Na wzmiankę o 'dobrach materialnych' pisnęła z zachwytu. - To znaczy że będe mogła mieć wszystko?Super! Kupie sobie smoka... a nawet dwa! - przez chwilę jeszcze trajkotała radośnie o tym co by chciała posiadać, przerwała monolog, którego i tak nikt nie słuchał w momencie gdy istota odezwala sie po raz ostatni. Spojrzała na niego krótko. - To znaczy że jak powiem "jestem gotowa" czy jakoś tak to sie gdzies tam przeniose i zaczniemy nową przygodę za którą dostane smoki?- najwyraźniej sama nie zdawała sobie sprawy z tego jak dziwnie brzmi to zdanie. |
Elle podeszła do dziewczynki. Sama nie wiedziała, po co to robi. Co ją obchodzi to, co się z tą małą stanie? Przecież ma rozum i wie, co mówi. - Hej, wiem, że perspektywa posiadania dwóch smoków jest strasznie ekscytująca, ale jednak nie wypowiadaj tych dwóch słów zbyt pochopnie - powiedziała, zwracając się do dziewczynki. - W każdym bądź razie, wystarczy wypowiedzieć tylko te dwa słowa i obudzimy się z tego przeklętego snu, czy czym to jest, tak? - Spojrzała na nieznajomego. - To cudownie, więc co teraz robimy? - Tym razem zwróciła swoje słowa w stronę tych dorosłych. |
-nie wiem jak wy ale ja mam już dość tego dziwnego miejsca, a skoro nikt więcej nie ma pytań to proponuje dołączyć do mnie- Po tych słowach Graud zwraca sie do wysłannika mocy: jestem gotów abyś mnie przeniósł. |
Kenderka po zakończeniu wypowiedzi natychmiast znikła, podobnie człowiek gdy wypowiedział ostatnie słowo, rozpłynął się w nieskończonej przestrzeni. Istota spojrzała na miejsce gdzie przed chwilą znadował sie. Na jej twarzy znajdował sie wyraz pewnej ulgi. -Teraz jeszcze tylko wy zostaliście. Tutaj spojrzał na Vanvalhira i Gabrielle. |
- Po prostu cudownie - mruknęła Gabrielle, po czym przewróciła oczyma. - Ach, naprawdę, ten sen zaczyna mnie już irytować. Mam nadzieję, że po wypowiedzeniu tych dwóch słów obudzę się i będę mogła wyjść z tej obskurnej karczmy, w której zasnęłam - powiedziała. - Jestem gotowa - oznajmiła, a ton jej głosu pokazywał, iż jest już znudzona tą całą dziwaczną sytuacją. |
Gabrielle zniknęła. Człowie teraz spojrzał pytająco na Vanvalhira. |
Vanvalhir kiwa głową. Jestem gotów. |
Początek Gry Forteca Kryształu Tess Wielkiej Rady Nill Doba 23 Roku 19 po zdobyciu Twierdz Tess, największa ze wszystkich. To tutaj mieści się jedna z trzech Rad. Tu również ściągają najbogatsi aby móc zwiększyć swój majątek. Dachy każdego budynku są wykonane ze złota. Przyjezdny zachwyca się pięknem i różnorodnością stylów architektonicznych. Przecież to tutaj, a nie w Fir, pierwszy raz zastosowano magiczne lampy oświetlające niebieskawym światłem półmrok otaczający ich odkąd pamiętają. Jest tu chyba zastosowany każdy możliwy pomysł inżynierii. Na placu zbierały się co dostojniejsze postacie. Wezwano nawet członka Rad Fir oraz Tor, aby mogli przywitać nowo przybyłych. Jeżeli Moce dotrzymają słowa, to dzisiaj powinni się zjawić bohaterowie. Już zbyt wielu Meranów zginęło chcąc zdobyć fortecę tych szkaradnych wielkoludów. Teraz to się zmieni, jak zapewniała starszyzna. Na Placu było coraz mniej miejsca. Każdy chciał zobaczyć tych „innych”. Przepięknie zdobione, z wielkim wyczuciem budynki wyglądały jakby ściany basenu pilnujące wody przed wylaniem. Tylko na środku, obok wielkiej wieży z srebra było małe wolne miejsce. Nagle portal otworzył się. _______________________________ Drużyna przez chwilę kręciła się z nieopisaną prędkością. Przed końcem czuli się tak źle, że o mało nie zwrócili posiłku. Nawet nie zauważyli jak wypadli pomiędzy multum niebieskich ludzi. Mieli one jakby elfickie rysy lecz bez tej wyniosłości. Można nawet powiedzieć, że gdyby nie błękitna skóra, przypominaliby