lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [WoW] Tajemnice z głębii (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/3781-wow-tajemnice-z-glebii.html)

Astaroth 16-09-2007 14:37

"- Co tu robicie?"
Kane zdziwił się bardzo na dźwięk głosu Tren'Oraha. Zwłaszcza na fakt, że został zauważony, kryjąc się przed wzrokiem innych. *Dureń. Wszystko zepsuje.* Mocno poirytowany, starał się jak najbardziej opanować głos:
- Schowaj się i mów ciszej. - wskazał ręką, aby stanął obok - Czekamy na Airę. Zabiła Wulfgara. - wyszeptał. Spojrzał nagle na draenei, mrużąc oczy. - Skąd się tu wziąłeś Tren'Orahu? Czy nie miałeś być u Tyrande?

[jeśli Aira jakimś cudem się pojawia, robi to co napisałem poprzednio]

Morfik 16-09-2007 19:57

-Specjalizuję się w zadawaniu cierpienia Afflication.- powiedział Vedin ignorując pojawienie się dwóch kufli piwa. Nie lubił piwa a i tak nie chciało mu się pić w takiej sytuacji. Musiał jeszcze dowiedzieć się czegoś więcej o hełmie, którego miał ukraść z rąk krasnoluda. -O co chodzi z tym hełmem, dlaczego miałem go zabrać z rąk krasnoluda? I co jeżeli twój zabójca zawiedzie? Znam trochę możliwości tej grupy, porażka może się zdarzyć.

Amman 16-09-2007 20:19

- Co tu robicie?

Nazgul aż podskoczył ze strachu gdyż przygotował się do ataku od frontu. Warknął tylko cicho na draeneia i powoli, bez pośpiechu przeszedł na drugą stronę drzwi. Słysząc jakieś wrzaski w środku, postawił uszy, lecz pomyślał, iż to zmęczony umysł produkuje mu nieprawdziwe informacje, więc prawie w ogóle się tym nie przejął. Kiedy przeszedł na drugą stronę, położył się na ziemi w pełnej gotowości do ataku.

Gettor 16-09-2007 22:40

Vedin

Shandasne oburzyła się na te słowa wstając i patrząc na Vedina zabójczym wzrokiem.
- Wyobraź sobie, że ja też znam możliwości tej grupy - powiedziała... męskim głosem! Dokładnie takim samym, jak wtedy gdy była rzekomo opętana. - Oberwałam nawet młotem od tego paladyna. Skurwysyn...
Uderzyła pięścią w stół, który przechylił się lekko. Mimo to kufle piwa ani się nie przewróciły, ani nie wylały zupełnie jakby były przytwierdzone do stoły zarówno one jak i ich zawartość.
Po wyładowaniu emocji, elfa usiadła i powiedziała spokojnym głosem.
- Nie martw się o skuteczność mojego posłańca. Już nieraz z nią pracowałam. Oj tak... już nieraz.
Roześmiała się.
- Więc mówisz, że specjalizujesz się w bólu. To się świetnie składa. Jeżeli nasz posłaniec wypełni swoją misję, będziesz miał sporo do roboty. Przyjemnej roboty.
Sekundę później w rogu pokoju pojawiły się dwie osoby - jakaś nieznana Vedinowi elfka i... Walhir!
Krasnolud miał sztylet w piersi, lecz żył.
- Ach, wreszcie jesteś. - powiedziała Shandasne. - Twoja robota Vedinie, już niedługo się zacznie.

Kane, Nazgul

Shaman już nic nie powiedział, tylko skulił się za Nazgulem i zamknął oczy. Obaj (Kane i Nazgul) jedynie na ułamek sekundy zerknęli co robi, po czym wrócili do oczekiwania na Airę.
Wyglądało to tak jakby Tren'Orah się skupiał na czymś. Nagle wrzasnął, lecz był to krzyk bólu.
Odwróciliście się myśląc że to Aira, lecz nikogo nie było, a draenei wstał powoli. Nagle zaczął mówić. Lecz nie mówił tego swoim zwyczajnym głosem, a jakimś dziwnym bardzo basowym i jakby odległym. Wyglądało, jakby nawet nie był świadomy tego co mówi. Zarówno Kane'a, jak i Nazgula przerażał i mieli wrażenie, że mówi do nich sam diabeł.

