lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/)
-   -   [Wiedźmin] Zobaczyć Novigrad i umrzeć (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/9691-wiedzmin-zobaczyc-novigrad-i-umrzec.html)

Draugdin 22-02-2011 11:02

Draug rozejrzał się krótko lecz uważnie dookoła. Znaczna większość z ocalałych była już w miarę bezpieczna na drugiej barce. Niektórzy już nawet mieli tyczki flisackie w dłoniach gotowi w każdej chwili do odpłynięcia. Pozostało jeszcze kilku maruderów.

Wiedźmin nie żeby był obojętny, ale też miał świadomość, że na niego też by nikt nie czekał i nie żałował zbytnio gdyby co do czego. Z tego co widział wszyscy raczej powinni sobie poradzić i zdążyć.

Tylko czy uda się im wszystkim zdążyć odpłynąć. Zależało to w dużej mierze od tego czy żagnicy i temu co jeszcze gdzieś tu pływało wystarczy to co już znajdowało się w rzece na zaspokojenie głodu. Poza tym żagnica była ranna, a to niekoniecznie musiało się spotkać z między potworową solidarnością.
Od strony drugiej barki Draug usłyszał jak ktoś krzyknął:
- Ciąć liny i odpływamy.

To był już naprawdę ostatni dzwonek. Wiedźmin w trzech krokach dopadł do swojego ekwipunku. Pewnym chwytem złapał wszystko co potrzebował, a głownie podłużny pakunek z cennym – dla wiedźminów niezbędnym wręcz – srebrnym mieczem i nie zatrzymując się nawet na chwilę pędził już w kierunku burty drugiej łodzi. Biegnąc zarejestrował jak jedna z lin łączących dwie barki świsnęła w powietrzu przecięta nożem.

Czas był najwyższy. Jeszcze dwa kroki, odbicie, lot i … Draug wylądował w przyklęku na pokładzie drugiej łodzi. Nie czekając na oklaski, bo przecież nie był artystą w cyrku wcisnął swój cenny ekwipunek w kąt przy jakiś skrzyniach i już stał przy burcie z tyczką flisacką do pomocy. Wiedział, że do szybkiej ewakuacji będą potrzebować mocy silnych mięśni. Jednocześnie obserwował czy ktoś jeszcze nie zdążył się przesiąść w razie gdy potrzeba by z czysto cywilizowanej solidarności komuś pomóc.

kanna 22-02-2011 18:20

Marina stała wpatrzona w żagnicę i tak by pewnie już została, gdyby Amavet nie złapał jej i pchnął w stronę – jak się zorientowała równie przerażonego jak ona - Maga. Ruch i jego krzyki otrzeźwiły ich oboje, poczuła szarpniecie i po chwili znaleźli się na drugiej barce.

Zygfryd biegnąć starał się rzucić zaklęcie, czuła wyraźnie moc wibrująca w dłoni zaciśniętej na jej przegubie. „Rzuci zakleciem w potwora?” – przemknęło jej przez myśl, ale zanim zdążyła poczuć podziw dla Maga, ten zwalił się na ziemie, pociągając Marinę za sobą. Upadli na pokład, szczęśliwie Marina wyładowała dość miękko na jego kościstym – co wyraźnie poczuła – ciele.
Zygfryd starał się pozostać na progu świadomości, a ona, też nie podnosząc się z pokładu, rozejrzała się dookoła. Pierwszy raz widziała Wiedźmina w akcji. Nie nadążała spojrzeniem za jego ruchami. „A więc te opowieści są prawdą... „ pomyślała zadziwiona i stłumiła krzyk, kiedy jeden z najemników przeskoczył na barkę i wbiegł wprost na nią. Odsunęła się i dopiero wtedy zrozumiała, ze chłopakowi się udało - zamaskował ich zaklęciem. Niezależnie od sytuacji nie mogli tu leżeć niewidzialni na środku pokładu.
- Zygfryd! – powiedziała nagląco – ruszaj się, musimy przejść na bok. No już! - pociągnęła go za sobą.
Poczuła, jak jest słaby.
- Mocy ci nie przywrócę, bo nie umiem – mruknęła –ale coś pomóc mogę…
Przeciągnęła dłońmi po całym jego ciele, mrucząc zaklęcia. Czuła, jak jego spięte mięśnie i ściegna rozluźniają sie pod jej dotykiem, ból ustępuje.

Żagnica zwaliła się do wody, Zygfryd zdjął z nich czar.

