lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [Autorski] Wiara i Honor (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/3677-autorski-wiara-i-honor.html)

Ra6nar 06-09-2007 23:19

Alemir
Alchemik patrzył na Ciebie, gdy raczyłeś go pięknymi słowy. Po wypowiedzeniu ostatniego zdania:
- Honor nie pozwala mi nie odwdzięczyć się za taką przysługę, a Wiara mówi mi że i ty potrzebujesz pomocy. - starzec spojrzał na Ciebie jeszcze raz i uśmiechnął się lekko, po czym rzekł:
- Dobrze więc, Alemirze. Pozwól więc, że ośmielę się czegoś od ciebie zarządać. Otóż chciałbym abyś towarzyszył nam w lesie podczas zbierania ziół...Czy to realne do spełnienia? - uśmiechnął się szerzej i mrugnął okiem.
Odwzajemniłeś uśmiech starca i przytaknąłeś głową, mimo, iż byćmoże uznałeś to za stratę czasu - wszak Ciebie nie interesowało ani zielarstwo, ani alchemia. Tak czy inaczej ruszyłeś za starcem. Na poszukiwania poszli również za Wami Nestor i Mythir...
* * *

Mythir
Ucieszyłeś się, gdy starzec zmienił zdanie i pozwolił Wam jednak studiować swoje księgi, zapytałeś go wtedy:
- Dziękuję, mistrzu, lecz najpierw idziemy do lasu, czy najpierw studiujemy księgi? - spojrzałeś na Alemira - Pacjent już chyba zdrowy.
- Ruszymy do lasu... - usłyszałeś odpowiedź starca. Wtedy Alemir przemówił do niego pięknymi słowy, w których wyraził również swoją chęć odwdzięczenia się. Następnie ruszyliście w czwórkę do lasu...
* * *

Nestor
- Będę wielce rad Mistrzu, będę przynajmniej spokojny o drogę... nieraz zabłądziłem zapatrzony zioła - przystałeś na propozycję wyparwy do lasu wraz z alchemikiem. Starzec zaśmiał się na słysząc o tym, jak zabłądziłeś zapatrzywszy się w zioła i rzekł:
- Doskonale to znam, Nestorze, doskonale to znam... - Alchemik zarechotał już w drodze do lasu. Ty i Mythir szliście zaraz za nim, u jego boku kroczył zaś Alemir...
* * *

Alemir, Nestor, Mythir
Szliście wraz z alchemikiem do lasu. Staliście już na małej polanie, która tworzyła swego rodzaju bramę do 'leśnego świata', jak można by to nazwać. Z tej polanki było widać jeszcze jedną - położoną jakieś pięćdziesiąt metrów dalej. Była ona porośnięta gęstą trawą...ale cóż to? W trawie Alemir spostrzegł ciało:
- Hej, coś, lub ktoś chyba tam leży... - krzyknął rycerz.
Szybko pognaliście na polanę. W trawie leżał martwy Milestone. Wyglądał jakby dopadła go zgraja bandytów, którzy go zadźgali. To musiała być śmierć przez zasztyletowanie, mnóstwo dziur na ciele pozbawionym już zbroi najlepiej o tym świadczyło.
- Na bogów! - stęknął alchemik - Zakon Światła nigdy mi tego nie zapomni, to ja go tutaj sprowadziłem dla własnych potrzeb a teraz...teraz on nie żyje...
Mieliście miny jakby stało się coś co tworzy kolejną zagadkę - skupione i nieco zlęknione. Za chwilę kilka na polanie nieco bliżej miasta, którą doskonale widać było z tej, na której teraz staliście Nestor dojrzał inne ciało:
- Na Stary Bór!
Mythir, Alemir i alchemik szybko spojrzeli w jego stronę, a następnie w miejsce, które pokazywał palcem...podeszliście do kolejnych zwłok.
- Mark... - załkał Nestor. Mythir ukląkł a oczy wezbrały łzami. Alemir stanął z powagą nad ciałem i uniósł głowę wysoko do nieba. Zacisnąwszy pięści starał się pohamować ogromną złość jaka w nim drzemała. Alchemik aż usiadł z wrażenia:
- Ale...ale jak to? Co się tutaj dzieje...
Z ciała Marka Silwilina sterczało kilka strzał. Jedna z piersi, druga prosto z serca, trzecia z szyi...Na pewno ktoś kto tego dokonał zrobił to niedawno, bo ciało było jeszcze ciepłe. Jest szansa, że można złapać sprawcę...
* * *

