lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   Kroniki Indium City (s1 e2) (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/18311-kroniki-indium-city-s1-e2.html)

Mike 19-09-2019 21:32

- Franko... - powiedział ojciec Forthill - ...cena, którą trzeba zapłacić... Może być bardzo wysoka... i nie chodzi tu o pieniądze. By ktoś został uleczony, ktoś inny musi zostać skrzywdzony... Nie wiem jak bardzo chory jest Zack. Co jeśli jego choroba jest śmiertelna? I to nie ty czy ja ustalimy kto ten koszt poniesie.

Col Frost 19-09-2019 23:20

Tommy spoglądał na Franko jak na kogoś obcego. To nie był Franko, którego znał. Tego, którego znał, nie opowiadał takich farmazonów. Ten, którego znał, wymyśliłby jakiś plan jak to wszystko naprawić. Mięśniak chyba musiał mocno uderzyć się w głowę podczas walk w i pod laboratorium, i to zakładając, że nie zaszkodziły mu tłuczenie się z jakimś monstrum, kąpiel w substancji żrącej i rozoranie przez kilka kilogramów ołowiu. O co tu chodzi?!

I jeszcze te tajemnicze słowa księdza. Co one niby miało znaczyć? Lansował się na "cool" gościa, czy jak? O'Connor miał już tego dosyć. Beznadziejność całej sytuacji, jego bezradność i bezsensowność wysiłków wszystkich obecnych, to że wciągnął w to wszystko Brooke, to że Franko o mało się dla nich nie poświęcił i to że to wszystko zaczęło się od niego, to wszystko razem wzięte sprawiło, że nie wytrzymał i wybuchnął:

- Ja zapłacę! - wydarł się na kapłana. - Choćby dziesięć razy większą cenę i w cholerę z tym wszystkim!

Po prawdzie nie wierzył w ani jedno słowo ojczulka, ale musiał odreagować, musiał się na kimś wyładować. Nie mógł tego zrobić na Zacku, nie chciał na Brooke, a na młodym zwyczajnie nie wypadało. Franko zawdzięczał zbyt wiele, więc został ksiądz, którego nie znał. A poza tym chciał by coś się zaczęło dziać. Niech znów choć na chwilę odzyska nadzieję, że coś jeszcze może się zmienić.

- I to ja będę decydował kto zapłaci. Nikt inny!

Mike 19-09-2019 23:46

- Nie młodzieńcze - powiedział spokojnie ksiądz - Nie ty będziesz decydował, ale ty będziesz żył ze świadomością, tego jaka była cena. Zastanówcie się dobrze, to trudna decyzja i to wy musicie ją podjąć.

Fenrir__ 20-09-2019 10:04

Franko położył rękę na ramieniu chłopaka.
- Tommy... - szepnął - To nie twoja wina, tylko moja. Narażałem was już zbyt wiele razy... Domyślam się jak wysoka może być to cena - zwrócił się do księdza. - Jestem gotów zapłacić nawet więcej. Tak jak mi powiedziałeś, wróciłem w jakimś celu i to może być właśnie ten cel. - zamyślił się na moment po czym dodał - Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni. Tak mi wtedy powiedziałeś. Jestem pewien że teraz pragnę sprawiedliwości dla Zacka bardziej niż niczego kolwiek na świecie i liczę, że choć raz bóg stanie po mojej stronie... - powiedział tonem nieco zbyt żądaniowym niż powinien. Jednak mimo wielkiej skruchy dalej siedzi w nim gbur i mięśniak...

Col Frost 20-09-2019 10:22

- No nie, tylko nie to... Jak się znowu spróbujesz poświęcić to cię własnoręcznie zabiję, kapujesz?! - wydarł się na Franko, teraz już nie przejmując się wydarzeniami z przeszłości.

Mike 23-09-2019 11:56

- Proszę sprowadzić tego kogoś - powiedział Franko do księdza. Ojciec Forthill skinął bez słowa głową i wyszedł. Nie wyglądał jak ktoś, kto robi im przysługę.
Mijały godziny, ojciec Forthill ostrzegł ich że to potrwa. Franko z nudów patrzył w małym lusterku jak jego rany milimetr po milimetrze zasklepiają się. Nie zrobił się od tego ładniejszy. Tommy chyba wciąż był trochę zły na Franko, bo siedział na łóżku przy Zacku i nie patrzył w stronę Franko. Młody wciąż spał. Brooke też w końcu padła.

