lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/)
-   -   [Conan BRP] Heretycy z Tarantii (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/17738-conan-brp-heretycy-z-tarantii.html)

Lord Melkor 26-08-2018 23:01

Makhar ze zdziwieniem przyglądal się sprofanowanym szczątkom przodków Lorda Nadanidusa. Zastanawiał się czemu arystokrata do tego dopuścił, czyżby czegoś w nich szukał, albo chciał wykorzystać szczątki przodków do nekromantycznych praktyk? Wyglądało to jednak na robotę kierującego się chciwością złodzieja, skoro zniknęły kosztowności. Ale ścigany przez nich kapłan Mitry gdzieś zginął, a za nim barbarzyńca, czarownik wolał nie tracić go z oczu.

- Dobrze byłoby dopaść Constantusa, ale nie ścigajmy go po ulicach Miasta, zlinczują nas! Musimy znaleźć Nadanidusa, to się kryja sedno tajemnicy! - Zawołał za Areonem.

Mike 27-08-2018 21:26

- Pomszczę was - powiedział Areon do towarzyszy i ruszył w pościg. Nawet nie przyszło mu do głowy, że mógł urazić uczucia Arslana tym stwierdzeniem.
W biegu zerwał resztki przebrania, które sporo ucierpiało podczas niedawnej walki. Pociętą szmatę cisnął za siebie.

xeper 28-08-2018 11:35


Areon, już bez zniszczonego habitu krępującego mu ruchy pomknął korytarzem, który wskazał mu Hyrkańczyk. Dobiegając do rozwidlenia zwolnił jednak, swoimi barbarzyńskimi zmysłami wyczuwając niebezpieczeństwo. Instynkt podpowiadał mu, że Constantus był blisko. Wychylił się za róg i zaczął nasłuchiwać. Nikły szmer z lewej strony podpowiedział mu, że coś lub ktoś znajduje się w pomieszczeniu, w którym spotykali się kapłani. Drzwi były otwarte, a wnętrze tak jak wcześniej rozświetlał blask pochodni. Księga nadal spoczywała na statywie, a obok niej w dwóch misach dopalało się kadzidło.



Krata zgrzytnęła pod naporem i do lochów zeszło dwóch ludzi. Idący przodem był zbrojnym, weteranem z wieloletnim doświadczeniem. Jego muskularne ramiona zdobiły blizny, a jeden oczodół przesłaniała skórzana opaska. W prawej ręce trzymał miecz o szerokim ostrzu. Niemal połowę ciała zasłaniała prostokątna tarcza, którą dzierżył w drugiej ręce.

Tuż za nim szedł opasły mężczyzna w luźnej todze. Miał nalaną twarz, zapadnięte w fałdach skóry oczy i potrójny podbródek. Łysą, spoconą czaszkę zdobiła korona posiwiałych włosów. W potężnej, upierścienionej dłoni miał miecz, ale nie wyglądał na kogoś, kto sprawnie posługuje się tego typu orężem.

- Na Seta! – zaklął, gdy tylko zobaczył jatkę, jaką urządzili awanturnicy jego strażnikom. Wskazał na zakrwawionego Arslana. – Taspius! Tamten jest żywy!

Ochroniarz ruszył do przodu, w kierunku rannego Hyrkańczyka, a grubas oparł się o kratę i ciężko westchnął. – Cosntantus! – wrzasnął. – Gdzieś jest? Co tu się dzieje? – echo powtórzyło jego pytanie.

Mike 28-08-2018 13:59

Stąpając bezgłośnie jak pantera zbliżył się do drzwi. Gdy już był tuż obok, jednym skokiem znalazł się w środku, osłaniając się mieczem, gotów zarąbać na miejscu Constantusa.

Kerm 28-08-2018 15:01

Gość nie w porę...

Co prawda to Berwyn i jego towarzysze byli tutaj nieproszonymi gośćmi, ale pojawienie się tamtych było czymś, co Berwynowi do gustu nie przypadło. Raczej trudno było sądzić, że to przybywa niespodziewana odsiecz.
Podszedł po cichu do drzwi i spojrzał przez szparę.
Wojak, a z nim jakiś spaślak; wielki pan, sądząc po ilości pierścieni. Zapewne sam szlachetny Nadanidus we własnej osobie.

Gdyby pod ręką był Areon, daliby sobie z tamtą dwójką radę. Ale Berwyn zdecydowanie nie był w dobrej formie.

- Poczekajmy, aż przejdą - szepnął do Makhara. - A potem... zobaczymy.

Atak w plecy nie należał może do najszlachetniejszych na świecie, ale raczej nie mieli wyboru. Przynajmniej w tej chwili.

