|
Gorrid A więc postanowione-z zadowoleniem zacieram ręce, jednocześnie uśmiecham się wesoło. No, panowie! Chcieliśmy roboty, a tutaj nam jej nie brakuje! Lepiej szybko odnajdźmy jakąś osadę rozumnych istot.-poprawiam pas u spodni i kolczugę, po czym spokojnym krokiem idę w stronę w którą oddalili się pobratymcy naszego martwego wroga. |
Szliście przez kilka godzin po tropach orków, których było dość dużo i były dość wyraźne. Doszliście do ciemnej polany, na środku której stał dom. Obok domu stała murowana studnia, a w pobliżu znajdowała się zaniedbana połać ziemi, na której zapewne kiedyś rosły warzywa. Dom drewniany, parterowy, z lekko nachylonym dachem aby woda lepiej spływała. Przed wejściem weranda, na której zapewne kiedyś siadała do obiadu rodzina. Teraz leżały tam tylko narzucane przez wiatr liście. Tropy orków kończyły się tuż przed polaną. Stoicie teraz na skraju gęstej części lasu. Dom jest otoczony drzewami ale nie tak gęsto, dzięki czemu w jego pobliżu jest trochę jaśniej. Coś przeraźliwie zaskrzeczało wam nad głowami, po czym poleciało spłoszone między drzewami, zrzucając na was igły. Gryffin dostał w głowę szyszką. Szlag! Włazimy? Może jest tam jakieś łóżko, albo chociaż spiżarnia... |
-Pewnie. Sprawdźmy co tam jest ale bądźmy ostrożni.-mówie po czym chwytam moją katane drapie się po szyi i powoli ide w kierunku domu. Czujnie obserwuje każde miejsce przzed wejściem.Otwieram drzwi i próbuje zobaczyć co tam się znajduje. |
Ruszyłeś powoli w stronę domu, podkradłeś się pod same drzwi. Otworzyłeś je i twoim oczom ukazał się przerażający widok. Tuż za drzwiami leżały rozłożone szczątki kobiety. Nieco dalej, na stole, leżało ciało dzieci, a na łóżku leżał mężczyzna, z kawałkiem drewna wbitym w głowę. Wszyscy nosili ślady potężnych cięć, zapewne toporem. Powoli wycofałeś się za drzwi. W tym czasie reszta podeszła pod dom. Nagle poczuliście zawroty głowy. Waszym oczom ukazał się ponownie dom, ale jakby odmieniony. Wyglądał na nowszy, a w ogródku rosły warzywa. Drzwi od domu otworzyła kobieta. W tej chwili z krzaków wyskoczyła banda orków, kilku dobiegło do niej i roztrzaskało jej czaskę toporami. Wpadli do środka, jedno dziecko zdzielili toporem w brzuch, drugie złapali, wyrwali długimi pazurami głowę, i wrzucili do studni. Mężczyzna rzucił się na orków, ale jego zapał został ostudzony drewnianym kołkiem rzuconym przez jednego z orków. Orki wybiegły na zewnątrz drąc się i warcząc. Wzięli pochodnie i podpalili dom. W tej chwili ocknęliście się. Leżeliście przed tym samym domem, jednak teraz stał on w miejscu. |
Goriid Jasna cholera. Co tu sie dzieje? Wy też mieliście ten sen?-nieobecnym wzrokiem rozglądam się dookoła. Panie magiku! Co tu sie wydarzyło? To jakieś czary...?-spoglądam na elfa czarodzieja. Powoli wstaję i mocniej ściskając mój młot, gotów do ataku lub obrony powoli podchodzę do domku... badam go dokładnie wzrokiem przez okno, rozglądam się takżę po podwórzu... Czy wszystkie szczegóły są takie same jak w "wizji"? |
Ivelios powoli podniósł się z ziemi. Chwilę stał w milczeniu. Tak. To była wizja. Jednak nie wiem czy przypadkowa, czy ktoś nam ją zesłał. W domu wszystkie szczegóły są takie same jak w czasie wizji. Oprócz tego ,że dom nie ma śladów podpalenia. [ Dodano: 2005-03-10, 17:09 ] Gdy staliście tak, oglądając dom, usłyszeliście jakiś szelest w krzakach kilkanaście metrów od domu. Sprawdzę to powiedział Gryffin po czym ruszył w stronę krzaków. Wszyscy stanęliście na progu domu i patrzyliście w stronę krzaków. Gryffin wszedł w nie, po czym usłyszeliście ryk, krzyknięcie i warknięcie. Po chwili z krzaków wyleciała głowa Gryffina, a za nią przyleciało całe ciało. |
Wyjmuje swoją katane i czekam aż to coś wyjdzie z krzaków - cholera Gryfin! - krzyczę - Co to był?? No ruszcie się - mówie do towarzyszy i cofam się o kilka kroków ale ogladam się za siebie czy i tam nie ma zadnej niespodzianki. Zatrzymuje się i wpatruje się w krzaki. - Biedny Gryfin - mrucze pod nosem i czekam dalej |
Sesja padła więc moderatora/administratora proszę o zamknięcie tematu. Dzięki ;) Nagle zauważyliście ,że w lesie kilkadziesiąt metrów od was pojawiły się jakieś ogniki. Po chwili przemieniły się one w pochodnie, niesione przez orków. Z krzaków wyskoczył zakrwawiony ork i rzucił się na was. Przeciwników łącznie jest około pięć razy tyle co was. Stanęliście do siebie tyłem, i zaczęliście się bronić bez większych nadziei na ratunek. Po chwili przed wami utworzył się mały stos ciał wrogów. Pomiedzy jednym atakiem a drugim zauważyliście że dom zaczął płonąć. Broniliście się przez kilka minut ale to nie miało sensu. Wrogów było zbyt dużo a wy byliście zbyt zmęczeni. W końcu któreś ciosy dosięgnęły was, rozszarpując wam pancerze i ciało. Padając zobaczyliście jeszcze że jakieś ciemne postacie pozeskakiwały z drzew, a orkowie zaczęli być ostrzeliwani przez łuczników. Jednak najwyraźniej przybyli za późno jak dla was. PS. Jezeli wyrazalibyscie jednak jakas chęć gry to piszcie PW. Jak będzie was 3 to mogę prowadzić dalej. '| |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:11. |
|
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0