Diana Kobieta siedziała cicho gdy inni się przedstawiali. Kiedy w końcu wszyscy podali swe imiona, Diana powiedziała: -Nazywam się Diana i jestem Łowcą Nagród... Kiedy usłyszała Twi'leka rozprostowała kostki rąk i spytała się innych: -Kto chce wziąć udział w tych zawodach ze mną w drużynie? |
- Niestety ja nie. Ktoś musi być w pogotowiu gdy ta grupa się pojawi.- Rex znów położył dłoń na rękojeści miecza.- Kłopoty to moja specjalność. |
- Eee... Ja się na to nie pisze - odparł milczący dotąd Alleshar. Pogładził dłonią jeden ze swoich mieczy świetlnych. - Wole chronić grupe niż bawić się w jakieś zakłady. Moge się przydać jeżeli ktoś zostanie ranny. Niestety Agallionie, na mnie nie możesz liczyć. Już za dużo w życiu zaryzykowałem... i za dużo straciłem... Znudzony Alleshar wyłożył nogi na stole i zaczał wygwizdywać jakąś piosenke. - Ja i eee... on... no jak się nazywa... zresztą nieważne, zostaniemy chronić drużne - dodał Alleshar parząc się na swojego kompana Rex'a |
Mark Silwin (niech będzie, zmieńmy to nazwisko) lubił kiedy rzeczy układały się po jego myśli. Uśmiechnął się wesoło do Diany. - Wygląda na to, że jesteśmy na siebie skazani, moja piękna - po czym zwrócił się to do reszty grupy: - Możecie na nas stawiać. Sam to zrobię, jak tylko się zapiszemy. Pozwolisz? - wstał odwracając się w stronę koleżanki po fachu i zapraszającym gestem wskazał jej drogę w kierunku, gdzie przyjmowano zapisy. - A tak przy okazji, to po co mamy się pchać w środek zawodów zamiast pilnować kasy? Chyba nie myślisz, że szajka się ukryje między zawodnikami? Czekaj, nie odpowiadaj, oczywiście, że tak myślisz. Ja nie, ale w zawodach i tak miałem wziąć udział. A ty się przygotuj do opowiedzenia o naszych zyskach z całego przedsięwziącia - po tych słowach podniósł swoją elegancką torbę i ruszył w kierunku baru. |
Diana Posłała uśmiech Markowi i ruszyła za nim. Kiedy szła jej buty cicho stukały. Kobieta sięgnęła za pas, żeby upewnić się że jej blaster wciąż tam jest. Podeszła do barmana i spytała się miłym głosem: -Można się jeszcze zapisać? |
Barman spojrzał na Marka z obrzydzeniem, lecz gdy ujrzał Dianę oniemiał. Po chwili wskazał tylne wyjście z kantyny. - TO tam... - wybełkotał. Przy stole chwila milczenia została przerwana przez Agaillona. - Co mówiłeś Rex? - Gdy Jedi powtórzył pytanie pytanie Twi'Lek odpowiedział. - Nowa Republika ma dużo takich schowków... najczęściej przygotowywane są starannie, tak aby nikt o nich nie wiedział. Albo ktoś szpieguje ich, albo jest przeciek. - Nagle coś zabrzęczało w jego kieszeni. Wyjął mały komputer. Po chwili uśmiechnął się tryumfalnie. - Nie skradli jednego z kryształów! - puścił w obieg komputer. Widniał na nim obrazek z encyklopedii. Bondar to kryształ, który wydobywa się z asteroid krążących na dalekich obrzeżach układu Alderaan. Zamontowany w mieczu świetlnym wytwarza on migoczące ostrze, które pulsuje podczas zadawania ciosu, uwalniając część swojej energii do organizmu przeciwnika i ogłuszając go. - Może byśmy wystawili to na wabia? |
Mark nie przejął się specjalnie spojrzeniem barmana, był przyzwyczajony do niechętnych spojrzeń, z czasów kiedy jeszcze był Twitchem Krzywy Ryj - Sam chciałbyś tak wyglądać, zadrośniku paskudny. Ale wystarczyło by ci powiedzieć coś, co chcesz usłyszeć albo zabrzęczeć paroma kredytami i od razu byśmy byli Jaśnie Państwo, a nie Piękna i Jakiś Frajer. Jego uśmiech jeszcze się rozszerzył na widok oniemiałej miny i drobnych kropelek potu, które wystąpiły na czoło nieszczęsnika kiedy skierował wzrok na "Piosenkarkę". - Wiec chodźmy, nagroda sama do nas nie przyjdzie - skierowali się do wskazanych im drzwi. |
Ładne cacko.-mruknął Rex do Agaillona.-Musi być sporo warte, a tak przy okazji....-zwrócił się do Alleshara.-Tych dwoje wyraźnie na siebie leci nieprawdaż? |
Shan-ka Rozejrzałem się dookoła. „Sporo tu się dzieje.” Nic nie mówiłem. Jedni towarzysze przedstawiali się, inni milczeli tak jak ja. „Zawodowcy. Ważny czyn, a nie słowa.” Kilka osób się rozeszło. Ktoś w końcu zadał najważniejsze pytanie, jaki zarobek. „O! Coś w końcu ciekawego. Jeszcze niech tylko powiedzą kogo zabić i dzień szczęśliwym będzie.” – Tak, jaki zyssssk. – metaliczny głos wydobył się z syntezatora Shan-ka. |
Diana Kobieta obrzuciła barmana słodkim spojrzeniem i ruszyła w stronę drzwi które wskazał. Po drodze związała włosy w kucyk. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:25. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0