lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [Autorski] Underground: The Prophecy [18+] (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/13681-autorski-underground-the-prophecy-18-a.html)

Brilchan 16-01-2014 21:24

- Doceniam gest, po prostu twoją wypowiedź zrozumiałem jako sugestie że nie umiem przedłożyć własnych planów ponad potrzeby grupy. Stąd poczułem potrzebę poprawy tego mylnego wniosku zanim ktoś dojdzie do tej niefortunnej i mylnej konkluzji. Zemsta jest słodka ale w tym momencie dużo bardziej konkretna wydaje mi się oferta Pani Major, która zaoszczędziła mi kłopotu szukania współpracowników idealnie pasujących pod moje kryteria. Skoro Zemsta najlepiej smakuje na zimno to może jeszcze trochę posiedzieć w zamrażarce.

Nie miał teraz ochoty wchodzić z nikim w znaczące konflikty, szczególnie że Sam wydawał się odrobinę niezrównoważony.

Uśmiechnął się do Victorii - Rozumiem i wstrzymam się z dalszymi pytaniami w tej sprawie. - Miał oczywiście świadomość że kobieta próbuje nim manipulować ale służyło to budowaniu relacji wewnątrz grupy więc nie zamierzał wyrażać sprzeciwu.

Po za tym przyjemnie było być wreszcie docenionym nawet jeżeli było to kłamstwo.

Alien_XIII 17-01-2014 01:01

Przysłuchiwał się rozmowie uważnie starając się wyłapac intencje tego, którego uznano za intruza.
Dokończył piersiówkę i schował ją do kurtki wydając przy tym niepotrzebny dźwięk stuknięcia o kilka śrubokrętów.
Nie wydawał się być takowym, choć miał coś za uszami co ciężko było wyczuć.
Chrząknął pozbywając się złych myśli.
Teraźniejszość. Nie inaczej.
Rozładujmy atmosferę.


-Dobrze więc. Drużyna, drużyna...
Wiemy, że Oli jest tym, który dużo gada, ale za jego gadką chowa się ukryty potencjał.
Vicki pewnie nie raz nas zaskoczy w każdej możliwej kwestii,
Sam jest dziwny i wybuchowy. Dosłownie. Mam nadzieję, że uspokoi swój temperament. Albo chociażby skieruje go w NORków
Ale nie wiem nic o tobie, złotko
- skierował ostatnie słowa do Valentiny
-Wiem, że jesteś cicha i niechętnie chcesz opowiadać o sobie. Albo robisz to na przekór gadatliwemu Oliemu.
Kiedyś znałem podobną pięknotkę do ciebie.
Była cichutka, skromniutka. Nikomu nie wchodziła w drogę. Do tego ładnie się uśmiechała. To jest atut, który mogłabyś sobie dodać. Tak czy inaczej dziewczynka z mojej opowieści okazała się być zabójczynią, która w odpowiednim momencie poderżnęła gardło komu trzeba i zniknęła w mroku chichocząc jak podlotka, która odkryła, że niektóre części ciała nie służą tylko do oddawania moczu.
Nie miej mi za złe skarbie. Ja po prostu lubię znać pacjenta nim zajmę się operacją.
Oli potrzebuje wymiany strun głosowych, Sam klepek, Vicki smaru i oleju.
Co należy zrobić z tobą?

Starał się brzmieć jak najbardziej żartobliwie.
Ćwiczył takie gadanie od lat, gdy trafiał na pacjentów z różnymi problemami. Od tego zaczęła się nadmierna fascynacja płcią przeciwną.
Cóż poradzić. Zawsze to kobiety wymagały wzmożonej opieki, a chcac nie chcąc strasznie empatycznie podchodził do pacjentów co najczęściej źle się kończyło.

