lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [sesja] Kaprysy Losu (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/1208-sesja-kaprysy-losu.html)

Redone 26-04-2006 12:23

Shaq i Kulek:
Obudziliście się rano, pogoda niestety nie zachwyca - leje deszcz i jest straszny wiatr. Reszta nocy minęła spokojnie więc jesteście dosyć wyspani. W głównej sali kilka osób je właśnie śniadanie a karczmarz wygląda na niezwykle znudzonego i wodzi tylko wzrokiem po zebranych od czasu do czasu ziewając donośnie. Nie widzicie nigdzie reszty towarzyszy.

[user=184]
Leje i ogólnie jest nieprzyjemnie ale masz przecież kilka spraw do załatwienia. O Tassilo dowiedziałeś się tyle, że rzeczywiście był tu jakieś 2 dni temu ale wyjechał z miasta kierując się na północ, nie wiesz jednak gdzie dokładnie. Na temat Elohima nikt nic nie wiedział, nie znali nawet nikogo o takim imieniu. Ale w jednej z "ciemnych" karczm dowiedziałeś się, że jeden ze stałych bywalców znał kiedyś niejakiego Khazrę ale nie jest w stanie powiedzieć czy to ten sam. W każdym razie jego Khazra to ciemny typek i wyjątkowo podstępny. Aaa, no i elf cię nie śledził ;)
[/user]

Kulek 26-04-2006 20:46

Żelaznoręki

Tępiciel wstał tuż przed świtem. Że był to świt, można się było tylko domyślać, gdyż niebo zasnuwały ciężkie, szare jak ołów chmury, ale Żelaznoręki zawsze budził się pół godziny przed świtem, ot głupi zwyczaj, jaki wyrobił mu się w trakcie licznych wojarzy. Wstał, przeciągnął się, wzuł buty i zapiął pas ze sztyletem. Na dole obudził gospodarza, zjadł dużą jajecznicę i szybko przemknął do stajni. Był zły. Na zewnątrz siąpił zimny, paskudny deszcz, wyjątkowo nieprzyjemny o poranku. Gdzieś w oddali niebo chwilowo rozjaśnił grom. Tępiciel zaklął.
Do stajni wpadł z hukiem, z końcówek wąsów i łysiny spływały mu pojedyńcze krople. Na plecach dźwigał ciężki bagaż: juki swojego muła z chrzęszcząco-zgrzytającą zawartością.
Chłopak z czerwonymi ze zmęczenia oczami wstał nagle. Żelaznoręki rzucił mu srebrną monetę i kiwnął głową, żeby uciekał.

Stajnia była wystarczająco duża jak na jego potrzeby.

Rozłożył pod ścianą oręż, pilnowany nocą przez chłopaka, ściągnął skórzane pokrowce chroniące ostrza. Dwie długie piki, doskonałe przeciw jeźdźcom, ale jeszcze lepsze przeciwko dużym potworom. Harpun o trójzębnym ostrzu, świetny do rzutów i walki na krótsze dystanse. Masywna glewia, dzięki zasięgowi i sile idealna przeciwko bestiom większym niż człowiek. Ostrza lśniły, gotowe do użycia.
Żelaznoręki otworzył juki i po kolei zaczął wyciągać kolejne elementy pancerza. Masywne płyty, grube i szare, w wielu miejscach zdeformowane przez żrącą ślinę, ogień lub szpony. W wielu miejscach wystawały z nich też długie na dłoń kolce, mogące zniechęcić każdego, kto chciałby pożreć tępiciela. Nie był to pancerz finezyjny jak błyszczące zbroje płytowe rycerzy, był prosty, mocny i paskudny. Służył Żelaznorękiemu już od dziesięciu lat.
Na końcu wyciągnął dwie osełki, każda wielkości cegły, oraz garniec trollowego tłuszczu, świetnego do konserwacji broni i zbroi. Usiadł na zydlu i sztuka po sztuce doprowadzał każde narzędzie swojego fachu do idealnego stanu. Zachowywał przy tym milczenie i skupienie, jak gdyby nic na świecie nie było da niego ważniejsze.

