lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [Storytelling] Midnight (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/3384-storytelling-midnight.html)

Zak 15-06-2007 15:58

Człowiek szedł spokojnie za jeźdźcem, wolał się narazie nie odzywać i obserwować swoch towarzyszy. Zdziwiło go tylko, że jest jedynym człowiekem w tym towarzystwie "wybranych".
-Cholera!-pomyślał-tylu ludzi na świecie a trafiło akurat na mnie... Zobaczymy co nam zaraz powiedzą, choć nie sądze, żeby to były wesołe wieści.

Midnight 15-06-2007 16:40

Sariel glebiej nasunela kaptur na glowe. W tym momencie nawet z bliskiej odleglosci niemozliwym stawalo sie odgadniecie czy jest kobieta czy tez moze mezczyzna, elfem czy moze czlowiekiem. Ot istota w czarnym plaszczu z czarna torba przezucona przez ramie, milczaca.
Podazajac za przewodnikiem ukratkiem przygladala sie swoim przymusowym towarzyszom. Mlody chlopak, wlasciwie dziecko jeszcze wydawal sie przerazony tym wszystkim. Kto na bogow wybiera takiego dzieciaka do takiej misji?!! Krasnolud rozumiem wygladal na zaznajomionego z ta odwieczna sztuka i ewidentnie posiadal zdolnosci dowodcze. Reszta nie rzucala sie zbytnio w oczy. Moze to i dobrze. Przynajmniej przezyja ciut dluzej.
Idac probowala sie delikatnie zblizyc do placzka. Przemowila w chwili gdy znalazla sie tuz przy nim.
- Kazdy kiedys umrze w ten czy w inny sposob. Trzymaj sie blisko mnie to moze pozyjesz kilka chwil dluzej. Moze.
Starala sie mowic glosem na tyle cichym aby nie byl w stanie odkryc kim jest lecz mimo to mogl uslyszec jej slowa.
Obserwoj sam nie bedac widzianym.

Achernar 15-06-2007 17:14

- Kiedyś każdy umrze - powtórzył szeptem. - Dziękuję ci... - zawahał się przez chwilę. - Nie chcesz się ukazywać? -spytał szeptem ocierając łzy. - Ja nazywam się Achernar. Wierzę że nic mi nie zrobisz.

Midnight 15-06-2007 17:43

Ach coz to za naiwne dziecie. Sariel wrecz przystanela na chwile slyszac z ust chlopaka "Wierzę że nic mi nie zrobisz". Szybko jednak doszla do siebie i wyrownala krok. To dziecko zginie szybciej niz myslalam i nawet ja nic tu nie poradze.
- Powiedzmy ze lubie swoja prywatnosc. A ty chlopcze otrzyj lzy i przywdziej usmiech. Spruboj przynajmniej udawac odwage jezeli ci jej brak.
Sariel powiedziawszy to wycofala sie lekko w tyl. Niepodobal sie jej ten tlok i jawnosc ich misji. W dodatku o tej porze ci ludzie powinni spac a nie paradowac po ulicach.

Achernar 15-06-2007 20:35

- Lubisz prywatność? Lecz... nie wiem. - sapnął. - Chcę cię zobaczyć. - Wyciągnął rękę przed siebie i zaczął się w nią wpatrywać po kilku sekundach powietrze zafalowało. Nad jego ręką błysnął płomyk. Łzy na twarzy Achernara wyparowały. Wzmocnił trochę płomień i posłał go w pobliże kaptura Sariel, tak aby ujrzeć jej oblicze.

Dreak 16-06-2007 16:47

Dosyć tych pogaduszek, będziecie mieli dużo czasu bo czeka was długa droga, resztę dowiecie się na górze. -Otworzył drzwi wierzy na środku rynku miasta. -Zapraszam. -Wskazał wam długie kręte schody.

Zak 16-06-2007 17:24

-Cholera, mam już dosyć tych tajemnic-pomyślał-Nie dość, że przydzielają nas do najgorszej misji jaka może być to jeszcze trzymają nas w nie pewności jak jakieś bydło...-zkrzywił się lekko pogrążony we własnych myślach. Spojrzał na płonącą dłoń młodego chłopca.
-Z nim mogą być problemy... Nie jestem magie ale wiem, że cieżko zapanować nad wiatrami magii, szczegulnie w tak młodym wieku...

