lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/)
-   -   [autorska, storytelling] Opowieści z Ludzkich Królestw (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/7678-autorska-storytelling-opowiesci-z-ludzkich-krolestw.html)

xeper 01-08-2009 13:36

- To tylko Małemu się udało. Skurwiel zawsze miał szczęście - orzekł Quomio wyglądając przez okno i przypatrując się grupkom ludzi, dyskutującym pewnie o niespodziewanych wydarzeniach jakie miały miejsce na rynku. - Oby Morth dalej mu sprzyjał...
- A swoją drogą ciekawe dlaczego nas oszczędzili - zastanawiał się na głos rusanamani, siedząc w kącie i wyrywając źdźbła słomy z siennika. - Po tym jak wytłukliście Valdesowi połowę garnizonu spodziewałbym się szybkiej egzekucji a nie tego.
- Zamknij się Suuru, bo swoją gadką sprowadzisz na nas nieszczęście. No, wiesz "samospełniająca się przepowiednia". Ja osobiście wolałbym przeżyć.
- Nie zamknę się. Wolnym to gadam co chcę. Po prostu chcę wiedzieć co sądzicie. Revellis, a tyś co taki milczący? Bóg do Ciebie przemawia, co mówi? Żyć będziemy czy jednak stryk?

Na zewnątrz zapadał zmrok. Słońce szybko skryło się za wzgórzami Sargosy na zachodzie i po dniu pozostał tylko czerwony odblask na niebie. Pojawił się księżyc i pierwsze gwiazdy. Zaświeciła Nierta, której migotliwe światełko ludzie odczytywali jako znak nadzei.
Ten moment wybrał Putrana na spotkanie z więźniami. Usłyszeli pukanie do drzwi, które zaraz się otworzyły. W progu stał Putrano. Towarzyszyło mu dwóch żołnierzy. Wyglądali na rotheńczyków, byli wyźsi od Putrany a ich skóra miała lekki śniady odcień. W dłoniach trzymali szerokie miecze. Obaj ubrani byli w długie kolczugi sięgające kolan, na które narzucone mieli tuniki z herbem przedstawiającym ptaka trzymającego miecz.



- Zgodnie z obietnicą, jestem - powiedział Putrano. - Na początek poproszę Was o oddanie broni. Nie chciałbym skonczyć jak ci biedni chłopcy na rynku. Zapewniam, że nic Wam teraz nie grozi. Ale tylko wtedy jeśli zgodzicie się oddać broń i pójdziecie na mój układ. Jeśli nie, jutro kapłani Tarii odprawią modły nad Waszymi zwłokami. Weźcie pod uwagę, że przychodzę niemal nieuzbrojony. Okazuję Wam zaufanie. To jak będzie?

- A co to za układ? - szybko zapytał Suuru, uprzedzając wszystkich innych, którzy chcieli zadać to samo pytanie.

Putrano, asekuracyjnie zasłonięty swoimi ochroniarzami wszedł do saliki, w której przebywali więźniowie.
- Pewnie jesteście zaskoczeni, że jeszcze żyjecie. I zastanawiacie się, czemu książe Valdes was oszczędził. W końcu to na jego ziemiach urządziliście sobie swoją krwawą zabawę. To jego poddanych ograbialiście i mordowaliście. To jego złoto kradliście! Na dodatek dzisiaj przybiliście kolejny gwóźdź do swojej trumny przez awanturę na rynku. Ciekawe czy zastanowiliście się co teraz będzie z żonami, dziećmi i dziewkami tych zaszlachtowanych chłopców, no? A teraz proszę! Książę puszcza was, psubraty wolno!

Spojrzał na zaskoczone twarze bandytów. Ujrzał wyraz niedowierzania, totalnego zaskoczenia i obawy, że to co właśnie usłyszeli to jakiś podły żart wielmoży. Zaśmiał się głośno. Jego żołnierze zawtórowali mu posłusznie.

