lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [Autorski/Steampunk] Eye of the Storm (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/16106-autorski-steampunk-eye-of-the-storm.html)

Alaron Elessedil 28-12-2016 21:05

Cooper mówił jednak wyłącznie do wynalazcy.
- Twierdzi pan, że posiada informacje o większości znaczących ludzi. Czy są tam również dane o hierarchach Black Cross?

Mushakari ponownie wypowiedział się ustami swojej pracownicy.
- Przynieśliście istotne informacje i szef zgodził się odpowiedzieć na wasze pytania. W komputerze znajduje się zeskanowana baza danych z różnych encyklopedii, prac naukowych oraz im podobnych. Można znaleźć w nim informacje o każdej ważniejszej osobie, o ile możliwe jest zdobycie ich poprzez legalne źródło. Black Cross działa niejawnie, toteż niemożliwe aby pozyskanie adnotacje o ich władzy były w ogólnodostępnych materiałach.

Jacob miał jeszcze kilka pytań. Po głowie chodziły mu artykuły, które czytał w centrum prasowym.
- Jakiś czas temu słyszałem o przywiezionych do Xanou próbkach substancji pozostawionej przez bestię z Lavos. Zastanawiałem się czy nie mogła to być maszyna Krzyżowców. Wie pan coś na ten temat? - Jacob postanowił poruszyć temat, z jakim zapoznali się w archiwum.

Teraz poszedł już w ruch sam komputer. Wystarczyło wpisać komendy: Lavos, bestia, substancja…
- Możecie tu zobaczyć doniesienia prasowe - kobieta kontynuowała tłumaczenie - Próbki rzeczywiście przywieziono do Xanou, jednak samej bestii nie udało się złapać. Badacze twierdzą że pobrane fragmenty pochodzą z bardzo głębokich wód. Mowa o metrach, na jakie nie potrafimy jeszcze nurkować.

- Intrygowały mnie również szumy w eterze Saif. Jeśli jest to sygnał, a nie zakłócenia, to częstotliwość wskazuje na ogromne głębokości. Oprócz Xanou tylko Black Cross mogą mieć podobne możliwości. Czy wie pan coś o tym? - zapytał Cooper.

Tym razem o zjawisku wiedział bezpośrednio Mushakari.
- Szef należał raz do jednego z zespołów badających tę sprawę. Jak twierdzi, istnieje przynajmniej kilka teorii na ten temat. Sam pochyla się nad tą, że sygnały istniały tam od bardzo dawna i nie posiadają konkretnego źródła. Ludzie nie mogą go znaleźć, więc twierdzą że jest gdzieś poza zasięgiem. Tymczasem to anomalia, rzecz którą wywołała potężna forma energii wiele lat temu. Od tego czasu eter jest zakłócony koło Saif i co kilka daje o sobie znać. Faktem pozostaje, że zadziwia ich regularność. Jakby rzeczywiście coś znaczyły. Profesor nie uważa jednak, że jest to dziełem Black Cross.

Deszatie 28-12-2016 21:27

Denis przestał wsłuchiwać się w rozmowę. Początkowo wydawało mu się, że to jedynie wyobraźnia podpowiedziała drżenie, jakie przez chwilę poczuł. Za moment jednak nieopodal ich grupy odpadło kilka płatów tynku.
- Zaczęło się... - szepnął do siebie. - przegadaliśmy naszą szansę na ucieczkę. Popatrzył na La Croix”a, który sprawiał wrażenie nieobecnego. Lurker nie mógł pojąć, co się działo z najważniejszym przedstawicielem jego patronackiego rodu? I to w chwilach decydujących o ich przyszłości! Jedyna nadzieja w Manuel, że kobieta zdoła wyrwać go z letargu siłą uczucia, które każdy poza bezpośrednio zainteresowanym, mógł już dostrzec od jakiegoś czasu…

Caleb 28-12-2016 22:06

Kobieta istotnie chciała coś rzecz, lecz w połowie słowa odwróciła się za siebie. Ona i wszyscy inni. W tym momencie każdy już zarejestrował dziwne wibracje. Pół oddechu później coś zadudniło metalicznie. Rosnący bas przetoczył się poza budynkiem. Brzmiało to jak mechaniczne kończyny poruszające się powoli, lecz niestrudzenie. Sam Mushakari rozglądał się zaaferowany, co ostatecznie przekonało drużynę iż źródłem dźwięku nie była jego maszyneria.
Następny tumult. Rozejrzeli się wokół siebie, tylko żeby ujrzeć jak jedna ze ścian pracowni wybrzusza się. Wykwitło na niej parę pęknieć.
- Kryć się! - zdążył tylko ktoś krzyknąć, nim mur eksplodował dziesiątkami elementów konstrukcyjnych.