Nightingale 17-01-2014 18:32

Przysłuchując się wymianie zdań, która nastąpiła, miała nadzieję, że nie będzie musiała się zbytnio w niej udzielać. W międzyczasie przekomarzanki, zeskoczyła ze swojego dotychczasowego 'zapiecka' i udała się w stronę, gdzie znajdowały się puszki z jedzeniem. Z jednej ze skrytek przy pasku wyciągnęła nóż, którym zręcznie manewrując otworzyła sobie metalową osłonkę i kiedy już miała opuścić chustkę, by zabrać się za jedzenie, została zaczepiona do rozmowy przez pana doktora. Spięła się lekko w pierwszym momencie, po czym obróciła spoglądając na Alexandra. Wysłuchała co miał do powiedzenia, w międzyczasie rozważając w głowie, co by mu odpowiedzieć i jak zabawnie składa się, że od historyjkowej panny, to ona się naprawdę dużo nie różni. Ha!
Po chwili milczenia i rozważenia wszystkich za i przeciw, w końcu opuściła chustkę na szyję, pierwszy raz pokazując resztę swojej buźki. Uśmiechnęła się kącikiem ust, nieco nieprzyjemnie i podparła biodro, zaraz po tym, jak schowała nóż. Zerknęła przelotnie na puszkę. No dobrze, może zaraz się nią zajmie
- Jak już zdążyłeś zauważyć, wysoko cenię sobie swoją prywatność. Tak więc pozwól, że udzielę ci kilku istotnych informacji. Po pierwsze, nie zadawaj za dużo pytań. Bo mogę nie odpowiedzieć. Po drugie, nie myl tego z brakiem poczucia humoru, po prostu personalnie nikomu nie ufam.
Mówiąc to uśmiechała się lekko, ale po chwili spoważniała nieco, biorąc wdech.
- A z innej beczki, myślę, że kilka spraw warte, by było o mnie wiadomo, bo gdy ja lubię nieprzyjemne niespodzianki, sądzę, że niektórzy nie. Tak więc, pani major zwróciła się do mnie per Valentina. Wolałabym jednak, by się tak do mnie nie zwracać. Hawk w zupełności wystarczy. Podejrzewam bowiem, że nie chcemy żadnych problemów, więc lepiej trzymać się tego co mówię. Poza tym całkiem nieźle dogadałabym się z panną z twojej historyjki, miałybyśmy sobie o czym pogadać.
Prawdopodobnie była to jej najdłuższa wypowiedź o sobie, jaką udzieliła na tematy związane ze sobą. A jej mina wyraźnie mówiła, że za dużo takich scen nie będzie. Nie dała się złapać na miły ton pana doktora. Powiedziała to, co musiała, by sprawy były jasne. Przysiadła i zaczęła jeść. Czy miała zamiar odpowiadać na jakieś pytania? W sumie nie bardzo, chyba, że będą dobre...

TSF 18-01-2014 16:18

Poziom zaangażowania grupy w konwersację był bardzo zróżnicowany. Choć na pewno zostały poruszone kwestie dosyć drażliwe dla niektórych jej członków, każdy starał się jak mógł, aby nie odkryć zbyt wiele przed resztą. Nawet Oliver używał swojej bezpośredniości i pozornej otwartości jako zasłony dymnej. Tak czy inaczej, lody zostały przełamane. Kiedy rozmowę uznano za zakończoną, każdy zajął się sobą, aby w końcu nieco odpocząć. Wcale nie znaczyło to, że ktokolwiek zmrużył oko, tylko Victoria, wydawać by się mogło, automatycznie przeszła w stan spoczynku. Goście mogli się tylko domyślać, na ile jej sen był prawdziwy.

Z niespokojnej drzemki wytrącił ich cichy pomruk budzącej się do życia maszynerii. W pomieszczeniu było niemal zupełnie ciemno, jedyne co mogli dostrzec to zarys sylwetki pani Major na tle sfery, która migotała przytłumionym światłem. Sprawiało to wrażenie, jakby kula absorbowała całą otaczająca ich energię (sugerując się informacjami, które zdobyli do tej pory, nie był to scenariusz najmniej prawdopodobny).

-Witam z powrotem. Będziemy gotowi do skoku za jakieś piętnaście minut.