Marina westchnęła i podniosła się na nogi. „Znowu nam się udało” pomyślała i zadrżała na wspomnienie odciętej głowy kapitana, która wtroczyła się jej na buty. „Ale nie zawsze będziemy mieli tyle szczęścia…” popatrzyła na najemników przeskakujących na ich barkę – głębokie, krwawe ślady na ich ciałach pokazywały, że zwycięstwo nie było łatwe.
I wtedy go zobaczyła. Szedł w jej stronę, z tym swoim kpiarskim uśmiechem w oczach.

- Eee…Marina tak? – przypomniał sobie imię dziewczyny.
- Znasz się na leczeniu. – bardziej stwierdził, niż spytał.
- Jakbyś potrzebowała opieki daj znać. Wcześniej, czy później któryś zacznie się do Ciebie dobierać. Ten jednooki chyba już zaczął. Jak nie będzie chciał płacić, to ja z nim pogwarzę. Nie biorę dużo. Jakoś się dogadamy. – puścił do niej oko i uszczypnął zdrową ręką w pupę.


- Na razie to ty potrzebujesz opieki – stwierdziła Marina – ściągaj tą.. kolczugę z siebie i siadaj bohaterze.
Kiedy usiadł nachyliła się nad nim tak, żeby miał dobry widok na jej biust. Zastygła tak na moment, a potem zbliżyła usta do jego ucha
- Potrafię zamykać rany – powiedziała cicho, wręcz uwodzicielsko – ale potrafię tez sprawić, ze nie będą się goiły. Lub zakazić je w taki sposób, że przez najbliższe trzy dni będziesz leżał w malignie i miał tylko tyle siły, żeby szczać pod siebie. A na pewno nie wystarczy ci jej na klepanie mnie po tyłku. Wiec zawieramy umowę – ty trzymasz ręce przy sobie, ja leczę.
- Może zaboleć
– ostrzegła i wbiła mu igłę w ramię – och, przepraszam – powiedziała bez cienia skruchy - trafiłam w nerw; zresztą najpierw dezynfekcja.
Wyciągnęła liście z sakiewki przy pasie, utarła je i przesunęła dłonią wzdłuż rany, dbając o to, żeby ich skrawki znalazły się na całej długości cięcia.
- To bezpieczny środek – wyjaśniła – i bardzo skuteczny. Ma wiele zastosowań, potrafi na przykład dodawać męskiej siły….
Zjechała spojrzeniem niżej, zatrzymując wzrok na jego kroczu. – Czyżbyś miał za ciasne spodnie? Spokojnie, za dwa pacierze wszystko wróci do normy.

Odczekała chwile, aż rana się oczyści, potem zatamowała krew i sprawnie zszyła brzegi.
- Jak będziesz gotowy – znów zjechała spojrzeniem niżej i zaśmiała się bezgłośnie – to możesz iść.

Rychter 22-02-2011 23:54

Dallan przybrał taktykę Eilharta. Unikał kolczastych macek, zastawiał się tarczą i zadawał szybkie, niezbyt głębokie cięcia. Właściwą robotę odwalił wiedzmin, waleczne krasnoludy i Bert. Monstrum zniknęło w wodach Pontaru, ale tam za burtą dalej czaiło się niebezpieczeństwo. Schował miecz i przerzucił tarczę przez plecy. Usłyszał rozkaz Storma.

~W gorącej wodzie kąpany kurwa!~

Pognał w stronę burty. Szczęśliwie jego plecak z i łuk były blisko trasy jego biegu. Porwał je i przerzucił na sąsiednią barkę. Wybił się z krawędzi i przeleciał nad brudnymi wodami Pontaru. Na pokładzie wylądował bez gracji, plackiem.

- Kompania za eskortę płaci. Głupstwem byłoby wracać do Novigradu łodzią, niebezpiecznie i wbrew zleceniu. Zwrócił się do marynarza, który jeszcze kilka chwil wcześniej okładał żagnicę bosakiem.
- Panie marynarzu! Daleko przed nami najbliższa przystań? - po czym rzekł już do całej drużyny - Trakty Novigradzkie wszak spokojne, dzień przed wypłynięciem przybyłem do miasta. Na dobrym koniu zdążyłbym złożyć raport w Novigradzie i doścignąć was w miejscu przeznaczenia transportu. Mogę jeszcze jednego sprawnego jeźdźca wziąć, coby pewniejsze było, że w razie draki wieści dotrą do celu.

malahaj 23-02-2011 11:48

Conor oderwał się na chwile do więźnia, żeby odpowiedzieć Dallanowi.

