Ze skałkowymi to bym nie przesadzał Kucia. To jednak sporo późniejsza technologia. Lontowe funkcjonowały w armii ponad 3 wieki, kołowe głównie w jednostkach kawaleryjskich (strzał z broni lontowej wymagał obu rąk lub niezłej ekwilibrystyki:)) Skałkowa z przyjęciem też miała problemy, początkowo ją odrzucano, bo najzwyczajniej waliła na krótszy zasięg od lontowej i była mniej celna, natomiast z pewnością miała dwa razy większą szybkostrzelność no i mniejszą ilość niewypałów (broń lontowa 10-20 % ponoć). Co do standaryzacji, możesz sobie spokojnie na nią pozwolić. Maurycy Orański standaryzował broń wcześniej, Szwedzi artylerię też w okresie wojny 30letniej. A standaryzowanie uzbrojenia armii to już od czasów armii burgundzkiej w XV w. miało miejsce. Garłacze, tromblony i inne cuda shotgunopodobne :) to mimo wszystko nie broń piechoty, jak już na wyposażeniu marynarzy. Tam się nadawała, na pole średnio. Ani toto dać do kawalerii, by z bliska karakolem raziła, ani do piechoty, bo zasięg fatalny. W klasycznym pułku pieszym do połowy XVII wieku na zachodzie Europy dominowały z broni palnej ciężkie muszkiety lontowe na forkietach oraz arkebuzy (głównie kołowe), tu można się przyjrzeć hiszpańskiemu tercio. Broń palna mimo wszystko na poziomie rozwoju Arish powinna być tylko uzupełnieniem do walki wręcz, w której w chwili obecnej powinny dominować pikinierskie batalie i zreformowana ciężka jazda. Pistolety, petrynały, półhaki to broń kawaleryjska w zasadzie. Nie było zwyczaju jak dzisiaj, by np. oficer nosił jako symbol szarży krótką broń palną (choć krótka w tamtej dobie, to mimo wszystko określenie umowne - pistolety I poł. XVII wieku miały ok. 70 cm długości). Zasada (nawet w najbardziej zaawansowanych technicznie armiach) była następująca: broń lontowa dla piechoty, kołowa dla kawalerii (choć wyjątki bywały). Kołowa była cholernie delikatna, podatna na zabrudzenia, sprężyna w zamku szybko się zużywała a piryt kruszył wywołując niewypały. Tyle uwag. Ale rzecz jasna RR to świat fikcyjny, licentia poetica Kutaka. Równie dobrze możemy spotkać nagie Amazonki na jednorożcach uzbrojone w grenadierskie bomby z lontem, wspierane przez powietrzną kawalerię na gryfach z lancami pod pachą. Pozdr |
Uwagi słuszne, bo jak wielokrotnie podkreślam - ja się na uzbrojeniu nie znam, mówię o tym, co wyczytam z jednego-dwóch źródeł + wikipedia ;) Powiedzmy więc, że obie postacie Kitsa przeżyją tę kolejkę, mimo poprawiania MG... ;) Nie mogę się nie zgodzić z tym, co napisałeś, jeżeli chodzi o zastosowanie uzbrojenia w walce wojsk europejskich. I chyba faktycznie, ze skałkówką się zagalopowałem. Znaczy, po części. Czemu? Już wyjaśniam. ;) Jak na pewno widzicie, rozwój w Imperium idzie trochę inną drogą, niż w naszej kochanej Europie. Ze względu na fakt, iż cały kontynent rządzony jest de facto przez jednego władcę (i innych, jemu podległych), a sam Imperator bardziej ceni sobie miecz niźli pióro, to nieuniknione jest "posunięcie" technologii wojskowej dalej niż innych dziedzin życia. I inną kolej odkryć, jeżeli jedne nie wynikają bezpośrednio z drugich. :) Tak więc z faktu istnienia broni z zamkami skałkowymi się nie wycofuję (chyba, że zostanę przyparty do muru miażdżącą falą krytyki ;) ) - Święte Miasto to Święte Miasto, ich wynalazki są daleko przed tym, do czego przywykli gracze pierwszej części (Arish wciąż jest zacofane, pamiętajmy o tym), a sam Władca Władców musi pokazywać swą potęgę także prezentując swe najnowsze wynalazki. Nie uznawajmy więc skałek za standard, ale za opcje na wyposażeniu niektórych imperatorskich chłopców, taki test bojowy. ;) Co do standaryzacji - przy armii Imperium przyznaję rację. :) Jeżeli zaś chodzi o Arish, będę się bronił ;) Pamiętajmy, regularna, zawodowa, nowożytnia armia w księstwie ma 15 lat. Walczyła dotąd podczas jednej wojny. To