniaki; gdzieś w oddali bielą się zagony bawełny. Gdzieniegdzie na polach rosną drzewa chroniące robotników przed letnim skwarem. Ludzie kręcą się doglądając upraw, w bramie minął Was drabiniasty wóz wypełniony sianem. Rolnicy z tej części miasta nie mieli okazję Was podziwiać, więc odprowadzają Was ciekawskie spojrzenia dorosłych i piski dzieciarni.

A przed Wami biegnie w dół, w dolinę, porządny, szeroki, kamienny Trakt Pokoju, łączący północ wyspy z jej południem. Na prawo macie trochę węższy bity trakt, prowadzący na południowy wschód. Gdy debatowaliście, którą trasą ruszyć dogoniły Was zdyszane magiczki wraz z marudzącym Calciferem. Łuk dyndający z ramienia drowki nie pozostawiał złudzeń, co do powodu jej pośpiesznego odejścia spod bramy. Rzuciliście ostatni raz okiem na bezpieczne mury. Choć po tym co nakłamaliście to kto wie czy takie bezpieczne; zwłaszcza, że Phaere poinformowała Was iż "ten bachor ciągnący się za nami jak smród po gaciach poleciał z ojcem do świątyni". Czyli już się wydało... Wydaje się, że jedyne, co Wam pozostaje po pięknym występie Anzelma to wrócić z tarczą; albo dobrym powodem porażki.

[center:bcf36b3578][/center:bcf36b3578]


[center:bcf36b3578]KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
♥♥♥[/center:bcf36b3578]


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:19.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172