- Książę w swojej dobroci postanowił was oszczędzić - kontynuował Putrano, gdy ustał śmiech. - Ale nie za darmo... Puszcza was wolno abyście uprowadzili córkę tego sukinsyna, barona Anzelmo Pirry, a potem się zobaczy... Myślę, że taka grupa bandytów, złodziei, podpalaczy i gwałcicieli jaką jesteście doskonale się do tego nada. Co?

Raphael 01-08-2009 14:09

- …Ale tylko wtedy jeśli zgodzicie się oddać broń i pójdziecie na mój układ. Jeśli nie, jutro kapłani Tarii odprawią modły nad Waszymi zwłokami. Weźcie pod uwagę, że przychodzę niemal nieuzbrojony. Okazuję Wam zaufanie. To jak będzie?
Gdyby ktoś kiedyś zaproponował taki układ łowcy, nie uwierzyłby mu. I na pewno nie oddał by broni. Ale dziś wydarzyło się zbyt wiele, żeby nie zmieniło to podejścia Trisa do świata.
Putrana gadał jeszcze chwilę, Lupaatus nie słuchał go zbyt uważnie…
- … Książę puszcza was, psubraty wolno!
CO?!
Widać twarze reszty musiały wyrażać podobne uczucia, co gęba Trisa, bo Putrano i jego świta zaczęli się śmiać.
- Książę w swojej dobroci postanowił was oszczędzić - kontynuował Putrano, gdy ustał śmiech. – Ale nie za darmo... Puszcza was wolno abyście uprowadzili córkę tego sukinsyna, barona Anzelmo Pirry, a potem się zobaczy... Myślę, że taka grupa bandytów, złodziei, podpalaczy i gwałcicieli jaką jesteście doskonale się do tego nada. Co?
U stóp Putrany wylądował pas z dwoma mieczami, kołczan ze strzałami i łuk. Po chwili namysłu Tris dołączył do tej kolekcji sztylet.
- A spróbujcie tylko coś zawieruszyć, to nogi z… No, będzie boleć. – warknąl Lupaatus na żołnierzy. Już i tak dość mu się ta sytuacja nie podobała, żeby jeszcze coś się jego ekwipunkowi stało.- Mów, Putrana. Co trzeba zrobić?

pteroslaw 01-08-2009 14:24

Thorgara obudził dźwięk otwieranych drzwi.

Zgodnie z obietnicą, jestem - powiedział Putrano. - Na początek poproszę Was o oddanie broni. Nie chciałbym skonczyć jak ci biedni chłopcy na rynku. Zapewniam, że nic Wam teraz nie grozi. Ale tylko wtedy jeśli zgodzicie się oddać broń i pójdziecie na mój układ. Jeśli nie, jutro kapłani Tarii odprawią modły nad Waszymi zwłokami. Weźcie pod uwagę, że przychodzę niemal nieuzbrojony. Okazuję Wam zaufanie. To jak będzie?

Thorgar uniósł się, pół leżąc na łóżku jęknął, sztylet, w bucie.

Strażnicy podeszli i bez zbędnych ceremonii wyszarpnęli sztylet z cholewy jego buta.

- Książę w swojej dobroci postanowił was oszczędzić. Ale nie za darmo... Puszcza was wolno abyście uprowadzili córkę tego sukinsyna, barona Anzelmo Pirry, a potem się zobaczy... Myślę, że taka grupa bandytów, złodziei, podpalaczy i gwałcicieli jaką jesteście doskonale się do tego nada. Co?

-No cóż jest to propozycja z jedną odpowiedzią, ale zgadzam się, jest tylko jeden problem po tej ranie raczej nic ze mnie nie będzie przez kilka tygodni.-Odpowiedział Thorgar.

No to cóż, nie mam broni, w plecach mam dziurę, i jeszcze podjąłem się samobójczej misji, chyba coś jest ze mną nie tak, zobaczymy co przyniesie czas.

Thorgar zmęczony padł na łózko, jednak pozostał przytomny, wolał wiedzieć
co się dzieje.