po prostu za mało, za krótko, żeby decydować się na taki krok. Poza tym pamiętajmy, że pierwsze zakłady produkujące broń palną z prawdziwego zdarzenia pojawiły się na terenie Arish dopiero po wojnie z Oberycumem. :) Przy garłaczach pisałem, że to zabawka dla marynarzy. Jak któryś z graczy będzie chciał mieć, to może, czemu nie, jak żołnierz się postara, to też zdobędzie, ale co do skuteczności - zgadzam się. Co do "ewolucji" armii, tu pozwoliłem sobie faktycznie na spore uproszczenie - chciałem, w opozycji do ciężkich rycerskich zbroi, potężnych rumaków i mieczy, postawić właśnie szeregi muszkietów - podobnie zresztą, jeśli pamiętacie, przedstawiałem armię Geutrin. Tak więc tu wywinę się licentia poetica i znów powiem coś o innym rozwoju wojsk. ;) Podobnie z pistoletami. Zresztą, przypisałem je do konnicy. A co do podziału na zamki - czytałem o zawodności kołowych, ale po prostu uznałem, że zależnie od potencjalnych zadań piechoty (tego, jak mobilna ma być w starciu - bo czasem i oni muszą, w jaki sposób mają walczyć, etc., etc.) otrzymają oni albo wytrzymalsze, albo szybsze giwery. ;) No, to chyba tyle. A te nagie amazonki... Hmmm, w sam raz na prywatny wątek dla młodego, romantycznego Geju... Geniuszka. :D |
O i powiedział, co wiedział :). Spoko, ja tam tylko kilka uwag rzuciłem, jak dla mnie piechota Imperium może mieć karabiny szturmowe z celownikami kolimatorowymi, byle to jakoś było uzasadnione. Zakładam przecież, że prowadzisz zbalansowaną sesję, więc nie wystawisz nam wroga, którego nie można pokonać lub w inny sposób wybrnąć z sytuacji. Co do standaryzacji mówiłem, że nie musisz się wycofywać , a wręcz przeciwnie przeprowadzić ją. Mi tam zwisa czy Arish ma trzy wzorce armat czy ok. 18 jak armia cesarska w wojnie trzydziestoletniej. Natomiast co do muszkieterów to się będę czepiał o tyle, że na takim etapie rozwoju myśli wojskowej w Arish nie widzę możliwości działania samych muszkieterów bez osłony piechoty, najprawdopodobniej z pikami. Za mała szybkostrzelność, by tylko salwami zatrzymać szarżującą jazdę. No dobra, milczę już. Heh, militaria to mój konik. |
Pytania do MG: czy sami decydujemy o tym czy i z kim mieszkamy w kajutach? Czy są jacyś służący, czy po prostu zwykli majtkowie? Jak postrzegana jest Sara przez ogół - jest bohaterką, a może o niej zapomniano/uznano za czarownice itp.? Oraz czy poza Sarą są oficjalnie jakieś kobitki na statku? ;) |
Sara powinna raczej uważać, bez względu na to, czy jest bohaterką, czy wprost przeciwnie ;) Cytat:
Sądzę, że jeśli nie wymyśliłaś sobie wcześniej służącego/służącej - to nie masz. To nie liniowiec pasażerski ;) Towarzyszący Hellowi Edward to wprowadzony w KP giermek. Ale może MG będzie mieć dobre serce... Natomiast z ciekawością wysłucham, co Kutak ma do powiedzenia na temat: a) w/w przesądów b) kobiet w armii c) kobiet na pokładzie |
Kerm z całym szacuneczkiem, historia Sary z ostatnich 15 lat jest tak zbudowana, żeby te kwestie unormować. Może nie będę dyskutować z kitsem o uzbrojeniu, ale również mam swoją wiedzę i wyobrażenie realiów, by mieć świadomość niedogodności sytuacji z uwagi na płeć mojej bohaterki. W szczegóły jednak wchodzić nie zamierzam, Kutak wie co i jak, wie jak będą reagować doświadczeni marynarze na pojawienie "Hebanowej Syreny". Jednak dla Waszych postaci Sara zniknęła na dobre 10 lat temu i słuch po niej zaginął - jeśli ktoś chce "braki" natomiast uzupełnić, to już na sesji. :) |
