Korytarz był pogrązony połmroku , nieliczna swiatła umiejscowieone przy podłodze dawały tylko tyle swiatła ile to było konieczne ... Odgłos stapajacych po kracie , ktora stanowiła podłoge był głoscnu , dudniacy ... Po kilkunastu metrach pierwsi , ktorzy szli na przodzie grupy zobaczyli przed sobą sporej wielkosci sale ... Hmm nie sale ... to w zasadzie był hangar ... wysokie na kilkanascie metrow było rozswietlona kilkoma wielkimi reflektorami ... Z podobnych sluz umieszczonych w jednej ze scian hangaru do sali . Po chwili kilkuset ludzi wypełniało niemla połowe hangaru ... Gdyby przyjrzec sie bardziej uwaznie scianom ... ukrytym w połmroku mozna było rozroznic elementy konstrukcyjne . Stalowe ( najprawdopodobnie ) elementy konstrukcyjne były niczym nie osłoniete ... Wiszace gdzieneigdzie luzno grube kable elektryczne , splatajace sie z metalowymi belkami rury , platanina drutow , przewodow ... Wszytko to sprawiało wrazenie konstrukcji proizorycznej , lub mocno zaniedbanej ... Wasz marsz został przerwany przez glosny , stanowczy głos mezczyzny ktory wyszedł wam na przeciw ... Obok niego szło jeszcze dwuch umundurowanych osobnikow i jedna ( jak sie mozna było domyslac ) kobieta ... - BACZNOSC ... - Gadłowy okrzyk ktory wydobył sie z grdła żołnierza mogł by obudzic umarłego ... " Wisniak " Takie nazwisko widniało na naszywce nad prawą kieszonka jego bluzy ... Z kieszeni wyciagnął mała , wymieta kartke - Orayly ( a wiec gruby ma na nazwisko Orayly !! ) , Parkinson , Nagumito , McCormic - Wisniak w zasadzie krzczał ... chyba nie potrafił mowic ciszej ... - McCormak - powiedział czarnoskory mezczyzna , poprawiajac swoje długie , do łopaktek włosy ...bladosc jaka wystapiła na jego twarzy podczas litu ustapiła juz niemla całkowicie .. - panie Wisniak . - DLA CIEBIE KAPRAL WISNIAK - tym ktorym wydawao sie ze kapral nie umie głosniej , własnie mogli sie przekonac , ze moze ...- JAK MOWIE MCCORMIK to tak jest ... - spojrzał jeszcze raz na kartke ... - ZROZUMIANO ? Czarnoskory kiwnał głowa bez specjalnego zapału ... - Dalton , Steewenson , Lotrek , Simonow , Paymounth , Idaho - za mna ... Odrwocił sie na piecie i ruszył przed siebie kierunku jednego z kilku wyjsc z hangaru ... Po kilku minutach marszu przez surowe , wydawało by sie niedokonczone korytarze Kapral zatrzymał sie przy dzwiach ... - Ogolic pałki - powiedział kapral ... i za 10 minut w sali nr 2-75 ... - Kapral szybkim krokiem ruszyl dalej , pozostawiajac grupe rekrutow samym sobie ... Dzwi tworzyły sie automatycznie ... niewielka sala miesciła w sobie dwa fotele ... nak kazdym fotelem na wysokosci około 2 metro wisiałao cos co wygladała jak suszarka do włoscow ( taka jak spotyka sie w salonach fyzjerskich - cos jakby kobeł , ktory nasow sie na głowe ) Wszytkie osoby popatrzyły na siebie wyczekujaco ... Gruby usmiechnał sie i zdecydowanym krokiem ruszył w kierunku jednego z foteli ... |
Zekhinta przeczesała swoje długie czarne włosy z niejakim smutkiem. Westchnęła cicho. "MUSISZ to zrobić" pomyślała sobie i podeszła do drugiego z foteli. Usiadła na nim i patrząc co robi grubas zaczęła powtarzać te czynności. |