Wyrecytowała skupionym głosem, widocznie zajęta czymś ważnym.

-Kalibracja prawie zakończona, wszystkie obwody zabezpieczone, jonizacja cząsteczek w normie, napięcie w normie, poziom radiajcji minimalny...

Mówiąc sama do siebie, nie zwracała zupełnie uwagi na swoich podopiecznych. Im więcej rzeczy wymieniała, im więcej przycisków naciskała, tym głośniejsze było rezonujące buczenie, a błyski na powierzchni kuli nabierały intensywności. Po kilku minutach dzwięk był conajmniej drażniący, sferyczne urządzenie natomiast zdawało się toczyć ciężką walkę z rodzącą się wewnątrz burzą.


W pewnym momencie wszystko ustało. Hałas zanikł, pozostawiając za sobą ten nieznośny pisk w uszach. Brama nabrała niebieskiego, spokojnego odcienia, a bunkier zalał się lazurową poswiatą.



Rozumiem, że jesteśmy gotowi. Kto chce być pierwszy?

Victoria oznajmiła tryumfalnie, otwierając dotąd niewidoczne, szklane drzwi, które prowadziły do wnętrza urządzenia.






.

Brilchan 20-01-2014 13:42

Oliver miał dość dobry humor, był najedzony oraz wyspany. Drużyna dogadywała się całkiem nieźle jak na tak odmienne charaktery wydawało się, że szanse współpracy są dość duże.

Jednym słowem przyszłość wyglądała dość jasno i interesująco.

- Mogę iść pierwszy, lepiej mieć to za sobą jak najszybciej. - Rzekł i wkroczył do kuli kurczowo trzymając walizeczkę, z którą nie rozstawał się ani na minutę.

Błysk światła tak silny, że nawet przyciemniane okulary nie pomogły.. Stracił grunt pod nogami i czucie w ciele... ~- Witam jestem operatorem, proszę się nie denerwować, będzie Pan musiał rzucić czar telportacyjne ~ - Usłyszał przekaz telepatyczny.

Rush bez problemu rzucił proste zaklęcie i został pozostawiony sam na sam ze swoimi myślami. Czuł jak wokół niego wybuchają barwne wyładowania energii elektrycznej i magicznej. Musiał wyłączyć komputer w okularach, aby uchronić mini procesor przed uszkodzeniem, nie wiedział ile czasu minęło, ale zdawało się wiecznością...

Doświadczenie to było jednocześnie fascynujące i przerażające. Coś pomiędzy sennym paraliżem a nieważkością Czy tak właśnie czuli się kosmonauci? - Pomyślał przyglądając się urzeczony barwnym odblaskom światła przywodzącym na myśl plamy oleju silnikowego na wodzie.

Czas zdawał się przyspieszać a błędnik buntować się przeciw podróży przez czarną pustkę wypełnioną odblaskami energii. Oli podejrzewał, że tak właśnie czuje się osoba cierpiąca na chorobę lokomocyjną, co było dla niego zaskakujące, bo nigdy wcześniej nie miał podobnych problemów.

Nagle ni stąd ni zowąd dziwaczna podróż dobiegła końca. Uderzył o twarde podłoże a oczy zalało mu białe sztuczne światło z pobliskiej lamy tak odmienne od kosmicznych kolorów z wnętrza dziwnego teleportu.

Dzięki pamięci mięśniowej potrafił odpowiednio ułożyć ciało nawet poi takich ekscesach dzięki temu zamiast poważnego stłuczenia kości ogonowej będzie miał jedynie kilka fioletowych siniaków.

Zwinął się w pozycji płodowej i zwymiotował nieco żółci, siłą woli zmusił żołądek żeby nie wyzbywał się na wpół strawionej fasoli z puszki. Nie chciał robić bałaganu i marnować dobrej żywności.

