lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [sesja] Rycerze Tamriel (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/2625-sesja-rycerze-tamriel.html)

Mith 03-03-2007 20:29

-Nie wiem czy widzisz w niej tylko te cechy drogi Jozue...

Rzekl z szerokim usmiechem Mith mrugajac tylko okiem do hobbita.

-Mialem kiedys zadanie w Balfiery... Jakies 300 lat temu... Niezbyt milo wspominam tamte okolice, ale jezeli reszta z grupy sie zgodzi na twe zaproszenie, ja tez za wami podaze. A co do Ciebie drogi Xardzie. Nie uwazasz, ze zbytnio zzywasz sie z nasza kaplanka? w koncu ona jest niesmiertelna, a Ty bedziesz dla niej tylko powiewem. 40 lat dla elfa to tyle co dla czlowieka pol dnia. A nie masz pojecia co to znaczy zyc wiecznie i kochac osobe, ktorej juz nigdy nie zobaczysz...

Mith Sadei spochmurnial.

-Mialem polozyc sie do snu, ale odzyly dawne wspomienia i musze sie przejsc.

Mroczny elf wyjal sejmitar i przejechal olowianym pierscieniem po jego ostrzu. Do uszu siedzacych obok doszedl dzwiek krystalicznie czysty, piekny, ale zaraz przerazajacy. Elf wstal i zniknal w ciemnosciach...

Panda 03-03-2007 20:32

Mściciel spojrzał na Hobbita.Pod chustą malował się uśmiech.
-Jak chcesz. Ja bym się przeszedł.Drowie, ja żyję chwilą. Lecz sądzę ze możesz mieć rację.-powiedział te słowa, po czym odbił się od drzewa i ruszył wolnym krokiem w kierunku pobliskiego lasu.
-Jak by coś się działo, krzycz.- Jozue usłyszał donośny głos mężczyzny.

Blacker 03-03-2007 20:43

Nieśmiertelne? Od kiedy elfy były nieśmiertelne? Żyły długo, ale chyba z powodu trunków coś się ciemnemu pomyliło. Cóż... Blacker rozparł się wygodniej na krześle. Nie zamierzał wybierać się spać, ale jednocześnie hobbit mógł chcieć zostać sam ze swą nostalgią

- Drogi Jozue, czy pozwolisz czówać razem z tobą, czy wolisz zostać sam? Samemu jednak warta staje się monotonią, we dwóch zapewne weselej będzie, a i niejedna beczółka w tej piwnicy stoi samotnie i czeka, aż ktoś litościwie ją opróżni. Pozwolisz dotrzymać sobie towarzystwa?

Tammo 03-03-2007 21:06

Hobbit, który właśnie rozsiadał się wygodnie przyglądając się uważnie swoim podróżnym butom na słowa drowa, wbił weń zdumiony wzrok.

Na litość! Czy moje zainteresowanie elfką naprawdę mogłoby byc tak odebrane? Tak, no piękna jest, ale przecież chyba bym musiał całować ją z konia albo conajmniej stając na drabinę! Cóż za niedorzeczny obraz!

Hobbit otrząsnął się z komicznego obrazka zaśmiawszy się cicho. Wtedy dopiero dostrzegł był mrugnięcie drowa. Zaśmiał się z jego krotochwili i odmrugnął.

- Zaręczam, mój towarzyszu drowie, że właśnie te. Co zaś do samej Balfierry, zapraszam Cię serdecznie. Wiadomym jest, że udawać się tam moglibyśmy dopiero po wykonaniu misji, zatem będziesz mógł dysponować sam swoim czasem. Ja Cię tam mile powitam, jestem też pewnym, że w przeciągu 300 lat zaszły na Balfierrze spore zmiany. Ba! Sam przybyłem tam dwa lata temu i ciężko obecnie mnie samemu przypomnieć sobie, jak wyglądała owa zielono-złota wyspa, kiedym pierwszy raz stawiał na niej stopę.