Matyjasz 01-08-2009 14:54

-Czy czeka nas sznur?- Zamyślił się.-Adan Adari nie ma w zwyczaju odkrywać przed nami naszego losu. Jednak wciąż żyjemy mimo wszelkich przeciwności. Najwyraźniej jego wolą jest byśmy przeżyli, przynajmniej jeszcze jakiś czas. Nie mi dane jest przyrównywać mą mądrość do jego mądrości, jednak nie sądze byśmy zostali uratowani tylko po to by zawisnąc dnia następnego. Choć niepojęte są ścieżki pana.

Drzwi pomieszczenia otwarły się ucinając ewentualną dalszą dyskusję. Revellis w skupieniu wysłuchał słów. Skoro już tu był widać był w tym jakiś cel, może słowa tego człowieka odkryją przed nim część bożego planu.
-Ja żadnego oręża nie mam.-Krótko odparł i zamilkł.

Propozycja była dość wątpliwej natury moralnej. Wszak nic nie wiedział o tym baronie. Oburzająca była sugestia o gwałcicielach, mordercach i złodziejach.
-Nie jestem bandytą! Jestem bożym bojownikiem! Pan nakzazał mi te czyny! Kim jesteś? Pyle marny którego żywot trwa krócej niż błysk iskry, którego myśli ograniczone są przez brak doświadczenia? Kim jesteś by swą mądrość stawiać ponad wolę najwyższego boga?

-Choć arogancja twa wielka, przychodzisz ofiarować nam życie. Dlatego intencja twa choć w twej głupocie niefortunnie ujęta może być słuszna. Więc zgodzę się na udział.

Spojrzał na rannego towarzysza.
-Może mieć rację, rana jest dość ciężka. Jedynę co mogę zrobić to modlić się w intencji szybkiego powrotu do zdrowia.

Odciągając swą uwagę od sytuacji podszedł do rannego i pograżył się w modlitwie do boga. Cuda wszak zdarzają się. Jeżeli poprosi to może pan spojrzy na jego prośbę łaskawym okiem.

Darth 01-08-2009 15:48

- Ja nie posiadam żadnej broni... w każdym razie przy sobie.

Wulfstan wysłuchał Putrano w spokoju i zamyślił się

- Cóż, podejmę się tej misji, ale coś mi tu śmierdzi, panie Putrano. Jest nas siedmiu, z czego dwóch rannych, w tym jeden ciężko. Książę ma do swojej dyspozycji grupę całkiem niezłych żołnierzy, a wysyła nas. Mógłby również wynająć najemników, a wysyła nas. Wniosek jest taki: baron Anzelmo Pirra
jest kimś kogo Książę nie może dosięgnąć, więc dla nas to zadanie skończy się prawdopodobnie śmiertelnie. Dlatego prosiłbym o więcej informacji na temat tego barona.


Po wygłoszeniu tego monologu Wulfstan wpatruje się intensywnie w Putrano mając nadzieję na szybką odpowiedź.

Morkan 03-08-2009 10:50

-Na początek poproszę Was o oddanie broni. - Zaczął Putrano.

-To wszystko co mam - Powiedział Łupaszka rzucając miecz na podłoge który odbił się od niej pozostawiają metalowy wydźwięk. Pamiętał też o sztylecie któey miał w cholewie buta. Pozostawił go tam, na wszelki wypadek..

-Książę w swojej dobroci postanowił was oszczędzić ... - Oo... Ciekawe co przyczyniło się do takiej zmiany decyzji - Pomyślał - Pewnie to kolejny podstęp byśmy wisieli. Tak czy inaczej jestem zaszczycony...
- ... ale nie za darmo...-kontynuował Putrano- Puszcza was wolno abyście uprowadzili córkę tego sukinsyna, barona Anzelmo Pirry, a potem się zobaczy... Myślę, że taka grupa bandytów, złodziei, podpalaczy i gwałcicieli jaką jesteście doskonale się do tego nada. Co? Zwarzaj na słowa pomyleńcu!
-Dobra, stoi chętnie podejmę sie tego zadania . Ciekawy jestem co jeszcze wymyślił książe by się nas pozbyć.

xeper 03-08-2009 21:25

- Widzę że się rozumiemy - Putrano uśmiechnał się. - Bardzo mnie to cieszy. Widzicie, cała ta sprawa z Pirrą to rzecz nie cierpiąca zwłoki. I tak się złożyło, że akurat ktoś taki jak Wy znalazł się pod ręką. Ręką kata, można by rzec...
- Pomysł wypłynął na światło dzienne już podczas trwania spektaklu z Waszym udziałem - kontynuował, gdy słtłumił śmiech. - Ale w sumie się udało. Przeżyło Was wystarczjąco dużo, żeby wprowadzić plan w życie...