SHAQER 28-04-2006 21:14

Orm

Kupiec nie zrywał się skoro świt, gdy nie musiał. Szczerze powiedziawszy to od długich tygodni tak dobrze nie spał. Troski jakby go omijały. Nie miał ładunku, o który musiałby się martwić. Nie było konkurencji, która mogła być na miejscu wcześniej. Spokój cisza. Gdy się zbudził i zszedł na dół pewna część jego osobowości ucieszyła się z faktu, iż niegdzie ni było widać towarzyszy. Ta bardziej leniwa część. Ot miał pieniądze i zero zmartwień. Mógł iść szukać jakiegoś taniego wozu do kupienia i po raz kolejny wyruszyć na szlak. Rozradowany zamówił obfite śniadanie. Mógł sobie na to pozwolić, w końcu zaczynał nowe życie. Gdy tak zaczął się jednak zastanawiać stwierdził, że Demeroth także zniknął. Ten człowiek okazał mu więcej współczucia i dobroci niż wszyscy ludzie razem wzięci do tej pory. Nie mógł ich tak po prostu zostawić. Stwierdził, że trochę ich poszuka i wyszedł przed karczmę.

Kulek 29-04-2006 22:45

Słońce ledwo było widać zza ciemnych ołowianych chmur, które od czasu do czasu rozjaśniała błyskawica. Gromów nie było słychać, burza była daleko od Tagary, albo bogowie nie mieli tak złego humoru, jak się początkowo wydawało. Deszcz był zimny, grube krople rozpryskiwały się na bruku a poboczami zaczynały płynać małe potoki niosąc miejskie nieczystości.

Poranki w Tagarze Czarnej nigdy nie należały do przyjemnych, ale tem przeszedł sam siebie. Gwałtowny podmuch ruszył szyld karczmy, który zaczął się bujać przerźliwie skrzypiąc.

Po chwili Orm zorientował się że do skrzypiącego szyldu dołączył kolejny odgłos. Podobny, dochodził ze stajni. Przez szpary w drzwiach widać było że w środku jest jasno, a sprawne ucho kupca rozpoznało odgłos tarcia metalu o kamień.

SHAQER 29-04-2006 23:05

Orm

Z tego co widział wczoraj, wydawało mu się iż tylko ich konie śa w stajni. No i oczywiście powóz „Tępiciela”. Z ciekawości postanowił tam zajrzeć. No może nie z ciekawości, lecz dlatego że lało ale motywy Orma nie do końca były ważne. Ważne było natomiast to iż zatopił się w mroku jaki panował w budynku. Dźwięk dobiegał zza wozu. Skierował swe kroki w tamtym kierunku ciekawie zerkając na pakę pojazdu. Gdy spojrzał na szyld wiszący na boku ręką powstrzymał chichot. Gdy wyszedł po drugiej stronie stajni spostrzegł zatopionego w pracy kompana.

- Ciekawy szyld macie panie Żelaznoręki. Zastanawiam się czy słowo tępi, które tam widnieje odnosi się do nas wszystkich?

Już nie dał rady dłużej powstrzymywać narastającej wesołości, która go ogarnęła na widok szyldu, na który wyraźnie było napisane „Tępi do wynajęcia”. Śmiech wyrwał mu się z gardła szybko wypełniając pomieszczenie.

- Ładny ktos panu dowcip zrobił.

Mrugnął do niego konspiracyjne odsuwając się by tamten mógł się temu dokładnie przyjrzeć.

Kulek 30-04-2006 12:33

Żelaznoręki

"TĘPI@$#& DO WYNAJĘCIA"
Jajowata głowa Tępiciela zaczęła powoli nabierać czerwonej barwy. Oczy ciskały błyskawice. Wielka pięść uderzyła w stępel podtrzymujący dach stajni, aż z sufitu posypał się puł i kurz.
- Kto śmiał?! Chłopak stajenny? Może ci nocni spacerowicze szeptający sobie jakieś pierdoły? Zabiję! -
Żelaznoręki chwycił topór, który dopiero co naostrzył. Konie w stajni, czując wściekłość i zagrożenie poruszyły się niespokojnie w swoich boksach.
Ciche śmieszki mijanych ludzi... ukradkowe spojrzenia... wspomnienia z wczorajszego dnia. Nie, to musiało stać się wcześniej. Pewnie podczas postoju w poprzedniej karczmie. Teraz juz nic na to nie poradzi.
- Dzięki za uwagę panie Orm. - Tępiciel ze świstem wbił topór w drewnianą belkę boksu. Po czym zaczął oczyszczać swoje ogłoszenie na łuskowatej skórze z zamazujących ją białych lini.
- Ludzie nie zdają sobie sprawy, jak trudno zdobyć taką skórę. Nic szacunku dla niebezpieczeństw na jakie się człowiek wystawia... -