- Córka chaosu i syn pokoju muszą się połączyć.
Pan spaczonej ziemi wstanie z głębin.
Morza zaleją kontynenty a wulkany wybuchną.
Nastanie wielka susza i burze przeraźliwe naraz.
Będzie płacz i zgrzytanie zębów, a wszystko co złe i niegodziwe wyjdzie ze swego ukrycia.
Jeżeli córka chaosu i syn pokoju się nie zjednoczą we wspólnym celu - Lord Kazzak powróci.
Rzeki zaleją się krwią śmiertelników, a góry runą.
I nastanie chaos i zniszczenie jakiego ten, ani żaden świat nie widział.
Chaos jakiego nie widział żaden demon ani anioł.
Chaos, któremu na imię Sargeras.
Zniszczenie gorsze od śmierci, gorsze od wszelkich plag tego świata.
Zniszczenie, któremu na imię Kil'jaeden.


Po tych słowach draenei osunął się bez przytomności na ziemię, zostawiając was sam na sam z wielkim zaskoczeniem.

<Kil'jaeden czytamy jako Kil'dżejden>

Walhir, Thalion

Na słowa Thaliona Aira jedynie wzruszyła ramionami.
- Trudno. Będzie zatem boleć...
Kiedy kończyła, elf już uderzył ją w twarz tarczą, a mieczem poziomo w brzuch, z którego zaczęła cieknąć krew.
- Och, nie tak ostro... - powiedziała uwodzicielskim tonem.
Wtedy do pokoju wpadł Walhir i dołączył się do obelg Thaliona. Uderzenie serca później rzucił Blessing of Protection na elfa.
Wtedy Aira powiedziała:
- No dobra, koniec zabawy. Śmierć przyszła się z wami pobawić.
Stała się nagle półprzezroczysta, bo zaczęła się poruszać z nieziemską szybkością. W jej dłoniach pojawiły się nagle sztylety, i zaczęła kręcić się z nadzwyczajną szybkością w okół Thaliona dźgając go raz po raz.
Lecz zaklęcie Walhira uniemożliwiło jej zrobienie elfowi krzywdy. Elfka musiała to najwyraźniej zauważyć, bo powiedziała:
- No trudno, więc krasnolud pierwszy...
I w tamtym momencie Hammer of Justice poleciał w jej stronę. Aira uaktywniła Cloak of Shadows i najzwyczajniej w świecie zablokowała młot ramieniem.
Sekundę później też bez żadnych problemów unik przed kolejnym atakiem Thaliona i rzuciła sztylet w Walhira.
Krasnolud w tym czasie rzucał się na nią, zamierzając użyć Crusader Strike i ostrze wbiło mu się w prawe płuco - tuż obok serca.
Walhir padł na podłogę krzycząc z bólu, a Thalion w desperacji widząc jak jego towarzysz obrywa ciężko znów zaatakował.
Niestety elfa już podbiegła do leżącego Walhira z nadludzką i pozornie niemożliwą szybkością.
- Do zobaczenia - powiedziała i sypnęła na siebie i Walhira fioletowy proszek wskutek czego ona i krasnolud zniknęli.

Thalion

Przez kilka pierwszych sekund Thalion nie mógł uwierzyć w to co się stało.
Walhir został porwany! Pierw Wulfgar, teraz palladyn, kto następny?
Z wściekłością uderzył w szafę.
Odnajdzie ją... Odnajdzie... i porachuje jej kości. Ale faktem jest, że okazała się zbyt dobra dla niego i krasnoluda. Potrzebował wsparcia...
Wtem Thalion zauważył, że na ziemi zostało trochę fioletowego proszku, którego użyła Aira, lecz nawet jako alchemik nie mógł go zidentyfikować.

