lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   Wataha (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/5790-wataha.html)

Rijsel 03-07-2008 22:58

- Najgorsze chyba *za* nami! - wykrzyknął, a raczej wywarczał Baybars. Krytycznie przyjrzał się wyginającym się coraz bardziej prętom.
Przy tej temperaturze były już dostatecznie plastyczne, uderzenie wystarczająco ciężkiego przedmiotu mogłoby je z łatwością wygiąć, umożliwiając mu wydostanie się z klatki i uwolnienie towarzyszy,

- Ktoś z szanownych czworonożnych - zwrócił się do towarzyszy - mógłby pomóc? Kocie?
Ciśnięcie czegoś twardego w pręt powinno wystarczyć... Widzicie ten rzucony na ziemię nóż? Może jakaś telekineza, cokolwiek? - urwał z nadzieją w głosie.

Leoncoeur 04-07-2008 00:32

Kot momentalnie zerwał się z miejsca, gdy podłoga pokryła się lodem. Przez chwile ostrożnie próbował łapka nieprzyjemnego zimnego podłoża...
Czerwonopyski chciał spalić chatę, a Śniegowłosa ją zamroziła, cóż za szczurzy paradoks...

Gdy dwunogi uciekły i zaczęły majstrować z kawałkiem drewna, kot podskoczył do torby w którą celowali i łapiąc pyszczkiem za pas odciągnął ją dalej, by nie mogli jej sięgnąć przez okno nawet gałęzią.

*Kocie (...)* - dotarło do niego zawezwanie Czerwonopyskiego.
- Oczywiście że mógłbym pomóc, otworzenie klatki Czarnofutrego jest łatwiejsze niż złapanie kulawej myszy. - odrzekł wciąż lekko spięty wodząc za gałęzią i odciągniętą torbą gdzie dwunogi trzymały senne wybuchajki.
- ...tylko ciekaw jestem ile warte byłoby moje futerko gdybym otwierał każda klatkę z ostrozębym szczekaczem, zanim obiecacie że nie zabierzecie mi żadnego z moich żyć

luiner 04-07-2008 00:44

- Hmm... - odezwalo sie po kilku nieudanych probach ze stojacej opodal klatki - ja gustuje tylko w owocach, wiec jesli chcesz pocwiczyc na mojej klatce to bede nielada uradowany mruczku... - zamyslone spojrzenie oderwalo sie od sledzenia smiesznych lapek kota na lodzie i na dluzsza chwile skupilo na oslonietej klatce
- pozwolisz ze jako pierwszy przeprosze cie za to co chcielismy dokonac? - Lunar lekko spuscil glowe sciszajac glos - teraz zdecydowanie latwiej jest nam zrozumiec nasze postepowanie... polowac powinnismy dla jedzenia, nie lupow - to mowiac ponownie podniosl dostojnie glowe, choc przez jego mysli przebiegal cien watpliwosci czy poprawnie polaczyl sznureczki faktow...po czym spokojnie odwrocil wyczekujace spojrzenie w strone kota i tropil go wzrokiem w milczeniu.

Fabiano 04-07-2008 00:56

Ciężko dysząc po całym tym kotle w klatce, usłyszałem warczenie którego nie potrafiłem zidentyfikować. Zastygłem. Spojrzałem na dużą klatkę. Nie ona nie jest z drewna. O nie. To coś bardziej poważnego, i na bardziej poważnego zwierza.
-Oby to był niedźwiedź! Jak to będzie jaguar albo jakaś puma to się...hmmm sam nie wiem... zagryzę?! - Zażartowałem. Niezły żart jak na wilka w tarapatach.
Reszta potoczyła się dość szybko. Pamiętam tylko lód na podłodze i żar z lewej strony. Ludzi uciekających w popłochu - Przyjemny widok. Potem ci sami goście stali w oknie o czymś gadając. I gałąź. Gałąź która chce chyba coś zabrać ze sterty skór.
Oprzytomniałem raptem.
- Kot! - prawie wrzasnąłem.
- Jak Ci tam? Filut? Funfel? Nie ważna. Zostaw tą torbę i mnie wypuść. Podobno zwinne zwierze z Ciebie. - Zarzuciłem potokiem słów kota. W końcu nie chce skończyć jako skóra na dworze Króla.
- Futerko jak futerko, Filut, ale jak pierwszy wyjdzie Baybars i on mnie uwolni to wtedy pożałujesz. - I warknąłem po czym podniosłem wargi pokazując zęby.
- Dajesz dajesz Kot! - ponaglałem go nie czekając na odpowiedz.

Rijsel 04-07-2008 10:13

- Na Wielkie Słońce - wycharczał z odczuwalną irytacją w głosie - klnę się, że nie zrobię ci krzywdy, po tym, jak mnie uwolnisz... kocie.
Powinieneś zdążyć usunąć zatrzask lub uderzyć czymś cięższym w pręty i wrócić, by uniemożliwić dwunożnym sięgnięcie po torbę.