Kits - spoko, nie mówię, że oddziały pikinierów nie istnieją. Parokrotnie wspominałem o zasadach domyślności, mówiłem o niezważaniu na (póki co) nieistotne szczegóły - dokładny stan wojsk planowałem tak naprawdę przygotować i przedstawić (bo jakieś tam swoje zapiski mam) przed okazją do wykorzystania tejże armii. Tak więc na pewno pikinierzy istnieją, z pewnością osłaniają muszkieterów, ale to nie oni są dumą hrabstwa, nie na nich stawia opracowana niedawno taktyka prowadzenia wojny - czy okaże się skuteczna, to zweryfikuje czas. I wy, bo jednym z "tematów" sesji jest właśnie ta skuteczność nowomodnej armii. :) Mira - jeżeli ktoś miał z kimś konkretnym mieszkać, to już o tym wie. ;) Jeżeli nic innego nie zaznaczyłem w sesji i z nikim nie kontaktowałem się w tej sprawie poza grą, to owszem, sami możecie wykreować swego towarzysza. Jeżeli chcecie, możecie i podróżować w samotności - nasza drużyna to bowiem prawdziwi bohaterowie, przyjaciele Franciszka I, uznany inkwizytor i naukowiec z "wysokiej półki". A nawet jeśli ktoś będzie dzielił z wami kajutę, to nie będzie to raczej majtek - wyższy rangą wojskowy, urzędnik, duchowny, naukowiec, dowolnie - ewentualnie któryś z kolonizatorów. Sara... Cóż, piętnaście lat w ukryciu robi swoje. Lud doskonale zna historię o Wiosennym Ostrzu, nazwisko Aviante też jest jako-tako znane, lecz mało kto rozpozna tę samą dziewczynę po 15 latach, a skojarzenie nowego pseudonimu Twojej postaci też jest dla wielu ciężkich. Jesteś więc powszechnie znana (i dosyć kontrowersyjna, ale to wyjdzie w trakcie gry zapewne ;) ), ale... nikt do końca nie wie, że to Ty. Jeśli Sara postanowi kogoś uświadomić co do swej tożsamości, powinien poznać w niej tę młodą alchemiczkę - a jeżeli Sara zgodzi się na udowodnienie w jakiś sposób swego pochodzenia, uwierzy każdy. ;) Kerm, Twoje pytania po części łączą się z tymi Miry, więc odpowiem razem... ;) Przesądy owszem, istnieją, ale to nie jest typowy stateczek handlowy. To flota księcia, z kapitanem wyznaczonym przez Imperatora i w miarę "profesjonalną" załogą. Oczywiście, nie są to umysły światłe, lecz karne - a nasz kapitan, jak mogliście zauważyć w pierwszym poście, nie jest szczególnie pobłażliwym mężczyzną. ;) Kobiety są - o ile na waszym statku, poza Sarą, jest ich tylko kilka, tak szczególnie na okrętach Imperium jest ich szczególnie wiele. Co tam robią? Cóż, poza samą walką, wyprawa ma na celu kolonizację kolejnych fragmentów ziem Nowego Świata. Do tego potrzebni są ludzie. Mężczyźni i kobiety. Poza tym pretekstem do wyprawy było właśnie dalsze szerzenie cywilizacji na obcych ziemiach - dziwnie by to wyglądało, gdyby popłynęli sami żołnierze... ;) W armii Arish kobiet po prostu nie ma. Dawniej na ziemiach (wówczas) hrabstwa istniał zakon, w którym siostrzyczki postanowiły pobojować, ale w wyniku braku akceptacji innych zakonów i praktycznie zerowego przeszkolenia bojowego kobiet, pomysł upadł i przekreślił na długi czas obraz wojującej dla hrabstwa niewiasty. Do emancypacji jeszcze trochę czasu, to też nie jest przesłodzony i koniecznie politycznie poprawny setting rodem z DnD. Równouprawnienia się zachciało, phi! :D Co innego wśród band najemników, ale poza Tallirem i jego chłopcami nie ma innych (przynajmniej oficjalnie) na pokładzie. Kiedyś wiele opowiadano o kobietach na wysokich stanowiskach w armii Świętego Miasta, ale to te historie z gatunku "nie widziałem, ale wiem o tym z wiarygodnego źródła!", czyli zwykłe plotki. No, i to chyba tyle. Z tego co mówiłem o kolonizatorach (i ich kobietach) chyba już wynika jasno fakt, że obraz białogłowy na pokładzie jest czymś, co trzeba tolerować. Nawet jeśli jest to Mira. :D |
Mój post w sobotę wieczorem, a dalsza jego część będzie w niedzielę po konsultacjach z Imć Liskiem:) |
Przepraszam Kucia, wrzucę się w niedzielę. Mam koniec roku szkolnego, dopiero skończyłem grzebać w papierach, a wyjeżdżam na trzy dni. Pozdr |
Muszę z przykrością stwierdzić, że przez następne dwa tygodnie będę miała trudności z dostępem do Internetu, więc posty z mojej strony będą się opóźniały lub w ogóle go nie będzie. Pozdrawiam, Penny |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:11. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0