SHAQER 30-04-2006 12:45

Orm

- Słusznie prawicie szlachetny panie. Gdybym ja takiego gnoja złapał, co mi po wozie bazgrał to bym mu głupie pomysły przez tyłek wytłukł. Pozwoli pan, że panu pomogę?

Zaczął jakąś szmatka wyciągniętą z kieszeni przecierać zamazany napis.

Powiedzcie mi, bo mnie się wydaje, że podczas takich wypraw to panie wiele części takich stworów wam zostaje. No skóry, pazury, żeby i inne bardziej egzotyczne części ciała. Próbowali scie kiedyś tym handlować? Wiecie ja na tym fachu znam się bardzo dobrze i gdybyście chcieli mógłbym pomóc rozkręcić niezły interes.

Kulek 30-04-2006 22:45

Żelaznoręki

- Mówicie że byłby na to popyt? Ścierwa zwykle zostawiam, czasem wytnę sobię jakiś kąsek, jeśli gadzina ma jakieś smaczne kawały. Ale cała reszta? -
Tępiciel usiadł z powrotem na zydlu. Chwycił masywny, kolczasty nabarcznik i zaczął wcierać w niego trollowy tłuszcz, pozornie nie zwracając uwagi na Orma. Po chwili jedna przemówił, nie odwracając wzroku od zajęcia.
- Mówcie dalej, panie Orm. To całkiem zajmujące... -

SHAQER 30-04-2006 23:04

Orm rozglądnął się po pomieszczeniu i już po chwili przysunął sobie taboret. Jego brzuch za bardzo mu ciążyłby mógł tak stać.

- Bo widzicie panie. Prawa rynku Są takie, że im towar bardziej egzotyczny tym trudniej go sprzedać, lecz tym wyższe ceny osiąga. Są też towary, które są niezwykle rzadkie, ale wszyscy chcą je mieć. Widzisz panie widziałeś, kiedy by głowę smoczyska ktoś sprzedawał? Zapewne nie, bo to i kupić się nie da. A jakbyśmy takową panie przywieźli i na targu do sprzedaży wystawili to dzięki moim oratorskim zdolnością cenę niebotyczna uzyskali. Tak samo i inne części ciała. Słyszy się, że magowie jakoweś oczy czy języki potrzebują i wyprawiają się na wyprawy by je zdobyć. A ja powiadam przywieźmy je im. Zaoszczędzą czasu i tym chętniej pękatą sakiewkę rzucą. Co Ty na to panie? Jak się na to wszystko zapatrujecie?

Orm był w swoim żywiole po raz kolejny. Zapomniał już o przerwie na myśl, której tak się cieszył jeszcze przed chwilą. Teraz był tylko interes. W dodatku intratny.

Kulek 30-04-2006 23:15

Żelaznoręki

Tepiciel nigdy nie był dobry w handlu, targować się raczej nie umiał. Zwykle wystarczyło że twardo obstawał przy swoich ofertach. Ale głupcem nie był, a propozycja Orma brzmiała ciekawie.
- Wygląda to ciekawie. Możecie jeździć ze mną i sprzedawać ścierwo, odpalicie mi trzecią część jeno. A jak z moich kontraktów wytargujecie więcej to i część tego mogę wam odpalić. Ale ostrzegam, że mój fach jest niebezpieczny, nie wiadomo co może się stać. Najlepiej jak kupicie sobie szybkiego konia lub dobrą zbroję. -
Żelaznoręki zastanowił sie przez chwilę.
- Jeśli będzie to zyskowny interes, to może nawet będzie popłacać polowanie bez kontratu. Wtedy nawet większy interes ubić będzie mozna, bo potworów jest dużo więcej, niż chętnych, co płacą za ich zabicie. -


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:10.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172