lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/)
-   -   [sesja] Pani Kryształu II (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/1917-sesja-pani-krysztalu-ii.html)

Aurora Borealis 10-08-2007 17:09

Fosht'ka

Zaśmiała się na gest Nathiela. - Ha, słusznie! Nie zrzuciliśmy się sprawiedliwie na konie, nie ma więc powodu, dla którego mielibyśmy niesprawiedliwie jadać, cokolwiek to znaczy. - Rzuciła swój mieszek z pieniędzmi obok tego Nathielowego, wylądował z cichym brzękiem. - Pis, law - syknął kruk. - Kiedyś nie byłaś tak lekkomyślna, szefowo. - Czarownica obrzuciła go zdziwionym spojrzeniem, ale po chwili przytaknęła mu niechętnie. - Musiałam się wypaczyć w tak dziwnej grupie. Proponuję się podzielić tą pulą. Phaere - zwróciła się do Drowki, chwytając jej spojrzenia w stronę stworzeń. - wydaje się, że interesujesz się tymi ogoniastymi. Możeby ich tak zagadnąć po jedzeniu?

zaluk 12-08-2007 08:54

Bast

Pół-elf swoim zwyczajem obrazu po wejściu do karczmy zaczął rozglądać się i zagadywać wesoło ludzi. Szczególną uwagę zwrócił na służącą Marike która kręciła się po sali, roznosząc trunki i zamówione posiłki.
Gdy Nathiel i Fosht'ka rzucili na stół swe sakiewki pół-elf nie mógł ukryć swego zdziwienia. Wszyscy święci! Świat się wali! Czas umierać... Muszę się chyba chlasnąć... Żeby Drow dał se tyle luzu?! Jeszcze kobietę bym zdzierżył, ale żeby Nathiel...
Po krótkim przemyśleniu sprawy Bast pozbierał się, po lekkim szoku jaki przeżył i odezwał sie do Drowa.
-No, no... Szczerze mówiąc to nie spodziewałem się takiego gestu z waszej strony... Co nie zmienia faktu że czułbym się obrażony gdybyś Nathanielu po tej podróży na grzbiecie mojego "rumaka" nie postawił mi obiadu. Mówiąc to puścił oko w kierunku Drowa i zaczął przeglądać kartę dań
w nadziei że znajdzie swoją ulubioną potrawę...

Glyph 15-08-2007 17:37

Anzelm wszedł starając się nie zwracać niczyjej uwagi. Z rozwagą rozglądał się po otoczeniu. Na nikim nie zawiesił dłużej wzroku. Ciekawskie gapiostwo nieraz gubiło podróżników, będąc pretekstem do awantur. Zwłaszcza, gdy wpatrywali sie w dumne krasnoludy.
Im nie trzeba było już więcej rozgłosu. Pogłoski z Rangaard o niezwykłych przybyszach i reszcie ostatnich wydarzeń w mieście na szczęście jeszcze tu nie dochodziły, choć widząc przelatujących rano gryfich jeźdźców, nie mógł być tego pewien. Nie sądził, że gdy wieść się rozniesie, będą jeszcze wzbudzać jakąkolwiek sympatię czy zaufanie. Nawet jeśli nie mieli z tym nic wspólnego.
Zdjął z pleców kij i zasiadł przy stole. Od czasu, gdy zgolił włosy taka forma noszenia oręża wydała mu się bardziej praktyczna niż podpieranie się nim. Nie był wszak jeszcze staruszkiem.
Otrzymaną kartę dań przeglądał wnikliwie, lecz raczej z obowiązku, niż myśli o jedzeniu. Pamiętał przecie, że nie ma grosza przy duszy. Racje żywnościowe powoli się kończyły, ale zostało mu trochę suszonego mięsa. Od kilku dni jadł już połowę zaplanowanej żywności. Przekonał się kiedyś, że niewolnik pracuje wydajniej i dłużej, gdy posili się choćby trzecią częścią tego co zaspokoi jego głód. Natomiast zagłodzony szybko traci siły i ginie. Tak i teraz lepiej było być głodnym, ale maszerować dalej. Planował właśnie wynaleźć jakąś wymówkę, a potem zjeść coś w pokoju, gdy Nathiel wyszedł z swoją propozycją. Przez chwilę na twarzy kapłana pojawił się dziwny grymas. Wyraz ulgi, a może uśmiech. Skinął w podziękowaniu głową i spojrzał raz w menu jeszcze szukając taniej, ale mięsnej potrawy. Zwierzęce włókna były bardziej pożywne od roślinnych.
-Nim się rozstaniemy, zwrócę.-dodał po chwili, traktując monety jako pożyczkę-Zapasy kończą się nam wszystkim. Za twoim pozwoleniem powinniśmy również uzupełnić zapasy, jeśli mamy dotrzeć do celu żywi.

