Garab W środku "karawany" szedł ubrany w ciemnobrązowy płaszcz męszczyzna. Miał długie blond włosy. Jego kamienna twarz nie zdradzała uczuć. Na jego plecach był zawieszony długi kompozytowy łuk. |
Hosse Dołączył do karawany dopiero przed chwilą...jedzie na pstrokatym koniu.jego opalona cera była poorana bruzdami bulu.A szeroki kapelusz zasłaniał twarz, ubrandy był w kolorowe ale wypłowiałe od słońca poncho.z boku na pasie wisiał miecz. W ustach zuł wykałaczke. |
Kirryk Odwracam sie w strone towarzyszy-idziemy juz cala noc...juz swita, a pamietajmy, ze nie tak dawno temu ledwo co wyszlismy z zamieci snieznej...nie wiem jak wy, ale ja jestem za chwilowym postojem...zwlaszcza ze nasze walachy-wskazuje na konie-musza troche odpoczac...kto sie ze mna zgadza?-spogladam na urocza polefke i usmiecham sie-jesli sie teraz zatrzymamy rozpalimy ognisko...bedziemy mogli sie osuszyc po sniezycy i ogrzac |
Venefica Spogląda na Kirryka i na resztę drużyny. Zwalnia trochę, wyraźnie widać, że myśl o odpoczynku padła na poddatny grunt. Mimo to nie zatrzymuje się i nie odzywa. Zacisnęła tylko mocniej płaszcz i pociągnęła konia za uzdę. |
Garab -Może postój to nie jest taki głupi pomysł.- Staje w miejscu i czekam na ruch towarzyszy. |
Kirryk spogladam na pozostalych towarzyszy...usmiecham sie -swietnie! jesli pozostali sie zgodza to rozbijamy oboz...wiec?-spogladam na starca z kosturem |
Venefica Przystaje również - Skoro nie macie nic przeciwko z chęcią odpocznę... Szczerze mówiąc jestem wyczerpana. |
Hosse - tak to dobry pomysł... az mi dupa ścierpła...a i przekąsić coś by można... - zatrzymuje konia |
Wędrowcy zatrzymują się więc. Odpoczynek wszystkim krążył w myślach, ale gnani swym celem podążali niestrudzenie naprzód. Teraz mogli wreszcie rozprostować kości, wymasować obolałe kończyny, rozgrzać się przy ogniu, który wesoło buchnął w górę. Trzeba przyznać, że to miła odmiana od nieustającego marszu i przenikliwego zimna. Venefica odciążyła swojego konia i pozwoliła mu swobodnie paść się nieopodal. Sama zwinęła się w kłębek przed ogniem i nakryła twarz kapturem. Chyba śpi... Tymczasem południe przywitało wędrowców pełnym słońcem i bezchmurnym niebem. Tylko gdzieś za ich plecami, za pasmem gór, słychać huki, jak gdyby nieustające grzmoty... |
Hosse zrzuca sombrero na plecy. wyciąga kawał miesa zaczoł podgrzewać - chce ktoś?...własciwe to .. e nie wazne spytał... po posiłku wyciagnoł fajke nabił tytoniem i odpalił... wokoło zapachniało wisnią |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:53. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0