lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/)
-   -   [7sea] "Mandragora" (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/3041-7sea-mandragora.html)

Latilen 15-07-2007 21:41

- Zamieszki? W moim mieście? - jego twarz ściągnęła się. Uśmiech zgasł zupełnie. Simone miała ochotę cię udusić.
- Panie, nastąpiło przejęzyczenie. - nie podnosiła na niego spojrzenia, świdrując na przemian ciebie i podłogę. - Moja nie obyta w towarzystwie znajoma z Avalonu miała na myśli bójkę w gospodzie, do której zaszłyśmy późno w nocy, a nie chcą zabłądzić postanowiłyśmy tam zostać. Niestety, wybuchła bójka, a medalion znalazłyśmy tuż po niej. Postanowiłyśmy go oddać.
- Czy mogłabyś powtórzyć swoje nazwisko, panienko? - zwrócił się do Simone, zabierając jednocześnie wisior z twoich dłoni. - I ty również?
Czarne chmura zaczynały zbierać się nad waszymi głowami.

alathriel 15-07-2007 21:59

No nie! Nie! Nie! Nie! Nie zgadzam się! Ja chce już stąd wyjść!!!
Simone obrzuciła mnie nienawistnym spojrzeniem! A niech ją szlag! Mogła sama rozmawiać z księciem! W końcu to JEJ rodzinny kraj! To ona zna się na Voddaciańskiej dyplomacji!
-Nazywam się Simone Faliści wasza wysokość– powiedziała spokojnie Simone
-A ja jestem Moira O-blacket wasza wysokość- dodałam najuprzejmiej jak umiałam
Czułam jak ściska mnie w dołku. Takie nieprzyjemne mrowienie, kiedy wiesz, że zaraz może się zdarzyć coś niedobrego.
Schował wisior do szuflady i usiadł za biurkiem.
- A w jaki sposób dostałyście się na wyspę? - wykonał dziwny gest dłonią pozwalając nam usiąść na dwóch fotelach, stojących przed biurkiem.
Simone pierwsza ruszyła w kierunku foteli ja podążyłam za nią. Usiadłyśmy obie w fotelach wciąż wyprostowane na baczność.
-Przypłynęłyśmy na statku handlowym – „Mandragorze” z samego Avalonu, wasza wysokość- Odparła uprzejmie Simone. Nie odzywałam się. Póki Simon przejęła inicjatywę, nie chciałam się wtrącać.

Latilen 15-07-2007 22:36

- "Mandragora"? - książę rozluźnił się i uśmiech ponownie zagościł na jego twarzy. - Służycie pod kapitanem MacScott'em?
Simone przytaknęła.
- Kto by pomyślał. - mruknął do siebie i wyciągnął z szuflady kartkę papieru i kopertę. Sięgnął po gęsie pióro i już skrzypiąc pierwsze słowa powiedział, nie patrząc na was. - Czy mogłybyście przekazać mu ten list?
- Oczywiście, książę. - przytaknęła szybko Simone.
Podpisał się zamaszyście, nasypał piasku, złożył kartkę i zalakował kopertę.
- Proszę. - nie wiedzieć czemu podał ją tobie. - Możecie już iść.
Machnął ręką w stronę drzwi i zamarł na krzesle jakby zbierając myśli i walcząc z narastającą sennością.

alathriel 15-07-2007 22:48

Uff ... Tak! Koniec! Wynośmy się z tego Voddacce! W tym momencie zaczęłam niezmiernie lubić pana Luccaniego. Co za przemiły człowiek! Takie myśli napływały mi do głowy zapewne z tego prostego faktu, że dzięki niemu pozbyłam się feralnego medalionu i mogłam już wrócić na statek. Wyszłyśmy z pałacu i teraz kierowałyśmy się w stronę przystani. Ciekawiło mnie, co mogło być w tym liście, ale to nie była moja sprawa. Kapitan może się na mnie teraz wydzierać do woli, byleby się stąd wynieść. Tak! Marzę żeby znowu oglądać pełne morze i czuć morską bryzę na twarzy! Ta myśl podnosiła mnie na duchu

Latilen 16-07-2007 16:26

Kamień spadł ci z serca. Trochę spokoju na łajbie nie zaszkodzi. Weszłyście po trapie na pokład, zamieniłyście kilka zdań z właśnie schodzącą z posterunku psią wachtą (czyli wypadało, że jest koło czwartej). Właściwie zapominając o liście (kapitana i tak na Mandragorze nie było) położyłyście się spać, komentując jeszcze wystrój i podejrzane zachowanie Księcia. Obudziła was Elena.
- Kochane śpiochy, już druga.
- A obiadu jak nie ma, tak nie było
. - zza jej pleców wyłoniła się Gunrud.

