Wysiadł z auta i ruszył przeszukać sklep. Mam nadzieję, że będzie możliwość skorzystania z neta. Ułatwiłoby to parę rzeczy. (Jeśli znalazłem działającego kompa z dostępem do internetu lub komórkę z netem, to o ile nie ma nic ciekawego na wyświetlaczu/monitorze, sprawdzam swoją pocztę, a potem globalne i lokalne wiadomości obecnej sytuacji na świecie, w USA, Polsce i w szczególności San Francisco. Następnie szukam adresów sklepów o charakterze militarnym, paramilitarnym, surwiwalowym, elektryczno-elektronicznym i dealerów samochodowych z siedzibą w San Francisco. Znalezione adresy zapisuję gdzieś obok. Następnie przeglądam zawartość kompa/komórki. Gdy skończę lub, gdy nie ma kompa/komórki, to przeszukuje sklep w poszukiwaniu dodatkowych map, baterii (AA, AAA i R20), latarek, kanistrów, GPS'u, lutownicy samochodowej i innych przydatnych pier(...)ł.) |
Mikołaj zamiast zatankować udał się do sklepu olewając przynajmniej częściowo słowa Romana. Adam poszedł razem z nim głównie w poszukiwaniu jakiejś torby, albo kilku toreb, bo pudło zaklejone taśmą izolacyjną nie było wygodne w noszeniu. Obydwoje znaleźli całkiem przyjemne torby podróżne. Adam zaśmiał się próbując nadać całej sytuacji nieco humoru i wskazał Mikołajowi napis głoszący "SAVE 50%" - co znaczyło "PROMOCJA 50%". Jako, że stacja benzynowa była opustoszała, wzięli torby całkowicie free. Adam przepakował swoje rzeczy. W kieszeń boczną schował zapasowe naboje do swojej strzelby, do której się zaczął powoli przyzwyczajać i taśmy klejące, a w dużą powierzchnię pakowną spakował resztę rzeczy z kartonu: trzy żółte sery, dwie konserwy rybne, jedną mięsną i butelkę wódki. Wielka butla z wodą stała się mało wygodna, bo tu na stacji znalazł litrowe butelki. Pięć takich spakował do swojej torby. Za szklaną półką leżały świeże, gorące jeszcze bułeczki Almond Croisant z Migdałami. Włożył sobie dziesięć sztuk w papierowe torebki i spakował do swojej torby podróżnej. Nie było żadnego lepszego planu miasta. Nie było też GPS-u. W ogóle nie było żadnego sprzętu elektronicznego oprócz kasy, którą ktoś zdążył już całkowicie opróżnić. Interesujące przedmioty zamykały się w obrębie płynu do spryskiwaczy, oleju samochodowego, gumowych chodniczków pod nogi, nakładek na kierownicę, wycieraczek samochodowych i nowych kołpaków na koła. Był podnośnik samochodowy, klucze nasadkowe i pompka do kół. Były baterie, latarki samochodowe ładowane trzema R20 i tandetne jednorazowe aparaty fotograficzne z kliszą w środku. Na półce pod ścianą znajdowało się pełno gazet o różnej tematyce: brukowce z gołymi cyckami, tyłkami i zwisami (jeśli ktoś woli), ogrodnictwo, czasopisma komputerowe, motoryzacja, pisma dla pań o modzie i kosmetykach, oraz pisma dla panów o broni palnej i łowieniu ryb, a także bajki dla dzieci. Była też dzisiejsza prasa, ale drukowali ją dziś bardzo wczesnym rankiem i nie było tam jeszcze żadnej wzmianki o olbrzymach, które pojawiły się koło południa. Tymczasem powoli zaczynało się już ściemniać i robić odrobinę chłodniej. Stacja benzynowa również miała swoje zaplecze. Drzwi do niego były zamknięte. Adam nie zamierzał ich otwierać. Nie ciekawiło go co się za nimi znajduje. Nie znalazł tu nic więcej, co mógłby sobie przywłaszczyć, a co mogłoby się przydać. Wyszedł ze sklepu zostawiając w środku Mikołaja nieco przybitego faktem, że dostępu do internetu nie było. Na zewnątrz w furgonetce siedział Roman, a Norbert stał obok samochodu i razem z dziadkiem rozprostowywali kości. "Zatankowaliście?" - zapytał Adam. "Właśnie zamierzałem"- odpowiedział dziadek. "Ja to zrobię, a wy rozejrzyjcie się po sklepie, jeśli chcecie." - odrzekł