lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   Tacy jak ty 2 (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/2786-tacy-jak-ty-2-a.html)

Tammo 26-03-2007 21:53

Astral
 
1 Załącznik(ów)
Niespodzianka była spora. Z miejsca kot wybił się przednimi łapami wspierając się na udzie, potem brzuchu Asterotha. Mruknąwszy cicho, zbliżył pysk do dawnego towarzysza i wciągnął powietrze.

- Inaczej pachniesz. - było to i stwierdzenie faktu i usprawiedliwienie swego rodzaju. Kot machnął przy tym ogonem na lewo i prawo.

Wtedy właśnie to odczuł. Pewną gorzką esencję wypływającą z białoskórego mężczyzny.

Demon! Nie człowiek, ale demon!

- Astral, miej na niego oko - pantera zastrzygła uchem, nie wiadomo czy wskutek dmuchnięcia nekromanty, czy na znak potwierdzenia.

Irbis opadł z powrotem na piasek, wdzięcznym ruchem. Nie chciał osłabiać Asterotha, który na pewno również poczuł pewien przepływ swej energii magicznej w stronę kota.

- Już nie Legion, lecz Asteroth. Jeszcze jakieś zmiany, towarzyszu? Np... natury? - majestatycznie machnąwszy ogonem kot rzucił to cicho, korzystając z tego, że w pobliżu na razie znajdują się tylko nekromanta i ten, którego ongiś zwał Legionem. - I czyś jest z tej zmiany zadowolony?

Dla kota to ostatnie pytanie było najważniejsze. Biała pantera usadowiła się wygodnie, ogon uniósł się, jego koniuszek wykręcił esa floresa, nim właściciel owinął się ogonem, by lekko przekrzywiwszy głowę spoglądnąć swoimi opalizującymi oczyma na Asterotha.

Póki co, nawet sowa wywietrzała mu z głowy.

Extremal 26-03-2007 22:07

Avalanche, kołysząc się pod wpływem zdaje się bryzy morskiej zbliża się nieuchronnie do swego oręża, po kostki będąc już w wodzie spoglądnął na Miecz wystawiający z wody, ten sam miecz którym władał Agreal póki jeszcze chodził po ziemi, a obecnie jest w rękach jego pogromcy. Miecz nie wyglądał inaczej, czarna rękojeść wysadzony jakby srebrnym wizerunkiem nieskalanego anioła z jednej strony, a z drugiej wysadzoną miniaturkę diabła. Wzdłuż ostrza ciągnął się wykonany z czarnej stali czarny pas dodając nie jako wytrzymałości broni, cała reszta była wykonana z czysto srebrnej stali, nie było widać ani rąbka uszczerbku, widać że miecz został wykonany starannie.
O ile wygląd się nie zmienił Avalanche'a zaniepokoiła, "cisza", która wydobywała się z wnętrza miecza, z reguły jak władał swym mieczem, czuł wzmożoną obecność Agreala, czyżby poległ? Zadał sobie pytanie.

"- Jestem Asteroth, dawniej Legionem zwany."

Usłyszał wyrwany z kontekstu , znajomy głos, ociekający zdradzieckim, trującym jadem. Wnet ostudził się po jakże gorzkim przebudzeniu i obejrzał się w stronę plaży, a tam stał ŻYWY Legion, Avalanche będąc w pełni przekonany iż to kolejna robota któregoś z demonów bądź Ritha, bądź jego rywala. Nie miał zamiaru przysłuchiwać się dalszej rozmowie i postanowił zapłacić pięknym za nadobne.

Chwytając dziarsko miecz spostrzegł, że jego zbroja... jest naprawiona! Zbroja która uwierała go w bok od momentu przygody z mrówkolwem została naprawiona, najpierw oko, teraz zbroja, pomimo początkowego szoku zastaną sytuacją, obecność Legiona sprowadziła go do do parteru i ponownie ruszył w stronę skazańca.

Avalanche bezszelestnie starał się podejść Legiona zza pleców. Przedzierając się przez taflę wody. Już miał niemal przed oczyma, jak jego czerep jest wbity na ... kokosie? Na palmie? Coś się wymyśli.

"- No proszę, proszę czyż to nie nasz przyjaciel, już nic mnie nie zdziwi nawet wskrzeszenie Cię"- W tym momencie dobywa miecza zza pleców- "-Więc powiedz, komu tym razem wsadzisz kosę w plecy?" Spytał rozzłoszczonym głosem, szukającym tylko pretekstu do skrócenia zdrajcy o głowę.