W zasadzie nic nie trzba było robic . Gdy gruby usiadł w fotelu z gory zjechało "wiadro " i zasłoniła niemal poł głowy . Cichy szum przebiegł po sali . Po chwili "wiadro " uniosło sie i ukazało głowe grubasa ogolona na regolaminowa długosc włosow tzn 6 mm ... Gruby wstał i przeczsał zgoloną głowe ... "mowiłem ze wszytsko bedzie jak z płatka " |
Usiadła wiec i poczekała aż maszyna zrobi swoje. Gdy to sie stało wstała z fotela i odeszła na bok czekajać aż reszta zrobi to samo. Dotknęła niepewnie ogolonej głowy. Na jej twarzy malowała sie niechęć, ale szybko została zastąpiona obojętnością. Ponownie westchnęła, tym razem ciężej i patrzyła jak reszta goli głowy |
Indianin zerknął na Zekhinte kiedy wstała z fotela. Unósł lekko brew. Interesujący widok. Poprawił po raz ostatni kruczo czarne, gęste włosy i z westchnięciem usiadł na fotelu, pozwalając aby wojskowa maszyneria zrobiła swoje. Kiedy "wiadro" uniosło się znad jego głowy, zerknął w lustro. Obiema rękami przejechał po szczecinie na głowie, zrzucając za plecy resztki włosów. Z obojętnością w twarzy wstał z fotela, zwalniając miejsce następnemu rekrutowi. Podniósł z podłogi swoją trobę, zarzucił na ramię i staną nieopodal drzwi wejściowych. Mechanicznym ruchem sięgnął do górnej kieszeni bluzy mundurowej i klepnął ją. Na sekundkę jego usta ściągnęły się, jakby był zirytowany. Potem zniruchomiała ponownie. Czekał na to, co nastąpi. |
Chłopak doczekał się swojej kolejki. Zasiadł na krześle. Dziwna maszyna zsunęła się na oczy i po chwili jego ulubiona fryzura, która pasowała jak ulał do twarzy zniknęła wraz z maszyną, która wróciła na swoją pozycję. - Hehe... - zaśmiał się - ...teraz to mi jest prawie łyso. Zszedł z fotela i ruszył korytarzem dalej szukając sal 2-75. Nie wiedział czy to sala pojedyńcza czy jakieś pokoje. Raczej kapral nie przypadł mu do gustu. Jego lwi ryk był tak donośny, że Keske dzwoniło w uszach. Widział takich pajacy tylko na filmach, ale widać dobrze urzeczywistnionych. |
- O proszę a właśnie miałem zamiar fryzjera odwiedzić. Kurcze ale fart. Tymi rzucił torbę gdzieś w róg pomieszczenia i rozsiadł się wygodnie na krześle - Ogólnie przyciąć i troszkę mocniej po boczkach proszę. Gdy wiadro się podniosło. Tymi przejrzał sie w lusterku z uznaniem. - O właśnie o to chodziło. Troszkę za krotko i tu z boczku nierówno. Ale umówmy się że nie zauważyłem Podszedł do reszty ogolonej grupy - Hej! Zajebista maszyna. Muszę taką mieć! |
Podchwyciła wzrok indianina lecz po chwili wrociła do patrzenia sie gdzieś w przestrzeń. Drgnęła tylko na paplaninę jednego z rekrutów. Spojrzała na niego z dezaprobatą. Zachowywał sie infantylnie, niepowarznie... Zirytowało to ją lekko. Tym razem westchnięcie było lekko rozeźlone. Zmarszczyła nos, po czym ponownie spuściła wzrok i czekała na resztę. |
Tymi rozejrzał się po wszystkich łyskach, jacy zebrali się dookoła niego, czekając co będzie dalej. - hey. Ponuraki! Co wy tacy spięci i nadęci. Przecież to miała być przygoda życia a nie droga na szafot. Ej laska. – odezwał się w stronę Zekhinty – co się tak nabzdyczyłaś. Fajnie wyglądasz w nowej fryzurce. Naprawdę klasa. Nie irytuj się tak mocno. Tymi zadowolony z tego ze dodał sobie otuchy, czekał już cicho na to co będzie dalej. Rozglądał się i chłonął wszystko co go otaczało. |