- Oddajmy pokłon Mori-egu, za to że spojrzał na nas przychylnym okiem - kwaśno przerwał wielmoży Suuru. - I tak najwięcej szczęścia miał Mały. Jemu udało się zbiec.

- To, że żyjesz nie znaczy, że możesz obrażać majestat Niskich Rodów - warknał na rusanamani Putrano. Jego dwóch ochroniarzy mocniej ścisnęło miecze. - Wasze życie leży teraz w moich rękach. Pamiętajcie o tym. Cały czas. A co do waszego towarzysza, to raczej nie pożyje długo. To nie było rozsądne.

- Wybacz, panie - Quomio przeprosił za towarzysza i zaczął zginać się w pokłonach. - Będziemy o tym pamiętać. We dnie i w nocy. Aż do końca dni swoich zapamiętamy, żeś panie naszym dobroczyńcą. Ale, jeśli mogę, chciałbym przyłączyć się do prośby mego towarzysza i prosić o szczegóły tego, co nam panie zaplanowałeś. Niechaj Bremi czuwa nad twoim zdrowiem.

- Nie przeginaj - Putrano uśmiechnał się, jednak jakoś tak przyjemniej. Najwidoczniej słowa starego Quomio połechtały jego szlachecką duszę. - Baron Anzelmo Pirra to człowiek posiadający ziemie na zachód od domeny księcia. Swoją siedzibę ma w Eferelto. To niewielkie miasteczko, nie mogące się równać z Veste. Zaledwie około setki domów, z czego może pięć murowanych. Phi. Tenże Pirro ma dwie córki, starszą Juliettę i młodszą Isolę. Chodzi o to, żebyście porwali tą starszą. Jak już to zrobicie, udacie się z nią do leśniczówki w Dolinie Peres. Temu, kto tam będzie powiecie, że przysyła Was Wujcio Kosma i chcecie oglądnąć zwierzęta. On odbierze od Was dziewczynę i wyda dalsze dyspozycje.
- Nie muszę chyba dodawać, że jakby coś poszło nie tak to ja, książe, ani nikt z jego otoczenia nie wie nic o Was i waszym zadaniu. Dla nas będziecie zwykłymi rozbójnikami, porywającymi się na majestat Wysokich Rodów. Rozumiemy się?

- Aha. Mam coś dla Ciebie - Putrano zwrócił się do leżącego Thorgara. - Wypij to. To specyfik ziołowy przyspieszający leczenie ran. Poza tym Twoja rana wcale nie jest taka groźna na jaką wygląda. Za jakiś tydzień, z pomocą Bremi, będziesz zdrów.

Matyjasz 03-08-2009 21:54

Gdy tylko skończył krótką modlitwę, Revellis wstał i z całkowitą obojętnością wysłuchiwał groźby i reszty dyskusji.
-Oczywistym jest, że jesteśmy tylko grupą rozbójników porywającą pewną osobę. Co więcej nie wiemy kim ona jest i nie wiemy nic o jej możliwym zatargu z naszym miłościwym księciem. Te fakty nie podlegają żadnej wątpliwości.Podejrzliwym wzrokiem patrzył na flaszkę leku.
Ciekawe czy to nie trucizna.
-Co do tej pomocy to wątpię w uzdrowienie, prędzej zatracenie duszy. Ale nie można winić zbytnio ludzi wychowanych w fałszywej wierze do trudności w dojrzeniu prawdy.- Powiedział w kierunku rannego zupełnie ignorując na ten czas dygnitarza.