Walhir

Kiedy sztylet wbił się w pierś Walhirowi, poczuł wielki ból i wrzasnął. Kilka sekund później Aira obsypała go jakimś proszkiem i przeniosło go to do jakiegoś innego pomieszczenia.
Niestety było ciemno i nic nie widział. Jedynie usłyszał głos, znajomy głos Shandasne:
- Ach, wreszcie jesteś. Twoja robota Vedinie, już niedługo się zacznie.

qaz 17-09-2007 15:32

Sztylet utkwił krasnoludowi głęboko w piersi, ten zareagował donośnym wrzaskiem który było słychać zapewne na parterze. Wyszarpnięcie sztyletu było ewidentnie złym pomysłem od którego Walhir zaraz odstąpił. Leżąc na podłodze nagle opatulił go dziwny fioletowy proszek. Warknął jedynie:
-Co do czorta?!!
Potem nastąpił mrok. *Czyżby tak wyglądała śmierć? To tu trafiają wszystkie krasnoludy??* i wtem z jego rozmyślań wyrwał go znajomy głos:

- Ach, wreszcie jesteś. Twoja robota Vedinie, już niedługo się zacznie.

Krasnoluda przeszła fala gorąca. Vedin- to przez niego od samego początku przytrafiały mu się same nieprzyjemności.
-I ty tu jesteś Suczy synu? Zaraz posmakujesz mego młota... Czego chcesz ode mnie ździro! -Wrzasnął jeszcze donioślej przypominając sobie o elfkach.
(prosiłbym o przybliżenie co zostało przeniesione wraz ze mną). Krasnolud uniósł się, coś mu mówiło, że nie był to najlepszy pomysł... i szczerze mówiąc miał to głęboko gdzieś. Jak teraz mu brakowało kogoś, lub chociaż czegoś- chociażby przyjaznego głosu.

John5 17-09-2007 19:49

Thalion z mieszaniną wściekłości i szoku wpatrywał się w leżący na podłodze proszek.

*Jakim cudem poruszała się tak szybko. No i czemu mój miecz nic jej nie zrobił, przecież widziałem jak krwawiła. Po czymś takim powinna zwijać się z bólu. Szlag by ją trafił! Na dodatek porwała Walhira! Ciekawe co to może być?* elf schował miecz i przyklęknął by przyjrzeć się z bliska temu co zostało na ziemi. Niestety mimo znajomości alchemii nie potrafił zidentyfikować proszku.

*Dziwne zdawało mi się, że znam wszystkie substancje ale tej nie kojarzę.*

Thalion nagle wstał rozejrzał się po pokoju za czymś do czego można by zebrać ocalały proszek. Nie zauważył nic co by się do tego nadawało więc korzystając z miecza wyciął kawałek materiału z pościeli. Ostrożnie, tak by nie dotknąć proszku elf zebrał go ostrzem na materiał po czym zawiązał wszystkie rogi razem.
Następnie wyszedł z pokoju, po drodze kopnął ze złości stojący w pobliżu stołek roztrzaskując go o ścianę. Stwierdził, że nic tutaj nie zdziała więc ruszył do wyjścia z karczmy.

*Cholera jasna! Dałem się zrobić jak dziecko! Muszę przyznać, że nie doceniłem jej. Musi być o wiele silniejsza niż nam się zdawało.*

Otworzył już drzwi i miał właśnie wychodzić kiedy przypomniał sobie, że za nimi czai się Kane czekający na elfkę.

-To ja Thalion. Ta zdzira uciekła. Na dodatek porwała Walhira.- elf wyszedł na zewnątrz. Ze zdumieniem spojrzał na Kane i Nazgula stojących obok lezącego na ziemi draenei.
-Tylko nie mówcie mi, że to ona to zrobiła.- Thalion wskazał ręką na leżącego.