Po krotkiej chwili cała 10 osobowa grupa byla glatko , regolaminowo ogolona ... Powoli zaczynali wygladac jak grupa rekrutow. ... Do pełnego obrazu brakowało jeszcze mundorow , a nie jednemu marzyla sie bron... teraz nalezało znalesc odpowiednia sale ... Spojrzeli na dzwi do “golarni “ 4 – 24 ... Rozejrzeli sie ... tylko jedne z rekrutow .. Paymounth ruszył razno ... Po chwili znikął za krzywizna korytarza . Gruby podrapa sie po gowie ...- “ Czy ktos wie jaki jest system numeracji tych sal ? “ Popatrzyliscie na siebie . Paymounth Nie czekajac na innych ruszyłes w głab korytarza ... Po kilkudziesieciu metrach krzywizna korytarza sprawiła ze nie widziales juz reszty grupy ... Idac rozgladales sie ciekawie ... Gdy nagle - A CO WY TU K...WA ROBICIE RUKI ? - mezczyzna nieco wyzszy od ciebie , o pociągłe twarzy z lekki zarostem .. - GDZIE TWOJ ODDZIAL ? ... ZAPIERDALAJ DO ODDZIALU ... I ZEBYM CI TU KURWA NIE WIDZIAL ... Nie widawalo sie by ow czlowiek mogl byc dobrym zrodlem informacji ... "czy oni musza wszycy tak krzyczec ? " mimowalonie przemknelo ci przezglowe ... , chcac nie chca zawrociłes do "swojegooddzialu ... " - ZEBY MI RUKI SIE SZWANDALY , KURWA , GDZIE IM SIE PODOBA ... - donoscny głos mezczyzny "scigal cie" nawet wtedy gdzy starciles z oczu "krzykacza " Po chwili zagnany przez podazajacy za toba golos dotarles do reszty grupy . Po chwili Paymounth wrocil do grupy ... Kilka metrow za nim maszerowal ciezkim rokiem wysoki mezczyzna z lekkim zarostem ... - SZLAK BY TRAFIŁ TYCH RUKICH - mowił jakby do siebie ... w pewnym momencie podniosł wzrok i zatrzymał sie . - KURWA !! , A CO TO ZA PIKNIK , TY - pokazał na Idacho - CO TO , KURWA ROBICIE RUKI ? JUZ , KURWA POWINNISCIE BYC W SWOJEJ SALI ... ZAPIERDALAC NA CZAWARTY POZIOM ... WINDA , KURWA , JEST TAM - Wskazal palcem kierunke w ktorym zmierzal ... - A TY GRUBASIE CZEGO SZCZERZYSZ ZEBY , DAWNO CI NIKT NIE PRZETRZBAPL TEJ JADACZKI ? KOGO , KURWA, BIORA DO ARMII - gruby przestal sie usmiechac - RUCHY RUKI .... ZAGESZCZAC !! BO NAKOPIE OSTATNIEMU .. W tym samym momencie krzywizna korytarza ukazala idacego spokojnym krokiem , ubranego w idealnie wyprasowany mundur mezczyzne ... Gdy zobaczył scene rozgrywajaca sie u wejscia do golarnii skrzyił sie lekko ... - BACZNOSC ... - krzyknął z nieco mniejszym zaangarzowaniem niedogolony mezczyzna ... po czym sam zasalutował . Oficer zblizył sie do nich niespiesznie ... - Sierzancie ... czy wy musicie byc tacy wulgarni ?- MELDUJE ZE NIE - odpowiedzial bez przekonania sierzant ... - Prosił bym wiec , sierzancie - oficer przyjrzl sie naszywce nad kieszonka bluzy - Draft , o wieksza kulture ... Z usmiechem ruszył dalej ... Sierzant odczekał chwile ... - NO CO SIE KURWA TAK GAPICIE ... ZAPIERDALAC . KURWA DO SWOJEJ SALI ... - wyminał rekrutow i ruszył dalej w swoja strone .... |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:46. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0