Gallar Myśleliśmy, że tego doweimy się od was. Pamiętam tylko że obudziliśmy się w związani w spalonej szopie. Udało nam się uwolnić...wybiegliśmy... później widzieliśm jakiegoś człoweika... otoczyli nas nieumarli... zjawiliście się wy. Mówie to wszystko bardzo szybko. Staram się dokładnie wszystko sobie uporządkować w głowie jednak z powodu bólu i niedawnego spotkania z truposzami wydaje mi się to niemożliwe. |
CO SIĘ STAŁO ?! A nie widać ?! Jak wiesz gdzie jest bezpiecznie to nas tam prowadz. Przynajmniej ja nie mam czasu na gadanie, nie chce skończyć jak ten tutaj bez nogi. |
Stoję na uboczu, przyglądając się rozmowom. Po chwili podchodzę do elfa i kłaniam mu się w geście podzięki, po czym odzywam się cicho : Dziekuję. Uratowaliście nam życia. Jak możemy się odwdzięczyć? |
Cytat:
Obawiam się, że nie ma obecnie bezpiecznego miejsca... |
Wydaje się że najlepszym rozwiązanie byłoby oddalenie się z tego miejsca - powiedział elf kierując wzrok na wstające zombie.Ci co mogą iść niech idą ,inni niech wskakują na konia. Na rozmowy czas będzie później. Ruszył prężnym krokiem w stronę lasu |
W końcu ktoś rozsądnie gada... powiedział bardziej do siebie niż reszty ocalałych. Jeszccze rzucił wzrokiem na wioskę, a raczej to co z niej zostało i ruszył na elfem. W jego obecości nie czuł już takiej adrenaliny jak wcześniej, powoli zaczynała ogaraniać go pierwsza fala zmęczenia, bólu, głodu i pragnienia. Wiedział, że nie podda się temu... Nie dopóki zza pleców będą go dochodzić jęki byłych mieszkańców wioski. |
Elfka umieściła rannego wygodniej na koniu i ruszyła bez słowa za swoim towarzyszem, rozglądając sie jednak uważnie, na wypadek, gdyby pojawił się gdzieś osobnik, ktoremu serce bije jeszcze w piersiach. |
Nietety ani elfka ,ani żaden z jej współtowarzyszy nie spotkali nikogo żywego.Co prawda dało się słyszeć przez jakiś czas jęki nieumarłych ,ale w miarę jak się oddalali stawały się coraz cichsze.Okolica wyglądała przepięknie - rozległe lasy otaczające drogę która się poruszali i wstające powoli słońce jakby odsuwało zmęczenie spowodowane poprzednimi wydarzeniami. Dobrze byłoby skręcic w las, łatwiej zgubimy pościg.Jeżeli pójdziemy drogą jeszcze długo nie zrobimy jakiegoś postoju ani nie odpoczniemy. Jakieś cztery godziny marszu stąd jest dolina pełna strumieni - myślę ,że uda nam się tam zgubic pościg -powiedział elf. |
Chwila marszu w ciszy dała mu czas na ułożenie sobie 'jako tako' wydarzeń ostnich godzin (godziny ?). Macie coś do picia ? Spojrzał prosząco na elfów. Ja na prawde nie rozumiem skąd to się, znaczy jak to się stało, znaczy co i jak, no bo ja byłem sobie w ciepłym zameczku, kolacyjka... Ruda piękność - ale to pominął, i potem budzę się nagle chuj wie gdzie, chuj wie dlaczego i po co. Kurwa dorwe tego żartownisia co mnie tak załatwił. Dobrze, że wy byliście w pobliżu. Mówiąc to spojrzał w stronę długouchych. yhh dziękuję... za pomoc. Widać było, że te słowa nie przeszły mu łatwo przez gardło. A ktoś was wie coś więcej ode mnie na ten temat ? Elwood ? |
Elfi mężczyzna odwiążał jakiś pakunek z konia i po chwili podał bukłak zimnej,orzeźwiającej wody.Wyraźnie czekał na opowieść reszty nieznajomych. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:57. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0