Almena 26-03-2007 22:59

Gengin, gnom, przedstawia się wszystkim jako Genginkazzon von Armeshplaust, łowca czarownic, pomiotu chaosu i wszystkiego co z piekła rodem do usług. Podchodzicie do tego dość sceptycznie. Cóż, okaże się jaki z niego łowca, czy coś złowi, czy będzie to pomiot chaosu, czy też...
Astaroth tutaj z dziwnym uśmieszkiem zerknąłby na gnoma, który przy nim, ze swym niskim wzrostem, wygląda... ekhym... niegroźnie ^^’

Astral – masz oko, a nawet oba kocie oczy na Astarotha. Nie zapomniałeś, oczywiście, jak potraktował was jeszcze wczoraj. Był członkiem waszej drużyny, ale na sam koniec stanął pomiędzy wami a waszym celem. Nie dopuścicie, aby znów ta się stało.

Sangre oparta o palmę przysłuchuje się rozmowom i obserwuje niebo. Żadnych chmurek. Chmary mew.
http://i1.trekearth.com/photos/19253/mewy.jpg

Żar leje się z nieba.
Na sąsiedniej palmie przycupnęła papuga i przygląda się wam.

http://www.alik.cz/dome/apo/tapety/800/ara.jpg

Thomas; pytasz białoskórego o imię. Astaroth, odpowiada, i pyta o twoje.

Vriess; powrót Legiona trochę cię speszył. W końcu to ty byłeś tym, który stoczył w Grocie Życia walkę ze zdrajcą. Walkę na śmierć i życie. Zamieniłeś go żywcem w swój szkielet służebny, który rychło się rozpadł. Teraz wiesz dlaczego.

Astral i jego wyczulone zmysły potwierdzają to. Legion, a raczej Astaroth, jest teraz demonem.

Vimes; nadal trochę ścierpnięty, docierasz wreszcie na plażę, gdzie z powodzeniem grzejesz się w słońcu i schniesz powoli.
- Witajcie, jestem Akrenthal. A jak was zwą?
Zdążyłeś się już dowiedzieć, ze białoskóry to Astaroth. Demon.

Gengin, gnom, pomimo swego wzrostu i osamotnienia wydaje się zaczepnym i odważnym jegomościem. Wytyka ci, że masz zielonkawą skórę.
- Za taki wygląd w mieście, gdzie mieści się mój zakon, mój drogi szybko byś sterczał na palu. Hmm... z chęcią sam bym ci pomógł się na niego wbić, lecz zważając na okoliczności i twoich towarzyszy nie mam środków. Cóż....

Avalanche nie jest zachwycony pojawieniem się Astarotha. Nic dziwnego. Zdrajcy nigdzie nie witani są mile.
- No proszę, proszę czyż to nie nasz przyjaciel, już nic mnie nie zdziwi nawet wskrzeszenie Cię"-
W tym momencie dobywa miecza zza pleców- "-Więc powiedz, komu tym razem wsadzisz kosę w plecy?"

Blacker 27-03-2007 13:31

Asteroth wysłuchał słów reszty drużyny. Cóż. Wciąż mają do niego żal. Zwłaszcza rozumiał żal palladyna, takie było jego wychowanie. Nie rozumiał ludzi wychwanych w duchu dobra i praworządności. Ale, dla spokoju jego sumienia, należało postawić sprawę jasno.

- Ja również cieszę się, widząc cię w zdrowiu nekromanto, choć, gdy obserwowałem Cię po raz ostatni nie wyglądałeś najlepiej, z brzuchem pocharatanym przez demona. Pewnie i ja, widziany przez ciebie ostatnio nie wyglądałem zbyt interesująco. A i wybacz zdemowolanie twojego szkieleta, ale jakoś nie mogłem patrzeć, jak moje szczątki po śmierci wałęsają się po świecie

Następnie, spojrzał na kota, stojącego przed nim

- Zmiany, tak? Chyba dobrze wiesz, jak to jest być demonem. Rozumiem Ritha, dlaczego szuka tej broni... Najpewniej ze zwykłej nudy. Moja natura? A co ma to do mojej natury? Dalej jestem sobą, z drobnymi zmianami natury fizycznej. Ta postać jest jednak o niebo lepsza, od tej skorupy, która została w grocie życia. Daje więcej możliwości i wreszcie mogłem się pozbyć ze swojej głowy balastu, jaki zostawił we mnie Rith. Zmieniły się też trochę moje umiejętności, czego chyba również się domyślasz

Następnie obrócił się do palladyna. W jego głosie brzmiała złość. Zdaniem Astarotha, swoje prawdziwe myśli i uczucia należy skrywać jak najgłębiej, by móc zniszczyć przeciwnika

- Mylisz się, nie zostałem wskrzeszony. Moje martwe szczątki wciąż leżą w grocie życia. Możesz nawet poprzebijać mnie swoim mieczykiem - choć to pewnie będzie niemiłe i będę się musiał odbudowywać w moim wymiarze. Po prostu jestem, jak już zauważył Feanim demonem. I nie zdradziłem was. Czy komuś obiecywałem, że będzie miał drogę wolną do uzbrajania demona, tylko dla ratowania swojej skóry? Nie. A przecież niedomówienie nie jest kłamstwem?