Wypluł jeszcze nieco kwasów trawiennych zmieszanych ze śliną wziął kilka głębszych oddechów i poczuł, że powoli wraca do siebie. Kiedy okazało się, że nie będzie już rzygać jakaś dobra dusza pomogła mu wstać na nogi, po kilku próbach, które kończyły się powtórnym upadkiem udało mu się w końcu stanąć o własnych siłach

-, Ale jazda, jak dacie mi kubeł wody i szmatę to mogę po sobie posprzątać- Powiedział ze słabym uśmiechem a jego szaro - zielona twarz zaczęła na powrót nabierać naturalnych kolorów.

Plomiennoluski 20-01-2014 20:48

Nie miał pojęcia co to za maszyneria. Prawdopodobnie wyjaśniono pozostałym co to, ale smacznie wtedy spał. Poczekał więc aż Oliver, który zgłosił się na ochotnika, wszedł do środka. Powiedzieć że nieco zdziwiło Samuela że mężczyzna zniknął byłoby lekkim niedopowiedzeniem. Victoria jednak nie zwabiła ich tutaj, żeby zabić, mogłaby to już zrobić wielokrotnie w wiele różnych sposobów. Zastanawiał się gdzie wiedzie niebieskie światło, nie były to raczej Pola Elizejskie.

Przekroczył drzwi urządzenia i starał się zachowywać spokój. Mimo to, niemalże podskoczył, gdy usłyszał głos w swojej głowie. Był przyzwyczajonego do nieco innego, znajomego, który pojawiał się w najgorszych momentach. Ten zaś był zupełnie obcy. Nie za bardzo wiedząc czego się spodziewać, rzucił czar.

Nie chciałby powtórzyć tego uczucia, całkiem jakby przyśpieszał w nieskończoność, w czasie gdy stał w miejscu. Zupełnie jakby ktoś przeciorał go przez bramy piekieł, a następnie wykopał z powrotem do świata żywych, żeby ciało użerało się z efektami podróży. Kości Samuela może i miewały gorsze momenty czasami, nie zmieniało to faktu, że zwymiotował żółcią, jego żołądek od dawna był pusty.

Dookoła chodzili ludzie, zupełnie jakby pojawienie się jego, a wcześniej Oliego, było dla nich zupełnie normalne. Ktoś podszedł do opierającego dłonie na kolanach, schylonego byłego klechy i poprowadził go na bok, pomagając mu dojść do siebie. Domyślał się jedynie że jest gdzieś w placówce Podziemia. Z dala od wścibskich oczu NOR, normalnie zapewne snuł by jakieś plany jak wykorzystać sytuację, ale chwilowo nie był w stanie prowadzić głębszych rozważań.

Alien_XIII 22-01-2014 00:21

Nareszcie wiedział co myśleć o swojej nowej drużynie.
Wszelkie głupoty w kwestii bratania się miał już raczej za sobą.
Gdzieś z tyłu głowy rozmyślał czy tajemniczość Valentiny jest niepokojąca czy seksowna, lecz rozsądek podpowiadał, by skupić się na tym co pewne.
Pewne było to, że walka o "lepszą przyszłość" oznacza masę ofiar śmiertelnych i znając życie prędko ich wszystkich nie ujrzy.
Ludzie przecież w jego życiu od jakiegoś czasu byli tylko dodatkiem opcjonalnym, więc po co rozdrapywać stare rany tylko dlatego, ze ta sytuacja zaczyna przypominać to co zakopał głęboko.

Zasnął niespokojny z wciąż buzującymi myślami w głowie, gdzie sentymentalizm walczył z rozsądkiem. Niczym bajkowy świat, gdzie marzenia się spełniają z szarą rzeczywistością, gdzie należy robić swoje.

