lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/)
-   -   [7sea] "Mandragora" (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/3041-7sea-mandragora.html)

Latilen 12-09-2007 09:39

- No co sie drzesz ofiaro losu! - uslyszalas tuz za swoimi plecami i gdybys sie nie schylila, niechybnie wiadro pomyj znalazloby sie na twojej glowie. A tak wlasnie mieszalo sie z woda moska, gdzies nie dnie morza. - Nie wiesz, ze niektorzy cierpia tu na kaca?

alathriel 12-09-2007 14:00

Kaca? I co, pewnie głowa ją boli?! Głowa to ją dopiero rozboli, kiedy się dowie, że mogą nas tu zostawić na pastwę voddacianskich szumowin!!! W każdym razie ja powoli dostawałam od tego migreny. Jak by jednak na to nie spojrzeć, ona i tak dłużej by tu wytrzymała. Odwróciłam się do niej z irytacją i uniosłam jedną brew.
-Czy mogłabyś z łaski swojej uważać gdzie rzucasz tym paskudztwem?- Chwyciłam się pod boki. Widząc minę Simone wyprzedziłam jej odpowiedź dodając- Zbieraj się, wracamy do Luccianiego. Tylko bez narzekań i tak nie mamy wyboru - Westchnęłam i znowu przeczesałam palcami włosy.
Za jakie grzechy?- Zadałam pytanie sama sobie niestety zostałam całkowicie przez siebie zignorowana.

Latilen 15-09-2007 13:01

- Wracamy? Tak? - Przez chwile przygladala ci sie podejrzliwie, po czym odstawila wiadro i wypogodzila sie lekko. Widocznie wizja wycieczki po waskich, ciagnacych sie w nieskoczonsc uliczkach blizsza jej byla niz tobie. - A dlaczego?
Odstawila wiadro i wytarla dlonie w fartuch. Zrzucila go z siebi i wrzasnela na cale gardlo w strone kuchni.
- E, GIOVANNI GOTUJESZ RESZTE SAM!!! - i ruszyla za toba szybkim krokiem, bo ty juz schodzilas z trapu.
- No to odpowiesz na moje pytanie? Bo jak nie to ja nigdzie nie ide. - i zaczela stroic minki malego dziecka. Zapowiadala sie dluga podroz wsrod labiryntu drog z ubitych kocich lbow.

alathriel 16-09-2007 17:28

Poczułam jakby poraził mnie piorun.
-He he - zaśmiałam się nerwowo, powoli odwracając się w stronę Simone
-Po co? Um.…tak się składa, że... no .. jakby ci to powiedzieć.. - Czy ja się właśnie zaczęłam jąkać? Podrapałam się w tył głowy i znowu zaśmiałam się nerwowo.
- Luccuiani ma do nas jakąś sprawę...- Do mnie konkretnie ale ciiii ... nie musi wiedzieć że bez niej po prostu bym tam zginęła, przepadła, KAPUT! -… I musimy się dowiedzieć, o co konkretnie chodzi, a jeśli nie załatwimy tego do jutra... - Przełknęłam gulę która ni stąd, ni zowąd urosła mi w gardle - To nas tutaj zostawią. Pouśmiechałam się jeszcze przez chwilę, po czym z cichym świstem spuściłam z siebie powietrze i załamana, ze zwieszoną głową powoli ruszyłam przed siebie nie taką już obcą mi drogą.
- Ci ludzie, ten stres, to miasto... mam dość - Rzuciłam sama do siebie - Ja chce na morze - Zaskomlałam i stanęłam czekając na Simone.