Spokojny nastrój vidama nie prysł nawet, kiedy drow wypowiedział gorzkie słowa o miłości. Ba! Zniósł nawet mały człowieczek ciarki budzący na krzyżu dźwięk lśniącego sejmitara. Pyknąwszy ze swej fajki, spoglądnął na drowa, mówiąc:

- Mithu mój ojciec moją matkę znał lat cztery. Zaledwie. Wedle Twych słów, dość okrutnych, choć wierzę, że czymś spowodowanych, nie miało to sensu. Gdyby zaś oni wedle Twych słów działali, jak sądzę nie dane by nam było się poznać. Pokochali się, i - jak sądzę - bo zbyt małym byłem by pamiętać lub wiedzieć, byli ze sobą szczęśliwi. Tak mi zawsze mawiali służący i wojacy mego pana ojca. Miał po niej jeszcze jedną żonę, lecz wiem, że wspomnienie mej matki zawsze przywodziło smutek na jego oblicze. A zarazem radość. Nie sporu pragnę, mój drogi. Domyślam się, że cierpkim odgłosem swego miecza, którym tak doskonale przegnałeś wszelką moją senność, co na warcie doprawdy mi się przyda - z nieodłącznym humorem hobbit skłonił się mrocznemu elfowi, bynajmniej nie szyderczo, bo szczerze, nawet jeśli z uśmiechem - pragnąłeś się przed czymś odgrodzić. Prawda to, że Luthien i Xard mogą krótko cieszyć się swoim szczęściem. Ale jeśli nawet będą go mieli cztery lata, jak moi rodzice, nie zaś czterdzieści, jako im prognozujesz, to uwierz mi, warto będzie. Tymczasem zaś, dołącz proszę do nas, myślę, że w kompanii raźniej. Oczywiście, jeślić taka Twa wola.

Serdecznie spoglądając na mrocznego elfa, hobbit zaprosił go do ognia, ustępując mu swojego miejsca.

Po słowach Blackera, spokojne oblicze niziołka rozjaśnił szczery, zawadiacki uśmiech. Skłonił się on nader dwornie siwemu generałowi, śmiejąc się gromko:

- Prawdziwą radość sprawiłeś mi swą propozycją, przyjacielu! Są smutki, które się niesie samotnie, aleć są i takie, którymi można się dzielić, tedy z przyjemnością skosztuję zawartości beczułek w Twej kompanii! Wymóg jednak stawiam! Na Twojej warcie, ja będę dotrzymywać towarzystwa Tobie. Cóż rzekniesz, kompanionie?

Tu hobbit spoważniał, patrząc na człowieka i drowa.

- Sadeiu, prawdziwe są słowa naszego doświadczonego wojaka. Jeślibyś uznał, że kompania Ci się dziś i teraz przyda, dołącz. Serdecznie zapraszam, a i sądzę, że Blacker również. - hobbit szeroko, sympatycznie uśmiechnął się do obu rozmówców, patrząc pod koniec uważnie i pytająco na generała.

Mith 03-03-2007 21:55

Juz z ciemnosci dalo sie slyszec glos Mitha.

-Drogi Jozue pragne pobyc sam. Nieprzywyklym jestem do tak dlugiego obcowania z ludzmi. Potrzebuje dni kilku do przyzwyczajenia sie do waszej kompani. Moj zawod wymagal odemnie zycia samotnika, a teraz, dzieki memu Mistrzowi, ktory wyslal mnie na ta wyprawe wszystkie moja przyzwyczajenia pustelnika musze odwrocic na zwyczaje dotyczace przebywania z kompania.

Panda 03-03-2007 22:02

Gdy Luthien spała a reszta kompani rozmawiała Mściciel przechadzał się po puszczy. Piękna okolica, bezchmurne niebo sprawiało że Xard myślał o tym że jest sam i że pierwszy raz w życiu poznał kogoś dla kogo chce żyć. Myślał tylko o jednej osobie... o Kapłance. W pewnym momencie zawrócił do obozu. Wracał pogrążony w myślach. Taka cisz jaka była pomagała myśleć. Gdy dochodził powoli do obozowiska słyszał rozmowy kompanów, nie wyraźnie ale słyszał.