Śniły mu się chaotyczne obrazy. Te same obrazy, które wracały.
Tym razem jednak twarze tych, których znał i kochał zastąpione zostały tymi, których ledwo poznał.
Tomas z twarzą Olivera ze swoimi flakami w rękach wciąż miał uśmiech na twarzy.
Uciekał przez okopy z worków. Na wypalonej skorupie Hondy 7000j stał Frank z twarzą Sama nie wiedząc co się szykuje. Alex zdążył w milisekundzie zasłonić siebie i osobę, którą trzymał przed odłamkami, gdy Frank otrzymywał cios z rakiety.
Marika z twarzą Valentiny dogorywała mu w rękach. Nie mógł nic zrobić. Był bezsilny. Zawsze bezsilny.
Pociski latały tuż nad jego głową. Jonizatory szumiały...
-...jonizacja cząsteczek w normie...-
Ocknął się zlany potem.
Wciąż był w tym samym miejscu. Żył. Mógł walczyć dalej.
Po chwili dopiero mógł rozluźnić mięśnie wiedząc, że sen już odszedł.

Szczęśliwie Oli i Sam poszli pierwsi, więc miał czas wrócić do życia i się zebrać.
Gdy wszedł do środka od razu usłyszał głos w głowie
-Witam. Jestem operatorem. Proszę się nie denerwować. Będzie pan musiał rzucić prosty czar teleportacji -
Czy mogę rzucić coś ponadto? - pomyślał, lecz wygląda na to, że wiadomość nie została usłyszana.
Nigdy nie testował telepatii. Nie wpadł na to nigdy tak naprawdę. Magia wciąż była dla niego tajemnicą. Wydawałoby się, że intuicyjnie opanował dość sporo, lecz wciąż go potrafiła zaskoczyć.
"Prosty czar teleportacji"? Jak?
Właściwie to głupie pytanie. Spróbujmy tak. Jestem w jednym miejscu, a po chwili jestem w innym....psiamać, nie działa. Wciąż stoję w tym...
-Powtarzam. Niech się pan nie denerwuje. Nawet początkujący są w stanie stworzyć połączenie.-
Pięknie. Sam i Oli przeszli bez problemu, a ja tu będę teraz siedział pouczany jak stażysta...
-Niech pan oczyści umysł z wszelkich myśli. Skupi się na przyjemnych albo neutralnych myślach i proces zadziała sam- pouczał go miłym tonem operator
To nie pomagało. Czuł jak mu coraz bardziej głupio i ma ochotę się napić.
Johnnego Bimma z cytryną i dwoma kostkami lodu.
Serwowanego z małą słomką w kształcie parasolki. Dziewczyny uwielbiały tego drinka, ale on nigdy nie używał słomki. Wyglądała cudnie. Estetyka drinka była dla niego...
Nagle stracił czucie w ciele.
Nie spanikował. Szybko przeskanował ciało i dla pewności zmusił żołądek do szybkiego strawienia pokarmu i wysuszenia komory.
Nietaktem by było zwymiotować na końcu podróży, a pragnienie może sam szybko naprawić.
Z zachwytem podziwiał strumień energii podczas podróży. Dawno nie miał tyle czasu, by rozmyślać do woli nie przejmując się ciałem.
Zaczynało mu się to podobać. Ciekawe czy gdyby popracował nad umiejętnościami to byłby w stanie przenosić części ciała z jednego miejsca w drugie, by w końcu byc w stanie opracować teleportację.
To wspomogłoby nastawianie kości oraz usuwanie zatorów w żyłach. Do tego można, by kontrolować poziomy ot choćby glukozy czy magnezu. Możliwości są nieskończone.
W momencie, gdy wszystko to zaczynało nabierać sensu i łączyło się w sensowną całość poczuł jak świadomość mu się rozpływa.
Zaczynał tracić kontrolę. Czuł tylko skurcz żołądka, który w obronnym ruchu próbuje usunąć swoją zawartość.
Gdy padł na posadzkę z otwartymi ustami i ciągłymi skurczami zaczął żałować, że nie ma się czego pozbyć, bo przyniosłoby to wielką ulgę.
Nienaturalnie zablokowany żołądek bronił się jeszcze bardziej.
Przez to zaczęły się problemy z oddechem. Nie mógł zaczerpnąć powietrza, bo blokowała to zaciśnięta krtań.
Zrzygaj się! Proszę! - modlił się do samego siebie, lecz nie był w stanie sformułować tego jako zaklęcie.
Nim stracił przytomność z braku tlenu złapał go ktoś pod ramiona. Poczuł jak nieznajoma osoba wdziera mu się do umysłu i odblokowuje wcześniej rzucone zaklęcie.
Wróciło ze zdwojoną siłą.
Młoda dziewczyna, która miała niefart, by stanąć przed nim otrzymała fontannę wymiocin na swój biały, plastikowy kitel.
-Przep...przepraszam..-bąknął, lecz gdy tylko skończył kolejna fala szaroburej masy czegoś co niegdyś było fasolą znalazło się na podłodze
No i masz swój pieprzony nietakt