Latilen 21-09-2007 22:02

Simone na chwilę przystanęła. Zamrugała dwukrotnie. Widziałaś, że targają nią sprzeczne uczucia. Nadęła usta gotowa zrobić ci karczemną awanturę, ale jednocześnie niepewnie ruszyła w twoim kierunku w końcu nic nie mówiąc. Mijając cię tylko burknęła "Choć, znam skrót" i ciągnąc za rękaw wprowadziła cię w boczną, wąską uliczkę. Budynki zdawały się sięgać chmur. Ktoś na piątej kondygnacji suszył pranie. Każde okno miało swoją drewnianą okiennicę o tej godzinie zamkniętą z uwagi na wysoko stojące, gorące słońce. Łokciami szurałaś po cegłach naprzeciwległych ścian. Gdyby Simone nie pociągnęła cię w lewo w kolejną uliczkę, wpadłabyś do kanału, który nagle się pojawił przed twoimi stopami. Szybko wspinałyście się coraz wyżej stromym brukiem, gdzieś po zapomnianych i pustych dróżkach, czasem tylko z odległości słyszałaś gwar głównych przejść.
Wszyscy się gdzieś spieszą i pchają, do tego wozy przejeżdżają nie zwracając uwagi na pieszych, a pod nogi też trzeba uważać (prezenty końskie leżą wszędzie). No i oczywiście obowiązkowo ręka na sakiewce. A wy tu dość szybko poruszacie się do przodu. Simone zdawała się mieć kompas w głowie jak gołąb. Zupełnie się nie spodziewałaś, że akurat za tą uliczką będzie już ten plac. Villa, dopiero teraz widoczna w całej okazałości, wyłoniła się za winkla właściwie oślepiając ilością zdobień.
- No to załatwmy to szybko i do domu.
Simone strzepnęła nieistniejący pyłek z ramienia i ruszyła w kierunku zamkniętej bramy. Na wieży kościelnej położonej w pobliżu wybito godzinę 14.00. Początek sjesty.

alathriel 01-12-2007 13:30

Od momentu kiedy wyruszyłyśmy z portu aż do teraz, było mi niedobrze. Na samą myśl o ponownej wizycie w willi wszystko w żołądku przewracało mi się do góry nogami. Podchodząc do bramy moje serce na chwile zamarło. "Znowu to samo! Dlaczego tylko minie przytrafiają sie takie rzeczy?". To było naprawdę dziwne uczucie, przez kilka sekund nie czuć uderzeń własnego serca. Zacisnęłam mocno powieki. W momencie gdy akcja serca wróciła na właściwe tory, cały strach czy niepokój ustąpiły. Poczułam jak zalewa mnie fala obojętności wymieszana z nutą irytacji. To musiało się również odbić na mimice mojej twarzy .W myślach widziałam jak moja mina zmienia się ze zmieszanej do chłodnej i zirytowanej. Nie obchodziło mnie to. Miałam tego dość . Chciałam jak najszybciej skończyć to zadanie które się jeszcze nawet dobrze nie zaczęło. Podeszłyśmy z Simone do straży. Wyprzedziłam ja o kilka kroków i chłodno jedynie z ledwo dostrzegalna irytacją, której ktoś taki jak oni w życiu by nie dostrzegł, powiedziałam: - "Przyszłyśmy zgodnie z prośbą pana Lucciani'ego" i pokazując im list z przełamana pieczęcią (z daleka, nie dając go do rąk) przeszłam koło nich kierując sie w stronę willi.

Latilen 05-12-2007 21:14

Jeden ze strażników zagrodził ci drogę halabardą.
- Hrabiego Luccianiego nie ma. - jego głos nie brzmiał zbyt przyjaźnie.

Moirę zaczynała opanowywać wściekłość. Brew jej mimowolnie podskoczyła jak to ma zwyczaj się dziać przy większym natłoku niekontrolowanych emocji."Nie ma go... Nosz do stu diabłów! Jak to go nie ma!?" Powoli odwracając się wycedziła przez zaciśnięte w uśmiechu całkowicie znerwicowanej osoby, zęby:
-A czy można się łaskawie dowiedzieć gdzie obecnie znajduje się Hrabia?
"Czułam, że zaraz albo MNIE szlag trafi, albo ja KOGOŚ rozszarpie na strzępy."


- Niestety. My nic nie powiemy. - i spojrzał na ciebie tak wymownie, że wyglądał raczej jak wygłodniały wilk, a nie człowiek. W domyśle wyczuwałaś dokładnie niedopowiedziane "tobie". Albo "za nic". Wychodziło na to samo.

