Hasso pokręcił głową z lekką dezaprobatą - pewnych rzeczy jednak się nie robi, ale oczekiwanie finezji od Otta było jak... no cóż po prostu można było długo czekać. Chciał po prostu przyłożyć oprychowi by ten pospał ciut dłużej i potem ewentualnie wypytać draba albo go śledzić lecz teraz cały plan spalił na panewce. Walenie rzezimieszka w łeb na oczach całej wsi, a przynajmniej tej trzezwej mniejszości raczej nie miało sensu tym bardziej iż być może będą chcieli przedstawić się hersztowi jako przyszli kompanioni czy też wspólnicy, a zaiste byłby to dość oryginalny wstęp do zawarcia bliższej znajomości. Z żalem więc odrzucił drąg i odsunął się nieco. Był naprawdę ciekawy jaki plan ma Otto. |
Otto i Hasso zobaczyli, jak mężczyzna zrywa się z posłania i, co dziwne, zamiast biec w stronę wyjścia, rusza gdzieś na tyły budynku. Zaspana dziewczyna wygrzebała się z siana chwilę później, rozejrzała niepewnie i piszcząc pobiegła do wyjścia. Spomiędzy pośladków wypadały jej co krok wysuszone trawki. Przy wyjściu spojrzała zmieszana na Otta i spytała: - Gdzie się pali? - Następnie zasłoniła swoje niewielkie piersi i pokryty futerkiem wzgórek Rahji. Wrociwoj tymczasem siedział w karczmie i popijał kolejny kieliszek okowitki. Ani mu było w głowie ganiać za przestępcami, gdy dowiedział się od karczmarza, że może dostać kilka grajcarów, za pomoc w wyleczeniu biegunki córki tegoż. Po wypiciu trunku, poszedł zbadać ten medyczny przypadek. |
- Nigdzie. Odparł z rozbrajającym uśmiechem Otto. - Ale przedstawienie całkiem, całkiem. Pokiwał głową, oglądając dziewcze od góry do dołu. - No ale my tu nie po to. Idź się ubrać bo przeca tak paradować po wsi nie będziesz. My tu z tym twoim kochasiem przyszlimy gadać. Zakończył i wolnym krokiem ruszył do wnętrza stodoły. Mijając, najprawdopodobniej Marysieńkę, klepnął ją w tyłek żeby w końcu się ruszyła. - Poczekaj no! Nie pali się przecie... Krzyknął Graf za oddalającym się mężczyznął i zaśmiał się cicho. - Jenośmy chcieli pogadać. W interesach przyszlimy! Powiedział głośniej i przystanął. |
"Maryśka" była równie przeciętnie urodziwa co niedomyta więc Loellelund zbyt długo nie zatrzymał na niej wzroku. Wielbiciel jej wątpliwych uroków właśnie mocował się się gdzieś w kacie z troczkami spodni, Hasso uczynił więc ponaglajacy ruch reką w kierunku dziewczyny wskazując drzwi, poczym przestąpił próg. - Tak, tylko pogadać - potwierdził - pogadać jak kamrat z kamratem. Na razie i jeśli rozmowa przebiegnie po naszej myśli. Bo jak nie, to jak kamrat z niekamratem... - dodał z lekka nutą grozby w głosie. |
|
- Ano jak to o czym? O robocie rzecz jasna, a raczy jej braku. Otto wzruszył ramionami i podparł się pod boki. - Dobrze wiesz jak jest. O piniądz teraz ciężko, a jak wiadomo w większej grupie zawsze łatwiej coś uszczknąć i nie dać się zajebać łuskowatym. Tedy też z Ter Wattem chcieliśmy się rozmówić. Kiedyś już robiłem z jednym z Wattów, więc czemuż by i teraz nie spróbować? Zakończył pytaniem i wsparł jedną rękę na głowicy miecza, drugą pocierając szczecinę porastającą jego czaszkę. |
- Jak więcej Watt ma takich co się z gołą dupą na babie dają przyłapać to chyba za niańki się wynajmiemy - Hasso skrzywił się wyraznie i wzruszył ramionami. - Ciekawe co tacy jak oni mogą zdobyć ? Kosz grzybów czy kobiałkę jagód ? Nooo chyba że jakiemuś chłopkowi kozę ukradną... Jak myślisz Otto oni taką kozę jedzą czy najpierw pieprzą ? Splunął demonstracyjnie, jednocześnie przesuwając prawą dłoń ku rapierowi tkwiącemu za pasem. Oczywiście nie miał zamiaru zabijać rzezimieszka ani ranić nawet, ale widać to on w tej grze miał być ten zły... No a poza tym ktoś z opadającymi gaciami raczej nie zaryzykuje walki, a sytuacja zdecydowanie stawia go na przegranej z góry pozycji, zarówno w bijatyce jak i rozmowie. Raczej trudno być butnym i hardym, gdy trzeba garścią trzymać opadające portki. |
|
- Zamknij pysk, schowaj dyndasa i zapnij portki. Mój kamrat to kumpel twojego szefa więc zbieraj się i idziemy. Dupczenie dokończysz kiedy indziej. Żwawiej ! - ponaglił rzezimieszka. - Nie wiecie jakiego ptaszka mieliście w rękach i puściliście - dorzucił. W jego głowie zaświtał pewien plan, a ponieważ był oparty na zdradzie i chciwości miał wszelkie powody by się udać. Chciał szepnąć parę słów wyjaśnienia Grafowi, ale bandyta zawiązywał troczki gaci nie spuszczając ich z oka. |
Otto podniósł jedną brew zerkając na Hassa, po czym przeniósł uwagę ponownie na kochasia. - Bo widzisz... ja to raczy ten spokojniejszy jestem. No chyba że za stal trzeba sięgnąć. Wtedy to inna rozmowa. Pokiwał głową w zadumie. - No ale dobra, popierdolilim i do roboty trzeba się brać. Czekamy przed wejściem. Zbieraj manatki i idziemy bo spłukałbym już czym gardło. Ty to se przynajmniej podupcyłeś... Rzucił Graf odwracając się i ruszając w stronę wyjścia. W zamyśle miał zamiar oprzeć się o drzwi stodoły i czekać na kochasia. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:23. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0