Możemy jeszcze spróbować blefu, że skrzywdzimy jego rodzinę. Ale w sumie taki zbir pewnie nawet jej nie ma. Tylko boss może sobie na to pozwolić, mioniony nie, bo przestałyby być dwuwymiarowymi postaciami.

A tak poważnie to więcej już chyba z niego nie wyciągniemy. Trzeba się brać za Metzgera i McNamarę. Wyprawa do Maxa wydaje się najlepszym pomysłem, chociaż w jego sytuacji "geopolitycznej" i tak go pewnie nie znajdziemy (ale nasze postacie o tym nie wiedzą). A co do dziewczyny to może sama wszystko powie, tak jak obiecała? :-P

Max jest użytkowym npcem. Więc, możecie dać sobie znać za pomocą Sullivana, że ten go przygarnął na jakiś czas.

To już chyba Sullivan musiałby dać znać. Przecież nie zadzwonimy do gościa, o którym nawet nie wiemy, że wrócił do IC, z pytaniem czy czasami nie wie gdzie jest Max ;-)

Jeśli chcecie iść do Maxa to "zadzwońcie" Sullivanem do Was, że Max ma kłopoty i go ukrywa. :) Macie oficjalne zezwolenie na to :) Wtedy mu powiecie, "pomożemy ci! i mamy przy okazji sprawę do Maxa" :)

Dobra ludziska, kończcie scenę. Koleś więcej nie powie.
Wymiecie się informacjami. W sumie sporo wiecie. Więcej niż potrzeba :)

Witam. Poprosiłem Mike'a o znpcowanie Maxa, myślę że dopiero w następnym odcinku będę mógł wrócić do aktywnego grania na forum. Powodem jest sytuacja w pracy, odejście osoby która ze mną pracowała i zwiększenie ilości obowiązków. Poza tym sezon chorobowy też daje się we znaki mojej rodzinie. Przepraszam że informuję tak późno, ale dopiero teraz mam do tego głowę.

Część oficjalną mamy z głowy, jakbyś wcześniej ogarnął wszytki i był wolny to daj znać.

Fenrir tradycyjnie w środy ma wychodne, więc odpisze w czwartek. Panie Elf, skrobniesz coś? Jakaś propozycje, gdzie możecie pogadać wspólnie?
Wyjście na kreta z drugiej strony szpitala nie stanowi problemu. Choć jak ktoś wspomniał, Zarząd miasta znienawidzi Avalanshe Kida :)

Jasne, ale po pracy, czyli koło 17.

Pogadać można gdziekolwiek. Najlepszy byłby jakiś otwarty teren, co by bez problemu można było zlokalizować ciekawskie uszy. Franko i Tommy raczej jeszcze jej nie ufają na tyle, by zabierać ją do Danny'ego.

Zdaje się, że ja. Bo on powinien być bronią ostateczną, po nim to już tylko atomówką można by sieknąć, a go wzywają do byle pierdoły (no dobra, sam się wzywa) :-P

Chwilowo widzę, że nie ma potrzeby odpisu z mojej strony. Dogadajcie się, a potem... potem ja wkroczę :D