alathriel 08-12-2007 15:17

Mieszał się we mnie: gniew, rozpacz, szczypta bezsilności, chęć zabijania i wiele innych uczuć, a mimo to prawie się roześmiałam. "To są chyba jakieś żarty?!" Odwróciłam się lekko i spojrzałam na Simone z wyrazem kiełkującego szaleństwa na twarzy. Uśmiechnęłam się przeraźliwe.
- błagam cię, ja tu za chwilę zwariuje.
- Dlaczego to tak zawsze jest, że TY naważysz piwa, a ja je muszę wypić?!? - Simone wysyczała z pomiędzy zaciśniętych zębów. - Sama szukaj hrabiego, beze mnie! - wrzasnęła, odwróciła się na pięcie i wpadła w mężczyznę, który wydawał się właśnie wracać z targu (pakunki, siaty i bebechy wiszące na koniu za nim).
- Panienki do hrabiego? - Skądś znałaś tą twarz, tylko za nic nie mogłaś przypomnieć sobie skąd. - Niestety nie ma go, ale hrabina chętnie was przyjmie. - skłonił się lekko, a strażnicy cofnęli się mrucząc coś pod nosem. - Proszę za mną.
Aż mi dech zaparło. Czyżby życie okazało sie nie być AŻ TAK upierdliwie, niesprawiedliwe? Na mojej twarzy malowała się dezorientacja która powoli ustępowała miejsca uldze. Zszokowana zamrugałam jeszcze dwa razy, po czym mając świadomość jak beznadziejnie głupią muszę mieć w tej chwili minę, natychmiast sie wyprostowałam i uśmiechnęłam.
-Dziękujemy- Rzuciłam ruszając za naszym wybawcą.

Latilen 09-12-2007 15:08

- Zachowujesz się jak niewychowana wieśniaczka. - Rzuciła przez ramię Simone. W miarę cicho. Widocznie było to przeznaczone wyłącznie dla twoich uszu. Ponownie weszłyście przez wielkie drzwi, przestrzenną salę pełną portretów (zapewne przodków) i drogich waz. Ale na to już się uodporniłaś. Co za dużo, to nie zdrowo. Natomiast Simone przyglądała się z namaszczeniem każdemu przedmiotowi, co powodowało iż szliście o wiele wolniej. Droga w labiryncie korytarzy była inna niż wczoraj. W końcu lokaj wprowadził was do przestronnego pokoju na parterze, z fortepianem i przeszkloną ścianą na ogród. W pobliżu słyszałaś wesoły śmiech dzieci. Co pewien czas mamka rzucała bez przekonania: "Auguście tak nie wolno." "Luciano zostaw swoją siostrę." "Francesco nie bierz tego do buzi" i tak bez końca.
- Panienki chwilę tu poczekają. - mężczyzna skłonił się nisko i wyszedł na taras.
- Hm. To dziwne. - Simone przyglądała się bardzo zadbanemu fortepianowi, który zapewne kosztował więcej niż cała twoja roczna "pensja". Jednak coś w głosie dziewczyny kazało ci przypuszczać, iż chodzi jej raczej o sytuację, a nie o mebel grający. - Naprawdę dziwne. Od kiedy to żona może załatwiać sprawy za swojego męża? Coś jest nie tak z tą rodziną, bardzo nie tak...
- Słucham? W czym mogę pomóc? -

w tym momencie w drzwiach pojawiła się młoda kobieta. - Czyżby mój mąż nie mówił, iż wyjeżdża?
Oczy Simone przypominały talerze. Zupełnie jej się nie mieściło w głowie: mężatka BEZ ZASŁONIĘTEJ TWARZY?!

alathriel 16-12-2007 17:01

Simone wyglądała prześmiesznie z taką miną. Wpatrywała sie w kobietę która właśnie weszła. Nie wiem dlaczego ale było w niej coś dziwnego. Otrząsnęłam się :
-Niestety nic nam nie powiedziano. Dostałyśmy jedynie polecenie aby spotkać sie z panem Luccianim.
-Doprawdy, bezbrzeżne z nim problemy. - Uśmiechnęła się łagodnie. - Siadajcie, może napijecie się herbaty, Mateo!
Gestem wskazała wam pięknie rzeźbione fotele i zaklaskała. W drzwiach pojawił się majordomus kłaniając się w pas.
- Pani wołała?
- Przynieś nam herbaty.
- Tak, oczywiście.

Ukłonił się ponownie a kobieta usiadła na przeciwko nas. Przypominała mi kota. Miękko, bez zbędnych ruchów przesuwała się jakby mijając się z oporami powietrza.
- W takim wypadku, czemuż mój mąż kazał wam przybyć tu ponownie?
Obejrzałam sie na fotel i powoli usiadłam.
-Niestety, same chciałybyśmy to wiedzieć. Wszystkiego miałyśmy się dowiedzieć podczas spotkania.
Ta kobieta naprawdę miała w sobie coś dziwnego. Była cicha i bardzo tajemnicza, chociaż może to tutaj normalne. Och jak ja chciałabym już się stąd wydostać.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:25.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172