Rasklanis
Usłuchując rad Kharima, poszedłeś poszukać resztę kompanów. Wpadłeś do karczmy i zapytałeś nieco dziwnie wyglądającego Bernarda:
-Czy był tu któryś z moich kompanów?
Karczmarz wyglądał na wystraszonego, zbliżył się i gestem odpowiedział:
- Jacyś czterej faceci wpadli tu niedawno i spłoszyli wszystkich gości, wbiegli na górę jakby kogoś szukali. Strażnicy za nimi pobiegli ale obawiam się, że tamci nie są zwyczajnymi wojownikami - w tej chwili zorientowałeś się, że przy wejściu do karczmy, jak i przy składziku nie ma strażników.
- Pewnie przeszukują pokoje w poszukiwaniach, nie wiem kogo szukają ale nie podoba mi się to... - karczmarz prawie płakał wypowiadając te słowa...
Po chwili do karczmy wpadł człowiek w piaskowego koloru szacie i odnalazłszy Cię wzrokiem zapytał:
- Sir Rasklanis? Pana kompan potrzebuje pańskiej pomocy!
Teraz stałeś przed jedną z najgorszych decyzji w swoim życiu. Mogłeś iść na górę pomagać strażniką w ujarzmieniu czterech tajemniczych zbójców, lub iść z aptekarzem do leżącego w pawilonie szpitalnym kompana, który potrzebuje Twojej pomocy...
* * *

Amman
Zaniepokoiła Cię propozycja amazonki jednak szybko odpowiedziałeś by się nie narażać:
- Przyłączyć? Ja chętnie, tylko myślę, że raczej bym tutaj nie pasował. Ale chciałbym się czegoś o was dowiedzieć zanim się przyłączę. Jak ty masz na imię? Kim wy jesteście? Czym się zajmujecie? I gdzie ja jestem?
Amazonka uśmiechnęła się na pierwsze zdanie, które padło z Twoich ust. Następnie skrótowo odpowiedziała Ci na pytania:
- Mam na imię Er'Lissa, jesteśmy oddziałem amazonek, który został wysłany na Szmaragdową Wyspę z misją pozbycia się szóstki rycerzy wysłanych z Lantanu. Ponoć ich misją jest...
- Gotowe, pani, możemy ruszać na Szmaragdową Wyspę - przerwał jej głos jednej z wojowniczek.
- No, to chyba czas ruszać, Ammanie. Choć, oporządzimy łajbę i płyniemy na Szmaragdową Wyspę...
Poszedłeś za Er'Lissą. Wsiedliście do sporej łodzi o kształcie elipsy i ruszyliście ku celowi. Wszystkie amazonki ukradkiem spoglądały w Twoim kierunku a było ich trzydzieści łącznie z dowódczynią, z którą miałeś się okazję...bliżej poznać...

Mark Silwilin
[martwy - nie wymagam pisania odpowiedzi póki co]

qaz 06-09-2007 23:53

Nestor był wielce rad ze wspólnej wyprawy. Ochoczo podążał za staruszkiem, uważnie rozglądając się na boki by nie przegapić jakiegoś cennego okazu.*Co też dziś znajdziemy..* Jego nozdrza wypełniła przyjemna, typowo leśna woń. Undersky czuł się jak w domu. Zioła to było to co kochał, zanim tu przypłynął regularnie wybierał się na przechadzki. Rycerz radował oczy przyjemnym widokiem gdy nagle ktoś wykrzyknął:
- Hej, coś, lub ktoś chyba tam leży... -był to głos Alemira. Nestor odruchowo obrocił się w tamte stronę. Rzeczywiście znajdowało się tam jakiś nieznajomy trup, wszak Milestona Undersky wcale nie znał. Rozejrzał się uważnie wokoło i nagle natknął się na kolejne ciało.
-Na Stary Bór! Mark...- załkał. Oczy zaszły mu łzami, miał ochotę wrzeszczeć ze wściekłości i żalu. Opanował się i bliżej przyjrzał. Mark był jeszcze ciepły. *A więc niedawno*.
-Mistrzu wybacz, musimy odłożyć naszą wyprawę. Mythirze pamiętasz jak się poluje, pamiętasz jak si tropi zwierzynę? DZIŚ ZAPOLUJEMY!!- jego głos przepełniony był złością i chęcią odwetu. Począł poszukiwać jakichkolwiek poszlak dotyczących możliwej drogi, lub kierunku w którym umknęli zbrodnialcy. *Krew za krew... kto nie jest mi przyjacielem temu nóż w plecy* przypomniało mu się powiedzonko jego ojca, tak bardzo trafne...