Adam i ze strzelbą na plecach, postawiwszy swoją torbę na podłodze, zaczął rozwijać szlauch. Dziadek usiadł sobie wygodnie na przednim siedzeniu obok Romana i wyjął sobie browara. Psssssstryk kapsel od butelki wyleciał przez otwarte okno. "Zauważyliście, że zrobiło się pusto na ulicy?" - Zapytał głośno częściowo odwracając głowę w stronę okna. Rzeczywiście na ulicy było teraz widać jedynie ślady olbrzymów prowadzące nadal w tym samym kierunku wzdłuż głównej ulicy. Nie było uciekających ludzi, rozdeptane ciała były już rzadkością. Było pusto i cicho. |
Norbert stał koło starszego mężczyzny, dziadek pił kolejne piwo, Norbertowi niestety się już skończyło. -Ja jednak skocze do tego sklepu, alkohol mi się kończy. Po czym ruszył w kierunku drzwi, było bardzo spokojnie, cicho. Po chwili był w środku, pierwsze co zrobił to ruszył na poszukiwania alkoholu, podszedł do pierwszej napotkanej lodówki( o ile była taka, jeżeli nie to podszedł do stoiska z alkoholem) Wyciągnął kilka browarów, podszedł do lady, rozejrzał się za jakąś bronią, "właściciele stacji powinni mieć coś do obrony"(jeżeli znalazł bierze), zabrał siatkę, włożył do niej wszystko, po czym ruszył w kierunku wyjścia, zatrzymał się i zawrócił, wpadły mu w oko pisma dla dorosłych. -A co mi tam. Podszedł i wziął kilka magazynów dla dorosłych -Zawsze to jakaś rozrywka. Tym razem wyszedł z sklepu, na dworze stał dziadek a Adam tankował auto, podszedł do dziadka. -Wziąłem coś na rozluźnienie. PO czym wepchnął mu do ręki jedno z pism jakie wziął. Resztę wrzucił do wozu, wyciągnął jedno piwo z siatki, samą siatkę także wepchnął do auta.. Stanął koło dziadka po czym powiedział -Teraz po jakąś broń.... PO czym zamoczył swoje usta w piwie. |
Niezadowolony zaczął mamrotać pon nosem przekleństwa w stronę całego świata. Uwagę Adama na temat przeceny skwitował tylko gniewnym parsknięciem. Przeładował swoje zapasy do torby podróżnej, a następnie poszedł obejrzeć latarki. Wziął trzy z nich i wpakował do nich po 3 baterie. Po upewnieniu się, że działają wrzucił je do torby. Do bocznej kieszeni zapakował po 8 sztuk każdego rodzaju baterii (AA, AAA i R20). Po krótkiej chwili dorzucił jeszcze 4 R20. Wziął jeszcze parę magazynów o broni i wędkarstwie zastanawiając się co dalej. Przydałaby się napić. - Z tą myślą podszedł do stoiska z alkoholem, zarzucił torbę na plecy, a w ręce wziął po dwa piwa żałując, że nie ma tu nic mocniejszego. Wrócił do wozu, włożył torbę do bagażnika i przyłączył się do reszty raczących się alkoholem. Szybko opróżnił pierwszą butelkę i zabrał się już na spokojnie za następną przeglądając jednocześnie magazyn o broni. Szczególną uwagę zwracał na adresy reklamujących się tam sklepów. |
Adam skończył tankować paliwo. Wolałby teraz usiąść na którymś z przednich siedzeń furgonetki, ale Roman i dziadek skutecznie je zajmowali pijąc piwo. Adam otworzył więc tylne drzwi i ujrzał Igora. On nawet nie wysiadł ze wszystkimi. Ciekawe, że cały ten czas studiował mapę miasta... "Ty jesteś Igor, o ile pamiętam. Co się dzieje? Dobrze się czujesz? Nie rozprostujesz nawet nóg?" - zapytał Adam |
Igor siedział na tylnym siedzeniu kończąc ostatniego winiacza."Kurwa taki sikacz to nawet tego Ciula by nie zmogły..."W tym momencie tylne drzwi się otworzyły.Stał w nich Adam. -Ty jesteś Igor, o ile pamiętam. Co się dzieje? Dobrze się czujesz? Nie rozprostujesz nawet nóg?-spytał się Adam. W tym momencie Igor wyrzucił ostatnią butelkę przez otwarte drzwi w ten sposób by nie trafić w Adama. -Dobrze pamiętasz. Nic mi nie jest zastanawiam się nad paroma rzeczami.-W tym momencie wstał i wyszedł z furgonetki zamykając za sobą drzwi.-Idę do stoiska z gazetami i po piwo. Idziesz ze mną. -Igor zrozumiał że powiedział to w aki sposób że brzmiało jakby postawił go przed faktem dokonanym.-Znaczy to było pytanie- Uśmiechnął się lekko wstał i podszedł do stoiska z gazetami. |