-To już ta godzina?- Moira była ledwo przytomna. Po nocnych atrakcjach jakoś nie miała na nic siły. Ponieważ jednak dwa sępy wisiały nad nią, postanowiła jakoś się ruszyć. Starając się zejść z koi przefikołokowała i upadła na ziemię.
-Super- dodała i rozłożyła się na podłodze – Jeszcze pięć minut.

Kolejne pięć minut spędziłaś na podłodze, udając że nie słyszysz żadnych głośnych głosów nad twoją głową. Ach jak przyjemnie dalej leżeć otępiale i nie musieć jeszcze nic robić. Otwierasz jedno oko. Simone już nie było. Elena rozprawiała głośno po eiseńsku o przymusowo-dobrowolnym kolejnym wypadzie do gospody "Pod Śmierdzącą Rybą", gdzie podobno podają świetne śniadanio-obiado-kolacje (pomimo mało interesującej nazwy) i niezłe wino.
- O nasza sterniczka dochodzi do zmysłów. - Gunrud schyliła się nad tobą, wyszeptała kilka słów pod nosem i wepchnęła ci jakiś strasznie zimny kamień w dłoń. Przeszedł cię lodowaty dreszcz i już czułaś się jak nowa.
- Już lepiej? - przytłumiony Gunrud opadła na krzesło i więcej już się odezwała. Zresztą to pytanie było zbędne. Obie dobrze wiedziałyście, że tak.
- Opowiadaj jak było. Załatwiłyście sprawę medalionu? - Elena usiadła (przez chwilę myślałaś, że krzesło pod nią się zawali, zrobiła to z takim rozmachem) i zatarła ręce czekając na twoją reakcję.

alathriel 16-07-2007 17:20

Podniosłam się z ziemi, przeciągnęłam, przetarłam oczy i usiadłam na koi, co nie było najłatwiejszym wyczynem, ale się udało. No, więc.. –Zaczęłam, ale nagle coś sobie uświadomiłam- to Simone wam nic nie powiedziała? – Potrząsnęły przecząco głowami. Ech.. No dobrze- Przeciągnęłam się jeszcze raz rozprostowując ręce i zaczęłam opowiadać. Pokrótce streściłam im wizytę w zamku, wyrachowanie Simone, uprzejme, choć w pewnym momencie dziwne zachowanie księcia i …- W tym momencie poderwałam się na równe nogi. Zaczęłam czegoś rozpaczliwie szukać po kieszeniach. Przyglądały mi się dość zdziwione – Gdzie ja schowałam ten list? –Mruczałam do siebie. W końcu udało mi się go wygrzebać z największej kieszeni. Odziwo się nie zmiął. – Uff..- Odetchnęłam z ulgą - No dobrze to gdzie jest kapitan?
- A jak myślisz? - chłód głosu Gunrud krył nutę ironii. Z jej miny jednak nie mogłam nic konkretnego wyczytać.
- Jest u siebie w kajucie, a gdzie miałby być w czasie obiadu? - Elena zamrugała i ponownie zauważyłam jak strasznie naiwna bywa ta Eisenka.
Dzięki - uśmiechnęłam się do Eleny- Wciąż nie mogę uwierzyć, że jest już tak późno. Wybiegłam na pokład i rozejrzałam się wokoło. Z początku miałam zamiar iść prosto do kajuty kapitana, jednak przypomniałam sobie jak bardzo ten zrzęda nienawidził, kiedy przeszkadzano mu w posiłku z byle powodu, a list przebywający na statku już od dobrych kilku godzin na pewno do takich należał. Postanowiłam trochę poczekać, w końcu 15 minut nikogo nie zbawi a z pewnością zaoszczędzi mi kazania, przynajmniej jednego. Ciekawe czy kapitan już wie o burdzie? Jakże pięknie by było gdyby nigdy się nie dowiedział- Westchnęłam rozmarzona. Opierając się o bakburtę patrzyłam na rytmicznie uderzającą o statek, granatową wodę. Poczułam jak zaburczało mi w żołądku. No kończ już to jedzenie, ja tez bym coś zjadła! – Przeleciało mi prze głowę. Odczekałam jeszcze 5 minut, po czym stwierdziłam, że kapitan powinien już skończyć posiłek. Podeszłam do solidnych, pięknie zdobionych, drewnianych drzwi i zastukałam.