raczej ludzi. Kiedy wylecieli, otaczała ich cisza. Setki tysięcy czerwonych oczy wpatrywało się w nich. Prawie wszyscy ubrani byli w białe szaty, tylko pięciu z nich inaczej dobrało strój. Trzech stojących najbliżej miało odzież czerwoną. Mieli na głowach takież turbany. Pozostali dwaj nosili się tak samo jak tamci, lecz jeden miał szatę zieloną, drugi indygo. Przed szereg tych istot wyszedł „czerwony” jegomość, najbardziej obwieszony złotem. Kiedy się poruszał, ozdoby spływające z jego ramion metalicznie pobrzękiwały. Towarzysze wylecieli w kolejności takiej, jakiej wypowiedzieli swą gotowość. Staruszek zaczął do nich przemawiać. Wymówił parę słów po czym spostrzegł, że nie rozumieją jego mowy. Szybko machną ręką, po czym z tłumu wybiegło pięciu z proszkiem na ręku. Przewodzący ceremonii wykonał gest oznajmiający, że trzeba to wciągnąć nosem. Czarny pył jednak nie wzbudzał zaufania. Choć czy jest inny wybór? Jeżeli jednak uparliby się, mogli uciekać. Te istoty wyglądały na równie zaskoczone co oni. |
- Ale fajnie! Zupełnie jak na karuzeli!- kenderka zaczęła podskakiwać i gadać jak najęta gdy tylko doszła już do siebie po pojawieniu sie w tym dziwnym miejscu. Przez chwilę trajkotała o tym, jak to fajnie jest pokręcić sie na karuzeli, gdy nagle zobaczyła otaczające ją istoty -Ale bajer, oni mają niebieską skórę! Prosze pana, prosze pana!- nagle podeszła do jednego ze zwykłych mieszkańców i zaczęła ciągnąć go za połę szaty aby zwrócił na nią uwagę- Dlaczego ma pan niebieską skórę? Jak to można zrobić? Czy ja tez bym tak mogła? Prosze! Prosze mi powiedzieć jak można zrobić żeby mieć niebieską skórę? A czy można też wybrać inne kolory? Na przykłąd zielony? Bo ja bardzo lubie zielony. Niebieski też, to jest bardzo śliczny kolor, ale zielony jest ładniejszy!- gdy zobaczyła że mężczyzna jej nie odpowiada zasmuciła sie lekko i prawie położyła uszy po sobie. Rozejrzała sie ze smutną miną, w nadziei że może ktoś inny odpowie na jej pytania. Wtedy zobaczyła że ubrany w czerwone szaty i obwieszony złotem jegomość pokazuje im coś. Ari od razu zrozumiała o co mu chodzi i wrócił jej dobry humor. Podbiegła do jednego z ludzi z proszkiem, pociągnęła go lekko za dłoń aby schylił sie do jej wzrostu i z ogromnym wdechem wciągnęła najwięcej czarnego pyłu jak tylko mogła. - Łiiiii, ale fajne!- pisnęła- Wy to macie tutaj świetne zwyczaje nie ma co! Ale jak to sie mówi, co kraj to obyczaj, no nie? hihihi, z różnymi śmiesznymi przywitaniami sie spotykałam, bardzo często, nie wiem czemu, po powitaniu zaprowadzano mnie do miejscowego więzienia, ale było fajnie sie stamtąd wydostawać, czy wy też wsadzicie nas do więzienia?- zakończyła pytająco w stronę osobnika od którego wzięła pył. |
Graud, gdy przekonał sie ze tłum; w środku którego nagle sie pojawili; nie zamierza ich rozszarpać zaczął rozglądać sie za drogą do jakiegoś przytulnego zaułka. Był skołowany widokiem takich ilości złota; i do tego jeszcze sposób w jaki było użyte. Nie mieściło musie w głowie po co ktoś miałby użyć złota jako dachówek. gdyby to miało miejsce w jego mieście to gospodarz takiego domu miałby poważne problemy w ubytkach w poszyciu dachu. najprawdopodobniej zrezygnował by z takiego rozwiązania po pierwszej ulewie. Jako ze drogi ewakuacji nie znalazł postanowił czekać na rozwój wydarzeń. gdy jeden z niebieskich zaproponował im na dłoni czarny proszek chciał, by ten go sprobował jako pierwszy. Lecz błyskawiczna kenderka ubiegła go, i gdy spróbowała proszku, postanowił czekać kolejny raz; tym razem na skutki działania proszku. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:55. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0