Sayane 16-08-2007 12:10

Gospoda "Od wschodu do zachodu księżyca" - nocleg ósmy
 
Po uważnej lustracji menu zauważacie, że najbardziej opłaci Wam się wziąć pakiet kolacja+nocleg+śniadanie, niż wybierać pojedyncze dania. Razem z obrokiem dla koni wyniesie Was to 16 sztuk złota za całą drużynę. Sporo, ale i lokal jest tego wart - do kolacji dodawane jest nawet wino.

Maureen, rzecz jasna każdy z gości posiada przy sobie jakąś broń. W trakcie podróży jest to element tak samo nieodzowny jak bukłak z wodą. Co prawda o ściany obok chłopów oparte są jedynie widły i motyki - najpewniej zatrzymali się tu w drodze z pól do domów; jednak już obok krasnoludów stoją dwa oburęczne topory, z pasów ludzi zwisają pochwy mieczy. Tylko broni istoty przy barze nie widać - może ma ukrytą pod płaszczem. Stwierdzasz, że nikt nie wygląda szczególnie zagrażająco - do podobnego wniosku dochodzi Nathiel. Co prawda rzucone na stół mieszki przyciągnęły powszechną uwagę - w tym spojrzenie kupców mowiące "Idioci" - ale nikt nie kwapił się sięgnąć po Waszą własność.

"Gospodarzu, co przedstawia ten długi obraz i skąd on się tu wziął?" - spytała łowczyni, gdy Marika zebrała już od Was zamówienia. Krasnolud spojrzał na Ciebie zdziwiony. Nie wiecie? Widać musicie przybywać z kontynentu, gdyż u nas każde dziecko zna ten obraz. To Rada Pięciu w czasie zebrania założycielskiego. Choć ta wersja jest chyba najbardziej neutralna. Istnieją niezliczone wersje opisujące czy przedstawiające pierwsze zebranie w Czasach Niepokoju. A kupiłem go, oczywiście, od wędrownego artysty, całkiem zdolnego zresztą - na tyle, że stać go było na domek w Rangaard, hehe.

Phaere, przyglądasz się długo wężowej istocie, której ogon migocze i mieni się barwami w blasku lamp. Gdy karczmarz odwraca się, by odpowiedzieć na pytanie Maureen, istota odwraca się również i spogląda na Was, bierze swój kielich, po czym zsuwa się z krzesła i wężowatym 'krokiem' sunie do położonego w kącie stołu. Teraz widzisz, że od pasa w górę jest to przystojny mężczyzna, o barwie włosów takiej, jak ogon. Pod płaszczem mignęły Ci ciasno złożone wzdłuż tułowia kolorowe, pierzaste skrzydła, sakwa, ozdobny miecz oraz duża lutnia przypięte do pasa. Inni goście wydają się lekko zaskoczeni widokiem sunącego mężczyzny, ale nikt nie zwraca na niego większej uwagi. Tak na oko ma grubo ponad 2.5-3 metry od głowy do czubka ogona. I owszem, jak dla Ciebie wygląda magicznie.

