- - - >Nassair [user=184,101]Szyb studni wygląda zwyczajnie - nie ma w nim żadnych bocznych odnóg, oprócz tej na samym dole. Trudno powiedzieć, czy na ścianach studni są pułapki, narazie niczego nie dostrzegasz. Choć jesteś wysoko, dość wyraźnie widzisz, że w stronę wieży odchodzi korytarz oświetlony światłem pochodni. Garab naprawdę długo wpatrywał się w dno studni i dopiero po chwili, kiedy zacząłeś mu grozić, podniósł głowę i jak gdyby przez chwilę jeszcze się trochę zastanawiał, po czym powiedział do ciebie: - Musimy wejść do studni. Musimy tam iść. [/user] Garab Stał bardzo długo przy studni, potem powiedział coś do Nassaira i odwrócił się w stronę drzwi: - Musimy tam wejść. Musimy zejść do studni - powiedział głośno i podszedł do kuchni, żeby było go lepiej słychać. - Musimy tam iść... Venefica - Zanim gdziekolwiek pójdziemy, to wypadałoby zabrać z pokoi nasze rzeczy. Myślę, że nie zajdziemy daleko bez potrzebnego sprzętu. W końcu wyszliśmy tylko rozejrzeć się po zamku, a nie walczyć z czarownicami, magicznymi drzwiami i tym czymś... co zabiło Kirryka. Myślę, że powinniśmy iść na górę, zabrać rzeczy i rozejrzeć się za Białogłową, i popatrzeć sobie na to zamaskowane wejście, o którym pisał Nassair. A jak już będziemy mieć nasze rzeczy, to będziemy mogli zejść do studni. Mam nadzieję, że zabrał ktoś linę? Popatrzyła po zgromadzonych. - Co wy na to? |
Angus Connor Laograine DeDanaann Doughnabbitt - Aye? Nieładnie? W moich stronach kobiety nie ukrywają swego wieku. Jeśli Cię to uraziło, przepraszam. Jednak tajemnice zaufania nei wzbudzają... Shcoua? A co to takiego? - Angus spróbował dość niezdarnie powtórzyć nieznane słowo. Na pytanie Ven highlander drgnął. - Aye? Rzeczy mam ze sobą, ale chętnei sprawdzę co z księżniczką Białogłową. Aye, wolałbym nie włazić do ciasnej studni, tam nie ma się nawet jak bronić, gdyby nas jakieś złośliwe Dwarvlings napadli... Może lepiej to tajemne przejście? |
Venefica - Wiem, ze ty i Lilli macie rzeczy przy sobie, ale ja, Hosse, Nassair i Garab zostawiliśmy je w pokojach. Nie chciałabym stracić czegoś w razie, gdybyśmy znaleźli wyjście stąd, ale powrót po rzeczy byłby niemożliwy. Dlatego i tak sugeruję iść najpierw na górę i zbadać te ukryte przejścia. Mamy po drodze nasze pokoje. A szkoła to takie miejsce, gdzie zdobywa się wiedzę i doświadczenie - półelfka uśmiechnęła się słysząc jak Angus wymawia to słowo. Garab zdaje się nie podzielał pomysłu pójscia po rzeczy i zbadania tajemnych drzwi. Wszedł do kuchni i stanął między Ven i Angusem, patrząc to na jedno, to na drugie, mówił: - Nie, nie, to zły pomysł. Tam musimy iść - wskazał ręką na studnię - Tam znajdziemy wyjście, jestem tego pewny. Tam coś jest, uwierzcie mi. Musimy zejść do studni. |
Angus Connor Laograine DeDanaann Doughnabbitt - Aye, zejdziemy tam, jeśli chcecie. Ale niech pozostali wezmą swoje rupiecie - uśmiechnął się kończąc zdanie. Miał nadzieję, że humor nieco się podniesie. Potem pomyślał o dobrym, smakowiym piwie korzennym... Nagle zatęsknił za swoim domem, za bijatykami w gospodzie, za wszystkimi zabawami, hurlingiem i swoim nauczycielem. - Ehh... - westchnął w zamyśleniu. - Aye, chodźmy nim umrę na suchoty... - Zerknął na Ven. - Schola? My doświadczenie i wiedzę zdobywamy od naszych ojców lub braci, albo od starszych rodu. Reszty uczymy się sami, podczas bitew, albo z młotem w ręku. Czy to schola? Angus podszedł powoli do drzwi i popatrzył oczekująco na resztę. |