Leoncoeur 04-07-2008 10:34

Kot z niepokojem zastrzygł uchem i zerknął ku oknu.
Wiedział jak działają senne wybuchajki, dlatego odciągnął torbę, by nie stać się ich ofiarą. Dwunogi na zewnątrz mocujący się z badylem mogły źle odczytać intencje i właściwie mu podziękować po uporaniu sie z przejściowymi kłopotami ze szczekaczami.

*Jakby się nie obrócić, ogon i tak będzie z tyłu* - pomyślał z przekąsem i rozpaczą, spokojne życie wypełniające żarcie i spanie miało się odmienić, i w futerku coś mówiło że nie na lepsze.

Spojrzał raz jeszcze na szczekacze.
Panikowaty nie wiedział co się dzieje, Śniegowłosa sama była zagubiona, czemu się nie dziwił. Czerwonopyski obiecał, a Czarnofutry...

- Coś mi mruczy w ogonie, że robię największy błąd moich dziewięciu żyć - mruknął zbliżając się do klatki Czarnofutrego

Kot zwinnie wskoczył na klatkę i zaczął machać łapą obok klina, robił już to kiedyś, za co oberwał butem od łowców.
Jeszcze trochę... spokojnie, jeszcze... jeszcze.

*BRZDĘK* - metalowy klin opadł na podłogę, a klatka zaczęła się powoli otwierać.
Kot skoczył w kierunku toreb uważnie obserwując wychodzącego wilka.

luiner 04-07-2008 11:08

Lunar spojrzal sie po sobie... czarna, dobrze wyczesana siersc z lekkim blekitnym poblaskiem prezetowala sie wysmienicie, choc to wciaz nie rowna sie stracie bezcennych dloni...
Przeciagle wycie wyrwalo sie z wilczego gardla, nastepnie przeszlo w stopniowe obnizanie i podwyzszanie by poznac granice potencjalu. Krotka pauza odbila sie echem po malym pomieszczeniu by po chwili tepy instrument wilczego gardla zaczal wydawac naprzemiennie sekwencje wyzszych i nizszych harkniec. Z poczatku wygladalo to dosc nieskladnie, lecz juz po chwili rozpoznajecie rytm jednej z popularniejszych piesni marynarskich. Dziwne dzwieki wydaja sie w niektorych chwilach lekko was jakby usypiac by po chwili pobudzac obrazy z dawnych wspolnych zabaw jakie mielismy okazje wspolnie przezyc. Jak cieszylismy sie tanczac z butelka wina wokol poroza jelenia, jak Kiti lekko wypita wpadla do strumienia i jej przerazone oczy... ocuconej zimna woda pieknej niewiasty poszukiwaly sprawcy napasci. Widzicie obrazy ze wspolnego gotowania, jak kazdy przyniosl "cos" a potem probowalismy zrobic z tego uczte i zachwalalismy aromaty krupniko-gulaszo-bigosu... Po chwili ockneliscie sie z lekko zamyslonego stanu odnajdujac sie spowrotem w rzeczywistosci...
Aktywuje przejecie ciala na kolegach pod oknem...

hollyorc 04-07-2008 13:17

Jak widać, nie trzeba wiele, żeby dużo osiągnąć. Może nie dużo, ale przynajmniej aby uratować własna skórę, tfuuu futro. Jak się okazuje, zwykłe posadzenie rzyci na posadce nie tylko jest w stanie zatrzymać, razy ale i nawet jest w stanie oprawcę wprawić w zdumienie. Chwała niech będzie Bogom za potęgę własnego intelektu. Towarzysze wspólnej niedoli zaczęli się miotać w swych więzieniach.. w swych celach co ich duszę zamknąć chciały. Zamykając haniebnie ich wolne duchy. To co w nich najwspanialsze. Ich Wolność, Ich swobodę..... Wszystko banalne. Skarcił sam siebie w czasie poszukiwania rymu.