Otoczył ich ogłuszający huk oraz przewracający na plecy impet. Żyli, więc nie był to jeszcze właściwy atak. Powstali z klęczek pośród dymu i sadzy. Było tego tyle, że trudno było dojrzeć się wzajemnie. Gospodarz przeklinał coś w swoim języku i zanosił kaszlem.
Denis próbował cokolwiek ujrzeć, ale otaczała go jedynie szarzyzna oraz ledwo widoczne zarysy towarzyszy. Przeszedł parę metrów, słaniając się na nogach.
Ręka La Croixa na powrót dała o sobie znać. Z pełną siłą. Ból pulsował po całym ramieniu, zaślepił inne zmysły.
Jacob podniósł się i wygrzebał z włosów małe kawałki gruzu. Nim się zorientował, Eloiza przylgnęła do niego. Na szczęście była tylko posiniaczona.
Wreszcie kurz opadł, a oni ujrzeli agresora.
Poprzez pracownię kroczył wielki konstrukt. Blaszany gigant przypominał plakat z przedstawienia o inwazji, jaki widział Arcon. Posiadał gruby korpus, w miejscu kończyn tkwiły metalowe wysięgniki; głowę zastępował mu ogromny kask z pulsującą linią. Poprzez otwór w ścianie było widać że na zewnątrz kroczy przynajmniej kilka jemu podobnych.
- Czy nie macie jakiegoś systemu ochrony miasta?! - Ferat starał się przekrzyczeć chaos.
- To być ochrona! - odpowiedział naukowiec.
Robot wyciągnął kilkumetrową kończynę i uderzył nią pomiędzy grupę. Zadudniło. Wszyscy odskoczyli, lecz agresor brał już kolejny zamach.

Mi Raaz 29-12-2016 23:56

Richard sprawiał wrażenie nieobecnego od czasu gdy przejrzał “logi”. Miał nadzieję znaleźć więcej informacji o swojej rodzinie. O Rigel. Nic takiego się nie stało. Atak przyszedł nagle. W gęstym pyle dojrzał jak jego siostra przyciska się do Jacoba. Zagryzł zęby. Ciężko było stwierdzić, czy z bólu fizycznego, czy z bólu psychicznego.

La Croix nie miał ze sobą broni. Nie nosił jej od czasu gdy zestrzelono jego sterowiec. Ale nadal miał swój implant. Zmusił ciało do nadludzkiego wysiłku, żeby przedostać się za tajemniczą maszynę, która najwyraźniej miała ich zabić. [Trudny test Zręczności]

Rozpędził się w mgnieniu oka. Wszystkie zmysły skupiły się na jednym zadaniu: ucieczce z zasięgu rażenia konstruktu. Wypchnął ciało z obydwu nóg i poszybował w powietrzu. Przez mrugnięcie okiem stanowił smugę zawieszoną między gruzami oraz wirującymi drobinami.
Wylądował na tyłach robota jeszcze przed drugim atakiem. Miał szczęście. Implant nie zawiódł.

Szlachcic wylądował miękko. Gdyby ktoś miał czas na obserwowanie jego ruchów byłby szczerze zdziwiony. Wszak mężczyzną był o słusznych gabarytach. Szybko powiódł wzrokiem po potężnym robocie. Z tyłu zobaczył coś jakby zaspawany właz. A nad włazem, na “szyi” konstruktu izolacja.

- Macie tu broń? - krzyknął swoje pytanie wprost do gospodarza w jego ojczystym języku. Jednak natychmiast tego pożałował. W zaistniałym hałasie, najpewniej nie zrozumie odpowiedzi.
Naukowiec w tym momencie biegał między sypiącymi się elementami pracowni. Pył okrył go w całości, przez co wyglądał jak duch. Rozłożył tylko bezradnie ręce. La Croix musiał radzić sobie sam. Spojrzał na bałagan wokół siebie. Gdyby się uparł, mógłby jakoś wykorzystać stalowe belki, pręty zbrojeniowe lub inne wyburzone elementy. Mało poręczna broń, ale na bezrybiu...