Na kolację nie trzeba było długo czekać. Pieczone prosie z tradycyjnym jabłkiem w ryjku, kopa ziemniaków, kiszona kapusta i chleb oraz trzy garnce jabłecznika wystarczą Wam, by odbić sobie tydzień suchego prowiantu i wody. Z apetytem zabieracie się do jedzenia, ciesząc się w duchu, że nie kupiliście jednak sześciu koni, gdyż wtedy musielibyście zadowolić się szczawiem i suszonym mięsem. Po posiłku rozwalacie się wygodnie na ławach, czując się po raz pierwszy od wielu dni ciepło, sucho i w miarę bezpiecznie.

Lyssea 16-08-2007 21:19

Phaere

Położyła swoją sakwę na stole, tak jak to uczyniła reszta. Istotnie była coś winna tym, którzy zapłacili za konie.
Z jej obserwacji wyrwał ją, nagle, głos Fosht'ki :
- Będzie lepiej jeśli podejdę do niego sama. Z doświadczenia wiem, że nie każdy jest tak towarzyski jak ty, Fosht'ko. Tak nietypowa istota może poczuć się osaczona, jeśli podeszlibyśmy do niego wszyscy.

Poruszyła się niespokojnie, po czym uniosła z dumą podbródek, kiedy zobaczyła, że, jak się okazało, mężczyzna zmienia miejsce, a w ich stronę zmierza krasnolud. Phaere nie miała pojęcia jaką rasę reprezentuje ów dziwny osobnik, ale z pewnością magia nie była mu obca. Cóż jego wygląd wskazywał na jakąś niespotykaną krzyżówkę człowieka z demonem. Jeszcze na dodatek, był od niej prawie dwa razy większy.
Dobrze, że swoje skrzydła skrywa pod płaszczem, bo Calcifer na pewno umarłby z zazdrości.

Rzeczywiście posiłek był wyśmienity, Phaere sącząc powoli wino patrzyła na zjadającego resztki z talerza Tiloupa.
-Czy byłabyś tak dobra Fosht'ko i przypilnowałabyś Tiloupa ? Nie wiem jakie nastawienie do zwierząt ma ten nietypowy gość.- zwróciła się do kobiety, która wydawała się najbardziej godna zaufania, jeśli chodzi o opiekę nad kotem.
-Pozwólcie, że na chwilę was opuszczę.- tym razem odezwała się do wszytskich towarzyszy.
Po tych słowach wstała i z gracją i godnością jaką posiadały elfy, podeszła płynnie do stołu dziwoląga.
-Mogę się przysiąść ?- zapytała, choć było to z pewnością pytanie retoryczne, ponieważ nie czekając na odpowiedź usiadła.
-Dlaczego ukrywasz skrzydła pod swoim płaszczem ? - powiedziała, dając mu do zrozumienia, że ukrycie ich się nie do końca powiodło. - Czy magia na tych terenach jest zabroniona?- szepnęła po chwili nachylając się do rozmówcy-Nie zamierzam też ukrywać, że bardzo interesuje mnie kim jesteś.- powiedziała, pozwalając mówić ogoniasto-skrzydlatemu mężczyźnie. Ponieważ drowy w tych krainach były obce, Phaerespodziewała się zainteresowanie swoją osobą ze strony rozmówcy. Takim oto sposobem mogła wymienić różne informacje. Drowka miała również jedną dającą przewagę cechę - była kobietą.

Krakov 17-08-2007 23:12

Mniej lub bardziej widoczne reakcje na gest drowa skonfundowały go nieco jednak szybko o tym zapomniał gdy na stole pojawiło się jedzenie. Choć jako wojownik, a może bardziej jako żeglarz przyzwyczajony była zarówno do długotrwałego żywienia się suchym prowiantem, niedostatków jedzenia a nawet przymusowego postu, to jednak z radością patrzył na posiłek z prawdziwego zdarzenia. Bądź co bądź porządna strawa świeża i ciepła ("a zarazem kusząco pachnąca" - pomyślał) strawa więcej dawała pożytku dla ciała niźli najlepsze nawet suszone mięsa i tym podobne "specjały". Dobrze było skonsumować coś tego pokroju przynajmniej raz na jakiś czas, a później... Później choćby i przyszło głodem przymierać to kilka dni na samym wspomnieniu takiej potrawy żyć można.