Lord Melkor 29-08-2018 08:26

Makhar skinął głową Berwynowi, w jego spojrzeniu lustrującym szlachcica i jego ochroniarza kryła się determinacja, kiedy próbował ocenić ich szanse. Z samym Nadanidusem powinni poradzić sobie bez problemu, szczególnie z zaskoczenia, ale ten żołnierz... ranny Berwyn nie dawał mu wystarczającego komfortu, tutaj chciałby mieć przy sobie cymmeryjczyka.

-Tak, trzeba poczekać na dobry moment. Możemy też ich zagadać i zagrać na czas. Osłaniaj mnie - Odpowiedział kamratowi ledwo słyszalnym szeptem.

Wyszedł więc i odezwał się w stronę opasłego szlachcica, gotowy jednak do walki lub ucieczki gdyby Lord nie chciał rozmawiać.

- Lord Nadanidus jak mniemam? Bądź pozdrowiony w imię Seta. Jestem Makhar, syn Thotmekriego, adept Czarnego Kręgu. Twoi ludzie niepotrzebnie zginęli, może moglibyśmy wyjaśnić to nieporozumienie?


xeper 29-08-2018 22:58


Cymmeryjczyk wpadł jak burza do pomieszczenia. Gdzieś za sobą słyszał jakieś podniesione głosy, ale zignorował je skupiając się na odnalezieniu kapłana. Komnata była pusta. Areon rozejrzał się, wodząc przed sobą mieczem. W pewnym momencie w mroku zalegającym pod ścianami coś się poruszyło. Skierował się w tamtą stronę. Z cieni wyłonił się Constantus.

- A więc jesteś sam, barbarzyńco? - zapytał, a Cymmeryjczyk usłyszał w tym pytaniu jeszcze coś. Jakby kapłan równocześnie wypowiadał inne słowa, które rozmywały się i wtapiały w te wypowiedziane głośno. W jego umyśle zadzwonił alarmowy dzwonek. Kapłan wpatrywał się w niego, a barbarzyńca nie mógł odwrócić głowy. - Teraz jesteś zdany na łaskę moją i mego boga, heretycki wypierdku. Zginiesz tutaj, tak jak zginie ten twój pobratymiec, królewiątko Conan... Odrzuć miecz i uklęknij! Ukórz się przed majestatem Mitry! Wyznaj grzechy, bo zaraz zginiesz!


Ochroniarz podszedł do Arslana i kopniakiem powalił go na ziemię. Schylił się i złapał za włosy. W tym momencie głos zabrał Makhar. Taspius zamarł w pół ruchu. Nadanidus rozdziawił gębę i wpatrywał się swoimi małymi oczkami w Stygijczyka.

- Co... Co to ma znaczyć? - przemówił w końcu. Jego głos lekko drżał. - Dlaczego wymordowaliście moich ludzi? Gdzie jest ten pies, Constantus? I czemu Czarny Krąg miesza się do moich prywatnych spraw? Czyż nie służę wystarczająco wiernie? Horheb-Anu zapewniał mnie, że wszystko jest w jak najlepszym porządku...

Mike 30-08-2018 10:24

Tygodnie podróży ze stygijskim czarownikiem nie poszły na marne. Wiele trudnych i nieznanych słów oraz pojęć zostało zapamiętanych. I o dziwo zrozumianych.
- Heretyku!? - ryknął Areon - Heretyku!? Nigdy nie zaparłem się Croma, ani nie sprzeniewierzyłem jego zasadom! Już za samo to gadanie należało by ci urąbać łeb, ale... - zawiesił głos najwyraźniej szukając odpowiednich słów - ...niema, kurwa, żadnego ale.
Miecz zatoczył srebrzysty łuk...
- Crom osądzi me czyny, nie jakiś pogański pies Mitry.

Lord Melkor 31-08-2018 07:57

Makhar, widząc, że Nadanidus jest w konfuzji, zdecydował się kontynuować podstęp. Przynajmniej mógł zyskać na czasie lub wyciągnąć dalsze informacje od spasionego szlachica.

-Czarny Krąg chce ci pomóc, ludzie króla Conana są na twoim tropie, przeklęte psy Asury chyba ich ostrzegły. Musimy przyspieszyć plany... a Constantus zwariował albo cię zdradził, to on kazał twoim ludziom nas zaatakować i doszło do tej niepotrzebnej rzezi- Kontynuował, starając się się by jego słowa brzmiały pewnie, jednocześnie będąc gotowym do działania, gdyby lord lub jego ochroniarz wystąpili przeciwko niemu.

Kerm 31-08-2018 16:17

Berwyn z chęcią dorzuciłby parę słów do wypowiedzi Makhara. Na przykład o dążeniach Constantusa, by zasiąść na tronie. Ale chociaż było rzeczą prawdopodobną, że spiskowcy zechcą zwrócić się przeciwko sobie w dążeniu o najwyższe trofeum, to wolał jednak nic nie mówić. Bał się, że może być za mało wiarygodny i zniweczy szanse Makhara na oszukanie Nadanidusa.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:12.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172