Nightingale 22-01-2014 00:49

Nie była zbyt przekonana, gdy wstała i zobaczyła, co też dzieje się na środku pomieszczenia. Wypoczęła? Nauczyła się, że sypianie nie ma sensu. Zamiast tego kilka razy dziennie robiła sobie krótkie, 15 - 20 minutowe drzemki. Taką właśnie sobie ucięła. Resztę czasu, gdy inni odpoczywali, robiła sobie przegląd broni. Tak więc gdy rozgadany Oli postanowił pójść na pierwszy ogień i wejść do środka, przyglądała się z zaciekawieniem. Pobłyskało, poświeciło i wyparował. Wessało go i zniknęło. Nie ma. Aż uniosła lekko brew. No faktycznie, ciekawe urządzenie, nie ma co. Pokręciła głową, nie chciała się sama przed sobą przyznać, że temat magii, nieco ją interesował. Jak do tej pory hamowała zainteresowanie nim w aspektach wykorzystania. Skoro jednak przyszło jej się znaleźć w takim miejscu, w takim towarzystwie... Miała dość czasu, by się zastanowić nad tym wszystkim. Czy zmieniła zdanie? Nie bardzo, ale nie była aż tak negatywnie nastawiona, co wcześniej, wiedząc co nieco o osobach, z którymi czas teraz spędzała. Oczywiście brała poprawkę, że coś może być niezgodne z prawdą, no i była jeszcze kwestia tego, który pojawił się na spotkaniu tak jak grom z jasnego nieba, ale to jakby były minimalne minusy całości. Drugi wszedł Samuel i on również, pobłyskał i wyparował. Trochę dłużej zajęło to doktorowi, ale wkrótce i on się przeniósł... Valentina zerknęła na panią major i wzruszyła lekko ramionami
- No cóż. Co mnie nie zabije, to wzmocni...
I jak postanowiła, tak zrobiła. I jakież było jej zaskoczenie, że niezbyt obce było jej wrażenie, którego doznała wchodząc w powstałą sferę. Cóż, rzecz jasna odczucia były zdecydowanie bardziej wyraźne, ale nie różniły się aż tak bardzo od tych, których doznawała przy wykorzystywaniu jednej ze swoich zdolności. Odezwał się do niej głos operatora, a ona bez większego problemu wykonała co jej polecił. Teleportacja, no tak... To to. Błysnęło jasnym światłem, na co Val aż przymknęła oczy, gdy wszystko przestało lekko wirować i chwiać się, była już w zupełnie innym miejscu. Nie otworzyła oczu natychmiast, zrobiła to powoli, łapiąc ostrość. Pierwszym co spostrzegła to fakt, że jej towarzysze odczuli nieprzyjemne skutki uboczne podróży. Drugim, że kręciło się tu sporo osób, na co odruchowo zasłoniła połowę twarzy chustką. Nie czuła się źle. Może nieco kręciło jej się w głowie.
- Co jest panowie? Choroba lokomocyjna?
Zażartowała z nutą złośliwości i rozbawienia w tonie, po czym rozejrzała się dokładniej po miejscu, gdzie się znajdowali. Podparła ręką biodro i przeszła kilka kroków do przodu, tak by mieć lepszy punkt obserwacji i nie widzieć możliwych min towarzyszących jej panów, po jej komentarzu i fakcie, że trzyma się nieźle...