Alaron Elessedil 31-12-2016 12:14

Jacob skoczył do tyłu, ciągnąc ze sobą Eloizę poza zasięg ramion przeciwnika. Robot przerwał akcję, gdy zobaczył jak szlachcic ucieka z jego zasięgu. Zaczął się odwracać tak, aby stanąć do niego i reszty bokiem (tym samym nikogo nie mieć za plecami). Całe to rozegranie pozwoliło reszcie na oddalenie się. Metalowy strażnik chwilowo zaś utrzymywał swą pozycję.
Eloiza nie dyskutowała. Pozwoliła, aby historyk pokierował nią. Odeszli parę metrów od robota… a kiedy się tam znalazł, nie zrobił zupełnie nic poza podniesieniem zwiniętego, podłączonego z jednej strony, zapasowego przewodu leżącego na podłodze.

Nie istniał taktyk, który nie zgodziłby się ze stwierdzeniem, że właściwe działanie działanie to nie wszystko. Musi być wyprowadzone we właściwym czasie. Więc czekał widząc, iż Richard odciąga uwagę kolosa od reszty.
Konstrukty były ogromne, tak jak zasięg ich kończyn sięgający nawet pięciu metrów, ale refleks i szybkość pozostawiały wiele do życzenia. Przeciętny człowiek był około dwukrotnie groźniejszy w tych parametrach. Wielkie, niezgrabne, bardziej kroczące niż chodzące, choć diablo silne i opancerzone jak forteca. Także jak każda z nich posiadały swoje słabe punkty oraz kluczowe węzły. Słabością były łączenia kończyn z tułowiem, natomiast w hełmie wydawały się mieć jednostkę sterowania. Lub głowę, bo nie był w stanie określić zawartości puszki. Nie miało to żadnego znaczenia pod kątem likwidacyjnym, ale już spore pod względem taktycznym. Jeśli nie byli to ludzie, to dostrzegał pewien punkt przełomu.

- Czy komputer może je przejąć zdalnie? - wykrzyknął Cooper do Mushakariego w języku wyspiarzy tuż po uderzeniu, którego przed chwilą uniknęli. Nie czekając na odpowiedź, choć uważnie śledził to, czy nie nadejdzie, zwrócił się do Eloizy:
- Biegnij pod ścianą do asystentki. Powiedz, że potrzebujemy bardzo dużo wody na wczoraj. Weźcie do pomocy wszystkich poza salą i wylejcie na podłogę - wskazał podbródkiem miejsce między środkiem, a wyrwą. Przynajmniej dwaj ochroniarze mogli pomóc.

- Uważajcie na komputer - rzucił kobiecie na odchodne z uśmiechem.
Taktyka miała kilka zalet, zaś krótkoterminową było pogorszenie przyczepności konstruktów, które najprawdopodobniej nie posiadały zmysłu równowagi. Jacob przez chwilę zastanawiał się czy po przewróceniu na plecy byłyby jak żółwie.

Tymczasem Mushakari był już tuż przy nim. Dopiero złapał oddech i mógł mu wreszcie odpowiedzieć:
- One programowane w centrali ochrony przy pałac cesarza. Ktoś się musiał włamać. Nie przerobimy ich dość szybko, prędzej one nas zmiażdżyć. Ktoś to dobrze zaplanować.

Więc zarażeni i tym razem pokazali iż nie żartują. Wyglądało na to, że udało im się rozpętać w kolejnym mieście chaos zdolny sparaliżować go nawet na miesiące.

Cooper spojrzał na trzymany kabel. Duża wtyczka całkiem pewnie leżała w dłoni historyka obserwującego pole bitwy. Czekał na pozostałe machiny, zdzierając izolację w kilku miejscach.