"Pijany...tylko jeszcze się w nim dobrze nie wymieszało. No to jednego mniej w drużynie, cholera jasna!" - krzyknął do siebie w myślach. Nie poszedł za Igorem. Wsiadł z tyłu do vana i uprzejmie zapytał się Romana, czy da radę dalej prowadzić i nie zabije nas niechcący. W gazecie, którą przeglądał Mikołaj był jeden interesujący sklep. Interesujący był, gdyż znajdował się całkiem niedaleko w Porcie Alameda. Sprzedawano tam karabiny snajperskie, lunety i lasery do nich, amunicję oczywiście, kamizelki kuloodporne, kurtki kamuflujące, kominiarki, noże i takie różne duperele. Adres 16 Old Prick Street mieścił się dwie przecznice od głównej przystani w górę w stronę centrum Alamedy, co zaznaczone było na maleńkiej mapce w gazecie z bronią. |
- Spoko wodzu, tutaj piwa są słabsze niż w Polsce. Poza tym na trzeźwo źle mi się jeździ.- dokończył piwo i stwierdził, że zapasy się kończą. – Poczekajcie chwilę, zaraz wracam, i nie siadać za kółkiem.- W życiu Romana za darmo było tylko to, co sam ukradł, więc znaleziony plecak w całości wypakował tym co lubił najbardziej: piwem w butelkach, papierosami malboro, sandwiczami w folii i kilkoma opakowaniami gumy Huba-Buba. - Nie wiadomo, kiedy znów będzie taka okazja- pomyślał. – Co tam złamasie- krzyknął w kierunku metala i nie czekając na odpowiedź ruszył do furgonetki. –To co zostawiamy tego lamusa?- rzucił propozycję, a następnie zaczął pakować się na miejsce kierowcy. |
W końcu los się uśmiechnął - Uśmiechnięty dokończył piwo. - Norbert, gdzie masz plan miasta. Muszę coś sprawdzić. - Po czym wziął od niego plan, bądź udał się do miejsca które mu wskazał, by go wziąć. Pozostałe dwa piwa zostawił na miejscu. - Częstujcie się. - Powiedział na odchodnym. Gdy już miał plan miasta udał się do sklepu po coś do pisania. W środku zastał pijanego Igora. Postanowił nie wchodzić mu w drogę. Gdy znalazł długopis zaznaczył na mapie niewielkim krzyżykiem lokacje sklepu z bronią, a długopis wsadził do kieszeni. Po chwili zastanowienia wziął jeszcze 3 puste torby podróżne (o ile były) i chciał się skierować w stronę auta, gdy do sklepu wszedł Roman, kierując się od razu do stoiska z alkoholem. Rzucił jakąś uwagę do Igora, zabrał parę piw i wyszedł. Widok butelek coś mu przypomniał. Po procentach zawsze coś dobrego przychodzi mi do głowy. Wziął jeszcze jakąś jednorazówkę i wrócił do auta. Torby podróżne wrzucił do bagażnika, a następnie zajrzał do środka przez otwarte tylne drzwi. - Dobra wiadomość panowie. Znalazłem sklep z bronią. - Mówiąc to podsunął mapę najbliższej osobie (Adam) wskazując miejsce, gdzie był sklep. - Może pojedziemy na małe "zakupy", jak tylko załatwię jeszcze jedną sprawę. - Wymówił to ze złośliwym, lecz pełnym satysfakcji uśmiechem. Był w zdecydowanie lepszym humorze niż zaraz po przybyciu na tę stację. Czekając na odpowiedź zaczął zbierać do jednorazówki puste butelki. |
"Jestem za..." - odpowiedział Adam zerkając na małą mapkę w gazecie z bronią - "...tylko, że ja od razu mówię, że ja sobie trochę postrzelałem ze strzelby w życiu, a na karabinach snajperskich się nie znam. Tak czy siak zaczynam się zastanawiać nad powrotem do Polski. Za długo już tu jestem...jeśli to nadal jest sen, to chcę się z niego jakoś wyrwać wreszcie." - mówił dalej rozmyślając o darmowych liniach lotniczych. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:54. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0