No cóż, wiedział, że jego kodeks moralny jest dla większości niezrozumiały, gdyż sam go stworzył, stosownie do aktualnych potrzeb. Teraz, chyba pora na konkrety, więc zwrócił się do wszystkich swoich byłych towarzyszy

- Ratując siebie, daliście Rithowi to, czego tak potrzebował. Stanąłem przeciw wam, żeby do tego nie dopuścić. Niestety, nie udało mi się, jednak teraz jest okazja, żeby to naprawić. Na pewno znajdzie się jakiś sposób, żeby go zniszczyć, mogę spróbować się dowiedzieć w wymiarze demonów, choć jeszcze niezbyt opanowałem przechodzenie. To jak, towarzysze czy przeciwnicy?

Tammo 27-03-2007 13:51

Astral (Feanim)
 
Naprawdę jest demonem. Nawet moje imię wymówił poprawnie, co nigdy mu się nie udało, gdy był człowiekiem.

Z jakiegoś powodu Feanim posmutniał.

- Ze zwykłej nudy to ja się włóczę z Wami. - prychnął kot wyniośle, kwitując podsumowanie planów Ritha. - Jak dla mnie, jest zbyt gorąco, by walczyć, gdy nie ma prawdziwej ku temu potrzeby. Towarzysze raz, towarzysze ponownie.

W odróżnieniu od Astarotha, Feanim posiadał uniwersalny kodeks. Był on nadzwyczaj wygodny, wygodny na tyle, że nigdy w całym swoim życiu kot nie musiał go zmieniać. Innymi słowy, był to kodeks, który oparł się próbie czasu. Przez oszałamiające kilkanaście dni jak dotąd.

Extremal 27-03-2007 13:54

Paladyn, z niezwykłym podirytowaniem słuchał słów zdrajcy, nie kryjąc przy tym spojrzeń z pod "byka". Blacker, Legion czy też Asteroth, dla Avalanche'a nie miało to najmniejszego znaczenia jakie tym razem przywdzieje, dla niego miał tylko jedno, słuszne imię "Zdrajca", którego godne pożałowania tłumaczenia i wykręcania się sianem, wywoływały z chwili na chwilę coraz to większą frustrację u Upadłego Paladyna.

"-Jak sam powiedziałeś, nic się w Tobie nie zmieniło, po za wyglądem fizycznym, a jak ktoś raz okazał się zdrajcą, będzie nim przez resztę życia, w moich oczach jesteś niczym, po za kłamliwym i podstępnym zdrajcą, którego należy się pozbyć...I nie mydl wszystkim oczu, całe moje życie toczyło się wokół walki ze złem i demonami, i wszyscy wiemy że można im odebrać życie, bądź zamknąć je w zaświatach, lub jak Ty to nazywasz w innym wymiarze, bez możliwości powrotu. " Zripostował nie przebierając w słowach "-Lecz to prawda mamy wspólnego wroga... Vriess Tammo co z nim robimy?" Spojrzał sie ku swoim towarzyszom broni, nie zważając większej uwagi na rozbitków którzy skupili się wokół ich

Chrapek 27-03-2007 14:47

Patrzyłem się podejrzliwym wzrokiem na Astarotha. W uszach ciągle dźwięczał mi wykład o demonach w Akademii: zasada pierwsza w postępowaniu z demonami? Nigdy im nie wierz. Mogą Ci się przedstawić jako dowódcy armii piekielnych gdy tymczasem sprzątają szalet Belzebuba.
Ten... demon, bo bez wątpienia był to demon, nie musiał być więc nawet Legionem. Mógł to być kolejny durny zakład jakichś sił nieczystych (ciekawie to, doprawdy brzmiało w moich ustach); kolejna próba gry życiami marnych śmiertelników. Może to nawet on nas wskrzesił i teraz postanowił wziąć udział w tak pięknie skleconej zabawie.