Latilen 17-07-2007 22:37

Gdzieś w głębi usłyszałaś szuranie krzeseł i dość mocne żeglarskie przekleństwo.
- Wejść! - przytłumiony szorstki głos wydobył się zza drzwi.
Czeka cię ciężka przeprawa. Już od progu świdrowały cię bladoniebieskie tęczówki kapitana. Jego zacięta twarz naznaczona blizną przecinającą cały policzek sprawiała wrażenie groźne, jak nie potwornie niebezpieczne. No, urodzony pirat, znaczy żeglarz. Podchodzisz bez słowa i kładziesz list na jego biurku dębowym (nie ma jak masywny stół wbijający się w deski podłogi na stercie poskładanego drewna unoszącego się na wodzie). Kapitan jeszcze raz spojrzał na ciebie nie przyjemnie, rozdarł kopertę i przeczytał list. Po czym znów obrzucił cię zimnym spojrzeniem.
- Sama naważyłaś piwa, to je teraz wypij. Masz czas po jutra. Potem odpływamy bez ciebie.
Odrzucił list w twoją stronę. W oczy rzucił ci się fragment o "małej przysłudze" i "pożyczeniu ludzi", a dokładniej ciebie. I "załatwieniu pewnej sprawy".

alathriel 17-07-2007 23:19

Ścisnęło mnie w żołądku. Zostać tu? Nie ma mowy! T chyba jakiś koszmar!? Zatkało mnie nie wiedziałam, co powiedzieć. Szlag! Czyżby sprawy aż tak się skomplikowały? Nawet nie wiem, co powinnam zrobić! Jeśli zapytam o to kapitana, zapewne wybuchnie, jednak z drugiej strony nie jestem w stanie odkręcić tego wszystkiego nie wiedząc, co konkretnie „to wszystko” oznacza. Na pewno ma to związek z tym nadętym idiotą z gospody, ale co mam zrobić żeby wszystko się ułożyło jak należy i przede wszystkim, do kogo się udać? Stałam tam przez chwilę jak zamurowana nie mogąc wydobyć z siebie ani słowa. W kapitanie się gotowało, co widać było na pierwszy rzut oka. Gdyby wzrok mógł zabijać już dawno byłabym zimnym trupem! Musze coś zrobić. Przełknęłam gulę, która mimowolnie, urosła mi w gardle. – To..Co konkretnie mam zrobić? – Spytałam dość cicho żeby uznać to za pokorny ton, ale wystarczająco głośno żeby kapitan to usłyszał.

Latilen 18-07-2007 19:36

Jeden z kącików ust McScotta uniósł się udając uśmiech. Był to raczej przerażający grymas.
- Jesteś naprawdę mało spostrzegawcza, kotku. - złośliwy błysk w oku kapitana podsumował twój brak umiejętności w odczytywaniu kartek, które leżą prawie tuż przed twoim nosem, a nie należą do ciebie. - Luciani chce, żebyś coś dla niego zrobiła. Nie uważasz, że należało by go zapytać, czego też od ciebie oczekuje?
Uniósł jedną brew i znów jego twarz straciła jakikolwiek wyraz.
- I weź ze sobą Simone.
Kiedy skierowała się w stronę drzwi, ponaglana ruchem jego ręki rzucił jeszcze.
- Macie dzień. Potem zostawimy was tu.

alathriel 18-07-2007 22:06

Powoli strach jakoś mi przechodził, teraz nadpływała fala irytacji. Obrzuciłam list morderczym spojrzeniem, co najmniej jakby kartka i trochę atramentu była niewiadomo, czemu winna. Westchnęłam z irytacją, zabrałam list z biurka - aj kapitanie -rzuciłam, po czym wyszłam zamykając z lekkim trzaskiem drzwi. Szlag mnie trafi! Dlaczego takie rzeczy zawsze musza przytrafiać się mnie?! I to w takim kraju! Rozejrzałam się w poszukiwaniu Simone. Stojąc pod wiatr przeczesałam włosy palcami. Odpłyną bez nas? Chciałabym to widzieć! Bez drugiego sternika i kucharki daleko nie dopłyną! Chociaż jakby się nad tym zastanowić... ta pierdoła na pewno poradzi sobie rzeby tylko dotrzymać słowa. Zresztą nieważne, nie zamierzam tu zostawać! Swoją drogą ciekawe, czego Luciani może ode mnie chcieć? A miałam go za miłego gościa. Nie do pojęcia, że przez niego mogę zostać w tym cholernym kraju! Trzeba to jak najszybciej załatwić! - Simone! - Krzyknęłam na całe gardło.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:52.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172