lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/)
-   -   [BRP] Nóż Czarnoksiężnika - cz.3 - Yarakan (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/17887-brp-noz-czarnoksieznika-cz-3-yarakan.html)

Marrrt 30-06-2019 00:35

Broń się skończyła. Zahija nie miała nijakiej, brodacz z Enki byli niemal nadzy, a on z Cedmonem wyrzucili ostatnie ostrza. Strzały były ostatnią nadzieją, ale legionista nie sądził by kuli o nie chodziło. Mogły jednak odpędzić chwilowo ten potworny konstrukt od nich. Co dawało parę chwil jeśli same strzały nic nie dadzą...
Legionista zmusił się raz jeszcze do wytężonego wysiłku umysłowego. Nie czuł się do tego powołany zwłaszcza w towarzystwie starego nekromanty, ale nie miał wyboru. Co mogło zadziałać na kulę jak broń?
...
- Zbroje Cedmon! Też walce służą! Może też jej szkodzą?
Co rzekłszy, korzystając z rzucanych przez Gmanagha strzał, zaczął zdzierać z siebie resztki loriki.

xeper 01-07-2019 20:27

Kula zżerała wszystko co podrzucili jej awanturnicy. Ciskane przez Cedmona pociski z trzaskiem pękającego drewna ginęły we wnętrzu kuli jeden po drugim, co za każdym razem kwitowane było cichym piskiem bólu. Kawałki zbroi Ianusa również konstrukt pochłaniał, ale bez efektów dźwiękowych. Najwyraźniej tylko broń raniła wnętrze istoty. Z każdym ciśniętym przedmiotem kula zbliżała się coraz bardziej, jakby przygotowując się na chwilę, gdy jej gościom nie pozostanie nic, czym mogliby ją zaspokoić.

Czarnobrody obdartus przestał wrzeszczeć i drapać ścianę. Osunął się na podłogę i zwinięty w kłębek jęczał cicho, błagając swojego boga Fahima o pomoc. Ta nie nadchodziła. Ghaganka patrzyła błędnym, oszalałym wzrokiem dookoła, rozdarta między bezsilność a chęć przeżycia. Najwyraźniej nie wzięła sobie do serca rady Cedmona, bo nawet nie ruszyła w stronę najbliższego posągu. Jej wzrok skakał po wszystkim co jeszcze posiadali. Przesunął się po Zahiji, po resztkach ekwipażu Ianusa, po szmatach okrywających Rusanamani. Enki popatrzyła po sobie, jakby oczekując, że znajdzie jeszcze coś. W końcu jej wzrok spoczął na Cedmonie. Gmanagh wyjął z kołczanu jedną z ostatnich strzał i rzucił w stronę kuli, niczym aportującemu psu. Potem wzrok Enki ześlizgnął się w dół, obok nóg strzelca, gdzie leżał jego plecak.

Enki poderwała się na nogi, błyskawicznie złapała plecak i nim jego właściciel zdążył ją powstrzymać, runęła w stronę kuli, z całej siły posyłając w nią dobytek Cedmona. – Udław się, kurwo! – wrzasnęła ze łzami w oczach. Kula rozwarła się i połknęła plecak w całości…

A chwilę potem coś w niej zazgrzytało. Konstrukt wrzasnął raniony i przestał się kręcić. Dłonie pokrywające powierzchnię wolno kurczyły się i rozwierały w agonii. Kula zamilkła i upadła na ziemię, zamierając. Enki spojrzała zaskoczona na efekt swojego czynu. – Cedmon, co ty mieć w plecak? – spytała, zachwiała się i upadła, niemal nieprzytomna.

Kerm 01-07-2019 20:59

Cedmon przez dłuższą chwilę przyglądał się kuli, która - najwyraźniej - wyzionęła ducha. Czy jak to określić.
Ale jak zwał, tak zwał - najważniejsze było to, że przestała się ruszać.

- Sprzęt obozowy... - odpowiedział na pytanie Enki. - Kociołek, namiot, sztućce, miska. No i toporek. Ale wcześniej zżarła więcej rzeczy. Dostała niestrawności?

Rozejrzał się dokoła w poszukiwaniu wyjścia, które - mimo śmierci kuli - jakoś się nie pojawiło.

- Spróbujemy się dobrać do jej bebechów? - Ponownie spojrzał na kulę i ruszył w jej stronę. - Może uda się nam odzyskać nasze rzeczy.