TSF 22-01-2014 23:29

Potężna sala laboratoryjna tętniła życiem. Grupy żołnierzy, naukowców i ich asystentów krzątały się chaotycznie, jednocześnie, w tym dziwnie skomplikowanym tańcu wszystko zdawało się mieć swoje miejsce. Odgłosy eksperymentów przeprowadzanych w głębi kompleksu, symbiotycznie zlewały się z gorącą debatą teoretyczną, którą prowadziło kilku mężczyzn po drugiej jego stronie. Od czasu do czasu, całe pomieszczenie przeszywały liczne błyski o zróżnicowanym natężeniu. Powietrze miało zapach regularnie przypalanych podzespołów, a ktoś bardzo wyczulony mógł posmakować jak bardzo naładowane były jego cząteczki.
Kiedy na podeście teleportacyjnym, po kolei wylądowali Oliver, Samuel, Alex i Valentina, nikt nie zwrócił na nich większej uwagi. Pozwolono gościom dojść do siebie i dopiero po dłuższej chwili kilka kobiet, ubiorem przypominających pielęgniarki, podeszło by udzielić im pomocy i zaprowadzić do znajdującego się w pobliżu ambulatorium. Tylko na Valentinie podróż nie zrobiła większego wrażenia. Trójka mężczyzn nie miała tyle szczęścia i musiała zadowolić się emisją zawartości żołądkowych.

-Ale jazda, jak dacie mi kubeł i szmatę, to moge po sobie posprzątać.

Uczynnie wtrącił Oliver. Samuel cierpiał w milczeniu. Największego pecha zaś miał Alex, kiedy już mu się wydawało, że opanował mdłości niespodziewanie zapaćkał fartuch prowadzącej go dziewczynie.

-Przep...przepraszam...

Tylko tyle udało mu się wydusić, gdyż podrażnione gardło nie zachęcało do słownych umizgów. Dziewczyna nie przejęła się tym w ogóle, usmiechnęła się serdecznie i głośno zasmiała.

-Och! Biedaczek, to Twój pierwszy raz? Nie przejmu się tym, gdybym za każdym razem dąsała się gdy ktoś na mnie zwymiotuje, musiałabym zastanowić się nad zmianą zawodu.

Dopiero teraz Alex miał szansę lepiej jej się przyjrzeć. Wygladała dość zwyczajnie, niedługie blond włosy, okrągła twarz i rozbawione oczy. Była jednak zgrabna i jak na jego gust, miała czym oddychać, co było dla niego chyba najistotniejszą cechą charakteru kobiety.

Kiedy w końcu weszli do ambulatorium, okazało się, że to nieduży pokój, w którym nie było niczego poza kilkoma przedpotopowymi, szpitalnymi łózkami i równie wiekowymi umywalkami. Każdemu zaproponowano miejsce na jednym z łóżek i zalecono odpoczynek.

-Niedługo, ktoś po was się zgłosi, jeżeli czegoś będziecie potrzebować, proszę krzyczeć, będziemy w pobliżu. Tylko bez rozrabiania.

Pogroziła im palcem jedna z pielęgniarek, wyraźnie starsza od reszty, zapewne przełozona. Odnotowała coś w notesie, rozejrzała się po swoich podopiecznych i prostym gestem zarządziła wymarsz.
Na szczęście nie musieli długo czekać. Wkrótce na korytarzu zrobiło się głośno, wyglądało na to, że ktoś prowadził bardzo żywą dyskusję, żeby nie powiedzieć, kłótnię. W miare jak głosy zbliżały się, cała czwórka mogła wychwycić pojedyncze słowa, później urywki zdań.

-Nie rozumiem... głupota... dopuścić... tę niesubordynację powinnaś... trybunałem!

Po dłuzszej chwili byli w stanie rozpoznać głos pani Major.