Lilli Starlight A ja też muszę z wami iść? zapytała się dziewczynka. Ja mam wszystko przy sobie. uśmiechnęła sie uroczo. Spojrzała na chwilę na Angusa . W dziwnym kraju mieszkasz. Mężczyźni chodzą w spódniczkach, kobiety wyjawiają swój wiek.... bardzo bardzo dziwne. Znów sie lekko uśmiechnęła. Coraz dziwniejszych ludzi spotykam - pomyślała - ale może... hmm.. |
Venefica Półelfka zacisnęła wargi w grymasie zniecierpliwienia. Spojrzała na Lilli podejrzliwie, potem na Hossego z irytacją - bard wciąż stał z pochodnią przy stole i wpatrywał się gdzieś w dal bez ruchu. Następnie jej spojrzenie powędrowało do Garaba, którego mina jasno wyrażała, że nie ma zamiaru iść na górę, a potem do Nassaira pogrążonego w mroku. - Dobrze, skoro nie chcecie zabrać swoich rzeczy z góry, to ja sama tam pójdę - swoje słowa skierowała do towarzyszy z drużyny - Oczywiście, ze możesz tutaj zostać, drogie dziecko - tym razem powiedziała to z cierpkim uśmiechem do Lilli - Poczekajcie sobie tutaj, ja zaraz wrócę. Mam tylko nadzieję, że nie spotkam po drodze równie pociętego czarodzieja, bo mogłabym nie dać rady przytaszczyć go tutaj. Jeśli nie wrócę do pół godziny, możecie iść do studni beze mnie. Nie wiem tylko jak to zrobicie, bo nie ma tu żadnej liny. Ven odwróciła się i starając się nie patrzeć na zwłoki przyjaciela, które wciąż leżały na kuchennym stole, wyszła z kuchni. |
Nassair Stał cały czas koło studni, patrząc najpierw na Garaba, następnie przyglądając się każdemu po kolei, kończąc na Ven. Po chwili milczenia jaka nastała po wyjściu półelfki, Nassair ruszył z miejsca. Przeszedł szybko przez kuchnie, potrącając przy tym każdego kto mu się z drogi nie odsunął i zniknął w tym samym przejściu w którym przed chwilą Ven. Gdy półelfka dochodziła do schodów na górę, usłyszała za sobą ciche kroki. Odwracając się zobaczyła szybko zbliżającego się do niej Nassaira. |
Angus Connor Laograine DeDanaann Doughnabbitt Highlander jak powiedział tak też zrobił. Powolnymi krokami ruszył za półelfką. Nie musiał się spieszyć, miał długie nogi. - Aye, zaraz wracamy... Mam nadzieję... - mruknął chyba bardziej do siebie niż do reszty. [user=314,101] Jeśli diabołek jednak nie gra, to mogę przejąć Hossego... Bo już sam nie wiem, czy gra, czy nie ;)[/user] |
Lilli Starlight To ja zostałam tu sama... pomyślała... no chyba, że by liczyć tego człowieka, co tak bardzo się upiera zejść do studni... i ciekawe kim jest ten mag, o którym wspomniała Venefica . dlaczego ja ... hmm to dziwne.... musi być dobrym magiem.. nie jakimś... - zamyśliła się głębiej.... Stała tak przez dłuższa chwilę. Może jednak pójdę za nią - pomyślała - może dowiem się czegoś więcej... Postała jeszcze chwilkę i pobiegła na schody znikając w mroku roztaczającym się poza światłem w kuchni... |
Hosse Bard powlókł się marudnie za resztą. Miał nadzieję, że coś się wreszcie wydarzy w niedługim czasie. - Od bidy utopimy smutki w... Suchej studni - mruknął do siebie. Po chwili poczuł jak rodzi się w nim wena. Mężczyzna w spódniczce, ludzkie dziecko, czytające elfie runy, elfy, które albo nei mówią, albo nie czytają swoich run, sałatka z kolegi... Cyrk... Albo dobra historia, jak z bajki. Jedna z tych, której gaweidź słucha z zapartym tchem. Hosse liczył tylko, że nei będzie musiał zmyślać szczęśliwego zakończenia - przynajmniej w kwestii własnej skóry... |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:27. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0