Oczywiście w swych rozważaniach Nathiel nieco przesadzał. Po chwili zauważył to i mimochodem uśmiechnął się nieznacznie sam do siebie, po czym zarzuciwszy debatę zabrał się ochoczo do jedzenia. A posiłek istotnie był wyborny, a przynajmniej takim go odczuwało podniebienie, które już dość długo takiego pokarmu nie uświadczyło. Po raz kolejny mroczny elf czuł jak z każdą chwilą wracają mu siły (a przynajmniej sam siebie o tym przekonywał). Jakby każdy kęs potrawy przybliżał go do odzyskania zdrowia. Kończąc posiłek czuł się zupełnie ukontentowany i silny niemniej niż przed walką z czerwiem.

Po jedzeniu, popijał swoje wino przyglądając się towarzyszom. Nie miał szczególnej ochoty nikogo zagadywać, a i pozostali nie zdradzali chęci do pogawędek. A przynajmniej nikt nie próbował wdać się z nim w konwersację. Uwaga Nathiela zwróciła się więc w kierunku innych postaci przebywających w knajpie. Zawieszał na chwilę wzrok na co ciekawszych, jego zdaniem, personach kontemplując czym mogą się trudnić a także po samym wyglądzie próbując dociec ich bitewnego doświadczenia. Bacznie przyglądał się też ich broni nie pomijając żadnego topora ani miecza.

Gdy Phaere poszła zagadnąć "wężowego dziwoląga" jak sam go nazwał w myślach widząc go pierwszy raz, skierował nań swe spojrzenie. On również nie widział jeszcze nigdy podobnej istoty nic dziwnego więc, że i w nim wzbudzała ona sporą ciekawość. Nie tyle może ciekawił go sam jej wygląd co, tak jak w przypadku pozostałych, jego piękny oręż, który mignął mu przed oczyma oraz to, jak owy stwór potrafi się nim posługiwać. Bardzo go to intrygowało. I być może nie chodziło tylko o samo zainteresowanie, ale o to, że drow przez swą chełpliwość chciał się chociaż w myślach porównać z tym dziwnym stworzeniem. A kto wie... gdyby miał okazję się z nim zmierzyć... Czy odmówiłby sobie tej ryzykowanej przyjemności? W chwili gdy to pytanie przyszło mu do głowy nie był w stanie na nie odpowiedzieć. Jeszcze nie...

Aurora Borealis 18-08-2007 09:49

Fosht'ka

Nie do końca zgadzała się z Phaere w kwestii, kto i w jakiej ilości powinien rozmawiać z Ogoniastym, ale nie przeciwstawiała się. Zajęła się bowiem zaspokajaniem potrzeb może nie tak bardzo fizjologicznych, ile mających swój początek w jej psychice. Ciepłe mięsko w całkiem niezłym sosie, z dodatkiem ziemniaczków i jakże poetycznej kapusty, wszystko zaprawiane jabłecznikiem z niezwykle małą ilością wody - czegóż chcieć więcej? Ledwo co zwróciła uwagę na spojrzenie istoty, kiwnęła głową na prośbę o pilnowanie kota. - Chodź, Tiloup - zamruczała, biorąc futrzaka na kolana i podając mu coś do jedzenia, jednocześnie głaszcząc czule po łebku. - Smacznego.. Calcifer, nie udław się - ostrzegła kruka stojącego przy jej talerzu i dziobiącego co chwilę włókna mięsa (oddzielone dla niego przez Fosht'kę w prewencji przed szarpaniem. Sos nie powinien się łatwo zmyć). Potem już zajęła się obserwacją Phaere i jej działań. Miała zamiar się dosiąść w odpowiednim momencie, jakikolwiek nie miałby on być - może trzeba będzie jakoś ratować sytuajcę, gdy ta ulegnie pogorszeniu.. Och, Phaere. Przecież nie można się tak dosiadać bez odpowiedzi na pytanie, czy możn! To, że jesteś kobietą, nie upoważnia cię przecież do podejmowania niepotrzebnego ryzyka..

