lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/)
-   -   Luźna zabawa w świecie fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/13678-luzna-zabawa-w-swiecie-fantasy.html)

Luffy 23-02-2014 13:48

Merry usłyszawszy ofertę, skrzywił się z niezadowolenia. Kamień szlachetny to piękna błyskotka i świetna sprawa, gdy jesteś bogaty. Gdy dopiero zaczynasz awans społeczny (jak nazywał swoje poczynania złodziej) szafir jest tylko kamieniem, za który nic nie kupisz, a przez który jakiś chciwy menel może dać Ci po mordzie.

- Wolałbym pieniądze, przynajmniej częściowo. Cała suma byłaby odrobinę za duża, fakt, więc co powiesz na te dwa sztylety, które leżą za Tobą i jakieś porządne ciuchy? A resztę w złocie. Znając Ciebie i tak zyskasz więcej niż my, mam rację? - Powiedział szczerząc zęby, zależało mu na przychylności pasera.

-Poza tym chciałem Cię spytać, czy wiesz coś o karczmie Faltamdu? Znasz karczmarza?

LORD KOKOS 25-02-2014 16:22

Merry Brauxand.
Paser westchnął kręcać głową.
- Sztylety są moje primo, drugie primo łachów ci u mnie dostatek, gdy z takimi skarbami do mnie przychodzisz i ttrzecie primo, dałbym ci najchętniej wszystko w forsie, jednakże dla naszej wspólnej wygody proponuje szafir. Zbulisz go od... tak powiedzmy od trzystu koron wzwyż.
Lemiemu gęba otwarła się z zachwytu.
- Niech mnie orki usieką jeśli kłamię. - dodał widząc w Merrym cień wahania - A szafir duży nie jest to i nie waży skoro ogier, nie? I co mam ci niby powiedzieć o tym karczmarzu? Karczmarz jak karczmarz za skórę mi nie zalazł to sram na jego istnienie, takie życie, nie. - wyjął z kieszeni prostokątny oszlifowany kamień

Luffy 25-02-2014 17:45

Musiał skapitulować, jeśli dają - trzeba brać. Wziął kamień od pasera i poszedł wybierać ubrania. Dla małego znalazł całkiem niezły komplet, nie za drogi ale i nie chłam, ot ubranie średniozamożnego mieszczańskiego dziecka. Dla siebie bardzo długo nie mógł nic znaleźć, lecz po chwili wyszarpał czyste, ciemne spodnie oraz ciemnogranatowy płaszcz z chyba tysiącem kieszeni. Znalazło się też po parze porządnych butów i nagle, w mgnieniu oka para złodziei nie wyglądała już jak obdartusy z krawężnika tylko porządni, uczciwi ludzie.

- Niedługo pewnie wrócimy, więc załatw sobie trochę monet. - rzucił przez ramię już stojąc w drzwiach i uśmiechając się na pożegnanie.

Merry schował kamieńł w jednej z bardziej ukrytych kieszeni swojego nowego nabytku i zaczął iść w kierunku siedziby szlachcica.
-Mały, idziemy teraz robić awanturę. I błagam Cię, mina pokerzysty. Ten facet lubi, zdaje się, manipulować ludźmi i prowadzi jakąś dziwną grę. Masz nie wierzyć w ani jedno słowo, jasne?
-Tajest!

Trochę spokojniejszy złodziej przyśpieszył kroku.

Halad 27-02-2014 06:06

Wieś Delreka

- A czemu to sobie tak Delrekę cenicie ?- spytał Marco - wiocha jak wiocha, chyba że oślepłem. Powiedzcie lepiej jaki plan macie na jutro byliście już zabić tę Nocną Zmorę - dodał moduląc głos tak by drżał.
- To co po kubku wina i spać ?- dodał rzucając spojrzenie na Tleo i Oltera.

LORD KOKOS 27-02-2014 16:35

Merry Brauxand
- Wreszcie wyglądasz jak człowiek. - zagadał Merry'ego mężczyzna w niczym nie wyróżniającym się ubiorze, był już w fazie przekwitu, wżdy na głowie nie dość liche włosie, to siwe jeszcze - To znak, że potrafisz o siebie zadbać. Takich ludzi potrzebuję. Pójdziemy pogadać może? Chodźmy do Faltamdu. Nie chowaj tego szafiru przede mną, chyba możemy sobie ufać. - uśmiechnął się lekko - Nie obrobię cię, spokojna głowa. Idziemy, czy wolisz ryczeć jak kura, której jajo utkwiło w dupie? Locruett to skurwysyn, tego nikt nie zmieni. A już tym bardziej ty. Chodźmy.