Amman 07-09-2007 08:29

Amman

- No, to chyba czas ruszać, Ammanie. Choć, oporządzimy łajbę i płyniemy na Szmaragdową Wyspę...
Po tych słowach, Amman ruszył za Amazonkami w stronę łodzi. Po drodze rozmyślał;
~~Im chyba nie chodzi o szóstkę rycerzy do których ja należę? Jeśli chodzi im o tych samych, to dobrze, że nie wyjawiłem im mojego prawdziwego pochodzenia.~~
Kiedy wsiedli na łajbę, rycerz zapytał dowódczyni:
- A jakie zadanie mieli ci rycerze? Po tak urwałaś w pół słowa...

Beriand 07-09-2007 14:21

Mythira wielce ucieszył widok lasu. Już dawno w nim nie był. Jednak spokój zakłóciły dwa trupy, leżące na polanie. Sytuacja była dość nieciekawa. Mythir wysłuchał Nestora, po czym uspokoił nerwy i rzekł:
-Doskonale rozumiem co czujesz, Nestorze, jednak nie możemy od tak pobiec za nimi. Oni mają łuki, i mogą nas z daleka załatwić... może nawet tu się czają. Skoro załatwili tych dwóch, nas też mogą. Ale nas jest trzech i wszyscy dobrze walczymy. Proponuję zacząć od przeszukania terenu wokół, może znajdziemy jakieś ślady. Byle szybko...
Gdy Mythir skończył, chwycił łuk i strzałę i zaczął krążyć wokół ciał, szukając śladów. Cały czas bacznie rozglądał się wokół, a broń miał gotową.

Gettor 07-09-2007 15:26

Alemir był nieco zaskoczony taką prośbą, ale cóż obietnica to obietnica. Ruszył więc z alchemikiem, Mythirem i Nestorem do lasu szukać ziół.
Kiedy do niego doszli, oddalił się kawałek chcąc znaleźć coś przydatnego wśród fauny lasu, kiedy dostrzegł jakieś ciało. To go wielce zaniepokoiło.
- Hej, coś, lub ktoś chyba tam leży... - powiedział z drżącym głosem. To prawda, nie raz już widział martwe ciała, lecz nie znaczyło to że do nich przywykł.
Wszyscy podeszli bliżej i zobaczyli, że martwym nieszczęśnikiem jest nie kto inny jak Milestone.
- Na bogów! - powiedział alchemik. - Zakon Światła nigdy mi tego nie zapomni, to ja go tutaj sprowadziłem dla własnych potrzeb a teraz...teraz on nie żyje...
Alemir chciał coś powiedzieć - pocieszyć swojego wybawcę i powiedzieć że to nie jego wina, ale kiedy już otwierał usta, usłyszał głos Nestora:
- Na Stary Bór!
Wszyscy sprawdzili co wywołało jego szok, a było to ciało Marka Silwilina.
Rycerzowi aż szczęka opadła - dwa trupy w ciągu jednego dnia nie były niczym dobrym.
Jednak nawet w obliczu takiej tragedii, Alemir nie tracił zimnej krwi. Zauważył, że ciało jest jeszcze ciepłe i co ważniejsze wystawało z niego kilka strzał.
- Mistrzu wybacz, musimy odłożyć naszą wyprawę. - usłyszał głos Nestora - Mythirze pamiętasz jak się poluje, pamiętasz jak si tropi zwierzynę? DZIŚ ZAPOLUJEMY!!
Te słowa zadziałały na Alemira jak uwolnienie bełtu kuszy.
- Tak! - zawołał. - Niechaj krew naszych wrogów zdobi nasze miecze, a ich krzyk wypełnia nasze uszy. - po chwili dodał jeszcze. - Lecz samą ślepą furią i żądzą mordu nie odnajdziemy morderców. Tu trzeba myśleć logicznie... - wyjął jedną ze strzał z ciała Marka. - Wezmę to na wszelki wypadek, gdybyśmy nie znaleźli sprawców. Może ktoś w mieście będzie wiedział czyja to strzała... wygląda charakterystycznie.