Z drugiej strony zdawałem sobie radę, że reprezentujemy zbyt mizerne umiejętności żeby samodzielnie zatrzymać kogoś takiego jak Rith... Nawet jeśli to nie był Legion, a jedynie demon który ma chwilowo cele zbieżne do naszych to jego pomoc może się okazać nieoceniona...

- Cóż - rzekłem myśląc dokładnie nad każdym wypowiadanym słowem - Sądze, że dopóki będziesz użyteczny masz miejsce przy naszym boku. I nie obchodzi mnie czy jesteś Legionem, Astarothem czy dziesięciorogą boginią płodności.Wystarczy jeżeli nam pomożesz.

Zerknąłem na paladyna który czaił się ze swoim mieczem do ataku. Głupie by to było nawiasem mówiąc, i pewnie na kolacje mielibyśmy sushi z rycerza. Pewnie w dodatku trochę gumiaste byłoby to sushi, bo Avalanche nie stronił od wszelakich używek.

- Od tej pory - powiedziałem do Astarotha - będziemy mieli na ciebie oko. Jeżeli okaże się że zechcesz nas zdradzić po raz drugi, to być może przypomnę sobie wyjątkowo paskudny egzorcyzm - uśmiechnąłem się parszywie.
Doskonale sobie zdawałem że w tej chwili trzeba sprawę ogarnąć w kategorii ekonomii, a nie względnej moralności. Legion nas zdradził, ale w sumie wyszło na to, że to my służyliśmy złu wcielonemu. Więc dlaczego mielibyśmy mieć do niego pretensje? To trochę tak jakby mieć żal do dowódcy wojsk który odmówił wyrżnięcia wsi wraz z kobietami i dziećmi (nawiasem mówiąc dowódca taki ku ogólnej euforii ludu szedł potem do katowni).
Być może nadejdzie czas, kiedy przypomnę sobie o zdradzie Legiona. Być może; teraz jednak należało zająć się innymi sprawami.

Almena 27-03-2007 16:38

x Astaroth; po przemowie zadajesz kluczowe pytanie. „To jak, towarzysze czy przeciwnicy?”.

Astral; fakt, że Astaroth nazwał cię Feanimem, wymawiając to imię poprawnie, potwierdza, iż macie przed sobą 100% demona. „Towarzysze raz, towarzysze ponownie.” – zważywszy na okoliczności jego zdrady, postanawiasz dać Astarothowi drugą szansę.

Avalanche; nie jesteś równie łaskawy co Astral. „jak ktoś raz okazał się zdrajcą, będzie nim przez resztę życia, w moich oczach jesteś niczym”

Vriess; po raz kolejny praktyczny! XD „nie obchodzi mnie czy jesteś Legionem, Astarothem czy dziesięciorogą boginią płodności. Wystarczy jeżeli nam pomożesz”. Jesteś więc za tym, aby Astaroth wam towarzyszył.

Więc kwestia byłego zdrajcy ustalona. Teraz warto zając się czymś poważniejszym.

W krótkiej póki co „rozmowie” z nowymi towarzyszami, wszyscy poznajecie imiona pozostałych członków drużyny. Póki co zaś tylko gnom i Astraroth pochwalili się tym, czym się „zajmują”.

Opalanie się jest fajne ale czas chyba zacząć myśleć o tym, co będziecie robić dalej... x

Tammo 27-03-2007 16:58

Astral (Feanim)
 
Nadszedł czas na jakieś przyjemności. Machnąwszy radośnie ogonem Astral otarł się o nogi nekromanty wstając, po czym leniwym truchtem ruszył ku dziewczynie z obiadem. Patrzył na nią przyjaźnie, wręcz przymilnie, spokojnie podchodząc bliżej.

Kiedy dzieliło go od niej jakieś dwa metry, przystanął, przysiadł. Przekrzywił głowę, spoglądając na człowieka ciekawie, spod przymrużonych oczu. Ogon uniósł do góry, sam zaś koniuszek lekko się chwiał raz na lewo, raz na prawo.

Panda 27-03-2007 17:12

Thomas
 
Postanowiłem nie wtrącać się w rozmowę, jak wyszło z jej kontekstu, znajomych. Poczekałem aż się skończy.
Gdy skończyli rozmawiać odezwałem się.
-Pytałeś jak mam na imię.- zwróciłem się do Astaroth'a-Thomas mnie zwą... Trudzę się kowalstwem. Potrafię też walczyć wręcz.- Gdy się przedstawiłem usiadłem na piasku pod palmą.
-Eh... Głupio mi tak pytać ale, macie coś do picia??- zapytałem z głupawą miną.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:12.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172