Może trzeba było dać się pożreć, żeby się wydostać?, pomyślał.

Marrrt 05-07-2019 22:20

- Toporek... - pokiwał głową pozbawiony zbroi legionista.
Nie miał jednak do Cedmona żalu o niepotraktowanie siekierki jako broni. Byli w głębi jakiegoś pradawnego szaleństwa. W sercu dżungli, w starożytnym mieście rządzonym przez krwiożercze małpy. Jakiej decyzji by tu nie podjęli mieli tylko siebie. A nawet największy wojownik ma plecy, których ktoś powinien mu pilnować. Poza tym mogło i kuli chodzić o sztućce...
Podszedł powoli do Ekenedilichukwu. Ghaghanka zasłużyła na chwilę nietomności. Ułożył ją możliwie najwygodniej przy Zahiji, by kobiety przylegały do siebie i usiadł nieopodal.
- Szukaj Cedmon. Ja zaraz dołączę... Muszę... przez chwilę posiedzieć... Dość mam tych prób. A jakbyś moją manierkę znalazł...
Westchnął. Idea spędzenia czasu w yarakańskich lochach zaczęła nabierać swoistego uroku... Obejrzał się na wiedźmę.
- Będę bardzo rozczarowany jeśli tego nie przeżyjesz Zahija....

xeper 07-07-2019 13:25

Większość ekwipunku została bezpowrotnie stracona. Nie było szans na odzyskanie tego, co znalazło się wewnątrz kuli. Wszelkie próby rozłupania wykonanego z dziwnego materiału zewnętrznego pancerza konstrukta spełzły na niczym. Awanturnicy pozbierali pozostałe fanty i zaczęli rozglądać się za wyjściem z komnaty. Enki nieco się opanowała, a jeniec przestał zawodzić i siedział cicho. Ciekawe było, czy po przeżyciach jakich doznał, był w stanie normalnie funkcjonować i podzielić się posiadanymi przez siebie informacjami na temat czarownika.

Tymczasem temperatura w pomieszczeniu gwałtownie spadła. Otoczenie rozmyło się i zawirowało. Już po chwili nie było komnaty z posągami, resztkami kuli i złotem na podłodze. Awanturnicy znaleźli się w kolejnym pomieszczeniu…

Było trójkątne. Jego ściany pokryte były kolorowymi freskami. Przedstawiono na nich wszelkie niegodziwości jakich dopuszczali się budowniczowie świątyni na przedstawicielach rasy ludzkiej i na pokracznych, kudłatych małpoludach. W poprzedniej komnacie było dużo złota, ale przy tej ilości jaka znajdowała się tutaj, tamta była niczym kropla w morzu. Po prostu brodziło się w monetach o różnych kształtach, wielkości, z wszelkimi możliwymi grawerami i wizerunkami. W głębi komnaty złoto uformowane było w stos. Z wierzchołka złotej, pobrzękującej hałdy wystawała ręka, poruszająca się w te i we wte, zaciskająca i rozluźniająca konwulsyjnie dłoń.

Kerm 07-07-2019 16:14

Złoto, złoto, góry złota.
Problem jednak na tym polegał, iż złoto przydatne było w rejonach, można by rzec, cywilizowanych, ale w dziczy lepiej było mieć w garści stalowe ostrze, niż pełną sakiewkę.
Niestety okazało się, iż z kuli nie da się nic wydobyć, a złoto i klejnoty nie były przyczepione do żadnego oręża. Rzucanie złotem w ewentalnych przeciwników byłoby z pewością widowiskowe, ale mało skuteczne.
W ramach rekompensaty za straty moralne i uszczerbek w dobytku Cedmon zamierzał przygarnąć nieco złota, lecz zanim zdołał zrealizować ten zamiar znaleźli się w innej komnacie. Również pełnej złota, w ilościach przekraczających największe marzenia największego chciwca.

- Można by za to kupić królestwo, albo i dwa - powiedział Cedmon. - Jak sądzisz - zwrócił się do Ianusa - czy ten nieszczęśnik będzie wiedzieć, jak się stąd wydostać? Pewnie nie...
- Ale chyba powinniśmy mu pomóc...
- dodał. - Ale ostrożnie.

