- Trzeba mieć tupet, by po prostu zapierać się własnych słów, gdy stają się niewygodne - odrzekł spokojnym głosem Stonewall Lincolnowi. - Obaj zdążymy zemrzeć i dopiero po wielu latach ktoś zacznie patrzeć na historię inną niż ta przedstawiana przez zwycięzców. Bezczelni byliście wy, czarnoskórymi zasłaniając się, by zdobyć władzę, której tak łaknęliście. U nas na gospodarstwach nie było tak jak w fabrykach Północy, czarnoskórzy nie ginęli dziesiątkami. Ale wielu zdaje się, żeś prawy. Mi nie. Nie wątpię, że maska ukochanego prezydenta pasuje idealnie takiej mafijnej bestii jak ty! |
Lincoln z aprobatą spojrzał na reportera. Zaprawdę, zakręcony facet. Choć – zdaniem Abrahama – wszyscy reporterzy tacy byli. Co ważniejsze, był świadom, że odtrącani, stają się jeszcze bardziej nachalni. Jednak kiedy ten wyciągnął banknot, Lincoln zaniemówił. Spoglądał na swą podobiznę z rozdziawionymi ustami. Jak to? Tyle pytań nasuwało mu się na język… „Jak to, kurwa, tylko pięć dolarów?! Tak słabo go cenią rodacy? Po tym wszystkim, co zrobił dla kraju? To kto niby jest na wyższych nominałach!? Na pewno Barnaba Stinson! Ach, że on nie zdążyłem wówczas pomóc mu formułować Kodeks Bracholi…*” - W dodatku uwiecznili mnie z taką ponurą miną… - mruknął do siebie, przyglądając się swojej podobiźnie. W międzyczasie Ron ciągle bełkotał i śpiewał. Lincoln nie chciał mu przerwać, dopóki nie usłyszał jego propozycji, na którą obruszył się. - To doprawdy amerykańskie rozwiązanie, jednak nie rozumiem jak debata odnośnie naszych poglądów politycznych, ma pomóc w sprawie Atlantydy. Pan Jackson nie startuje w wyborach prezydenckich w przyszłym roku, a przynajmniej ja nic o tym nie wiem, więc wnioskuje, że chodziło Panu o głosy odnośnie linczu. To wprowadziłoby jedynie niepotrzebne zamieszanie, które jedynie da szansę mafii. Zignorował dalsze słowa fanatycznego Jacksona. Nie, że go nie szanował, czy chciał go znieważyć, ale obecna sytuacja nie stanowiła najlepszego tła do rozmówek politycznych o zamierzchłych czasach. Poprzednio chyba wyraził się dostatecznie jasno. *Więcej o Barnabie i Kodeksie, w pierwszej części Forumowej Mafii. :) |
Było wręcz pewne, że nie zrozumiał w pełni toczącej się kłótni, a abolicjonisty nie rozpoznałby nawet wtedy, gdyby ten podszedł i kopnął Hulka z tyłek. No, w łydkę… O ile w ogóle zostałby zauważony. Jednak to nie powinno być przedmiotem zmartwienia kogokolwiek. Wyglądało na to, że do tych dwóch mężczyzn skradał się większy problem. Dużo większy. I niekoniecznie się skradał. Lincoln nie wyglądał na chętnego do dalszej dyskusji, jednakże nawet jeśli próbowałby coś powiedzieć, jego słowa utonęłyby w kolejnym ryku wydobywającym się z gardła stwora. Zaskakująco szybko jak na swoją masę podbiegł do Lincolna, owinął swoją wielką łapę wokół niego i uniósł nad ziemię. Po krótkiej chwili w identycznej sytuacji znalazł się jego przeciwnik. Uniósł obu na wysokość swojej twarzy wykrzywionej grymasem wściekłości. - Cisza! - na twarzach obu mężczyzn pojawiły się krople gęstej śliny. - Zanim Hulk się zdenerwuje! Pokusa, żeby ich po prostu puścić, była bardzo silna. Jednak jeśli grupa stworzona przez Fury’ego czegoś go nauczyła, to była to niechęć do krzywdzenia niewinnych. Zbytniego. Odstawił ich na ziemię, w swoim mniemaniu, delikatnie. Odszedł kilka kroków i gruchnął tyłkiem na ziemię. |