Nagle usłyszeli kroki na schodach. Po paru chwilach pojawił się ojciec Forthill i jakiś mężczyzna. Nie wyglądał ani demonicznie, ani zbyt święto. Zwykły facet pod czterdziestkę. Miał na sobie znoszony, ale kiedyś elegancki płaszcz. Na ulicy minęli by go nie zwracając najmniejszej uwagi. Przybysz obrzucił krótkim spojrzeniem pomieszczenie i podszedł do Zacka.
- Jesteście całkowicie pewni, że tego chcecie?
- Tak
- odparł Tommy. - Jestem gotów ponieść wszelkie koszty.
- Powiedziałeś im, to dobrze. Albowiem to na ich sumienia spadnie wszelkie zło. I na moje.
- powiedział mężczyzna ni to do księdza ni to do pozostałych.
- On jest jeszcze dzieckiem, ja poniosę konsekwencje - powiedział Franko podchodząc. Górował nad przybyłym, ale ten nie okazywał lęku. Widać nie pierwszy raz miał do czynienia z osobnikami o dosyć niepospolitej urodzie.
- Sam się zachowujesz jak dziecko - warknął Tommy - to przeze mnie.
- To ja zostawiłem fiolkę
- odbił Franko.
- Zamknijcie się obaj - warknął przybysz.
Zbudzona głosami Brooke usiadła na łóżku.
- Gdyby można było wybierać to żaden z was by nie poniósł kosztu. - spojrzał w oczy olbrzyma zadzierając głowę. - W tobie czai się mrok, ale trzymasz go w ryzach. Miewasz chwilę zwątpienia, ale którz ich nie ma. A ty… młody, pełen gniewu, ale duszę masz czystą. No, jak na nasze czasy. Nawet ty, młoda damo - stanął przed Brooke. - zrobiła byś wiele dobrego dla świata, ale nie wiem czy zdążysz...
Dziewczyna zmarszczyła brwi starając się odgadnąć o co chodzi facetowi. Mężczyzna tymczasem stanął przy łóżku Teda.
- Wy jesteście ukierunkowani i przyniesiecie światu dobro, ale on… wielka niewiadoma. To nie mesjasz, ani antychryst, ale z jego powodu może stać się wiele złego. Gdybym miał wybierać…
Odwrócił się nagle do pozostałych, poły płaszcza załopotały przy tym ruchu.
- Ale na szczęście nie do mnie należy wybór. Niezbadane są wyroki Pana. Nie na pogaduszki mnie tu jednak sprowadziliście.
Podszedł do łóżka Zacka i przysiadł na krawędzi.
- Módl się ojczulku, może złagodzisz skutki tego co sprowadzamy na świat.
Wyciągnął dłoń nad nieprzytomnym chłopakiem. Ojciec Forthill nie zdążył zrobić znaku krzyża, gdy wszyscy to poczuli… niczym bezgłośny dźwięk dzwonu wrażenie rozeszło się wokoło. Ciało, kości ani mury nie stanowiły dlań przeszkody. Niczym wielka fala podążyło we wszystkie strony świata.
- Zrobione - powiedział mężczyzna i wstał, kierując się do wyjścia. Zatrzymał się w progu i odwrócił - Miejcie ufność w Panu. Mnie pomaga myślenie, że wszystko to jest elementem jego większego Planu. Że to próba mająca uczynić nas lepszymi. Forthill, zbyt długo już stałeś z boku, czuje że Pan wezwie cię wkrótce na pierwsza linię. Bywajcie.
Chwilę później usłyszeli jego kroki na schodach.
- Kto to był? - zapytała Brooke.
- Nazywają go Hiob. - odparł ojciec Forthill.
Zack zakaszlał i usiadł. Rozejrzał się zdziwiony po wszystkich.
- Tommy! - ucieszył się widząc znajomą twarz, nagle zamarł i zapytał - Tommy, trzymasz dłoń na mojej nodze?
Tommy spojrzał na swoją dłoń, opierał się o łóżko i faktycznie czuł nogę Zacka. Noga poruszyła się.
Nagle Franko ścierpł. Z głębi korytarza usłyszał chichot, który przeszedł w złowieszczy rechot i odbił się echem. Kątem oka widział, że nikt nie zwrócił na to uwagi… albo nie słyszał. Tylko młody Ted niespokojnie poruszył się pod kocem.
Gdzieś w mieście.
Technik ugryzł kanapkę wpatrując się w ekran komputera, na którym pojawiały się wyniki badania. Kanapka wypadła mu z dłoni. Wpatrywał się w ekran jak zaczarowany, zerwał się i dopadł urządzenia pomiarowego. Gorączkowo sprawdził je, ale nie znalazł usterki.
Zapisał wyniki na pendrive, zabezpieczył próbkę i zamknął laboratorium. A potem pognał korytarzem oświetlonym mrugającymi jarzeniówkami. Mijani pracownicy naukowi patrzyli na niego jak na wariata. Dopiero uzbrojona ochrona w czarnych mundurach go zatrzymała. Ale jak tylko usłyszeli co miał do powiedzenia, pobiegli z nim.
Technik wpadł do gabinetu i od progu powiedział:
- Pułkowniku, udało się! Formuła działa!


I tym akcentem kończymy ten odcinek. Proponuję by to co działo się w piwnicy po wyjściu uzdrowiciela odegrać “na boku” i wrzucić jako retrospekcję w kolejnym odcinku. Myślę, że następny odcinek zacznie się tydzień czy dwa czasu gry później. Ale o tym już w komentarzach.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:59.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172