Marco Devreux
- Barda po bardonie nie cenim, chłopie. - wzruszył ramionami Oltter - A za to, że nieludzkich psubratów tu nie znajdziesz, jeno samych sympatycznych wsioków, czyli to co naprawdę lubim. Ja i Tleo. Wiele takich miejsc, ale to szczególnie nam przypadło do gustu.
- A i owszem. - poparł Tleo
- A i zerknij sobie na las i słońce. Aż miło popatrzeć, nie? - kontynuował Oltter
Ruszyli ku noclegom strony i wtedy Marco o delikatne zapoiny spytał się ku dobrej miękkiej nocy.
- A jak myślisz? - zarechotał Oltter
- Będę was pilnował, łobuzy. - prychnął Tleo
Wszyscy spali w osobnych pokojach, mogli sobie pozwolić na taki luksus, bo mogli. Marco już był dość nawinowany, Tleo baczył na picie krasnoluda i Devreux'a z sił całych opierając się pokusie pójścia w ich ślady. Przez drzwi wpadł jak dynamit roześmiany Oltter:
- Hej, Marco bracie! - czknął - Idziem się jeszcze napitkować, tego co? Noc nieudana, gdy bania nieuchlana!

SWAT 27-02-2014 17:26

Z potwora na potwora, wypłata zaczęła rosnąć i miał na myśli że Trubiego będzie stać na wypłatę. Bo jak nie, naprawdę nie chciał mu wbijać mizykordi w krtań, w jakimś zapyziałej uliczce i upychać truchła w jakiejś śmierdzącej piwniczce. Był silny, ale raczej nie byłby wyzwaniem dla Reidara. Z resztą, na razie miał inne zmartwienie. Dwa potwory siedzące na murze zamczyska.

Nim te dwa latające wystartowały, Reidar zajął wygodniejszą pozycję. Walka zapowiadał się na ciężką, a sam nordhlag był już trochę zmęczony. Kątem oka spojrzał na Trubiego, ale stwierdził że patrząc na niego zginie najpewniej i sam zostanie rozszarpany.
Stwory na murach w przeciwieństwie do tych z jaskinie, nie paliły się bitki. Bardziej obserwowały, jakby czekały na padlinę. Dopiero posłany w ich kierunku bełt, zezłościł je na tyle że wzbiły się w powietrze i zatoczyły koło, nim jeden z nich runął z impetem na Reidara. Ten ciął nożem przez bestię, gdy ta była bliska, w efekcie czego truchło potwora niesione już tylko siłą wypadkową jaką był lot pikujący, uderzyło w Reidara posyłając go na ziemię. Usłyszał jak coś chrupnęło pod pancerzem, zapewne żebro. Cios był na tyle silny że Reidar aż zrobił kozła i uderzył łbem w ziemię. Dopiero teraz mógł zobaczyć przez siekł potwora, w który nadal był wbity miecz. Z brzucha wyleciały śmierdzące flaki, a sam łeb na szyi nadal kłapał gębą i próbował dosięgnąć leżącego krok obok Reidara.
Reidar z trudem się podniósł, nie interesowały go postępy Trubiego. Dobił potwora srebrnym sztyletem, znowu buchnęła chmura śmierdzącego dymu z dwóch zadanych ran, ale teraz mógł wyciągnąć miecz, bez obaw że potwór odgryzie mu łapę gdy będzie po niego sięgał. Wspierając się na nim, wstał.

Jego duma z zabicia latającego drapieżnika długo nie trwała, gdy poczuł że coś od tyłu zacisnęło swoje szpony na jego ramionach. Od tyłu nadleciał ostatni z latających monstrów, poczuł jak jeden z pazurów przedostał się pod płytami pancerze i przebił mu ramię aż do kości. Poczuł jak pod pancerzem zaczął się zalewać ciepła posoką. A chwilę później potwór z trudem, bo z trudem ale zaczął podrywać Reidara w płytowej zbroi w górę. W tej sytuacji nie mógł się zamachnąć dwuręcznym mieczem, ale w dłoni cały czas miał sztylet. Nim zdążył zadać cios, długa szyja z łbem na końcu zacisnęła pysk na przyłbicy. Poczuł jak hełm zgniata się na jego głowie, niczym puszka pod jakimś kawałem buta. Hełm powyginany, dostał ostrych krawędzi co z pewnością zostawi kilka nowych blizn na twarzy.
Na szczęście ochrona głowy spełniała swoją rolę i nim eksplodowała, a zęby potwora dosięgły jego delikatnego mózgu, zaczął ciąć potwora srebrem. Działało to na niego niczym trucizna, a śmierdzący dym w powietrze wzbijał całymi kłębami. Aż w końcu potwór zesłabł i wrócił razem z Reidarem na ziemię, a lądując aż cały pancerz zaskrzeczał, niczym zarzynana małpa. Potwór podobnie, lecz jego skrzek był o wiele dłuższy i bardziej agonalny.