qaz 07-09-2007 16:30

Nestor Undersky wydał się towarzyszą furiatem żądnym krwi. *Czy oni nie rozumieją co się dzieje..* Nie przerywając poszukiwania poszlak i tropów dodał spokojnie:
- Polowanie nie polega na zabijaniu, polowanie to tropienie zwierzyny by ta Cię nie dostrzegła. Śledzisz ją całymi dniami tylko po to by dotrzeć do jej leża. Jeśli będę musiał zrobię to sam! Może mamy jedyną szansę...- tego już nie dokończył, towarzysze nie byli pewni co ma na myśli. Jednak na pewno się domyślali...

Beriand 07-09-2007 19:04

-Oj rozumiem, Nestorze.... ale początkowo wydawałeś się zbyt mocno przejęty. Przede wszystkim musimy uważać, żeby nas także nie zabito. Oj! Może powinniśmy w jakiś sposób zawiadomić towarzyszy o śmierci? Może im także grozi niebezpieczeństwo? Mistrzu- zwrócił się do starca- co chcesz robić? Tropisz bandytów, nadal chcesz zbierać zioła czy wracasz do miasta? Jeśli tak, może mógłbyś jakoś powiadomić Rasklanisa i Drackera? A jęsli nie- tu obrócił się do Alemira- może ty, Alemirze, udałbyś się jak najszybciej i posłał giermka z ostrzeżeniem i informacją? My zostalibyśmy tutaj i poszukali śladów... ostatecznie, jeśli nikt nie chce wracać, to nic na to nie poradzę.... Myślę że tyle ludzi musiało zostawić jakieś ślady, lub jakiś znak. A zresztą, mistrzu- ponownie spytał alchemika- skąd oni mogli być? Jest tu powszechne bandyctwo? Jest tu jakiś herszt albo kryjówka?

Grom 07-09-2007 20:41

Rasklanis stał w miejscu zamyślony. Nie miał okazji sprawdzić, kto jest w pawilonie, ani co tam się dzieje. Nie wiedział też, kim są i czego szukają tam na górze ci czterej. W pewnym momencie wszystko wydało się łatwe - obrócił sięna pięcie, wyciągnął miecz i stanął na pierwszym schodku. Chwycił za poręcz i osłupiał. Ktośliczy na niego, tam w pawilonie. Może jeden z rycerzy umiera właśnie i chce mu przekazać swą ostatnią myśl, cokolwiek. Życie kompana było ważniejsze niż jakaś banda nierobów. Zresztą - od tego są strażnicy. Nie miał pojęcia kim są ci dranie i teraz pewnie nigdy się już nie dowie. Chciał jak najszybciej biec do towarzysza i w tym samym momencie wrócić, aby pomóc złapać tych łotrów. Odwrócił się, chwycił posłańca za ramię, szarpnął nim tak że ten prawie upadł, jednak nie było to jego zamiarem i dosłownie wyciągnął go na zewnątrz.
-Prowadź! Szybko, muszę się dowiedzieć co się tu dzieje, ale jeśli moi kompani potrzebują mojej pomocy to oni są ważniejsi. Powiedz, kto tam jest? - powiedział Rasklanis biegnąc z posłańcem, zależało mu na czasie. Serce skore do bitwy kroiło mu się na pół, ale mimo to zebrał swe siły aby oddalić się z miejsca walki. Zrobił to pierwszy raz i dziwnie się czuł. Nigdy jeszcze nie oddał pola. Kierował się zasadą "wróc z tarczą, lub na tarczy".
-Wielki Kruku, powiedz mi że wybrałem właściwie!

Ra6nar 09-09-2007 00:43

Rasklanis
Stałeś z mieczem w dłoni na schodach, a gdy chciałeś ruszyć na górę co chwila coś Ci mówiło, że powinieneś jednak iść do pawilonu. W końcu zacisnąłeś zęby i poszedłeś a raczej pobiegłeś za posłańcem do pawilonu szpitalnego. Szybko odrzuciłeś płachtę wejściową i wbiegłeś do środka. Na materacu leżał Dracker...szytwyny i zimny...Gheed podszedł do Ciebie i aptekarza, którego posłał po Ciebie Dracker i rzekł:
- Umarł gdy mój człowiek poszedł po Ciebie, sir...przykro mi