Deszatie 31-12-2016 13:11

Denis cudem uniknąwszy obrażeń, powoli odzyskiwał orientację przez stopniowo rozpraszający się pył ze skruszonych ścian. Teraz myślał przede wszystkim o własnym bezpieczeństwie. Nie stać go było na brawurowe akcje jak ta w wykonaniu Richarda. Nadludzkie umiejętności mężczyzny obudziły chwilową refleksje, co musiał poświęcić by je uzyskać… Arcon popatrzył na komputer i tkwiący w nim nadal dysk. Dane o Black Cross były kluczowe i nie mogli pozwolić sobie na ich utratę. Mimo zgiełku ruszył w tamtą stronę, z zamiarem ocalenia cennego, cyfrowego zapisu…

Robot to szybko zaobserwował i natychmiast zmienił przedmiot zainteresowania. Obrał za cel mknącego przez zwaliska lurkera. Wyciągnął mechaniczną dłoń wysoko w górę i wymierzył… [Trudny Test Zręczności].
Kolejny atak. I ponownie nieudany. Denis może nie był wyjątkowym siłaczem, ale trudno było mu odmówić dobrej koordynacji. Przeturlał się do przodu, słysząc za plecami ogłuszający tumult. W chwilę był przy urządzeniu i już wyciągał kość pamięci.

Alaron Elessedil 31-12-2016 13:33

Tymczasem przy wyjściu z pracowni ustawiła się asystentka wraz z Eloizą oraz dwóch ludzi z ochrony. Trzymali w dłoniach coś przypominającego szlauchy, wylewające z siebie litry wody. Cokolwiek planował jednak Jacob, za wcześnie było aby świętować. Przez dziurę w ścianie przeciskały się właśnie dwa następne konstrukty.

- Niech pan odłączy sprzęt od zasilania - rzucił do Mushakariego, po czym upuścił przewód do wody i z dziwnie wyglądającą lampą, stanął poza obrębem wielkiej kałuży. Podłączył ją do przewodu i umieścił palec na jakimś przycisku. Jedynym na sprzęcie, więc domyślał się, że odpowiadał za włączenie lampki.

Mi Raaz 02-01-2017 11:23

Richard złapał w dłoń długi kawałek pręta. Był to najpewniej element zbrojenia ściany, gdyż na końcu nadal znajdowała się bryła betonu. La Croix najpierw uderzył betonową buławą w nogę dziwnego strażnika. Wiedział, że nie uda się mu zrobić krzywdy dziwnej maszynie. Tak naprawdę zależało mu na pokruszeniu ciężkiej buławy i wydobycia ze środka pręta, który choć nieporęczny wydawał się być skuteczniejszy. Szlachcic nie był zaskoczony tym, że stal zbrojąca nogę robota ledwo się wygięła po silnym ciosie. Jednak beton puścił.
  • Pręt zbrojeniowy [2]

Pręt choć przerdzewiały miał nieco ponad pół metra i był zagięty na jednym z końców. Ciężko było go do czegoś przyrównać. Jednak była to ostatnia deska ratunku.

Szlachcic odbił się od nogi robota, później od gruzowiska. Plan był prosty: doskoczyć do szyi potwora od strony pleców i pozbawić go “głowy”. Wszak elastyczna uszczelka czegoś broniła. I to ona miała się zmierzyć z lekko przerdzewiałym wygiętym prętem. Ból w prawej ręce był nieznośny, ale adrenalina zdawała się go przytłumiać. Przytłumiła też spostrzegawczość, bo oto Richard nie zauważył kolejnych napastników.

Caleb 02-01-2017 12:59

Myślał już tylko o tym jednym, konkretnym wrogu. Przeciwnik chybił Denisa i potrzebował jeszcze chwili, aby odzyskać rezon. To była szansa dla szlachcica. Znów runął przed siebie, tym razem jednak wprost na oponenta. Prowizoryczna broń w jego rękach aż świszczała, gdy z kocią gracją dopadł go i począł wspinać na metalowych wysięgnikach. Jakby w gniewie, robot zgrzytnął i próbował odepchnąć pasażera na gapę. [Trudny Test Siły]


Posypały się iskry… ale tylko tyle. Richard ledwie naruszył mechanizm zasilający. Za szybko, zbyt chaotycznie! Tymczasem ogromna, metalowa dłoń już zmierzała w jego kierunku. Nim się spostrzegł, uderzyła go, a następne co zarejestrował to feeria migoczących barw. Oprzytomniał dopiero parę sekund później. Leżał na ziemi, do której strażnik najwyraźniej zamierzał go przygwoździć. Wyraźnie szykował się bowiem do kolejnego ataku [-2 punkty Zdrowia]. Czuł jak zalewana wodą podłoga trzęsie się, co oznaczało że kolejni przeciwnicy byli prawie w natarciu.