Luffy 02-03-2014 12:11

Czyli jednak to wszystko była próba. Merry był ciekaw czy dziura w dachu była całkowitym przypadkiem, ale uznał że lepiej się nad tym nie zastanawiać. Z początku nie widział, czy ufać mężczyźnie ale kiedy wypowiedział się niezbyt pochlebnie o Locruett'cie, złodziej się rozluźnił.
Spojrzał na Lemiego z miną typu "a nie mówiłem" i ruszyli za nieznajomym do feralnej karczmy.

LORD KOKOS 06-03-2014 12:28

Reidar
Trubi jednym sprawnym cięciem rozpłatał muskularne monstrum, gdy zaszedł je intelektualnie, a gdy rzuciło się drugie, to upadło z rozwaloną czaszką. Kosztowało to Trubiego mnóstwo wysiłku i stresu, ale podołał. Nim wysapał ulgę, gdyż ni bestii już nie czuł ni słyszał, wtedy otrzymał krwawy cios w gardło, który cisnął nim przy okazji jak kawałkiem mięsa w mur. Ani chybi brudna magia, po tym czuć było jej plugawy odór.
Szmaragdowy dym wypełzł z jamy skąd te potwory wychodziły.
Wraz z nim pojawił się wysoki dobrze zbudowany długowłosy mężczyzna ubrany elegancko i schludnie.
Poprawił mankiety i podszedł do Reidara. Patrzył na niego chłodnymi ametystowymi oczyma.

- Głupcze parszywy. - syknął przygotowując w ręce magiczną zieloną przezroczystą kulę
Odwrócił się, by zerknąć na ciała bestii, acz magii w dłoni nie ugasił. Wciąż płonęła jak wzbierający w nim gniew.
- D20, D18, F15. - mówił obserwując usieczone truchła - Skurwysyny, utrupiliście najlepsze modele. Powinienem cię zabić. - warknął mocno ściskając magiczną i elastyczną kulę - Zrobić eksperyment ile człowiek potrafi znieść bólu. Mój F15 widać zrobił na tobie wrażenie, ale nadal się trzymasz na nogach twardy sukinsynu. Mam propozycję... Coś mi dasz, a ja wtedy nie rozerwę cię jak szmaty, co ty na to?


Merry Brauxand
W Faltamdu karczmarz nie zwracał uwagi na dwóch złodziei i to chyba tylko dlatego że przyszli z wsparciem. Zasiedli gdzieś w kącie i zamówili wina stągiew. Lemi spróbował podwędzić trochę dla siebie, ale nieznajomy go uprzedził.
- Przejdę do rzeczy. W moich stronach mawiało się tak: pieniądz to pieniądz, interes to interes, a słowo jest święte, jeśli ktoś zlekceważy którekolwiek jest najprościej mówiąc kurwą, a kurwy się rucha, chyba że to męskie kurwy, takie się zabija. Dlaczego ci to mówię? Ponieważ jeśli chciałbyś się włączyć do mej gildii, tych praw musisz przestrzegać, jasne? I nikt z moich ludzi tych zasad nie łamie, gdyż karzę gorzej jak za dezercję: wieszam za jaja, tak.

Halad 09-03-2014 10:50

Delreka

- O nie Olter... Mowy nie ma. Mam dość. Potem za babami gonisz karczme rozbijasz... O nie...
- Ja ??? A kto po dachach łaził i jakieś kocury gonił...
- wkurzył się krasnolud - złapię bestyje Olter... złapię piekielnego stwora - przedrzezniał gnypel Marco - ja przynajmniej do baby się dobrać chciałem.
- Do baby - Marco mało nie zadławił się ze śmiechu - może potem ale najpierw się wygódki czepiłeś i chciałeś na grzane wino zapraszać... Szanowna kurwa żesz pani, zechcesz się udać ze mną aby spożyć trunek - teraz on wcale udanie przedrzezniał akcent krasnoluda - dwa kwadranse żłobie się do srajnika przymilałeś...
- Nie może być...
- zdumiał sie Olter i podrapał po czuprynie - dwa kwadranse ?
- No...
- Marco zlitował się nad kompanem - może nie dwa ale kwadrans na pewno...
- Ech...
- westchnął krasnolud - to może lepiej faktycznie dziś nie szaleć ? I Tleo by się wkurwił...
- Mam tu butelczynę - Marco wydobył niewielką flaszę - zacne winko. Po łyczku i lulu

Luffy 10-03-2014 22:01

Merry nie był zaskoczony. Szykował się na tę rozmowę od dawno, mimo iż nie wiedział z kim przyjdzie mu ją prowadzić. Co do zasad, podobały mu się. Proste, pozostawiające pewną swobodę działania.
Pokiwał głową, na znak że rozumie. Więcej nawet, na znak że chce usłyszeć wszstko i raczej nie łatwo go będzie zniechęcić.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:57.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172