Jordan uśmiechnął się kpiąco do reportera dopiero po chwili gdy zrozumiał, że ten naprawdę go nie poznaje rzucił do niego: - Jak nie wiesz kim jestem to burak z Ciebie a nie dziennikarzyna. MJ był zaskoczony pojawieniem się dwóch legend amerykańskiej historii. Jednak pamiętając historię z North Caroline University wiedział, ze jego kolor skóry może być punktem zapalnym więc dla dobra ogółu odsunął się od tych głosnych ludzi i przeszedł na drugą stronę placu. |
Ewok nie wiedział o czym mówi facet w cylindrze, a tym bardziej o co chodzi facetowi ze śmiesznym futrem pod nosem. Wiedział jedno mężczyzna w cylindrze Lincoln oskarżał mężczyznę z futrem na twarzy o czyny podobne do czynów Vadera. - pan jest złym człowiekiem panie stonewall! |
Miodek? Gdzie jest miodek? - Puchatek wpadał w coraz większą paranoje. Szukając miodka wpadł na jakiś dwóch mężczyzn w garniturach. Kłócili się o coś zajadle, a pomiędzy nimi skakał jakiś wąsaty postrzeleniec. Kubuś chwile przyglądał się zaintrygowany, by już po chwili spojrzeć w stronę drzewa. A tam olbrzymi ul pełny miodku. Powolutku i ostrożnie misio podszedł i zaczął śpiewać: [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=jpddrFfrM8A[/MEDIA] By po chwili zajadając się miodkiem podejść i zapytać: A co my tu tak naprawdę robimy? - zanurzając łapkę, w miodku - Przecież tu jest tak pięknie! Tyle miodku |
Podsumowanie: Abraham Lincoln - 1 głos - Karol Thomas "Stonewall" Jackson - 1 głos - Ewok Ponieważ nikt z zebranych tutaj osób, nie zebrał 8 głosów, nie doszło do publicznej egzekucji. Tego dnia nikt nie chciał ryzykować śmierci ważnej i potrzebnej dobrej postaci, dlatego też wstrzymali się od głosu. Kida nie miała im tego za złe, wręcz popierała tę decyzję. Nie mniej jednak każdy martwił się tym, co przyniesie nowy dzień. Czy dzielnym bohaterom uda się uniknąć śmierci? Czy zdołają przewidzieć ruchy złych ludzi i zapobiec odejściu potrzebnej, dobrej jednostki? Kto rano obudzi się bezpiecznie w swoim łóżku, a kto już nigdy nie będzie miał możliwości, by toczyć dalszą, zaciekłą walkę z siłami zła? Faza Nocy 1 potrwa do niedzieli, 25 października godziny 14. Proszę o wysyłanie mi PW z akcją nocną (i żeby Woody wysłał jak najszybciej, ponieważ osoba aresztowana musi mieć czas na odpowiedź) |
FAZA DNIA 2 Piękno tego miejsca zapierało dech w piersiach i aż chciało się tutaj być i go chronić. Dlatego wśród pozytywnych bohaterów wzrostła wzmożona czujność i nocne akcje szły pełną parą. Każdy zrobił wszystko, co w jego mocy, by udaremnić nocne zabójstwa, aby nikt dobry nie stracił życia. Nikt. Gdy każdy z was wyłonił się o świcie ze swych kryjówek, nie tylko wam ulżyło, że żyjecie, ale to też oznaczało, że będziecie jeszcze mogli służyć Atlantydzie swoimi umiejętnościami. Faza Dnia 2 potrwa do 30.10 do godziny 18:00 Do linczu potrzeba 7 głosów. |
Puchatek wstał rankiem. Z łapką w słoiczku miodku podszedł do Hulka i patrzy nie wierząc własnym oczom. Co się dzieje z tym jegomościem? Dlaczego ciało się zmienia? W głowie Puchatka to się nie mieściło. Rozejrzał się błędnym wzrokiem po wychodzących po nocy zebranych. Nie mając lepszego pomysłu wsadził tylko łapkę w słoiczek i przysiadł. -Oj źle się dzieje, źle! Nie można zabijać. To jest złe! Mama kangurzyca zawsze tak mówi - skołowany Miś usiadł i cieszył się, że zła wiedźma już nikomu nie zagraża. Ale przecież nie wolno zabijać! Zabijanie jest złe. |
Noc była długa i pełna czyhających wszędzie niebezpieczeństw. Nowe otoczenie, nieznana kraina, niezbadane zakątki - wszędzie tam mogło czaić się zło. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:18. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0