Szedł dalej w ciszy za przewodnikiem

Midnight 16-06-2007 22:14

Z chwila gdy strumien cieplej energi dotknal jej kaptura Sariel wykonala blyskawiczny unik wycwiczony przez te wszystkie lata. Czarny diament wienczacy jej kostuch ozyl na chwile wypuszczajac ze swojego wnetrza smugi czarnej energi i otulajac nia cala jej postac. Gniew zaplonal w niej mocnym plomieniem. Nie znosila takiego zachowania ze strony ludzkich mlokosow ktorzy uwazaja ze skoro znaja kilka sztuczek to moga siebie nazywac magami. Gdyby nie ostre slowa ich przewodnika zapewne druzyna zmniejszyla by sie o przynajmniej jednego czlonka.
Otrzasnawszy sie skinela jedynie glowa Achernarowi po czym swobodnym krokiem udala sie po schodach na gore. Nie wiedziala jak duzo zobaczyl chlopak gdy poly kaptura rozsunely sie nieco. Nie byla pewna czy wogole cos zobaczyl. Doszla jednak do wniosku ze wlasciwie teraz to i tak niema wiekszego znaczenia.

Alaron Elessedil 16-06-2007 23:02

Garval szedł na przedzie i słyszał wymianę zdań idących za nim Magów. Nie było nic dziwnego w tym, że rozpoznał ich profesje nie oglądając się za siebie. Młody, który nazywa siebie Achernarem, nie pasował mu do żadnej innej klasy, zaś druga postać również pasowała do Maga, gdyż była bardzo tajemnicza, nie ujawniała się, nie chciała zdradzić swojej płci.
Wszyscy Magowie są tacy sami-pomyślał i w tej właśnie chwili zaczęło się. Achernar zabawił się płomykiem, a drugi Mag zabawił się ciemnością. Odwrócił się szybko.
-Koniec tego. Ty-za mnie-powiedział do Achernara-Ty-przede mnie-polecił tajemniczej osobie. Z pewnością powiedziałby to grzeczniej, gdyby tylko umiał, ale nawykł do wydawania rozkazów.
-Mamy sobie pomagać, a nie tępić. Zaufanie przede wszystkim-rzekł wciskając się pomiędzy Magów i zatrzymał ręką młodzieńca, by puścić przodem Maga.
Od całej postaci Garvala emanowały różne aury nachodzące na siebie, mieszające się, lecz nie tracące przy tym na sile. Danven miał w sobie coś, co sprawiało, że wzbudzał posłuch gdziekolwiek by się nie znalazł. Właśnie ten posłuch zafundował mu tak błyskawiczną karierę i gro sukcesów.
W chwili wejścia pomiędzy dwie magie, wspomniał zaufanie jakim obdarzał Strzelców. Powierzyłby własne życie każdemu z osobna i był pewny, że nie zawiedliby go, a on nie zawiódłby ich. To dzięki zaufaniu wygrywał bitwy z wiele liczniejszą armią. Jedną z potyczek wygrał dlatego, że wiedział, który z żołnierzy co umie. Uśmiechnął się do własnych wspomnień.
Bnrnal, Vandran, Kisver, Steln, Urnes, Brugnal i ja-cała walka przebiegła mu przed oczami. Ponownie widział potworną furię tej grupki, gdy czterech z nich padło.
Ciekawe jak radzi sobie Steln. Mam nadzieję, że jeszcze nie zniszczył Wolnych-uśmiechnął się do siebie idąc dalej po krętych schodach.
Ten człowiek miał rację, nie czas na gadanie-pomyślał stanowczo. Jego dumna twarz nie wyrażała żadnych emocji.

Midnight 16-06-2007 23:23

- Twoja interwencja byla zbedna wojowniku. Zachowaj swoj autorytet na pozniej.
Sariel skinela krasnoludowi glowa po czym przyspieszyla delikatnie kroku tak aby jak najpredzej znalesc sie w miejscu przeznaczenia. Sklad druzyny powoli zaczynal dzialac jej na nerwy. Energia ktora wyzwolila chwile temu wciaz w niej buzowala. Miala nadzieje ze szybko nadazy sie sposobnosc na jej uwolnienie. Najlepiej bardzo szybko.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:32.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172