Astaroth 17-09-2007 23:10

Kane nie doczekał się od Tren'Oraha odpowiedzi na swoje pytanie. Nie był pewien, czy je wogóle usłyszał. Nie mógł jednak mówić głośniej, jeśli nie chciał zdradzić się przed ewentualnym nadejściem Airy. Łotrzyk spuścił na chwilę draenei z oczu i skupił się na drzwiach. Wtedy rozległ się bolesny krzyk, który zmroził Kane'a. Obrócił się w stronę Tren'Oraha, a potem spojrzał pytająco na Nazgula. W oczach druida zobaczył to samo niezrozumienie i zaskoczenie. Z rosnącym niepokojem zaczął obserwować draenei i jego przemowę.

Cytat:

- Córka chaosu i syn pokoju muszą się połączyć.
Pan spaczonej ziemi wstanie z głębin.
Morza zaleją kontynenty a wulkany wybuchną.
Nastanie wielka susza i burze przeraźliwe naraz.
Będzie płacz i zgrzytanie zębów, a wszystko co złe i niegodziwe wyjdzie ze swego ukrycia.
Jeżeli córka chaosu i syn pokoju się nie zjednoczą we wspólnym celu - Lord Kazzak powróci.
Rzeki zaleją się krwią śmiertelników, a góry runą.
I nastanie chaos i zniszczenie jakiego ten, ani żaden świat nie widział.
Chaos jakiego nie widział żaden demon ani anioł.
Chaos, któremu na imię Sargeras.
Zniszczenie gorsze od śmierci, gorsze od wszelkich plag tego świata.
Zniszczenie, któremu na imię Kil'jaeden.

Oczy Kane'a wyrażały mieszaninę zaskoczenia i niepokoju. Nawet on - mistrz gry i samokontroli, nie był w stanie ukryć swoich emocji.
- Słyszałeś to co ja, Nazgulu? - wydusił z siebie, wciąż nie spuszczając wzroku z Tren'Oraha. To co zrobiło na łotrzyku największe wrażenie, to głos jakim przemówił draenei. Był nieziemski i przerażający. W jego opinii zdecydowanie należał do kogoś innego. Do kogoś potężnego. Z tej zadumy wyrwał Kane'a odgłos szybko zbliżających się kroków, dochodzących z wnętrza karczmy. *Aira?* - pomyślał i natychmiast przygotował się do zadania ciosu buzdyganem. Lata wyszkolenia sprawiły, że gdy tego wymagała sytuacja zaczynał działać instynktownie i metodycznie, oczyszczając umysł z wszelkich niepotrzebnych myśli. Teraz liczyło się tylko odpowiednie zadanie ciosu. Drzwi się uchyliły, a Kane ścisnął mocniej buzdygan, unosząc go bezgłośnie do góry. Wtedy usłyszał znajomy głos:

Cytat:

- To ja Thalion. Ta ździra uciekła. Na dodatek porwała Walhira. Tylko nie mówcie mi, że to ona to zrobiła. - Thalion wskazał ręką na leżącego.
Kane schował buzdygan i stanął przed elfem.
- To nie ona. Nie pojawiła się tu wogóle. - wskazał na draenei - Nasz "przyjaciel" miał chyba widzenie. - skrzywił się lekko i zapytał - Jakim cudem wykiwała nas wszystkich Thalionie i do tego zabrała ze sobą Walhira? Co tam się stało na górze?

