Fosht'ka Ujęła butelkę z trunkiem. - Za dzień jutrzejszy - powiedziała, nie dbając o uroczysty ton. Chłód robił swoje. - Niechże małe kroczki naprzód zajmują mniej czasu - dodała zgryźliwie i upiła coś, co trudno nazwać nawet łyczkiem, po czym oddała butelkę Phaere. Następnie zdjęła buty i płaszcz, który złożyła z kocem i zawinęła się w to, kładąc się na boku, a głowę opierając na swojej torbie. Kruk przysiadł w miejscu, gdzie jej ramię tworzyło górny przylądek całości, uszczypnał ją w ucho i zaczął czyścić pióra, co jakiś czas spoglądając podejżliwie w jakąś stronę. |
Phaere Nałożyła na głowę kaptur. Poruszyła się niespokojnie na odgłos zbliżającej się burzy. Jeszcze tego brakowało. Spojrzała na zjeżonego Tiloupa. Kot najwyraźniej czuł coś przeczuwał. Przecież nigdy nie bał się zwykłej ulewy z paroma piorunami. -Powinniśmy się przenieść, to nie jest najlepsze miejsce na odpoczynek. - powiedziała do towarzyszy. Wstała z koca, nie zwracając uwagi na wyciągniętą w jej stronę rękę z butelką Fosht`ki i podeszła do swojego pupila. -Co się dzieje, kotku?- zwróciła się cicho do niego, przykucając przy nim i obserwując jego nietypowe zachowanie. Spojrzała w stronę, w którą patrzył od czasu do czasu zaniepokojony Tiloup. |
Pomimo chłodu zasypiacie kolejno, pamiętając, że czeka Was nocna warta. Tiloup już zaczął swoją, ale pokręciwszy się chwilę i powęszywszy w stronę zachodnią, uspokoił się i usiadł na kocu. Prócz kołyszących się łodyg ziemniaków nie widzisz, Phaere, nic. Pocieszajaca jest myśl, że cokolwiek tam było - jeśli w ogóle - nie jest potężnych rozmiarów, gdyż ziemnaki nie mają nawet pół metra. Z góry również nic ciekawego nie widać zwłaszcza, że kołyszące się na silnym wietrze liście dość skutecznie utrudniają obserwację. Daleko, daleko znów zagrzmiało. Chwilę później macie wrażenie, że ziemia lekko zadrzała. Kot zerwał się znów nasłuchując, po czym po jakimś czasie ułożył spowrotem i zasnął. Wam również kleją się oczy po wędrówce i dniu pełnym wrażeń. Trzeba przyznać też, że ostatnio nie sypialiście zbyt długo. |
Nathiel Zbudziłem się lekko. Te drżenie nie było niczym dobrym. Może to jakieś wielkie krety?? Lepiej nie zasypiać mocno tej nocy... Zamykam oczy zasypiając lekkim snem i wyczulając zmysły... |
Maureen Dziewczyna przeciągnęła się i sięgnęła do plecaka, by wydobyć własny koc i owinęła się nim szczelnie. Sprawdziła jeszcze raz czy na pewno niczego nie zgubiła po drodze po czym ułożyła swoje rzeczy blisko posłania, by mieć je w zasiegu ręki i wzroku. Następnie padła z westchnięciem na zwinięty przez Anzelma pled imitujący poduszkę i zamknęła oczy. Grzmoty co prawda nie brzmiały szczególnie usypiająco ani uspokajająco, ale przy odrobinie szczęścia burza przejdzie bokiem. Bardziej niepokojące wydawało jej się drżenie ziemi. Świat ten zapewne obfitował w różne gatunki dziwnych zwierząt, roślin i zjawisk atmosferycznych a zapewne również inne tajemnicze elementy. Ciekawe, co też wywołało wstrząs - podziemne zwierzęta, czy może ... Myśli robiły się coraz bardziej mgliste, przyciszone głosy towarzyszy zlewały w jedną nutę a umysł wyłączył się, by odpocząć razem z ciałem. Jak dobrze, że wartę ma dopiero nad ranem. Nie tylko zdąży przy odrobinie szczęścia zregenerować siły nieprzerwanym snem, ale też uda jej się przywitać nowy dzień z Anzelmem. Była to ostatnia myśl Łowczyni, nim całkowicie straciła kontakt z otoczeniem. |
Bast "Mama mi kiedyś mówiła że błyskawice trafiają w najwyższy punkt w okolicy... hmm... chyba powinienem znaleźć ciut niżej położony punkt obserwacyjny." Z tą myślą pół-elf spakował wszystkie swoje rzeczy do plecaka, i zeskoczył z drzewa. Po chwili namysłu postanowił wyciągnąć z plecaka swój płaszcz z kapturem i ukryć swój bagaż w miejscu w którrym nie zmoczy go deszcz. Warta nie zapowiada się zbyt przyjemnie... |
Anzelm Po wygłoszeniu jeszcze paru toastów zapadła ciemność. Lekko oszołomiony alkoholem i zmęczeniem po kilkugodzinnym marszu położyłem się obok Łowczyni bez skrępowania obejmując Ją ramieniem. Nie ma potrzeby by prosić kogoś o pobudkę; tylko głupiec nie chciał by, żeby go zmienić na warcie. Ziemia zadrżała lekko po niedawnym grzmocie. Burza będzie naprawdę potężna. Oby nas ominęła, ale jeśli tak się nie stanie, to cieszę się, że zdążę zmrużyć oczy, choć na chwilę nim się zaczniemy topić leżąc na ziemi.. Nie minęło wiele czasu a przyjemne ciepło ciała kobiety pomogło zanurzyć mi się w otchłani snu. |
Phaere Popatrzyła po swoich śpiących lub układających się już do snu towarzyszy. Wyglądali na bardzo wyczerpanych podróżą i... toastami. Przyda im się odpoczynek. Najwyraźniej lekkie drgania ziemi nie robiły na nich najmniejszego wrażenia. Widocznie to zwyczajne na powierzchni. Owinęła się szczelniej swoim piwafi, wyciągając z torby swoją księgę czarów. Nie ma co liczyć na rozmowę z Bastem, chyba jest czymś zajęty, a z drugiej strony nie wiedziała o czym mogliby rozmawiać. Spokojnie czekała na zmianę warty. Tiloup położył się na kolanach drowki ogrzewając ją swoim ciepłym ciałem. |
Nathiel Rozbudzony zapewne kolejnym grzmotem, zorientowałem się po kompletnych ciemnościach panujących wokół mnie, że zbliża się pora zmiany warty. Widząc, że Phaere nie zasnęła na warcie, podszedłem do niej i zagadałem: -Jak warta? Nic niepojącego sie nie stało? Bądź przynajmniej interesującego? Rozejrzałem się po reszcie śpiących. Wzrok zatrzymałem na Fosht'ce, która tak słodko spała, że aż szkoda było ją budzić na czas zmiany warty... |
Phaere -Jak widzisz nikt nie ma noża w plecach. Wszyscy śpią cali i zdrowi. Jedyne co mnie niepokoi to burza i wcześniejsze drgania ziemi. - odpowiedziała Nathielowi nie wstając ze swojego koca. -Cóż, budź śpiącą królewnę, bo teraz wasza kolej.- wstała poprawiając swój koc.-Miłej warty-dodała z uśmiechem ulgi, że wreszcie będzie mogła w pełni odpocząć. Tiloup zeskoczył z koca i zaspanymi oczyma obserwował swoją panią i okolicę. Gdy drowka położyła znowy koc wszedł na niego układając się w kłębek. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:35. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0