-Robisz wielki błąd. Nawet jeśli w to nie wierzysz... odesłanie ich nie ma żadnego sensu, będą cennym nabytkiem... jeśli wrócą nie wiemy jak skończą... ataki nasiliły się w ostatnich miesiącach...

-Nic mnie to nie obchodzi, nie jesteśmy przytułkiem dla bezdomnych, nie potrzebna nam banda pajaców uważających się za pieprzonych wybrańców...

-Oni niczego nie wiedzą, to przyjdzie z czasem...

-Albo jesteś idiotką, albo masz jakieś poważne zwarcie w obwodach... nie będę tego więcej słuchał.

Głosy były już bardzo blisko, tuż za drzwiami.

-Daj im szansę, proszę, nawet jeśli uważasz, że nie mam racji, to zasługują na nią. Zrób to dla mnie, wezmę całą odpowiedzialność na siebie.

Rozmowa urwała się, a do pokoju weszła Victoria w towarzystwie starszego, dobrze zbudowanego mężczyzny o siwych, starannie i krótko przystrzyżonych włosach. Wojskowy mundur, który nosił z dumą był udekorowany wieloma odznaczeniami świadczącymi o wysokiej randze. Mina mężczyzny wyrażała głębokie rozdrażnienie, a widok „rekrutów” wcale nie poprawił mu samopoczucia. Nie trzymał ich zbyt długo w napięciu.

-No proszę. To jeszcze większa zgraja obdartusów aniżeli sobie wyobrażałem. Może faktycznie nie powinnismy ich odsyłać, łatwiej po prostu odstrzelić. Macie szczęście, że pomimo postradanych zmysłów, Major Hickson jest bardzo przekonująca. Nadal nie wierzę, że na to się zgadzam. Mam nadzieję, że nie będziecie się plątać pod moimi nogami, dobrze wam radzę latajcie nisko, pod radarem. Nie chcecie żebym zmienił zdanie. Póki co, życzę miłego dnia. Pani Major, będe miał was na oku, powodzenia.

Przełożony Victorii nie poczekał nawet na odpowiedź żadnego z zainteresowanych, odwrócił się w miejscu i wymaszerował z ambulatorium. Ona sama, zasalutowała niezwłocznie, a następnie zwróciła się do grupy.

-Tak. Nie był to najlepszy przykład gościnności. Wybaczćie Generałowi Hamiltonowi jego porywczość, jest uparty i konserwatywny, ale murem stoi za swoimi żołnierzami i jest wspaniałym dowódcą. Z czasem oswoicie się z nim.

Alien_XIII 24-01-2014 20:47

Obserwowanie młodej pielegniarki zdziałało cuda. Momentalnie zapomniał w jaki sposób zakończyła sie jego podróż.
Chciał się odezwać. Rozpocząć rozmowę. Jednakże wiedział, że z ust zapewne śmierdzi mu gorzej niż z przetwornika odpadów.
Dał się więc grzecznie i w ciszy zaprowadzić do ambulatorium podziwiając kształty dziewczyny.
Z zamyślenia na temat przemijającej urody wyrwała go kłótnia, a później wkroczenie generała.
Wielokrotnie miał do czynienia z podobnymi nerwusami na wysokich stanowiskach wojskowych. Zawsze więc robił swoje nie wchodząc takim w drogę.
Jednym uchem słuchał mężczyzny będąc zajetym sprawdzaniem czy zawartość jego kieszeni nie uległa zniszczeniu.
Tuż po opuszczeni pomieszczenia przez mężczyzne udało się Alexowi wyczuć swój ulubiony kieszonkowy zegarek na łańcuszku.
Wyciągnął go i trzymając w jednej ręce odsunał złoconą klapkę
Nie wybaczyłby sobie, gdyby coś się stało temu kawałkowi jego sentymentalnej duszy.




Na szczęście tykał jak zawsze.
Schował go do kieszeni i spojrzał wymownie na panią major unosząc obie brwi.
Zapewne zaraz odezwie się Oli, więc nie musiał nic dodawać


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:55.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172