-Jak już stwierdziłem, zgadzam się. Na chwilę obecną nie mam pytań. Za to mam nieodpartą chęć opuszczenia tego pełnego zepsucia i niewiary miasta. Także niezwykle rad gdybym odzyskał swój ekwipunek, głównie chodzi mi o mój miecz. Oczywiście mniemam, że zostaniemy stosownie wyposażeni. Co jak co ale bez wymaganego sprzętu nie zamierzam niczego robić. Cóż za różnica czy zabijecie mnie wy, czy rozszarpią mnie dzikie zwierzęta w głuszy, czy umrę z głodu?

Darth 08-08-2009 15:37

Wulfstan korzystając z chwili ciszy postanowił zadać Putrano kilka pytań:
- Zanim skończymy chciałbym się dowiedzieć kilku rzeczy. Czy na misję wyruszymy sami czy też zostanie nam przydzielony ktoś od księcia? Kiedy odzyskamy nasz ekwipunek? Czy mamy wolną rękę w wyborze metod które zastosujemy by porwać dziewczynę? Ile mamy czasu na porwanie dziewczyny i dostarczenie jej do leśniczówki? Kiedy wyruszamy?
Stojąc spokojnie czekał na odpowiedzi Putrano. Tak jak się spodziewał nadeszły one błyskawicznie.
- A co? Może chcielibyście dostać cały garnizon? - prychnął Putrano. - Sami. Macie to zrobić sami. Jak już mówiłem, w razie wpadki nie mamy z tym nic wspólnego. Wasza broń i inne przedmioty jakie zdobyliśmy podczas ataku na Wasz obóz znajdują się w kasztelu. Otrzymacie je tuż przed wyruszeniem w drogę. Podobnie jak to - wskazał na leżące na ziemi uzbrojenie, rzucone przez Łupaszkę i Tristisa. Co do dziewczyny to róbcie jak chcecie. To nie moja sprawa. W końcu jesteście zbirami. Tylko pamiętajcie o jednym: dziewka ma być cała i zdrowa. Niech ją który tknie to nie ręczę za siebie. Jasne? Czas gra tutaj kluczową rolę. Im szybciej tym lepiej. Dlatego też chciałbym abyście wyruszyli w przeciągu trzech dni. Znaczy się, jak tylko poczujecie się lepiej.
Wulfstan był w pełni usatysfakcjonowany taką odpowiedzią. W jego umyśle pojawiła się następująca myśl:
- Jeżeli pojedziemy bez jakiegokolwiek nadzoru, będziemy mogli uciec jeżeli książę spróbuje nas wykiwać.
Uszczęśliwiony tą myślą Wulfstan powiedział na głos:
- Bardzo dziękuję za udzielenie tych informacji. A teraz byłbym wdzięczny za pokazanie mi drogi do miejsca gdzie mógłbym się przespać i coś zjeść.
- Skoro i tak nie wyruszymy wcześniej niż za tydzień to trzeba się jakoś urządzić.

pteroslaw 09-08-2009 17:33

Thorgar chwycił butelkę z lekiem i zaczął łapczywi pić, wyczuł lekki posmak rumianku i szałwii, skrzywił się na gorzki smak mikstury, pijąc dalej słuchał Wulfstana.

- Zanim skończymy chciałbym się dowiedzieć kilku rzeczy. Czy na misję wyruszymy sami czy też zostanie nam przydzielony ktoś od księcia? Kiedy odzyskamy nasz ekwipunek? Czy mamy wolną rękę w wyborze metod które zastosujemy by porwać dziewczynę? Ile mamy czasu na porwanie dziewczyny i dostarczenie jej do leśniczówki? Kiedy wyruszamy?

Wysłuchawszy odpowiedzi putrano Thorgar odezwał się.

Wulfstan przestań nie jesteśmy w wojsku, a to nie jest narada logistyczna, mamy tam wejść porwać dziewczynę i wyjść. Teraz moglibyście mnie zostawić w spokoju i dać mi się wyspać?

Thorgar położył się na łóżku mając nadzieję że tym razem nikt mu nie będzie przeszkadzał.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:42.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172