- Najbliższą przystanią jest Novigrad właśnie Panie Dallan. Wypłynęliśmy niedawno i wolno, bo mgła nas opóźniła. Wielkim znawcą jesteś tej rzeki? Na żegludze pewnie też się wyznajesz, skoro chcesz płynąc dalej bez kapitana, bo w taką pogodę to dużo większe ryzyko i narażanie barki i towaru, niż zawrócić teraz, na początku podróży i z uzupełnioną załogą, wyruszyć od nowa.

- To raz. Dwa, że za nami wyruszą kolejne barki i nadzieją się albo na kumpli tego tutaj bydlaka, albo na te przerośnięte skorupiaki. Musimy ich ostrzec i zawrócić, bo mogą mieć mniej szczęścia niż my i Kompani straci kolejną barkę. Dla przypomnienia, w tej chwali jesteśmy jedyną, która przetrwała spotkanie z piratami. O reszcie nikt nie słyszał a patrząc na te potwory, rozumiem dlaczego słuch wszelaki po nich zaginął i ciał ni szczątków barek nawet nie znaleziono. Pewnikiem to właśnie na nich, to bydle się tak utuczyło. Tu potrzeba jakiś większych sił, coby z bestiami się rozprawiać. Wojska może jakiego, albo magików czy coś. Nie jestem specjalistą wielkim od zwyczaju morskiego, ale pamiętam, że w takiej sytuacji mamy obowiązek ostrzec inne jednostki, coby się na poczwary nie nadziały.

- Trzy, z całym szacunkiem do ciebie Panie Dallan, ale głęboko w dupie mam twój raport. Nie znamy się za długo, więc bez obrazy, ale jak cim już powiedział, o swoje dbać każdemu trzeba. Ty se tam możesz zaraportować co chcesz, zasługi przypisać sobie i całą działkę dla siebie zgarnąć a nas z gołymi dupami zostawić. Bez urazy, ale raportować to będziemy razem. W tym czasie zaś Kompania wyśle po piratów swoich ludzi i z kasy za nich też chuj zostanie. Nam zaś trzeba ich zdybać w kryjówce i zabić lub pojmać. Szczególnie szefa całej szajki. On jest najcenniejszy, bo coś mi mówi, że dla jeszcze kogoś innego robi. Specjalista przedni jesteś od wydobywania informacji, więc pewnie się domyślasz ile taka wiedza może być warta. Wierze, że z twoją pomocą będziemy potrafili ją z niego wydobyć.

- Piraci pewnikiem wystawili swojego człowieka, coby wypatrywał ich powrotu. Jak bym tak zrobił. Ten tu powie nam zaraz gdzie go szukać. Najpierw zdejmiemy jego, potem udamy się po resztę. Z tego co pamiętam, to tuż przed miastem rzeka zakręca i jest tam mała zatoka. Tam się zatrzymamy, coby nie ostrzec przedwcześnie piratów o naszym powrocie. Sami ruszymy pieszo do portu zrobić co nasze a barka popłynie dalej. Powinniśmy ją przegonić i zaskoczyć czujkę i dalej resztę w magazynie a barka tuż przy porcie będzie bezpieczna.

- Taki mam pomysł. Jak kto ma lepszy, to jeszcze o tym pogadamy, ale trzeba nam teraz stąd odpłynąć i to w stronę Novigardu, po wyruszanie w długą żagluje bez znającego rzekę kapitana to szaleństwo i dopiero to jest łamanie rozkazów.

Tom Atos 23-02-2011 12:47

Dziewczyna okazała się o wiele bardziej interesująca, niż przypuszczał. Miała nie tylko ładne ciało, na którym można by nieźle zarobić, ale też jakieś zielsko wzmagające popęd.
- Zaczekaj no.
Bert chwycił za rękę Mariny.
- Pogadajmy. Leczysz powiadasz, ale nikt Ci za to nie da większej stawki, niż całej reszcie. Za to za te listki co od nich pyta staje dostałabyś złoto w takim „Różowym Domku”. Mogę Ci załatwić spotkanie z burdelmamą. Pomyśl o tym Słonko.
Pobudzające działanie zioła przestało działać po jakichś dwóch pacierzach. Bert przyjrzał się bliznom oceniając fachowość roboty.
- Nieźle. – mruknął wymachując ręką.
Tymczasem już rozgorzała dyskusja co dalej.
- A co to w ogóle zmienia, że żagnica nas zaatakowała? Mamy jeńca, który chce gadać. Róbmy to co wprzód zamierzaliśmy. Sprawdźmy tą kryjówkę piratów, a potem wracajmy do Novigradu. Raport Dallan nie zając. Nie ucieknie. – zakończył filozoficznie.