Otrząsnął się z zadumy, aby powrócić do szarej rzeczywistości. Amadeusz niestety łapał się bardzo często na skłonności do odpływania w świat marzeń. Miał tę niebezpieczną przypadłość, że czynił to w najmniej odpowiednich momentach. Takich jak ten.
Baybars zaczął rozgrzewać swą klatkę, Biała wilczyca natomiast zaczęła używać lodu. Żywioły szalały, ludzie, jak to ludzie. Dali drapaka, słychać było ich głosy, jednak zdawać by się mogło, iż perspektywa ponownego wejścia do pomieszczenia pełnego wilków nie jest dla niech najmilsza. Jakiś sierściuch pałętał się pomiędzy klatkami, mamrocząc coś pod nosem. Istne jasełka. Zaraz. Biała Wilczyca! KITI! Przed chwilą zareagowała w sposób bardzo uczuciowy widząc jak niebezpieczeństwo, obitej w metalem pałki zawisło nad jego pyskiem. Cóż nie po raz pierwszy niewiasty płakały w trosce o niego.
- Kiti!!! Miłości oczu moich! To naprawdę ty? Bogom niech będą dzięki! Masz może jakiś pomysł jak się wydostać? Co w ogóle się stało? Pamiętam tylko polowanie, właśnie rymy układały się nad wyraz dobrze. Miałem już doskonałą balladę... gdy stało się to coś, gdy przybraliśmy te postaci. Zapomniałem rymów do ballady!!!!!! Amadeusz poderwał się i starał się możliwe przybliżyć do klatki białej wilczycy. On sam był maści smolisto czarnej. Za jednym wyjątkiem... w zasadzie za dwoma wyjątkami. Jego przednia lewa łapa posiadała śnieżno białą „skarpetkę” oczy natomiast były żywo zielone. Gdy starał się dostać do klatki, jego wrodzony szósty zmysł ostrzegł go, przed czymś ostrym spoczywającym na podłodze. Ostrzegł go niestety post factum. Poczuł ból w łapie, nie tak silny jak ten który przed chwilą przyniosła ze sobą pała, poczuł go jednak. Tym razem był zdecydowanie ostrzejszy.. przyniósł ze sobą coś jeszcze.

Jego oczy zaczynały zachodzić czerwoną mgłą. Działo się z nim coś bardzo dziwnego. Nagle wszystkie dopływające z zewnątrz odgłosy były dla niego czymś niezmiernie irytującym. Kot, który spacerował wokoło denerwował, ujadanie przyjaciół denerwowało, zapach ludzi irytował wręcz niepomiernie. Amadeusz czół że wzbierająca w nim agresja zaraz wybuchnie. Gdy ujrzał rękę z wyciągniętym kijem, idiotyczną próbę dokonania czegoś co i tak w tej chwili było już niemożliwe przypomniał sobie co stało się przed chwilą. Ta ręka uderzyła go! Mało tego, sprowadziła go do roli kundla. Do roli jakiegoś podwórkowego burka. Zbierająca złość musiała znaleźć ujście.

Amadeusz naparł z całej siły na łańcuch, naprężył go do granic wytrzymałości, nie pomny bólu w gardle jaki wywołała obroża. Nie pomny braku tlenu.
- Kiti! Zamróź ten łańcuch! Proszę! Nie zauważył zmiany własnego głosu. Teraz jego ton przypominał ton kogoś kto mierzy dwa i pół metra wysokości i palił tytoń od dzieciństwa.

Każdy metal, a w zasadzie prawie każdy pod wpływem temperatury nabiera nowych właściwości. Pod wpływem gorąca na ogół się topi... pod wpływem zimna staje się kruchy. Amadeusz raz jeszcze naparł na łańcuch mając nadzieje, że zamrożony po prostu pęknie jak kawałek drewna.

Fabiano 04-07-2008 15:30

- Wolny!!- zawyłem okropnie.
Targnąłem na kraty. Ruszyły. Wychodząc z klatki spokojnie spojrzałem na lodową posadzkę a następnie na kota.

Odsłoniłem kły ale w uśmiechu nie w złości.
- Czas na na resztę. Ja uwolnię Baybars'a a Ty sie zajmij pozostałymi. - Zacząłem się rozglądać za czymś co by rozchyliło rozgrzane prawie do białości kraty Ognistego Wilka.
może ta dzida co trzymał ją ten gbur Erni? - długo sie nie zastanawiałem.
- Baybars odsuń się! - warknąłem i po prostu złapałem jedno z poroży i huknąłem nim o kraty kumpla.

Leoncoeur 04-07-2008 15:51

Kot rozluźnił się widocznie i znów skupił się na torbie odciągając ją jeszcze kawałek.
*zajmij sie pozostałymi* powtórzył w myślach.
Typowe, wszystko na niego. "Złapałbyś te cholerne myszy", "przestań tak miauczeć", "zostaw mój obiad wszarzu", "goń się futrzaku z krzesła"... "uwolnij resztę szczekaczy".

Zmęczony przesuwaniem ciężkiej torby i chwilowym stresem związanym z przewidywaniem reakcji Czarnofutrego po wyjściu z klatki, siadł na torbie i zaczął owinął łapy ogonem, zerkając bystro na szczekacza walącego czymś w pręty.
- A jak mam niby to zrobić? - spytał żałośnie - metalowych zamykajek dwunogów otwierać nie umiem, tylko Twoja klatka na klin zawarta była.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:05.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172