Blacker 03-03-2007 22:24

Blacker uśmiechnął się. Czół, że z hobbitem najprędzej się dogada i chyba się nie mylił

[i]- Cóż, wymóg twój ciężki i pewności nie mam, czy mu podołam. Jednakże ze wszystkich sił postaram się go dotrzymać, lecz na mojej warcie beczółki może nie być, a wtedy świat pewnie jeszcze smutniejszy będzie. Ale towarzystwu twemu zawsze rad będę i ciesze się, żeśmy się tak dogadali.
Nachylił się bliżej do hobbita

- A jak już w beczkach pusto będzie, alkochol zdolności bojowych reszty kompanii nie obniży.

Po czym odchyliwszy się z powrotem zaśmiał się

- Do jakich to poświęceń w imię dobra wyższego gotówi jesteśmy

Hobbit, jako inteligenta osoba na pewno zrozumie sens jego przenośni, zwłaszcza, że najpewniej na bratnią duszę w nim trafł. No cóż - w małym ciele wielki duch, jak to mawiała babcia Rózia gdy go jako dziecko zastała w piwnicy winiarskiej, wyraźnie zadowolonego z życia

Tammo 04-03-2007 17:11

- Mithu, jakbyś zmienił zdanie, to tu Ci siedzisko grzeję. - hobbit uśmiechnął się cokolwiek poważnie, ze zrozumieniem spoglądając na drowa. Zasiadł z powrotem. Gdy drow odchodził, słyszał dalsze rozmowy.

- Jak piję, to na wesoło, więc nie będzie problemu - zaśmiał się pełną gębą Jozue. - Powiedz mi, cny Blackerze, skąd takie miano? Przydomek to, czy imię?

Mith 04-03-2007 17:52

W czasie gdy Jozue i Blacker w najlepsze rozpijali beczulke Mith szedl przez ciemny las. Podszedl do starego debu i zwinnymi skokami wskoczyl na jego galaz zawieszona okolo 2,5metra nad ziemia. usiadl na niej, jedna noge podkurczajac, a druga swobodnie spuszczajac w dol. Oparl sie o konar drzewa, wyjal jeden z sejmitarow i zaczal go z lekka ostrzyc i szlifowac do blysku. Skaleczyl sie przy tym kilkukrotnie. Gdyby go ktos teraz zauwazyl, zobaczyl by, ze drow nie moze sie skupic na tym co robi. Byl rozkojarzony. Nie zauwazyl nawet przechodzacego dolem Xarda, ktory rownie jak on myslami byl gdzie indziej niz duchem. Po chwili zasnal na galezi. Jego sejmitar spadl na ziemie i utknal w ziemi. Sadeiowi snilo sie wiele roznych i dziwnych rzeczy. Wiekszosc z nich byla wspomieniami jego zadan. W snach widzial twarze swych 'celow', ktore wykrzywial bol. Jednak najbardziej przed jego oczami utkwila twarz T'puul Cryso. Elfki, ktora kochal i ktora nieswiadomie sam zabil podczas zlecenia. Jego celem wtedy byl niejaki Kal'daka. Syn karczmiarza ktory zalegal ogromne ilosci zlotych monet jednemu z moznych Imperial City. Pech chcial, ze tej samej nocy w karczmie byla Cryso. Naszla Mitha gdzy ten podrzynal gardlo Kal'dace. Odruchowo siekl sejmitarem w postac i uciekl, by nikt go nie widzial. Dopiero dnia nastepnego dowiedzial sie kogo zabil.
Mith zbudzil sie caly zlany potem. Bylo kolo 3 w nocy gdy powrocil do obozu. Zastal tam Jozue i Blackera niezle rozweselonych juz winem. Siadl kolo nich.

Blacker 05-03-2007 07:09

Blacker rozparł się wygodniej, opierając plecami o pień drzewa, wziął kolejny łyk z kubka trzymanego w prawej ręce.

- Pić na smutno, to gorzej niż być smutnm na trzeźwo, przynajmniej takie jest moje zdanie. Za to pić na wesoło, to i radość jeszcze większa. Co do mojego miana... Imieniem i nazwiskiem nie posługuję się, od czasów generalskich w niełasce jestem. Blacker to przydomek z twierdzy, gdzie tak się do mnie zwracali współwięźniowie. Nie mówię o strażnikach, bo ci na mnie wołali ,,3098 do mnie", lub ogólnie w tymże stylu


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:31.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172