Mark Silwilin, Dracker
[marwi - nie wymagam odpowiedzi]

Mythir, Nestor, Alemir
Zdaje się, że zdecydowaliście się by ruszyć na poszukiwanie bandytów, którzy dopuścili się mordu na Waszym towarzyszu. Już wiedzieliście, że drogo za to zapłacą...
- Jest tu jakiś herszt albo kryjówka? - Mythir spytał alchemika. Starzec jedynie zmrużył oczy usiłując przypomnieć sobie na raz najsłynniejszych złoczyńców Szmaragdowej Wyspy, ale po chwili pokręcił głową i rzekł:
- Nie, nie znam żadnej sławetnej gildii ani choćby bandy łotrzykowskiej na naszej wyspie...
Nie tracąc czasu zaczęliście szukać śladów. Alemir zabrał jedną strzałę z ciała Silwilina. Wyglądała szczególnie jeśli spojrzało się n nią z bliska, gdyż na grocie wygrawerowana była czaszka...ludzka czaszka - ledwo dostrzegalna na pierwszy rzut oka, ale powodująca dreszcz, gdy się już ją odkryło.
Nestor i Mytir na raz spostrzegli, że trawa w niektórych miejscach jest mocniej ugięta i teraz dopiero podnosi się. Podążając takim śladem powinniście chociaż wyjść z lasu w odpowiednim kierunku...Ruszyliście za owym śladem, a wyprowadził Was na wschodni brzeg lasu, z którego gdyby iść prosto, to można by dotrzeć prosto pod karczemne drzwi. Tak też uczyniliście a alchemik nawet nie odpowiedziawszy na wcześniejsze zapytanie o dalsze poczynania, po prostu ruszył za Wami. Nie było wątpliwości, że należy szukać złoczyńców w karczmie, a utwierdzały Was w tym hałasy bijatyki dochodzące Was już przy samym wejściu. Wkraczając do kaczmy zauważyliście brak jakichkolwiek strażników, karczmarz przestraszony palcem wskazał Wam schody na górę - chyba uważał, że przybyliście tu specjalnie by zgładzić grupę złoczyńców. Szybko wbiegliście na schody. Tutaj nikogo nie było. Zaczęliście przeszukiwać pokoje. Tak! Pokój Siwlilina. Tam weszliście. Zastaliście tam następującą scenę: Czterech zakapturzonych osobników z łukami na plecach walczyło używając krótkich mieczy z jednym strażnikiem Kharima. Na ziemi leżał Bartek - nieprzytomny, rozbita waza i trzech strażników w kałużach krwi. Łotry wygrywały chyba tą walkę. Kolej na Was!
[proszę o ścieżkę walki]
pomocne informacje: pokój jest ciasny, ściany drewniane. Na stołach leżą świeczniki, świece się nie palą, przy ścianie przy której stoją łotry jeden obok drugiego stoi duża komoda. Strażnik dzielnie walczy z łotrami wymachując na wszystkie strony wielkim mieczem dwuręcznym, chyba trzeba uważać też na jego szał...

qaz 09-09-2007 11:38

Nestor rozglądał się bacznie i dostrzegł coś na pozór nieważnego- trawę. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie specyficzne ułożenie źdźbeł które formowały się w ścieżkę. Spojrzał pytająco na Mythira.
-Tędy prawda?- dobył łuk i ruszył za zbrodniarzami. Trop był wyraźny i prowadził z powrotem do karczmy. *zapłacą za wszystko, zostaniesz pomszczony Silwilinie*. Przyspieszył kroku, chciał być tam pierwszy. Odgłosy potyczki słychać było wyraźnie, czas było działać. Undersky przerzucił łuk przez ramię* na nic mi się zda w ciasnocie...*
-Prędzej przyjaciele... bić psubratów.- ponaglał mówiąc coraz głośniej, w pewnym momencie jego głos przeszedł w krzyk- Chcę mieć któregoś żywym!!!- Gdyby towarzysze mogli zobaczyć jego wzrok dostrzegli by błysk spływających łez. Na górze w pokoju Marka trwał walka, w której triumfowali ONI!! łapie za miecz.
specjalny:uderza z impetem w komodę w celu jej obalenia; czar: Utrapienie;Atak;unik;Atak,ruch specjalny: odskok; ruch specjalny: ciśniecie świecznikiem;Atak;Atak


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:17.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172