Glyph 18-08-2007 11:29

Anzelm przysłuchiwał się rozmowie Maureen i krasnoluda, a może po prostu wpatrywał się w dziewczynę. Posłyszał więc wyjaśnienie treści jaka przedstawiał obraz nad barem. Czasy niepokoju przywodziły na myśl wielką wojnę. Kapłan doszedł do wniosku, że od tego czasu wszystkie rasy muszą żyć w zgodzie, a wiszący oręż, choć dobrze utrzymany stawał się tylko pamiątką. Chciał włączyć się w rozmowę, lecz zaniechał tego, gdy na stole pojawiły się potrawy.
Zapach mięsiwa drażnił nos, a perspektywa najedzenia się do oporu była kusząca. Powoli przeżuwał kęsy próbując jak najdłużej zatrzymać tą chwilę. Zjadł do syta zastanawiając się, czy nie zemści się to na nim. Tak nagła zmiana diety z suszonego mięsa i sucharów na obiad którego nie powstydziłby się bogacz mogła powodować różne przykre dolegliwości, ale tym zamierzał się martwić potem.
Teraz postanowił jeszcze raz zagadać karczmarza. Podszedł pod szynkwas, zabierając ze sobą kubek z napojem.
-Dziękujemy za wyśmienitą strawę. Im dalej w głąb wyspy ciężko trafić na dobrą gospodę, a jadąc na północ pewnie będzie jeszcze trudniej?-zawiesił głos spoglądając pytająco-W mieście mówiono nam, że blisko stąd do terenów Tei'ner. Pewnie często można ich tu spotkać?-spytał z pozorną obojętnością jakby tylko dla podtrzymania rozmowy. Ot zwykła ciekawość "przybyszów z kontynentu".

Sayane 19-08-2007 00:17

Gospoda "Od wschodu do zachodu księżyca" - nocleg ósmy
 
Phaere, mężczyzna spojrzał na Ciebie ze zdumieniem, zaskoczony bezpośredniością Twojego zachowania. Teraz, gdy siedzisz naprzeciw niego możesz przyjrzeć się szczegółowo jego rysom.


Widzisz, że sunące zwoje ciała dały ci mylne wrażenie co do wielkości stworzenia - sam ogon, zwinięty teraz pod stołem, ma prawdopodobnie ponad trzy metry. Mężczyzna ma delikatne złote łańcuchy oplecione od nadgarstków do przedramion; prócz tego (i płaszcza) nie ma żadnego ubioru.

Gdy już opanował zaskoczenie i przyjrzał Ci się uważnie, na jego twarzy odmalowała się niechęć granicząca z pogardą. Otworzył usta i wypluł z nich tylko jedno słowo w języku piekieł: Drow.

Krasnolud - słyszeliście, jak Marika zwie go Thorimem -uśmiechnął się przyjaźnie do Anzelma. Jestem niezmiernie rad, że nasze skromne potrawy przypadły wam do gustu. Nieskromnie przyznam, że moja gospoda może się poszczycić mianem jednej z najlepszych na szlaku wiodącym od Terenbo do Rangaard i od Li'maile do Mie'sitil. Zapewne dlatego, że mieści się pośrodku - puścił do Ciebie oko - Ale idąc na północ traficie jeszcze na "Kocioł Vaala" u stóp Rogatej Przełęczy. Mają tam też niezłe warunki - mój lud potrafi zadbać o żołądki gości, hehe.