Marrrt 08-07-2019 15:06

- Sam caesar by ci się pokłonił - odparł mimowolnie przytłoczony ilością zebranych bogactw legionista - gdybyś zdołał to stąd zabrać.
W żołnierskim sercu złoto przez wiele lat stało wysoko w hierarchii ważności. Wpierw miało wykupić Ianvsowi powrót do rodzinnych stron. Nieco później przynieść zapomnienie w objęciach wina i dziwek. Teraz jednak, na myśl o przygarnięciu choć części tego bogactwa odczuwał zwyczajnie zmęczenie i z ulgą stwierdził, że dawni włodarze zigguratu nie dysponowali niczym na czym mogłoby mu zależeć.
- Przekonajmy się zatem kogo pochłonęło bogactwo.
Gdyby miał zgadywać uznałby, że to ciało, z którego uleciał błąkający się po okolicy duch. Ale nie zgadywał. Dał znać Enki i jeńcowi by zostali i niczego nie ruszali, po czym podszedł z Cedmonem do stosu zwieńczonego ruchliwą dłonią. Zachowawczość podpowiadała ostrożne i stopniowe odgrzebywanie zasypanego ciała. Legionista nie sądził jednak by czteroręcy projektowali te próby z myślą o zachowawczości.
Westchnął, pochylił się i złapał rękę jak kogoś komu pomaga się podnieść.

xeper 09-07-2019 08:48

Cedmon zaczął odgrzebywać, kogoś kto został zasypany złotem, a równocześnie Ianus wolno i ostrożnie ciągnął go w górę. Już po chwili na wierzchu znalazła się cała ręka i można było z całą pewnością stwierdzić, że była kobieca. Jeszcze trochę kopania w złocie i po ręce, pojawiła się reszta ciała. Była to zakneblowana kobieta, ubrana w błękitny chador, pobrudzony i podarty. Z koloru skóry i rysów twarzy można było stwierdzić, że była Rusanamanką. Miała około trzydziestu lat. Na jej twarzy widniało kilka siniaków, a broda i górna warga pokryte były zakrzepłą krwią. Na skutek kneblowania i przyduszenia obciążającym ją złotem, ledwo oddychała. Kiedy została odkopana, długą chwilę mrugała przerażonymi oczami, wodząc tam i z powrotem po twarzach pochylających się nad nią mężczyzn.

- Dziękuję, dziękuję… Niech Fahim Wam błogosławi – kiedy ją odkneblowali, rozpłakała się. – Prawie się udusiłam… Te małpy chciały pogrzebać mnie żywcem pod tym złotem… Uratowaliście mnie… Jestem Jahmilla, córka szejka Mannouda ibn Najikha. Ojciec Was posłał na ratunek? Tak? Dziękuję, dziękuję…

Kerm 09-07-2019 14:33

Wyglądało na to, że niespodziewanie przyczynili się do uratowania kolejnej osoby.
Zapewne, bo Cedmon nie do końca był pewien, czy to nie kolejna próba... albo spisek, za którym stoją małpoludy lub ktoś tajemnicze siły, kierujące zdarzeniami, jakie zachodziły w tej piramidzie.

- Cieszę się, że mogliśmy ci pomóc, Jahmillo - powiedział. - Jestem Cedmon, a to jest Ianus, Enki, Zahija... - Przedstawił wszystkich członków ekspedycji. - Jego - wskazał na byłego jeńca - uwolniliśmy niedawno. Ale muszę cię rozczarować. Nie przysłał nas twój ojciec - wyjaśnił. - Na dodatek nie jestem pewien, czy do końca cię uratowaliśmy, jako że nie bardzo wiemy, jak stąd wyjść. Jak się znalazłaś w łapskach małpoludów i jak trafiłaś do tej komnaty? - spytał.

Marrrt 10-07-2019 23:20

Legionista był szczerze zaskoczony wykopaliskiem. I pewnie gdyby był mniej zmęczony, zachowałby więcej podejrzliwości dla nieoczekiwanie ocalałej rusamanamskiej księżniczki.
- Jesteś pani bardzo daleka jeszcze od ocalenia - mruknął Accipiter pozostawiając rozmowę i pytania Cedmonowi.
Co rzekłszy zaczął rozglądać się za wyjściem z komnaty. Grubasowi zrzucano jedzenie z góry więc nie zamierzał pominąć sufitu w oględzinach. A i była przecież szansa, że wyjście tak jak księżniczka, zostało przysypane złotem i pozostawało niewidoczne...
- Pochodzisz pani z Sabol?


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:42.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172