Komtur 23-02-2011 15:13

Czekierda już miał odpowiedzieć, ale uprzedził go Conor i wyłuszczył Dallanowi całą sprawę tak że w sumie nie musiał nic dodawać, mimo tego odezwał się starając się zwrócić uwagę na inny problem.

- Chłopy zgadzam się że trzeba zawrócić do Novigardu, tylko że kurwa chyba zbyt pochopnie porzucamy tę naszą barkę. Jest co prawda trochę uszkodzona, ale płynąć się nią da, zwłaszcza że to na niej jest ładunek, który mieliście ochraniać. W zasadzie to może udałoby się poprowadzić wszystkie trzy łajby z powrotem, tylko trzeba się na grupy podzielić, a później wziąć się ostro do roboty by pokłady z juchy wyczyścić, bo jak nie to wszystkie rzeczne ścierwa będą się do nas zlatywać jak muchy do krowiego gówna.

pteroslaw 23-02-2011 19:14

Żagnica przeorała policzek i czoło Ginnara. Gdy krasnolud się podniósł jego towarzysze broni wykańczali już potwora. Krasnolud stanął na pokładzie, ran prawie nie odczuł. Ginnar odniósł tyle ran, że te mógł porównywać z zacięciami przy goleniu.

Już na drugiej barce Ginnar przysiadł na jednej ze skrzyń. Przysłuchiwał się rozmowom najemników czy wracać do Novigradu, czy też nie. Krasnolud powiedział:

-Mamy dwa wyjścia. Możemy wrócić do Novigradu, albo płynąc dalej. Jak wrócimy to nam się dostanie za nie wykonanie zadania, jak popłyniemy dalej to dostanie nam się za to, że nie zawiadomiliśmy o śmierci dowódcy. Nie śmiem jednak proponować próby magicznego kontaktu.- Ostatnie zdanie krasnolud wypowiedział patrząc na okularnika który wcześniej miotał ogniem.

Rychter 23-02-2011 19:46

- Panie Storm, przyznam, że nie pomyślałem o tym. Wszak była to tylko propozycja... a od kulbaki dupsko tak boli że nawet posiłek na stojąco trzeba jeść. Zebranie wszystkich łupin to kusząca myśl. Ładunki całe, a piracką krypę może opchnąć się uda. Dzielić się, to jednak ryzyko, przynajmniej na trzy załogi. Góra na dwie i ostatnią łódź w konwoju bez obstawy zostawić, a w razie draki odciąć od reszty. My tu gadu gadu, wszak jeśli mamy łapać tą barkę, trzeba się nam spieszyć nim pójdzie z prądem w jasną kurwę...

malahaj 23-02-2011 22:55

Conor rozważał przez chwilę słowa Toma i Dallana, zanim im odpowiedział.

- Tak trzeba by zrobić, gdyby nie te przerośnięte skorupiaki. Załogi może i by nam starczyło na dwie łodzie, ale wiedźmin jest tylko jeden a jeśli mamy się bronić przed kolejnym atakiem, to w kupie mamy większe szanse. Zresztą musimy się spieszyć a jak się szybko uwiniemy to kto wie, może nawet zdążymy tu wrócić, zanim się druga barka i krypa piratów zanadto oddalą. O ile nie będzie burzy czy czegoś takiego, lub nie trafią na jakąś podwodną skałę, to same z siebie nie powinny zatonąć, zaś ewentualnych chętnych do ich przejęcia, płynących od Novirgardu, zniechęcimy odpowiednio opowieściom o potworach. Prędzej osiądą gdzieś na mieliźnie przy brzegu. Jakbyśmy mieli kapitana, to pewnie powiedziałby jaka tu rzeka a tak... –

Storm wzruszył ramionami.

Komtur 24-02-2011 09:29

- No to jak chłopy, wszyscy się zgadzają z panem Conorem? Jak tak to wskakiwać na naszą barkę, a potem szmaty w garść i jazda do szorowania pokładu. A ty panie krasnolud się nie frasuj, jakby się nas czepiali w Novigardzie to się powie, że uszkodzoną barką się dalej płynąć nie dało i trza było zawrócić.

Tom czekał teraz co najemnicy zadecydują i miał nadzieję że decyzję podejmą szybko, bo nie miał zamiaru być kolacją dla obrośniętego glonami pniaka.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:19.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172