Co do tei'ner to owszem, ich tereny rozciągają się po obydwóch stronach Nevelli. Rozdroże i most znajdują się jakieś pół godziny marszu stąd. Dawniej często tu zaglądali - mam nawet całe piętro urządzone na ich modłę - ale ostatnimi czasy nie przybył żaden gość. Nawet wracająca z Rangaard delegacja nie zatrzymała się u mnie, co dotąd się nie zdarzało. Lecz nie mam pojęcia czym bym ich mógł urazić...
- krasnolud zamyślił się głęboko, chwilowo tracąc wątek.

Phaere, zamarłaś zaskoczona słysząc 'ogoniastego' przemawiającego w piekielnej mowie. Nie mając kontaktu z ohydnymi sługami Lloth nie słyszałaś jej od tak dawna, że w pierwszej chwili nie zrozumiałaś co Twój rozmówca powiedział. Gdy dotarło do Ciebie, że wymówił imię Pajęczego Ludu, Twoje zdumienie jedynie wzrosło. Mężczyzna najwyraźniej opacznie zrozumiał Twoje milczenie, przechodząc na język wspólny Świata Ponad i ignorując Twoje pytania. Czego szuka w tym świecie służebnica Lloth? Czyżby Podmrok stał sie zbyt mały dla waszych ambicji? - uśmiechnął się krzywo opierając się o ławę tak mocno, że ta skrzypnęła ostrzegawczo pod jego ciężarem. - Cóż, tu władza pajęczej dziwki nie sięga, a książkowa magia jest dla mieszkańców Lavondyss pustym słowem. - oczy mężczyzny zwęziły się ostrzegawczo, gdy wodził wzrokiem od Ciebie do Twoich towarzyszy, głaszcząc od niechcenia opuszkami palców struny lutni. Jakaś nić w Twoim umyśle szarpnęła się ostrzegawczo słysząc to bluźnierstwo. Zbyt świeżo miałaś jeszcze w pamięci wydarzenia sprzed kilku dni - Nie ma tu istot, w których sercach możecie siać swe mroczne ziarna. Czego więc tu szukacie?

Glyph 20-08-2007 10:59

Anzelm

Kapłan przybrał zdziwioną minę, jakby również nie mógł pojąć co mogło zdenerwować długouche stworzenia. Rozmowa ucichła na chwilę. Krasnolud zamyślił się, a Anzelm zaczął na szybko rozważać otrzymane fakty. Właściwie poza cenną uwaga o karczmie nie usłyszał niczego, co byłoby mu nieznane lub czego nie potrafił przewidzieć. Delegaci Tei'ner nie dotarli do Rangaard. Gdyby napadnięto ich po drodze, odnaleziono by ciała, a wieść ta szybko dotarła do miasta. Mijały jednak tygodnie i żadnych informacji, wiec zgodnie z przypuszczeniami delegacja nigdy nie opuściła swych ziem. Niepokoiło kapłana to nagłe zniknięcie. Czy odnajdą teraz autorkę pamiętnika?
-Cóż, w Rangaard skąd jedziemy też ostatnio rzadko spotyka się przedstawicieli ich gatunku. Widać nie ta pora, na taki osławiony i na kontynencie wielki targ w Rangaard zjeżdżają się pewnie tłumy wszelkiej maści, w tym i Tei'ner prawda?-zaśmiał się, ale zamilkł szybko, bo gospodarzowi raczej nie na rękę było czekać do lipca-Nie jesteśmy długo na wyspie żeby znać wszystkie zwyczaje, ale czy tego roku nie sam lord Aitar udał się z wizytą do Mie'sitil? Nie wyobrażam sobie, by się tu nie zatrzymał.-zrobił wyraźnie zdumioną minę-Ot może właśnie rozwiązanie braku delegacji-uśmiechnął się ciepło i badał zachowanie rozmówcy.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:49.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172