Mi Raaz 02-01-2017 14:42

- Stawiaj pręt! - krzyknął Jacob, gdy Richard padł na podłogę. Konstrukty miały gruby pancerz i ogromną siłę. I bardzo dobrze.
Cooper nie miał pojęcia co się stanie. Podłoga pęknie, to pewne. Nie wiedział tylko czy wygnie się prowizoryczna broń, czy ustąpi pancerz, zaś metal wbije się w kończynę stwora. Jakby nie było, w najgorszym wypadku powinno spowolnić uderzenie na tyle, by szlachcic zdołał ujść bez szwanku.
La Croix miał jednak inne plany. A może był zbyt oszołomiony, aby zrozumieć co się do niego mówiło. Kiedy człowiek doznał bliskiego spotkania z górą metalu, nieprędko odzyskiwał sprawność działania tak ciała, co umysłu.
Richard nie potrafił powstrzymać wrzasku bólu gdy znalazł się na podłodze. Jego atak nie przyniósł żadnego skutku. No może poza powaleniem szlachcica. Wstał tak szybko jak tylko było to możliwe w jego stanie. Ciężko było mu określić, czy krzyk Coopera był skierowany do niego czy nie. Co więcej woda zalewająca uszy nie pomagała w zrozumieniu intencji historyka. Richard rozejrzał się po otoczeniu. A gdyby sprowokować jednego z robotów, żeby ten uderzył drugiego?
Zogniskował na nich wzrok. Tamte zbliżały się dość powoli, ale nie wyglądało że można je łatwo powstrzymać. Richard czuł, że musi coś natychmiast zrobić, jeśli ma uniknąć zgniecenia na płask. Stanął przed zbliżającym się przeciwnikiem i uderzył metalowym prętem w nogę kolejnego konstrukta.
- AAAArrrr - wykrzyczał głośno, żeby zwrócić na siebie uwagę kolejnego napastnika.
Plan był prosty. Już wiedział na ile jest w stanie unikać ich ciosów. Musiał się tylko skupić, żeby uniknąć go tak, aby oberwał drugi konstrukt.
Przełknął ślinę, gdy dotarło do niego, że jeżeli nie uda mu się odskoczyć w odpowiedniej chwili, to może zginąć.
Mechaniczny twór zaszarżował. Richard pomimo przytępiającego bólu wiedział co robić. Stanął na tyle blisko drugiego oponenta, aby w najlepszym przypadku te wpadły na siebie. Teraz pozostawało tylko modlić się do Noasa, aby był dość szybki. W jego stanie akrobacja była tym bardziej problematyczna.
Przekoziołkował, gdyż tylko to potrafił już zrobić. Roboty zwarły się. Wokół aż zaiskrzyło, parę blach wygięło pod mocnym kątem. Nie dość, aby nazwać to poważną usterką. Natomiast wróg ani myślał ustawać. Mechaniczne ramiona ponownie wzniosły się do góry. Zamierzały zwyczajnie zmiażdżyć szlachcica, który znalazł się na klęczkach półtorej metra obok.
Jacob obserwował to z bezpiecznej teraz odległości. Widział również jak pozostała część drużyny pierzcha tu i tam. Właściwie mógł tylko dostrzec zarysy ich sylwetek we wzrastającej kurzawie. Jedynie młody Arcon znajdował się dość blisko, aby pozostawał widoczny.
Ściany oraz sufit pękały w kolejnych miejscach. Na zewnątrz również musiały trwać walki. Coraz gęściej płonął ogień, a gryzący dym osnuwał pole widzenia. Widoczność była już na tyle słaba, iż Cooper nie dostrzegał nawet gdzie stał trzeci z konstruktów.
La Croix wstał możliwie szybko. Nie było to łatwe. Ból nadal doskwierał. Przetarł oczy i poczuł jak pot i kurz drażni go. Zaczął szybko rozglądać się za resztą drużyny. Walka zdawała się nie mieć sensu, ale być może mieli szansę na ucieczkę.
Powoli dochodził do siebie. Wciąż jednak był obolały, a umysł działał jakby został unurzany w lepkiej mazi. Z tego powodu słyszał Coopera niczym przez grubą ścianę.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:50.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172