John5 17-09-2007 23:22

-Nie wiem kim ona jest , ale na pewno nie jest zwykłą elfką. Znalazłem ją w jednym z pokoi i zaatakowałem. Uderzyłem ją tarczą a później dostała jeszcze mieczem. Nie zrobiło to na niej większego wrażenia. PO chwili do pokoju wpadł Walhir i obdarzył mnie błogosławieństwem. Widząc, że nie może mi nic zrobić rzuciła sztyletem w krasnoluda. Trafiła.- elf skrzywił się na wspomnienie swoich niecelnych ciosów -Ja sam nie mogłem jej nic zrobić, była zbyt szybka, unikała każdego ciosu. Później podbiegła do leżącego Walhira, chwyciła go sypnęła na siebie i krasnoluda jakimś fioletowym proszkiem i zniknęła razem z nim. Zebrałem trochę tego proszku z ziemi. Mam go tutaj. Nie potrafiłem go rozpoznać mimo tego, że znam alchemię, może ty wiesz co to jest?- elf podał zawiniątko z proszkiem Kane'owi.

Thalion wpatrywał się w leżącego draenei. Nie wyglądał na rannego.

*Kto by się spodziewał. Widzenie, później będę musiał zapytać co mówiło.*

Morfik 18-09-2007 07:13

*To ten krasnolud!*- pomyslał Vedin, kiedy nagle pojawiła się jakaś elfka i Walhir. -Jeżeli mam go zabić zrobię to z przyjemnością.- powiedział do Shandasne. Czarnoksiężnik miał nadzieje, że wreszcie zemści się na członkach drużyny. Zabiłby ich z wielką przyjemnością. Podszedł do krasnoluda i powiedział -No co tam? Widzę, że lekko oberwałeś. Nie martw się zaraz i tak pewnie zginiesz więc długo nie będziesz cierpiał. Vedin skierował się teraz do Shandasne. -Więc teraz mów na czym polegać ma moja robota.

Amman 18-09-2007 17:28

Nazgul był ciągle przygotowany na atak zza drzwi, więc przestraszyło go, gdy draenei znów przemówił. Najbardziej przestraszył się tonu głosu, który wydał z siebie ów członek Sojuszu. Odwrócił się, spojrzał na niego, a potem na Kane'a, który również nie był w stanie zrozumieć sytuacji. Nie rozumiejąc mowy jaką wygłasza draenei, zamienił się z powrotem w elfa, lecz nie załapał się nawet na końcówkę tej przemowy. Gdy tylko skończył, łotrzyk powiedział:
- Słyszałeś to co ja, Nazgulu?
Druid nie był w stanie wymówić żadnego słowa, więc tylko kiwnął głową na znak, że słyszał.

Nagle jego uszy odebrały dźwięk osoby schodzącej na parter i zbliżającej się do drzwi. Odruchowo cofnął się tak, że był pomiędzy drzwiami a leżącym przyjacielem.
*Najpierw go opętujesz, a później przychodzisz aby go zabić? Nie dam ci tego zrobić, oj nie dam!*
Tak myśląc ściągnął swoją laskę z pleców i już podnosił broń do ataku, gdy usłyszał znajomy głos:
- To ja Thalion. Ta ździra uciekła. Na dodatek porwała Walhira. Tylko nie mówcie mi, że to ona to zrobiła.
- Ja słyszałem tylko jak coś mówił zanim upadł na ziemię, lecz nie byłem w stanie rozszyfrować, co konkretnie mówił. Mógłbyś przybliżyć nam choć trochę o czym mówił Tren'orah?

To powiedziawszy, podszedł do draeneia i zaczął go cucić, uderzając go lekko dłonią w policzek, jednocześnie przysłuchując się temu co ma do powiedzenia reszta. Gdy usłyszał o dokonaniach elfki na piętrze, zaczął się zastanawiać, czemu akurat Walhira porwali a nie na przykład Thaliona, który też był wtedy w pokoju?
*Może oni mają coś do krasnoludów? Najpierw Wulfgar, teraz Walhir, a kto będzie następny? I jeszcze, jak ona była w stanie zrobić takie rzeczy, o których opowiadał ten elf? Przecież Thalion nie wygląda na takiego, co by nie dał rady w walce w zwarciu z kimkolwiek, a tym bardziej z kobietą...*
Skończył swoje rozmyślania i skupił się na ocucaniu Tren'Oraha.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:04.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172